Przecież człowiek współczesny nie różni się zasadniczo od tego z czasów prehistorycznych. Zmieniły się zabawki jakimi się bawimy, ale poza tym jesteśmy tacy sami. Czy to nazwać dzikością czy kulturą nie ma znaczenia. Proszę sobie przypomnieć opisy zwyczajów Azteków czy Majów, a w zupełnie innym świetle zobaczy Pan zbrodnie, o których Pan pisze. (Obie kultury uznawane za wysokorozwinięte.)
Odnośnie samej zbrodni, to nie ma jak jej rozgrzeszać. Zbrodnia zawsze jest zbrodnią, nawet gdy winowajca ma jakieś tłumaczenie. Czym innym jest zrozumieć motywy sprawców, a czym innym usprawiedliwiać czyn.
Odnośnie obecności Prezydenta Rzeczpospolitej, to był tam słusznie. Ofiary z pewnością były obywatelami Rzeczpospolitej, więc jego obecność była jak najbardziej uzasadniona. Natomiast obecność prezydenta sąsiedniego państwa można dyskutować.
Oczywiście lepiej by było gdyby Prezydent Rzeczpospolitej wszystkie ofiary prześladowań traktował z jednakową atencją, ale to osobna sprawa.
Panie Dymitrze!
Przecież człowiek współczesny nie różni się zasadniczo od tego z czasów prehistorycznych. Zmieniły się zabawki jakimi się bawimy, ale poza tym jesteśmy tacy sami. Czy to nazwać dzikością czy kulturą nie ma znaczenia. Proszę sobie przypomnieć opisy zwyczajów Azteków czy Majów, a w zupełnie innym świetle zobaczy Pan zbrodnie, o których Pan pisze. (Obie kultury uznawane za wysokorozwinięte.)
Odnośnie samej zbrodni, to nie ma jak jej rozgrzeszać. Zbrodnia zawsze jest zbrodnią, nawet gdy winowajca ma jakieś tłumaczenie. Czym innym jest zrozumieć motywy sprawców, a czym innym usprawiedliwiać czyn.
Odnośnie obecności Prezydenta Rzeczpospolitej, to był tam słusznie. Ofiary z pewnością były obywatelami Rzeczpospolitej, więc jego obecność była jak najbardziej uzasadniona. Natomiast obecność prezydenta sąsiedniego państwa można dyskutować.
Oczywiście lepiej by było gdyby Prezydent Rzeczpospolitej wszystkie ofiary prześladowań traktował z jednakową atencją, ale to osobna sprawa.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 16.03.2010 - 18:49