Wie Pan – wycofywanie się państwa z różnych obszarów publiczych ma swoje granice. Państwo musi chociażby organizować koncesje, dzierżawę gruntów czy stanowić prawo. Wszystkie te obszary podlegają wspomnianym przeze mnie procesom.
I proszę mnie źle nie zrozumieć – ja nie popieram korupcji. Ja jedynie – jak to liberał – jestem pogodzony ze światem i ludzką naturą. I dostrzegam to, iż polityka, to świat sprzecznych interesów, wśród których bardzo często nie ma jasnego wyboru. Nic więc dziwnego, że zaangażowani w nią ludzie są podatni na różne argumenty – również takie o “podstolnej” naturze. Nie należy im tego jakoś szczególnie ułatwiać, ale nie można też pod płaszczykiem walki z korupcją doprowadzić do sytuacji, w której egoistyczne racje różnych grup interesów nie będą mogły być wyłożone, gdyż będzie się to wiązało z ich opublikowaniem. A czymś takim jest właśnie postulat owej zmitologizowanej “jawności procesów decyzyjnych”. Sądzę wręcz, że jedynym realnym skutkiem takiej wymuszonej jawności byłoby przeniesienie pewnych rozmów poza instytucje oficjalnej polityki. I nie wiem, czy właśnie to jest celem tych, którzy za tą pełną jawnością tak gardłują.
@rsc
Wie Pan – wycofywanie się państwa z różnych obszarów publiczych ma swoje granice. Państwo musi chociażby organizować koncesje, dzierżawę gruntów czy stanowić prawo. Wszystkie te obszary podlegają wspomnianym przeze mnie procesom.
I proszę mnie źle nie zrozumieć – ja nie popieram korupcji. Ja jedynie – jak to liberał – jestem pogodzony ze światem i ludzką naturą. I dostrzegam to, iż polityka, to świat sprzecznych interesów, wśród których bardzo często nie ma jasnego wyboru. Nic więc dziwnego, że zaangażowani w nią ludzie są podatni na różne argumenty – również takie o “podstolnej” naturze. Nie należy im tego jakoś szczególnie ułatwiać, ale nie można też pod płaszczykiem walki z korupcją doprowadzić do sytuacji, w której egoistyczne racje różnych grup interesów nie będą mogły być wyłożone, gdyż będzie się to wiązało z ich opublikowaniem. A czymś takim jest właśnie postulat owej zmitologizowanej “jawności procesów decyzyjnych”. Sądzę wręcz, że jedynym realnym skutkiem takiej wymuszonej jawności byłoby przeniesienie pewnych rozmów poza instytucje oficjalnej polityki. I nie wiem, czy właśnie to jest celem tych, którzy za tą pełną jawnością tak gardłują.
Zbigniew P. Szczęsny -- 29.05.2009 - 11:37