W miarę świeży film, reżyseria Stephen Daldry (znany ze świetnych “Godzin” i równie świetnego “Billy Elliota”.
“Lektor” już taki świetny nie jest, znaczy polecam serdecznie, ale rozczarował mnie.
Mimo wszystko.
Pomimo świetnej roli Kate Winslet (jako Hanna Schmitz), dobrych całkiem Davida Crossa (jako młody Michale Berg) i Ralpha Fiennesa (jak Michael Ber trochę starszy).
Mimo literackiego słynnego pierwowzoru “Lektora” Bernarda Schlincka.
Coś mi brakuje w tym filmie, może zbyt starano się zrobic głęboki film i coś zagubiono?
Może ta nuta relatywizowania i usprawiedliwiania jednak zbrodniarki?
Nie potrafiłem się przejąć ani losem Michaela Berga ani losem Hanny Schmitz.
Nie mogłem się jakoś wczuć, wszystko było trochę obce.
No i niemczyzny mi brakowało.
Poza tym, nie ma co ukrywać, lekki film to nie jest.
Jest tu i o winie, i o Holocauście i o odpowiedzialności Niemców jako uczestników zbrodni i jako potomków zbrodniarzy.
Jest dużo seksu, ale nie ma paradoksalnie erotyki.
Perwersja jest z ato momentami.
Wieloznaczny film i nie da się go określić bez zastanowienia jakimś jednym słowem.
Acz z drugiej strony nie sprawił też, że myślałem o nim za dużo.
Ale gadać o nim można dużo, dyskusja na zajęciach wypaliła całkiem:)
Jutro o książce.
Dobrej acz też ciężkiej, jesli chodzi o tematykę.
No cóż, nikt się nie wpisuje, nie licząc
różnego pitu, pitu:)
Więc moje polecanki:
“Lektor“
W miarę świeży film, reżyseria Stephen Daldry (znany ze świetnych “Godzin” i równie świetnego “Billy Elliota”.
“Lektor” już taki świetny nie jest, znaczy polecam serdecznie, ale rozczarował mnie.
Mimo wszystko.
Pomimo świetnej roli Kate Winslet (jako Hanna Schmitz), dobrych całkiem Davida Crossa (jako młody Michale Berg) i Ralpha Fiennesa (jak Michael Ber trochę starszy).
Mimo literackiego słynnego pierwowzoru “Lektora” Bernarda Schlincka.
Coś mi brakuje w tym filmie, może zbyt starano się zrobic głęboki film i coś zagubiono?
Może ta nuta relatywizowania i usprawiedliwiania jednak zbrodniarki?
Nie potrafiłem się przejąć ani losem Michaela Berga ani losem Hanny Schmitz.
Nie mogłem się jakoś wczuć, wszystko było trochę obce.
No i niemczyzny mi brakowało.
Poza tym, nie ma co ukrywać, lekki film to nie jest.
Jest tu i o winie, i o Holocauście i o odpowiedzialności Niemców jako uczestników zbrodni i jako potomków zbrodniarzy.
Jest dużo seksu, ale nie ma paradoksalnie erotyki.
Perwersja jest z ato momentami.
Wieloznaczny film i nie da się go określić bez zastanowienia jakimś jednym słowem.
Acz z drugiej strony nie sprawił też, że myślałem o nim za dużo.
Ale gadać o nim można dużo, dyskusja na zajęciach wypaliła całkiem:)
Jutro o książce.
grześ -- 09.05.2009 - 23:10Dobrej acz też ciężkiej, jesli chodzi o tematykę.