Zadzwoniłam do mojej mamy w dniu śmierci Religi. Pytam czy wie.
Wiem, odpowiada mama, zdenerwowała mnie ta śmierć.
Poprzez śmiech odpowiadam pytając jednocześnie: czy czuje się zdenerwowana za każdym razem kiedy słyszy, że ktoś umarł na raka.
Mama odpowiada coś wymijająco.
Jestem beznadziejną kretynką. Wiem przecież o co chodzi. Wiem, że za każdym razem kiedy umiera ktoś na raka, moja mama widzi w nim siebie.
Skąd mój śmiech? Normalna, choć prymitywna samoobrona. Przed myśleniem o nieuniknionym.
Nauczyłam się tego, jak wielu ludzi podczas intensywnego etapu jej leczenia. Kiedy była tak słaba i przerażona, że tylko mój uśmiech mógł cokolwiek zmienić.
Wychodziłyśmy ze szpitala, wsiadała do samochodu, albo ja odeszłam za róg i łzy zaczynały płynąć same.
Wtedy byłam przekonana, że Ona umiera. Właściwie lekarze też tak myśleli.
Tak długo jak trwa życie, trwa nadzieja.
Wszystko może się wydarzyć.
To o czym pisze Renata, to nie są żadne naiwne mrzonki, to jest szukanie siły i nadziei.
Siła i nadzieja. W sobie i od innych.
Renata doświadczyła tego, co może sprawić ludzka energia i Obecność.
Przeznaczenie nie jest ani okrutne, ani łaskawe. Jest jakie jest i właśnie dlatego nadzieja jest ogomnie ważna.
Nie wiem do kogo skierować ten komentarz
Do Renaty, czy do Mada.
To nie ma zbyt wielkiego znaczenia.
Zadzwoniłam do mojej mamy w dniu śmierci Religi. Pytam czy wie.
Wiem, odpowiada mama, zdenerwowała mnie ta śmierć.
Poprzez śmiech odpowiadam pytając jednocześnie: czy czuje się zdenerwowana za każdym razem kiedy słyszy, że ktoś umarł na raka.
Mama odpowiada coś wymijająco.
Jestem beznadziejną kretynką. Wiem przecież o co chodzi. Wiem, że za każdym razem kiedy umiera ktoś na raka, moja mama widzi w nim siebie.
Skąd mój śmiech? Normalna, choć prymitywna samoobrona. Przed myśleniem o nieuniknionym.
Nauczyłam się tego, jak wielu ludzi podczas intensywnego etapu jej leczenia. Kiedy była tak słaba i przerażona, że tylko mój uśmiech mógł cokolwiek zmienić.
Wychodziłyśmy ze szpitala, wsiadała do samochodu, albo ja odeszłam za róg i łzy zaczynały płynąć same.
Wtedy byłam przekonana, że Ona umiera. Właściwie lekarze też tak myśleli.
Tak długo jak trwa życie, trwa nadzieja.
Wszystko może się wydarzyć.
To o czym pisze Renata, to nie są żadne naiwne mrzonki, to jest szukanie siły i nadziei.
Siła i nadzieja. W sobie i od innych.
Renata doświadczyła tego, co może sprawić ludzka energia i Obecność.
Przeznaczenie nie jest ani okrutne, ani łaskawe. Jest jakie jest i właśnie dlatego nadzieja jest ogomnie ważna.
Przeznaczenie można urobić :)
Tego się trzymajmy.
Szczególnie ciepłe pozdrowienia dla Renaty.
Dziękczynne, za ten tekst, dla Mada.
Gretchen -- 12.03.2009 - 22:58