Proszę mi wybaczyć, ale naprawdę uśmiałam się setnie.
Dodam oczywiście, żeby nie wyjść na jakąś złośliwą żmiję , że rozumiem Pani sytuację. Nie z Pani się śmiałam.
Nie to jest najgorsze, że Minister z nudów jakieś takie coś wydał sobie, w chwili wolnej od pracy. Nie to nawet, że ma Pani zapłacić za stronę kopii wykonywanej przez Dziewczynkę z Tipsami. Cena dość wygórowana jest, ale to inna historia.
Najbardziej przerażające jest to, że wszyscy od Ministra poczynając, zapomnieli o drobnym fakcie – dokumentacja medyczna dotycząca pacjenta jest jego własnością. Kropka.
Pani pisze o podaniu ... W nowoczesnej placówce spełniającej wyśrubowane wymagania ISO. To jest właśnie postęp wbrew pozorom.
W mojej służbie publicznej Szefowa pisze zapotrzebowanie na:
papier toaletowy (a jakże)
płyn do kibla (pardą)
mydło i inne tego typu niezbędne środki.
Pani sprzątająca może swoje zapotrzebowanie wyrazić ustnie, taka wolność i zaufanie, natomiast Szefowa jest zapotrzebującą oficjalnie.
Ale wracając.
Jeśli do zarządzeń ministra dotyczących dokumentacji medycznej dołoży Pani kreatywność bezpośredniej dyrekcji to mamy cyrk na całego.
Pani Anno, naprawdę... Pani nie rozumie… Nawet się nie dziwię, bo też nie rozumiem.
Ostatnio zapotrzebowałyśmy panów elektryków. Już po miesiącu nadciągnęli. Licząc w sztukach było ich dwóch. Zadanie mieli nie lada: wymienić włącznik światła (albo wyłącznik – nomenklatura zależna od okoliczności użycia) oraz wymienić żarówkę.
Już po trzech godzinach było po wszystkim. Perfekcyjna robota.
Tyle, że wymienili włącznik dotychczas działający i całkiem sprawną żarówkę.
Tamten nadal nie działa.
Pani Anno
Proszę mi wybaczyć, ale naprawdę uśmiałam się setnie.
Dodam oczywiście, żeby nie wyjść na jakąś złośliwą żmiję , że rozumiem Pani sytuację. Nie z Pani się śmiałam.
Nie to jest najgorsze, że Minister z nudów jakieś takie coś wydał sobie, w chwili wolnej od pracy. Nie to nawet, że ma Pani zapłacić za stronę kopii wykonywanej przez Dziewczynkę z Tipsami. Cena dość wygórowana jest, ale to inna historia.
Najbardziej przerażające jest to, że wszyscy od Ministra poczynając, zapomnieli o drobnym fakcie – dokumentacja medyczna dotycząca pacjenta jest jego własnością. Kropka.
Pani pisze o podaniu ... W nowoczesnej placówce spełniającej wyśrubowane wymagania ISO. To jest właśnie postęp wbrew pozorom.
W mojej służbie publicznej Szefowa pisze zapotrzebowanie na:
papier toaletowy (a jakże)
płyn do kibla (pardą)
mydło i inne tego typu niezbędne środki.
Pani sprzątająca może swoje zapotrzebowanie wyrazić ustnie, taka wolność i zaufanie, natomiast Szefowa jest zapotrzebującą oficjalnie.
Ale wracając.
Jeśli do zarządzeń ministra dotyczących dokumentacji medycznej dołoży Pani kreatywność bezpośredniej dyrekcji to mamy cyrk na całego.
Pani Anno, naprawdę... Pani nie rozumie… Nawet się nie dziwię, bo też nie rozumiem.
Ostatnio zapotrzebowałyśmy panów elektryków. Już po miesiącu nadciągnęli. Licząc w sztukach było ich dwóch. Zadanie mieli nie lada: wymienić włącznik światła (albo wyłącznik – nomenklatura zależna od okoliczności użycia) oraz wymienić żarówkę.
Już po trzech godzinach było po wszystkim. Perfekcyjna robota.
Tyle, że wymienili włącznik dotychczas działający i całkiem sprawną żarówkę.
Tamten nadal nie działa.
Pozdrawiam Panią ze środka, że się tak wyrażę.
Gretchen -- 14.02.2009 - 22:47