przyjdzie nam się zmierzyć z rozczarowaniem – dla nas może trochę mniejszym, dla obywateli USA większym. Produkt z serii Coca-Coli czy burgerów nie rozwiąźe aktualnych problemów USA, o świecie nie mówiąc. Tym bardziej, jeśli będzie chciał siedzieć okrakiem na barykadzie.
Prezydent Obama nie jest politykiem pełnym wyrazu, zdolnym odcisnąć piętno swojej osobowości na polityce światowej. Tak to bywa z produktami reklamy masowej.
I wcale nie jestem pewien, czy w wymienionych przez Pana stolicach ściskają kciuki za jego powodzenie. Przynajmniej w kilku liczą na jego potknięcia. No i – jak Pan słusznie zauważył – pozostaje Partia Demokratyczna i ludzie za nią stojący, a takźe kręgi gospodarcze. I w końcu Senat oraz Izba Reprezentantów, które wcale nie muszą się zgadzać w całości ze swoim prezydentem. Szczególnie, gdy idzie o wydawanie pieniędzy.
Niestety, widzę większe szanse na to, że Prezydent Obama stanie się marionetką (lub zakładnikiem) grup interesów, które pomogły mu zdobyć ten urząd. Co wcale nie nastraja optymistycznie.
Obym się jednak mylił.
Przykro mi też z powodu sposobu w jaki ustępujący prezydent pożegnał się z sojusznikami, a dokładniej z Polską. Otóż nie pożegnał się w ogóle, co powinno dać do myślenia naszym politykom. O jakimś nad wyraz serdecznym przywitaniu ze strony nowego prezydenta też nie słyszałem. Ale w końcu jest to wyznacznikiem naszej rzeczywistej wartości w obszarze światowej polityki.
Chyba jednak, Panie Piotrze,
przyjdzie nam się zmierzyć z rozczarowaniem – dla nas może trochę mniejszym, dla obywateli USA większym. Produkt z serii Coca-Coli czy burgerów nie rozwiąźe aktualnych problemów USA, o świecie nie mówiąc. Tym bardziej, jeśli będzie chciał siedzieć okrakiem na barykadzie.
Prezydent Obama nie jest politykiem pełnym wyrazu, zdolnym odcisnąć piętno swojej osobowości na polityce światowej. Tak to bywa z produktami reklamy masowej.
I wcale nie jestem pewien, czy w wymienionych przez Pana stolicach ściskają kciuki za jego powodzenie. Przynajmniej w kilku liczą na jego potknięcia. No i – jak Pan słusznie zauważył – pozostaje Partia Demokratyczna i ludzie za nią stojący, a takźe kręgi gospodarcze. I w końcu Senat oraz Izba Reprezentantów, które wcale nie muszą się zgadzać w całości ze swoim prezydentem. Szczególnie, gdy idzie o wydawanie pieniędzy.
Niestety, widzę większe szanse na to, że Prezydent Obama stanie się marionetką (lub zakładnikiem) grup interesów, które pomogły mu zdobyć ten urząd. Co wcale nie nastraja optymistycznie.
Obym się jednak mylił.
Przykro mi też z powodu sposobu w jaki ustępujący prezydent pożegnał się z sojusznikami, a dokładniej z Polską. Otóż nie pożegnał się w ogóle, co powinno dać do myślenia naszym politykom. O jakimś nad wyraz serdecznym przywitaniu ze strony nowego prezydenta też nie słyszałem. Ale w końcu jest to wyznacznikiem naszej rzeczywistej wartości w obszarze światowej polityki.
Pozdrawiam serdecznie
abwarten und Tee trinken
Lorenzo -- 21.01.2009 - 12:05