Z mojego doświadczenia wynika, że znacznie łatwiej jest się porozumieć ze studentem z Istambułu, (...) niż z ortodoksem z Borough Park…
Pewnie tak. Ja nie mam doświadczenia. Ale sądzę, że pewnie łatwiej się porozumieć z żydowskim studentem z Tel-Awiwu, niż z tureckim muzułmańskim radykałem, itd…
Nie ma co ciągnąć tej utarczki, chyba spór między nami jest pozorny, to zdaje mi się kwestia akcentów: gdzie podkreślimy podobieństwa, gdzie różnice.
Ale zawiera się w [pojęciu europejskości] doświadczenie wspólnej, poplątanej, zwykle tragicznej przeszłości. Świadomość wartości wygenerowanych w tym tyglu narodów kitłaszących się na malutkim kontynencie… Historyczna pamięć błędów przeszłości…
Heh…
To mnie przybiłeś. To znaczy, że nie ma co liczyć na europejskość ;)
Bardziej serio — świadomość wspólnych wartości i historyczna pamięć są raczej znikome nawet wśród rdzennych Europejczyków. Choć zgadzam się, że to są warunki konieczne dla zaistnienia jakiejś tożsamości zbiorowej.
Amerykanie powtarzają wszystkie błędy poprzednich kolonizatorów. A powinni pamiętać choćby o losie Brytyjczyków…
A Brytyjczycy, którzy tak zapamiętale studiowali starożytnych, czyż nie powinni unikać błędów Rzymian?
Chyba tu jest coś z okrutnej gry w więźniów i klawiszów. Władzy zawsze towarzyszą nadużycia, pycha itd.
Xipetotecu
Z mojego doświadczenia wynika, że znacznie łatwiej jest się porozumieć ze studentem z Istambułu, (...) niż z ortodoksem z Borough Park…
Pewnie tak. Ja nie mam doświadczenia. Ale sądzę, że pewnie łatwiej się porozumieć z żydowskim studentem z Tel-Awiwu, niż z tureckim muzułmańskim radykałem, itd…
Nie ma co ciągnąć tej utarczki, chyba spór między nami jest pozorny, to zdaje mi się kwestia akcentów: gdzie podkreślimy podobieństwa, gdzie różnice.
Ale zawiera się w [pojęciu europejskości] doświadczenie wspólnej, poplątanej, zwykle tragicznej przeszłości. Świadomość wartości wygenerowanych w tym tyglu narodów kitłaszących się na malutkim kontynencie… Historyczna pamięć błędów przeszłości…
Heh…
To mnie przybiłeś. To znaczy, że nie ma co liczyć na europejskość ;)
Bardziej serio — świadomość wspólnych wartości i historyczna pamięć są raczej znikome nawet wśród rdzennych Europejczyków. Choć zgadzam się, że to są warunki konieczne dla zaistnienia jakiejś tożsamości zbiorowej.
Amerykanie powtarzają wszystkie błędy poprzednich kolonizatorów. A powinni pamiętać choćby o losie Brytyjczyków…
A Brytyjczycy, którzy tak zapamiętale studiowali starożytnych, czyż nie powinni unikać błędów Rzymian?
Chyba tu jest coś z okrutnej gry w więźniów i klawiszów. Władzy zawsze towarzyszą nadużycia, pycha itd.
Hisotria uczy, że nikogo niczego nie uczy.
Pozdrawiam dekadencko…
odys -- 06.01.2009 - 00:57