Na “Pearl Harbor” byłem w kinie i strasznie wynudziłem się. No dobra, najlepsze w tym filmie zaczyna się dopiero po samej akcji na Hawajach. Riwendż znaczy. Oooo, to lubię.
A “Imperium…”? Takie nie tego, i tak wolę “Powrót Jedi”.
Jestem dumnym damskim bokserem
Ueeee
Na “Pearl Harbor” byłem w kinie i strasznie wynudziłem się. No dobra, najlepsze w tym filmie zaczyna się dopiero po samej akcji na Hawajach. Riwendż znaczy. Oooo, to lubię.
A “Imperium…”? Takie nie tego, i tak wolę “Powrót Jedi”.
Jestem dumnym damskim bokserem
Mad Dog -- 20.12.2008 - 14:02