to błędny wniosek.
Przegralibyśmy, a z nami nasze dzieci i wnuki, gdybyśmy zrezygnowali ze zderzania się z materią. W tym cała rzecz.
Jeśli czegoś kluczowego potrzebujemy, to nauczenia się łapania horyzontu czasowego wykraczającego poza zasięg naszego codziennego wzroku.
To nawet nie jest rzecz w tym, że współcześnie czas szybciej zasuwa niż 200 lat temu.
To jest jak z sadzeniem drzew. Czy dęby sadzimy dla siebie? Czy musimy wiedzieć co będzie za 200 lat, żeby ocenić sensowność sadzenia drzew?
W tych sprawach pewnych pytań się zwyczajnie nie zadaje, tylko robi się to co trzeba robić.
Mad,
to błędny wniosek.
Przegralibyśmy, a z nami nasze dzieci i wnuki, gdybyśmy zrezygnowali ze zderzania się z materią. W tym cała rzecz.
Jeśli czegoś kluczowego potrzebujemy, to nauczenia się łapania horyzontu czasowego wykraczającego poza zasięg naszego codziennego wzroku.
To nawet nie jest rzecz w tym, że współcześnie czas szybciej zasuwa niż 200 lat temu.
To jest jak z sadzeniem drzew. Czy dęby sadzimy dla siebie? Czy musimy wiedzieć co będzie za 200 lat, żeby ocenić sensowność sadzenia drzew?
W tych sprawach pewnych pytań się zwyczajnie nie zadaje, tylko robi się to co trzeba robić.
s e r g i u s z -- 30.11.2008 - 18:55