Bo i tanie te moje przemyślenia są, gdyż jak mi się zdaje z ksenofobią wszelaką spotykam się nieczęsto. Dużo rzadziej niż ze zwykłą głupotą. I dużo rzadziej niż z nienawiścią do np. lewicowców, czy pawicowców w Internecie. W ogóle problem wydaje mi się marginalny. Antysemity jako-takiego nie rzpoznałbym chyba nawet jakby wyskoczył z fosy i ugryzł mnie w kostkę. Ale właśnie odkopując fosę z epoki brązu (KPD, a na pewno coś po ceramice wstęgowej rytej) zetknąłem się z młodą i ładną parą archeologów, którzy reprezentowali niezwykle bojowy anty-antysemityzm. Nawet przez chwilę próbowali mi go wmówić, ale im się nie udało, bo na temacie się nie znałem i chyba nie spełniałem norm. W każdym razie nie przejęli się tym i walczyi z antysemityzmem i tak. Takim dosyć mgławicowym.
Drugie zetknięcie z antysemityzmem było jak się naczytałem rozmaitych tekścików w sieci (w tym felietonów Michalskiego) i ukoronowałem to lekturą “Strachu” Grossa, czyli książki co to mi ją rodzina sprezentowała. Ale wnioski moje były takie, że antysemityzm chyba istnieje tylko w sieci gdzieś tam i że Gross pisze koszmarnie chaotycznie i po siedemdziesięcu stronach się nudzi.
No i co ja mam zrobić? Bo temat antysemityzmu mi się pojawia raz na jakiś czas w życiu. Ale nawet wtedy gdy szczerze wierzyłem w swą Prawdziwą Prawicową Polskość, jakoś temat Żydów umykał mi bokiem. Pojawia się w dyskusjach rozmaitych i stąd wnioskuję, że albo jak ważny, ale dla mnie za mądry, bo nie kumam skąd się bierze ta ważność, albo sporo ludzi dookoła ma wspomnianą wyżej przed Panią Pino “korbę” i uparli się o nim rozmawiać...
O antysemityźmie na boku poględzę. Tanio.
Bo i tanie te moje przemyślenia są, gdyż jak mi się zdaje z ksenofobią wszelaką spotykam się nieczęsto. Dużo rzadziej niż ze zwykłą głupotą. I dużo rzadziej niż z nienawiścią do np. lewicowców, czy pawicowców w Internecie. W ogóle problem wydaje mi się marginalny. Antysemity jako-takiego nie rzpoznałbym chyba nawet jakby wyskoczył z fosy i ugryzł mnie w kostkę. Ale właśnie odkopując fosę z epoki brązu (KPD, a na pewno coś po ceramice wstęgowej rytej) zetknąłem się z młodą i ładną parą archeologów, którzy reprezentowali niezwykle bojowy anty-antysemityzm. Nawet przez chwilę próbowali mi go wmówić, ale im się nie udało, bo na temacie się nie znałem i chyba nie spełniałem norm. W każdym razie nie przejęli się tym i walczyi z antysemityzmem i tak. Takim dosyć mgławicowym.
Drugie zetknięcie z antysemityzmem było jak się naczytałem rozmaitych tekścików w sieci (w tym felietonów Michalskiego) i ukoronowałem to lekturą “Strachu” Grossa, czyli książki co to mi ją rodzina sprezentowała. Ale wnioski moje były takie, że antysemityzm chyba istnieje tylko w sieci gdzieś tam i że Gross pisze koszmarnie chaotycznie i po siedemdziesięcu stronach się nudzi.
No i co ja mam zrobić? Bo temat antysemityzmu mi się pojawia raz na jakiś czas w życiu. Ale nawet wtedy gdy szczerze wierzyłem w swą Prawdziwą Prawicową Polskość, jakoś temat Żydów umykał mi bokiem. Pojawia się w dyskusjach rozmaitych i stąd wnioskuję, że albo jak ważny, ale dla mnie za mądry, bo nie kumam skąd się bierze ta ważność, albo sporo ludzi dookoła ma wspomnianą wyżej przed Panią Pino “korbę” i uparli się o nim rozmawiać...
mindrunner -- 21.10.2008 - 18:50