Trochę jest w odpowiedzi na twoje pytanie mój wpis o kłamstwie zwolenników IV RP.
Wystarczyło, by władza w końcu zaczęła rozmawiać z opozycją by zmienił się do władzy stosunek na b. pozytywny. To jak doszło do zmian w roku 1988 i dlaczego do nich doszło przeczy temu co dziś twierdzą obrońcy generała – jak Azrael, że bez kontekstu OS nie można osądzać stanu wojennego. No ba, ale czyż on zna ten kontekst? Kontekst ten bowiem wskazuje, że do ostatniej chwili gen. Jaruzelski był niechętny porozumieniu. Zawierając je on czuł, że przegrał sens swojego życia, był tak zniechęcony, że nie chciał by wysuwano jego osobę na kandydata na prezydenta – wolał by został nim Kiszczak. Dopiero za namową prezydenta USA Ronalda Reagana zgodził się kandydować i tym prezydentem w końcu został. Według Amerykanów, a ja się z ich opinią zgadzam, osoba generała na stanowisku prezydenta w owym czasie neutralizowała twardogłowych w Moskwie i krajach ościennych. Prezydencja Jaruzelskiego umożliwiła “jesień narodów” w Europie Wschodniej, bo komuniści i ich aparat przemocy uwierzył, że nie zostaną skróceni o głowę za swoje rządy.
Dziwię się wszystkim krytykom Jaruzelskiego oraz tym, którzy za zdradę poczytują głosowanie na niego w czasie wyboru prezydenta. Trzeba miec krótki móżdżek by nie widzieć tego jak najbardziej istotnego kontekstu.
grześ
Trochę jest w odpowiedzi na twoje pytanie mój wpis o kłamstwie zwolenników IV RP.
leszek.sopot -- 08.10.2008 - 12:53Wystarczyło, by władza w końcu zaczęła rozmawiać z opozycją by zmienił się do władzy stosunek na b. pozytywny. To jak doszło do zmian w roku 1988 i dlaczego do nich doszło przeczy temu co dziś twierdzą obrońcy generała – jak Azrael, że bez kontekstu OS nie można osądzać stanu wojennego. No ba, ale czyż on zna ten kontekst? Kontekst ten bowiem wskazuje, że do ostatniej chwili gen. Jaruzelski był niechętny porozumieniu. Zawierając je on czuł, że przegrał sens swojego życia, był tak zniechęcony, że nie chciał by wysuwano jego osobę na kandydata na prezydenta – wolał by został nim Kiszczak. Dopiero za namową prezydenta USA Ronalda Reagana zgodził się kandydować i tym prezydentem w końcu został. Według Amerykanów, a ja się z ich opinią zgadzam, osoba generała na stanowisku prezydenta w owym czasie neutralizowała twardogłowych w Moskwie i krajach ościennych. Prezydencja Jaruzelskiego umożliwiła “jesień narodów” w Europie Wschodniej, bo komuniści i ich aparat przemocy uwierzył, że nie zostaną skróceni o głowę za swoje rządy.
Dziwię się wszystkim krytykom Jaruzelskiego oraz tym, którzy za zdradę poczytują głosowanie na niego w czasie wyboru prezydenta. Trzeba miec krótki móżdżek by nie widzieć tego jak najbardziej istotnego kontekstu.