Chodzi mi o to, że teraz tematy kontrowersyjne, o tematyce historycznej mieszane są w politykę do tego stopnia, że wymuszają “wygładzanie” pierwotnego tekstu, ingerencję ludzi, którzy zbijają na temacie kapitał polityczny, problemy z finansowaniem projektu. Tylko to miałem na myśli.
Poza tym zwróć uwagę, na to, że np. Machulski chce wyłudzić 70 milionów złotych na film o Powstaniu Warszawskim. Jak myślisz, kto ma większe plecy?
Jakiś Mad Dog, czy Machulski?
Niezależnie od tego, co ostatnio stworzył? No.
Bełkocze się o filmie o Bitwie Warszawskiej. Co, jak, dlaczego- nie wiadomo.
Dziennikarze biorąc się za tematy historyczne, które powinny zostać poruszone przez filmowców nie mówią o tym co się działo m.in. na Wołyniu.
Bo nie mają na ten temat pojęcia. I tu wchodzimy w działkę edukacyjną.
Pojawia się zatem pytanie: czy przygotować dla dziennikarzy zestaw prasowy, opracowany w przystępnym języku tak, by mogli pilnować tematu przy rozmowach z funkcjonariuszami polskiej kultury oraz filmowcami?
Czy z uporem maniaka mówić o niechęci ambasady ukrainy do tego typu inicjatyw, przy czym określenie “niechęć” jest tu delikatne.
Czy mówić o tym, że np. w takim TVN ludzie są zainteresowani takim tematem, ale finansowo, a szczególnie ze względu na politykę nie są w stanie podjąć tematu? Zwłaszcza, że ta stacja wchodzi w realizację projektów historycznych.
Bananie
Chodzi mi o to, że teraz tematy kontrowersyjne, o tematyce historycznej mieszane są w politykę do tego stopnia, że wymuszają “wygładzanie” pierwotnego tekstu, ingerencję ludzi, którzy zbijają na temacie kapitał polityczny, problemy z finansowaniem projektu. Tylko to miałem na myśli.
Poza tym zwróć uwagę, na to, że np. Machulski chce wyłudzić 70 milionów złotych na film o Powstaniu Warszawskim. Jak myślisz, kto ma większe plecy?
Jakiś Mad Dog, czy Machulski?
Niezależnie od tego, co ostatnio stworzył? No.
Bełkocze się o filmie o Bitwie Warszawskiej. Co, jak, dlaczego- nie wiadomo.
Dziennikarze biorąc się za tematy historyczne, które powinny zostać poruszone przez filmowców nie mówią o tym co się działo m.in. na Wołyniu.
Bo nie mają na ten temat pojęcia. I tu wchodzimy w działkę edukacyjną.
Pojawia się zatem pytanie: czy przygotować dla dziennikarzy zestaw prasowy, opracowany w przystępnym języku tak, by mogli pilnować tematu przy rozmowach z funkcjonariuszami polskiej kultury oraz filmowcami?
Czy z uporem maniaka mówić o niechęci ambasady ukrainy do tego typu inicjatyw, przy czym określenie “niechęć” jest tu delikatne.
Czy mówić o tym, że np. w takim TVN ludzie są zainteresowani takim tematem, ale finansowo, a szczególnie ze względu na politykę nie są w stanie podjąć tematu? Zwłaszcza, że ta stacja wchodzi w realizację projektów historycznych.
Oho, coś mi się rozpisało.
Dobra, czas pomyśleć o czymś pozytywnym.
Human Bazooka
Mad Dog -- 07.10.2008 - 10:13