W tym samym numerze GW, o ile dobrze pamiętam, był materiał dotyczący książki Grossa “Strach”, w którym po raz kolejny usprawiedliwiano publicystyczną metodę autora i formułowane przez niego zarzuty koniecznością nadania książce na tyle mocnej wymowy aby dotarła ze swoim przesłaniem do powszechnej świadomości.
W tym samym numerze jest “wywiad” Smoleńskiego z Kalinowskim, w którym ten pierwszy formułuje zarzuty wobec tego drugiego, co do planów upamiętnienia ofiar ludobójstwa jakiego dokonano na ludności polskiej na Wołyniu.
Z jednej zatem strony w imię jakiś wyższych, rozumieć należy, że “antynacjonalistycznych” racji, dopuszcza się świadome wprowadzanie w błąd, a z drugiej strony, w imię (chyba) tych samych racji, zwalcza się plany upamiętnienia ofiar ludobójstwa na Wołyniu. Różnica wynika z narodowości ofiar.
Muszę przyznać, że ten wywiad wzburzył mnie bardziej niż wszystkie afery związane z Maleszką i Rywinem razem wzięte. Szczególnie ten fragment “pytania Smoleńskiego”:
Katyń był zbrodnią popełnioną przez totalitarne państwo. Wołyń to chłopska wojna domowa, a chłopskie wojny są straszne. Po wtóre: wielu historyków uznaje, że w kontekście II wojny światowej termin “ludobójstwo” jest przynależny Auschwitz i Treblince. Na Wołyniu można mówić o czystce etnicznej, o eksterminacji, ale to nie było ludobójstwo.
Jest to wypowiedź szokująca moim zdaniem na zawsze dyskwalifikująca Smoleńskiego jako wiarygodnego publicystę.
Bo to oczywiście nie była żadna “wojna chłopska”, ani “wojna domowa”.
To było zaplanowane i wykonane zgodnie z planem ludobójstwo
odmienne może od tego dokonanego przez Niemców na Żydach poprzez metodę – Niemcy mordowali metodą “przemysłową”, Ukraińcy z UPA, podobnie jak w tym samym czasie chorwaccy ustasze, takich środków nie mieli – poprzestali na tych “tradycyjnych” przeprowadzanych z niewyobrażalnym okrucieństwem.
Termin ludobójstwo wcale nie jest zastrzeżony dla zbrodni na Żydach i należy do niepodlegających przedawnieniu tzw. zbrodni przeciw ludzkości.
Jeśliby podobny wywiad przeprowadzony był w Niemczech i dotyczyłby Holocaustu to autor mógłby mieć poważne problemy z paragrafu, z którego ściga się tzw. kłamstwo oświęcimskie.
Smoleński
W tym samym numerze GW, o ile dobrze pamiętam, był materiał dotyczący książki Grossa “Strach”, w którym po raz kolejny usprawiedliwiano publicystyczną metodę autora i formułowane przez niego zarzuty koniecznością nadania książce na tyle mocnej wymowy aby dotarła ze swoim przesłaniem do powszechnej świadomości.
W tym samym numerze jest “wywiad” Smoleńskiego z Kalinowskim, w którym ten pierwszy formułuje zarzuty wobec tego drugiego, co do planów upamiętnienia ofiar ludobójstwa jakiego dokonano na ludności polskiej na Wołyniu.
Z jednej zatem strony w imię jakiś wyższych, rozumieć należy, że “antynacjonalistycznych” racji, dopuszcza się świadome wprowadzanie w błąd, a z drugiej strony, w imię (chyba) tych samych racji, zwalcza się plany upamiętnienia ofiar ludobójstwa na Wołyniu. Różnica wynika z narodowości ofiar.
Muszę przyznać, że ten wywiad wzburzył mnie bardziej niż wszystkie afery związane z Maleszką i Rywinem razem wzięte. Szczególnie ten fragment “pytania Smoleńskiego”:
Katyń był zbrodnią popełnioną przez totalitarne państwo. Wołyń to chłopska wojna domowa, a chłopskie wojny są straszne. Po wtóre: wielu historyków uznaje, że w kontekście II wojny światowej termin “ludobójstwo” jest przynależny Auschwitz i Treblince. Na Wołyniu można mówić o czystce etnicznej, o eksterminacji, ale to nie było ludobójstwo.
Jest to wypowiedź szokująca moim zdaniem na zawsze dyskwalifikująca Smoleńskiego jako wiarygodnego publicystę.
Bo to oczywiście nie była żadna “wojna chłopska”, ani “wojna domowa”.
To było zaplanowane i wykonane zgodnie z planem ludobójstwo
odmienne może od tego dokonanego przez Niemców na Żydach poprzez metodę – Niemcy mordowali metodą “przemysłową”, Ukraińcy z UPA, podobnie jak w tym samym czasie chorwaccy ustasze, takich środków nie mieli – poprzestali na tych “tradycyjnych” przeprowadzanych z niewyobrażalnym okrucieństwem.Termin ludobójstwo wcale nie jest zastrzeżony dla zbrodni na Żydach i należy do niepodlegających przedawnieniu tzw. zbrodni przeciw ludzkości.
Jeśliby podobny wywiad przeprowadzony był w Niemczech i dotyczyłby Holocaustu to autor mógłby mieć poważne problemy z paragrafu, z którego ściga się tzw. kłamstwo oświęcimskie.
Artur Kmieciak -- 02.09.2008 - 21:48