“...że ma to zrobić jakaś hipotetyczna grupa obywateli. Nawet mi to do głowy nie przyszło.”
Oczywiscie. To mnie przyszło.
“... Obywatele powinni wpływać. Na innych obywateli. Na swoich przedstawicieli.”
My nie mamy wpływu przeciez – system “się” spetryfikował i to przy pomocy naszych pieniędzy w sposób, który w zasadzie uniemozliwia nam wpływ.
“Dodam, że ta idea nie jest wcale nowa i wśród co poniektórych, zwłaszcza młodszych wiekiem, konstytucjonalistów, wydaje się całkiem popularna.”
Z tego sie bardzo cieszę.
I wyciagam wniosek: ze jest jakaś realnie istniejaca grupa, na którą – byc moze – jest sens wpływac. Bo na polityków, proszę wybaczyc – sensu nie widzę.
“I chyba mnie Pani nie zrozumiała. Nie ma obywatelskiego nieposłuszeństwa, bez zgody na poddanie się odpowiedzialności. Ona, ta odpowiedzialność, niekoniecznie musi być karna.
To nie znaczy, że nie ma innych dróg protestu. Są. Trzeba nich korzystać. Ale one nie mogą być nazywane civil disobedience, bo to nie jest to samo.”
Wydaje mi sie, że wymysliłam takie – w bardzo konkretnej sprawie – niemozliwe. Na razie nie upubliczniam, bo nie jestem pewna czy mam dośc energii, zeby to rozpętywac.
WSP yayco
“...że ma to zrobić jakaś hipotetyczna grupa obywateli. Nawet mi to do głowy nie przyszło.”
Oczywiscie. To mnie przyszło.
“... Obywatele powinni wpływać. Na innych obywateli. Na swoich przedstawicieli.”
My nie mamy wpływu przeciez – system “się” spetryfikował i to przy pomocy naszych pieniędzy w sposób, który w zasadzie uniemozliwia nam wpływ.
“Dodam, że ta idea nie jest wcale nowa i wśród co poniektórych, zwłaszcza młodszych wiekiem, konstytucjonalistów, wydaje się całkiem popularna.”
Z tego sie bardzo cieszę.
I wyciagam wniosek: ze jest jakaś realnie istniejaca grupa, na którą – byc moze – jest sens wpływac. Bo na polityków, proszę wybaczyc – sensu nie widzę.
“I chyba mnie Pani nie zrozumiała. Nie ma obywatelskiego nieposłuszeństwa, bez zgody na poddanie się odpowiedzialności. Ona, ta odpowiedzialność, niekoniecznie musi być karna.
To nie znaczy, że nie ma innych dróg protestu. Są. Trzeba nich korzystać. Ale one nie mogą być nazywane civil disobedience, bo to nie jest to samo.”
Wydaje mi sie, że wymysliłam takie – w bardzo konkretnej sprawie – niemozliwe. Na razie nie upubliczniam, bo nie jestem pewna czy mam dośc energii, zeby to rozpętywac.
zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...
Anna Mieszczanek -- 03.06.2008 - 16:03