Ale nie o to chodzi.
Innemi słowy, czy kalafiora, czy brokuła trza zblanszować a nie ugotować.
Jak już go podzielimy to w tzw. międzyczasie zagotowała nam sie woda w garnku, posolona.
Przykręcamy ogień aby tylko bąbelkowała i na taką wrzucamy cząstki kalafiora albo brokuła.
Po jakich 3-4 minutach woda zaczyna wrzeć, wtedy łyżką durszlakową wyciągamy jarzynę.
Ma być twardawa i lekko chrupiąca.
A potem wszystkie wersje dobre – z oliwą, majonezem, śmietaną, jogurtem albo zsiadłym mlekiem.
Jak kto woli albo ma.
No ja bym wolał brokuła
Ale nie o to chodzi.
Innemi słowy, czy kalafiora, czy brokuła trza zblanszować a nie ugotować.
Jak już go podzielimy to w tzw. międzyczasie zagotowała nam sie woda w garnku, posolona.
Przykręcamy ogień aby tylko bąbelkowała i na taką wrzucamy cząstki kalafiora albo brokuła.
Po jakich 3-4 minutach woda zaczyna wrzeć, wtedy łyżką durszlakową wyciągamy jarzynę.
Ma być twardawa i lekko chrupiąca.
A potem wszystkie wersje dobre – z oliwą, majonezem, śmietaną, jogurtem albo zsiadłym mlekiem.
Igła -- 25.05.2008 - 13:25Jak kto woli albo ma.