Jest bowiem kilka możliwości: pierwsza – zaorać i zalać betonem. Druga – zaorać i nic nie siać; w zasadzie się nie da, bo zawsze jakiś chwast się zagnieździ, a wygra jak zwykle nasilniejsze badziewie. I trzecia: zaorać i zasiać to, co trzeba i dokladnie obserwować, co i jak rosnie, przy okazji patrząc na lapy tym, co mają zbierać.
Pozdrawiam serdecznie
PS. Zabieram sie jak sójka do przeczytania kilkudziesięciu Pańskich tekstów na S24. Ale niebawem to zrobię. Przyrzekam.
Się nie da, Panie Jerzy.
Jest bowiem kilka możliwości: pierwsza – zaorać i zalać betonem. Druga – zaorać i nic nie siać; w zasadzie się nie da, bo zawsze jakiś chwast się zagnieździ, a wygra jak zwykle nasilniejsze badziewie. I trzecia: zaorać i zasiać to, co trzeba i dokladnie obserwować, co i jak rosnie, przy okazji patrząc na lapy tym, co mają zbierać.
Pozdrawiam serdecznie
PS. Zabieram sie jak sójka do przeczytania kilkudziesięciu Pańskich tekstów na S24. Ale niebawem to zrobię. Przyrzekam.
Lorenzo -- 12.05.2008 - 18:11