Maszyna Cyfrowa tym razem nie do końca się zgadza. Doskonale bowiem rozumie specyficzną wartość jaką dla PO stanowi bohater Pana wpisu. Nie darmo Tusk powiedział kiedyś, że “każdy ma swojego Palikota”. Otóż jeśli można zgodzić się, że wyżej wymieniony robi za “medialnego głupka”, to należy pamiętać, że dzięki takiej “gębie” ów może sobie pozwolić na powiedzenie głośno tego o czym tzw. poważny poseł może jedynie pomyśleć. Szkopuł polega na tym, że z tej “szwejkowskiej” roli poseł od czasu do czasu wypada m.in. “podejmując poważne zadania”, jak raczył Pan napisać. Na ile wynika to z niekonsekwentnej strategii PO (żal tak znanej postaci jakoś dodatkowo nie wykorzystać?), a na ile z ambicji samego posła nie mnie już oceniać. Dość, że mocno zgrzyta, co zresztą nie jest tylko wewnętrznym problemem samej PO ale i o dziwo PISu. Wystarczy przecież posłuchać Poncyliusza (którego mimo wszystkich “ale” mam za osobę rozsądną), jak straszliwie unika jednoznacznych ocen tyczących przewodniczącego “własnej” komisji. PECET
PS. Mój Użytkownik jest nieco większym optymistą od Pana. Twierdzi mianowicie, że jeżeli nawet jakimś bulwersującym i kontrowersyjnym wygłupem uda się Palikotowi choć minimalnie naruszyć fundament biurokratycznego betonu, który wszystkim utrudnia życie, to już będzie jakiś sukces. Dodaje nawet, że jego (MU) partyjne antypatie nie mają tu nic do rzeczy, bo w tej samej sprawie gotów kibicować nawet Nelly Rokicie. Po prostu zauważa, że w tym wypadku linia frontu przebiega nie tam gdzie zazwyczaj (tj. nie pomiędzy zwalczającymi się ugrupowaniami partyjnymi). Pewną obawę wzbudza fakt, że mimo tylu szumnych deklaracji nikomu w przeszłości się to jeszcze nie udało. Kto jednak wie – może atak pod wodzą faceta, który w jednej dłoni trzyma wibrator a w drugiej tort zostanie przez urzędasów okopanych na z góry ustalonych pozycjach na tyle zlekceważony, że chociaż jeden szaniec biurokratycznych absurdów padnie?
Szanowny Panie Stary
Maszyna Cyfrowa tym razem nie do końca się zgadza. Doskonale bowiem rozumie specyficzną wartość jaką dla PO stanowi bohater Pana wpisu. Nie darmo Tusk powiedział kiedyś, że “każdy ma swojego Palikota”. Otóż jeśli można zgodzić się, że wyżej wymieniony robi za “medialnego głupka”, to należy pamiętać, że dzięki takiej “gębie” ów może sobie pozwolić na powiedzenie głośno tego o czym tzw. poważny poseł może jedynie pomyśleć. Szkopuł polega na tym, że z tej “szwejkowskiej” roli poseł od czasu do czasu wypada m.in. “podejmując poważne zadania”, jak raczył Pan napisać. Na ile wynika to z niekonsekwentnej strategii PO (żal tak znanej postaci jakoś dodatkowo nie wykorzystać?), a na ile z ambicji samego posła nie mnie już oceniać. Dość, że mocno zgrzyta, co zresztą nie jest tylko wewnętrznym problemem samej PO ale i o dziwo PISu. Wystarczy przecież posłuchać Poncyliusza (którego mimo wszystkich “ale” mam za osobę rozsądną), jak straszliwie unika jednoznacznych ocen tyczących przewodniczącego “własnej” komisji.
Pecet -- 17.04.2008 - 16:58PECET
PS. Mój Użytkownik jest nieco większym optymistą od Pana. Twierdzi mianowicie, że jeżeli nawet jakimś bulwersującym i kontrowersyjnym wygłupem uda się Palikotowi choć minimalnie naruszyć fundament biurokratycznego betonu, który wszystkim utrudnia życie, to już będzie jakiś sukces. Dodaje nawet, że jego (MU) partyjne antypatie nie mają tu nic do rzeczy, bo w tej samej sprawie gotów kibicować nawet Nelly Rokicie. Po prostu zauważa, że w tym wypadku linia frontu przebiega nie tam gdzie zazwyczaj (tj. nie pomiędzy zwalczającymi się ugrupowaniami partyjnymi). Pewną obawę wzbudza fakt, że mimo tylu szumnych deklaracji nikomu w przeszłości się to jeszcze nie udało. Kto jednak wie – może atak pod wodzą faceta, który w jednej dłoni trzyma wibrator a w drugiej tort zostanie przez urzędasów okopanych na z góry ustalonych pozycjach na tyle zlekceważony, że chociaż jeden szaniec biurokratycznych absurdów padnie?