Algo, niepotrzebnie się tak unosisz. Moim zdaniem Artur pisząc swą notkę nie miał najmniejszego zamiaru obrażać kobiet. Po prostu użył nieco zbyt dosadnych określeń. Nie popadajmy w przesadną pruderię, w końcu wszyscy jesteśmy dorośli i “to” robimy. Tylko nie zawsze mamy odwagę o “tym” mówić, a jeśli już mówimy to w sposób znacznie bardziej oględny i powściągliwy.
Przecież sam pisałaś kilka notek na temat seksu, pamiętasz:)
Nie obrażaj się więc na Artura, jeśli naprawdę będzie chciał nas tu obrażac to wtedy damy mu odpowiedni wycisk.
A na zgodę dedykuję Wam obojgu ( a także Jackowi, może wykorzysta to w swoim poradniku seksualnym) pewną zabawną historyjkę.
Pamiętnik żony Viagrożercy
Dzień 1. Dzisiaj świętowaliśmy 25 rocznicę naszego ślubu.
W sumie świętowania to tam za dużo nie było. Kiedy nadszedł czas, by
powtórzyć naszą noc poślubną, Zdzisław zamknął się w łazience i płakał.
Dzień 2. Dziś wyznał mi swój największy sekret.
Powiedział,że jest impotentem i, że chce, abym dowiedziała się o tym pierwsza.
Też mi odkrycie! Czy on naprawdę myślał, że tego nie zauważyłam?
Dzień 3. To małżeństwo przeżywa poważne kłopoty. Przecież kobieta
też ma swoje potrzeby !!!
Dzień 4. Zdarzył się cud! Jest coś, co nam pomoże!
Viagra!
Powiedziałam mu, że jeśli zażyje Viagrę, wszystko będzie tak,
jak w naszą noc poślubną. Myślę, że zadziała. Zamieniłam mu Prozac na
Viagrę, spodziewając się podnieść nie tylko jego nastrój.
Dzień 5. Błogość! Absolutna błogość!
Dzień 6. Czyż życie nie jest cudowne? Trochę trudno mi
pisać,gdy ciągle to robimy. :))
Dzień 7. Wszystko mu sie kojarzy z jednym! Na przykład wczoraj
w mięsnym sklepowa mówiła coś na temat grubej kiełbasy, a Zdzisław
wziął to do siebie. Muszę przyznać, że to jest bardzo zabawne – wydaje
mi się, że nigdy przedtem nie byłam tak szczęśliwa.
Dzień 8. Sądzę, że wziął zbyt dużo przez weekend. Zamiast
skosić trawnik, eksperymentował z “nowym przyjacielem” jako wykrywaczem
kłamstw. Jestem już trochę obolała.
Dzień 9. Nie miałam kiedy napisać. Mógłby mnie dopaść.
Dzień 10. Dobra, przyznaję się. Ukrywam się. Najgorsze
jest to,że popija Viagrę whisky! Co mam robić? Czuję się kompletnie
załamana…
Dzień 11. Żyję z czymś w rodzaju skrzyżowania Murzyna z
wiertarką udarową. Obudziłam się dzisiaj rano dosłownie przyklejona do
łóżka..
Nawet pachy mnie bolały. On jest kompletną świnią.
Dzień 12. Żałuję, że nie jest homoseksualistą. Nie robię
makijażu, przestałam czyścić zęby, ba, nawet już się nie myję.
To na nic. Nadal przychodzi! Nawet ziewanie stało się niebezpieczne…
Dzień 13. Zawsze gdy zamykam oczy, Zdzisław podstępnie atakuje!
To jak pójście do łóżka z pędzącym pociskiem. Ledwie chodzę.
Jeśli znów wyskoczy z tym swoim “Oops, przepraszam”, chyba zabiję drania.
Dzień 14. Zrobiłam już chyba wszystko, by przystopował.
Nic nie skutkuje. Nawet zaczęłam ubierać się jak zakonnica, ale wydaje
mi się,że jest jakby jeszcze bardziej napalony. Pomocy!
Dzień 15. Myślę, że będę musiała go zabić. Zaczynam
trzymać się wszystkiego, na czym usiądę. Koty i psy omijają go z daleka, a nasi przyjaciele w ogóle już nas nie odwiedzają. Ubiegłej nocy
powiedziałam mu “pieprz się” i zrobił to.
Dzień 16. Drań zaczął narzekać na bóle głowy. Mam
nadzieję, że “duża rzecz” wreszcie eksploduje. Zasugerowałam mu odstawienie
Viagry i zażywanie Prozac’u.
Dzień 17. Podmieniłam pigułki ale nie zauważyłam specjalnej
różnicy… O matko!!! Znów tu idzie!!!!!!!!!!!
Dzień 18. Wrócił na Prozac. Kawał lenia, przez cały dzień
siedzi przed telewizorem z pilotem w ręce i oczekuje, bym mu gotowała,
sprzątała, podawała piwo, prasowała koszule…
>Alga, Artur
Algo, niepotrzebnie się tak unosisz. Moim zdaniem Artur pisząc swą notkę nie miał najmniejszego zamiaru obrażać kobiet. Po prostu użył nieco zbyt dosadnych określeń. Nie popadajmy w przesadną pruderię, w końcu wszyscy jesteśmy dorośli i “to” robimy. Tylko nie zawsze mamy odwagę o “tym” mówić, a jeśli już mówimy to w sposób znacznie bardziej oględny i powściągliwy.
Przecież sam pisałaś kilka notek na temat seksu, pamiętasz:)
Nie obrażaj się więc na Artura, jeśli naprawdę będzie chciał nas tu obrażac to wtedy damy mu odpowiedni wycisk.
A na zgodę dedykuję Wam obojgu ( a także Jackowi, może wykorzysta to w swoim poradniku seksualnym) pewną zabawną historyjkę.
Pamiętnik żony Viagrożercy
Dzień 1. Dzisiaj świętowaliśmy 25 rocznicę naszego ślubu.
W sumie świętowania to tam za dużo nie było. Kiedy nadszedł czas, by
powtórzyć naszą noc poślubną, Zdzisław zamknął się w łazience i płakał.
Dzień 2. Dziś wyznał mi swój największy sekret.
Powiedział,że jest impotentem i, że chce, abym dowiedziała się o tym pierwsza.
Też mi odkrycie! Czy on naprawdę myślał, że tego nie zauważyłam?
Dzień 3. To małżeństwo przeżywa poważne kłopoty. Przecież kobieta
też ma swoje potrzeby !!!
Dzień 4. Zdarzył się cud! Jest coś, co nam pomoże!
Viagra!
Powiedziałam mu, że jeśli zażyje Viagrę, wszystko będzie tak,
jak w naszą noc poślubną. Myślę, że zadziała. Zamieniłam mu Prozac na
Viagrę, spodziewając się podnieść nie tylko jego nastrój.
Dzień 5. Błogość! Absolutna błogość!
Dzień 6. Czyż życie nie jest cudowne? Trochę trudno mi
pisać,gdy ciągle to robimy. :))
Dzień 7. Wszystko mu sie kojarzy z jednym! Na przykład wczoraj
w mięsnym sklepowa mówiła coś na temat grubej kiełbasy, a Zdzisław
wziął to do siebie. Muszę przyznać, że to jest bardzo zabawne – wydaje
mi się, że nigdy przedtem nie byłam tak szczęśliwa.
Dzień 8. Sądzę, że wziął zbyt dużo przez weekend. Zamiast
skosić trawnik, eksperymentował z “nowym przyjacielem” jako wykrywaczem
kłamstw. Jestem już trochę obolała.
Dzień 9. Nie miałam kiedy napisać. Mógłby mnie dopaść.
Dzień 10. Dobra, przyznaję się. Ukrywam się. Najgorsze
jest to,że popija Viagrę whisky! Co mam robić? Czuję się kompletnie
załamana…
Dzień 11. Żyję z czymś w rodzaju skrzyżowania Murzyna z
wiertarką udarową. Obudziłam się dzisiaj rano dosłownie przyklejona do
łóżka..
Nawet pachy mnie bolały. On jest kompletną świnią.
Dzień 12. Żałuję, że nie jest homoseksualistą. Nie robię
makijażu, przestałam czyścić zęby, ba, nawet już się nie myję.
To na nic. Nadal przychodzi! Nawet ziewanie stało się niebezpieczne…
Dzień 13. Zawsze gdy zamykam oczy, Zdzisław podstępnie atakuje!
To jak pójście do łóżka z pędzącym pociskiem. Ledwie chodzę.
Jeśli znów wyskoczy z tym swoim “Oops, przepraszam”, chyba zabiję drania.
Dzień 14. Zrobiłam już chyba wszystko, by przystopował.
Nic nie skutkuje. Nawet zaczęłam ubierać się jak zakonnica, ale wydaje
mi się,że jest jakby jeszcze bardziej napalony. Pomocy!
Dzień 15. Myślę, że będę musiała go zabić. Zaczynam
trzymać się wszystkiego, na czym usiądę. Koty i psy omijają go z daleka, a nasi przyjaciele w ogóle już nas nie odwiedzają. Ubiegłej nocy
powiedziałam mu “pieprz się” i zrobił to.
Dzień 16. Drań zaczął narzekać na bóle głowy. Mam
nadzieję, że “duża rzecz” wreszcie eksploduje. Zasugerowałam mu odstawienie
Viagry i zażywanie Prozac’u.
Dzień 17. Podmieniłam pigułki ale nie zauważyłam specjalnej
różnicy… O matko!!! Znów tu idzie!!!!!!!!!!!
Dzień 18. Wrócił na Prozac. Kawał lenia, przez cały dzień
siedzi przed telewizorem z pilotem w ręce i oczekuje, bym mu gotowała,
sprzątała, podawała piwo, prasowała koszule…
Błogość. Absolutna błogość!!!
Delilah -- 08.03.2008 - 21:45