Yayco słabuje. I to wcale nie na te nogę, co niby się przyznał.
To te wiatry duszę mu przewiały i wirus kapitulanctwa wniesły podstępnie.
Już widzę, jak se oczy przymknę, jak on z panią, w kuchni na ten przykład, w garnku z fasolką po bretońsku na dwie ręce miesza i te poezję swoim dyszkancikiem pieje, fałszując.
Nieszkodzi. niedługo słów mu zabraknie i do normalności wróci.
Wojujący znowu będzie, jak taki filozof jeden.
Normalka.
Ludzie tak mają.
Ja też widzę, że
Yayco słabuje. I to wcale nie na te nogę, co niby się przyznał.
To te wiatry duszę mu przewiały i wirus kapitulanctwa wniesły podstępnie.
Już widzę, jak se oczy przymknę, jak on z panią, w kuchni na ten przykład, w garnku z fasolką po bretońsku na dwie ręce miesza i te poezję swoim dyszkancikiem pieje, fałszując.
Nieszkodzi. niedługo słów mu zabraknie i do normalności wróci.
Wojujący znowu będzie, jak taki filozof jeden.
Normalka.
Ludzie tak mają.
Igła
Igła -- 02.03.2008 - 15:11