nie może być mowy o jakichkolwiek wartościach. To były aparatczyk z czasów komunistycznych, w czasie węgierskiej transformacji uwłaszczył się, stał się jednym z najbogatszych Węgrów, później został premierem, aż w końcu ichnia afera taśmowa ujawniła, że przez kilka lat nie robili nic, tylko kłamali, by utrzymać się przy władzy. Teraz socjaliści natomiast niewiele są w stanie zrobić, bo nie mają poparcia społecznego, odwlekanie reform, doprowadziło do ich skumulowania w czasie, a tych istotnych i tak się nie wprowadza, by nie doprowadzić do kolejnych wybuchów społecznych, a całą winę składa się na karb niechęci opozycji do współpracy. Z tym, że na to większość Węgrów już się chyba nie nabiera, socjaliści mają 18% poparcie, i oby przepadli raz na zawsze.
O w przypadku pana Gyurcsany'ego
nie może być mowy o jakichkolwiek wartościach. To były aparatczyk z czasów komunistycznych, w czasie węgierskiej transformacji uwłaszczył się, stał się jednym z najbogatszych Węgrów, później został premierem, aż w końcu ichnia afera taśmowa ujawniła, że przez kilka lat nie robili nic, tylko kłamali, by utrzymać się przy władzy. Teraz socjaliści natomiast niewiele są w stanie zrobić, bo nie mają poparcia społecznego, odwlekanie reform, doprowadziło do ich skumulowania w czasie, a tych istotnych i tak się nie wprowadza, by nie doprowadzić do kolejnych wybuchów społecznych, a całą winę składa się na karb niechęci opozycji do współpracy. Z tym, że na to większość Węgrów już się chyba nie nabiera, socjaliści mają 18% poparcie, i oby przepadli raz na zawsze.
wenhrin -- 25.02.2008 - 21:40