przygotowanie do syndromu poaborcyjnego przez zabiegiem to dla mnie się kojarzy jak woda święcona człowiekowi idącemu na “amputację” kończyny.. . Dla mnie ten Pana pomysł trąci cynizmem – tak go odbieram.
Wydaje mi się, że sądzi Pan, ze z syndromem poaborcyjnyn jest tak jak z kałużą.... – którą można ominąć a nie chce Pan zauważyć jakie źródła ma SP -> zabicie własnego dziecka. Nie jest tak Panie Andrzeju jak z Kałużą – a natury i sumienia Pan nie oszuka – wmawianiem, że to “tylko tkanka”.. ?
Rozumiem, że chciałby Pan jako fachowiec dać wizytówkę takiej kobiecie aby wiedziała gdzie się zgłosić “w razie czego|. A ponieważ w Polsce w rejestrze chorób nie ma czegoś takiego to pacjentka będzie płacić za każdą sesję 100% do Pana kieszeni… .
W sumie przy takich zarobkach psychologów pracujących w placówkach Państwowych to niezły biznes i tak pojęta profilaktyka jak Pan sugeruje może przyczynić się do wzięcia terapeutów, którzy i tak teraz nie wyrabiają... .
Jako lekarz można powiedzieć osobie decydującej się na aborcję, ale kto jej ma powiedzieć jak w Polsce nie istnieje SP w rejestrze chorób a nasze utorytety w mediach mówią, że SP wogóle nie istnieie – lecz to wymysł ruchów pro life… ?
NIe za bardzo sobie wyobrażam taką profilaktykę.
Co do syndromu poaborcyjnego w takiej terapii biorą udział osoby dotknięte tą aborcją nie tylko matka ale mąż, czasem teściowa -> którzy brali udział w tej decyzji.
PAnie Andrzeju
przygotowanie do syndromu poaborcyjnego przez zabiegiem to dla mnie się kojarzy jak woda święcona człowiekowi idącemu na “amputację” kończyny.. . Dla mnie ten Pana pomysł trąci cynizmem – tak go odbieram.
Wydaje mi się, że sądzi Pan, ze z syndromem poaborcyjnyn jest tak jak z kałużą.... – którą można ominąć a nie chce Pan zauważyć jakie źródła ma SP -> zabicie własnego dziecka. Nie jest tak Panie Andrzeju jak z Kałużą – a natury i sumienia Pan nie oszuka – wmawianiem, że to “tylko tkanka”.. ?
Rozumiem, że chciałby Pan jako fachowiec dać wizytówkę takiej kobiecie aby wiedziała gdzie się zgłosić “w razie czego|. A ponieważ w Polsce w rejestrze chorób nie ma czegoś takiego to pacjentka będzie płacić za każdą sesję 100% do Pana kieszeni… .
W sumie przy takich zarobkach psychologów pracujących w placówkach Państwowych to niezły biznes i tak pojęta profilaktyka jak Pan sugeruje może przyczynić się do wzięcia terapeutów, którzy i tak teraz nie wyrabiają... .
Jako lekarz można powiedzieć osobie decydującej się na aborcję, ale kto jej ma powiedzieć jak w Polsce nie istnieje SP w rejestrze chorób a nasze utorytety w mediach mówią, że SP wogóle nie istnieie – lecz to wymysł ruchów pro life… ?
NIe za bardzo sobie wyobrażam taką profilaktykę.
Co do syndromu poaborcyjnego w takiej terapii biorą udział osoby dotknięte tą aborcją nie tylko matka ale mąż, czasem teściowa -> którzy brali udział w tej decyzji.
Więc to sprawa dosyć skomplikowana.
Polecam stronę: www.nest.org.pl
inne uzupełniające:
http://www.opcja.pop.pl/numer36/36syn.html
http://www.filonet.eu/index.php?option=com_content&task=view&id=92&Itemi...
poldek34 -- 05.01.2008 - 18:40