Teatr pisania.DZIENNIK 2001 - 2005 (25)

PONIEDZIAŁEK , 19.08.2002

Maryjo, Pani Aniołów! – u Ciebie
O Twej korony prosim zmartwychwstanie
A niech się wola Syna Twego stanie
Na ziemi – naszej, tak, jako jest w Niebie

(Cyprian Norwid)
Jest późny wieczór, patrzę w rozłożony zeszyt z notatkami (bardzo wyrywkowymi z dzisiejszego dnia – nie specjalnie nadążałam za Twoim Namiestnikiem, Panie)

Na stronie lewej są zapiski z Kalwarii , pewnie niezbyt precyzyjne.
„... Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie
Nad tymi, którzy się Go boją
( psalm śpiewany między czytaniami)

„... Matko pozwól byśmy stanowili między sobą jedno
i z Tobą jedno (...)
(modlitwa Ojca Świętego)

Na kartce po prawo – zapiski z pożegnania w Balicach
Wypowiedzi trzech osób :

„...Niech ten nowy < Korab Łagiewnicki> pomaga
ratować (świat?) przed potopem zła (...)”
(Ojciec Prymas)

„...Otwórzmy szeroko drzwi, otwórzmy szeroko okna
naszych domów i urzędów (...) „
(Pan Prezydent)

„... Niech Bóg, który jest źródłem życia
/ błogosławi wam każdego dnia/ (...)”
( Ojciec Święty Jan Paweł II)

A teraz, uprzedzam, będzie sama dewocja.
Dewocja , KTÓRĄ SIĘ CHLUBIĘ !

Podjechał podest dla Ojca Świętego, przesiadłam się za fotel w którym siedział Daniel i cieszyłam się, że głośno rozkręcił telewizor, a Marysia poszła
na rower.
Podciągnęłam kolana pod brodę i szlochałam w nie swobodnie. (nie mogłam patrzeć na Twoje smutne plecy na trapie samolotu)
Po głowie przelatywały gorączkowo myśli. Twoje pożegnalne spojrzenie z drzwi samolotu. Po chwili wolnym krokiem przekraczasz jego próg. Teraz już patrzę, patrzę między palcami moich wyciągniętych dłoni (wystrzeliły przede mnie niczym dwa spadochrony). Oczyma wyobraźni widzę promienie mojej modlitwy biegnące od nich w stronę Twojej Dostojnej Sylwetki
NIECH CIĘ PAN BÓG BŁOGOSŁAWI !

W głowie myśl, z jakiejś książki:
“zapisz”.
Góralska muzyka rozbrzmiewa aż falują rolety w oknach. (Daniel nie lubi się tonować).
Silniki samolotu zapowiadają jego powolny, niechętny kurs ku linii startu.
Cienki pisak, bezgłośnie rejestruje ( w jakimś starym brulionie Agi)

Nie wyjechałeś (!), a jeśli, to Pamiętaj
z moim sercem przywartym do Twego!
Szmer mojej krwi w tętnicach
Będzie nieustanną modlitwą w Twojej intencji
Dla mnie zostałeś, wiem to z Twoich Słów
Sercem i myślą zawsze będziesz ZE MNĄ !

CHWAŁA OOOJCZE,...!
ABBA OOOJCZE,...!
(właśnie śpiewają Balice, właśnie śpiewa cała Polska,
właśnie śpiewa cały świat, śpiewa… moje serce)

W głowie brzmi mi zasłyszana (przeczytana) gdzieś przenośnia
o “palcu wskazującym na Boga”.
TY, dla mnie jesteś Pochodnią Miłości tej Najmiłosierniejszej
Spalającej się w działaniu na chwałę Pana,
Użycz mi jednej małej iskierki, abym tak jak Ty
Mogła płonąć równym (nie słomianym) ogniem
do końca moich dni.
NAUCZYCIELU, KLĘKAM PRZED TWOJĄ POKORĄ
I DUCHEM SŁUŻBY !

Pewnie to profanacja, wybacz Panie ! Dalej napisałam:

„.Miłość miłości niczego odmówić nie może (...)”

Już dziś proszę Boga za pośrednictwem Matki Bożej
I Wszystkich Świętych o Twoją wizytę
I wyświęcenie Świątyni Opatrzności Bożej

BO PIĘKNO JEST NA TO,
BY ZACHWYCAŁO DO PRACY
PRACA – BY SIĘ ZMARTWYCHWSTAŁO!

Cyprian Kamil Norwid
(przypięłam dziś na tablicy korkowej, po ceremonii pożegnania Ojca Świętego)

Środa, 21.08.02

Trzecie podejście do zapisu tego dnia (komputer nie wiedzieć czemu wyłączył się dwukrotnie)

„.. Wszystko jest łaską

( fragment psalmu przeczytałam kiedyś na pamiątkowym obrazku, który otrzymuje się po uczestnictwie w mszy prymicyjnej – pierwszej mszy nowo wyświęconego księdza)

Poranek ubarwiła mi zaskakująca akcja w wykonaniu Marysi.
Jako niskociśnieniowiec i „sowa” (przynajmniej ostatnio) z trudem zaczynam dzień. Ruszam się niemrawo po kuchni, nawet pochylenie się po suchy pokarm (stoi na dole szafy kuchennej) dla kici jest sporym wysiłkiem.
Nagle zbystrzałam, zza ściany, z „dziennego” dobiega mnie piosenka śpiewana cienkim, dziecinnym głosikiem.
Jest króciutka więc zacytuję w całości:
„La, ...la, ...la, ...la, ...la, ......la,...laaa
Kochammm… mamęęęę....”
Co za zniewalająca lapidarność, do tego melodia zapożyczona
nieświadomie od mojego ulubionego bohatera kreskówki (przy trójce dzieci zna się ich dużo), pewnego sympatycznego koguta.
Poranna ociężałość zostaje w moment „odwirowana” w bardzo zakręconym tańcu, z bardzo zaplątaną Marysią na mojej osobie ( jestem drzewem, wirującym i bardzo szczęśliwym) a mój owoc „paple” nieustannie. Snuje opowiadanie-wspomnienie o jakimś „wójku” -żywej karuzeli (kręcił się z dwójką dzieci uczepionych swych ramion),
więc po chwili jestem karuzelą.
Cała historia kończy się bezpiecznie na miękkim fotelu.
Potem jest jeszcze rozmowa z Agą. Jak reagować na bezinteresowną złośliwość tkwiącą czasem w nieszczęśliwych ludziach o samotnych sercach (człowiek szczęśliwy nie potrafi ranić z premedytacją).
Nigdy nie poczujesz się dotknięta gdy będziesz pamiętać: plucie na Niagarę nie zmieni jej biegu ( drugie porównanie jakie mi się przypomniało dotyczyło powietrza, wydało mi się mniej przemawiające dla 16-latki ale dla mnie jest:... nie można opluć powietrza, bądź jak powietrze)

Mam wrażenie, że piosenka i poczucie humoru zawsze było
mocną stroną moich rodaków, (za muzykę, piosenki bardzo Bogu dziękuję ) a nad dowcipem pracuję (czasem podświadomie ?)
Płaciłam tego dnia za benzynę, kartą oczywiście. Uśmiechnięty młody pracownik stacji podsunął mi klawiaturę do wstukania pinu ( 4 cyfry) mojej karty. Już to miałam zrobić gdy w mojej świadomości pojawiły się słowa WITAMY (były wypisane na szczycie klawiatury). Do dziś uśmiecham się na to wspomnienie – moja podświadomość (dusza?) dośpiewała:
Cię Alleluja!
To wspomnienie i kilka reportaży doprowadziło mnie do pytania – jakie słowa po wizycie Ojca Świętego tkwią we mnie.
Dwa zdania jak klamry spinają te trzy dni:
„...PRZESTAŃ SIĘ LĘKAĆ „
i
„...UMIEJ BYĆ WDZIĘCZNA”
a między nimi łany treści, które trzeba rozważyć kłos po kłosie, ziarnko po ziarnku po to by zamieniły się w chleb miłosierdzia dla „najmniejszych” naszego świata.
Zatrzymałam przedruki homilii ale dziś bez zaglądania pamiętam jedno zalecenie – ZROZUMIEĆ CO ZNACZY BYĆ CZŁOWIEKIEMMIU BŁOGOSŁAWIEŃSTW oraz to, które zanotowałam:
„...NIECH UMIŁOWANIE EUCHARYSTII I BIBLII ZAWSZE RZUCA BOŻE ŚWIATŁO NA WASZE ŻYCIE”
eucharystia to w religijnym rozumieniu komunia, msza święta
w języku greckim skąd pochodzi ten wyraz znaczy dziękczynienie.
Inne słowa, którymi obramowałabym każdy dzień mojego kalendarza to:
Jezu ufam tobie – u progu dnia
Miłość miłości niczego nie może odmówić – na jego skłonie
Filary boczne to dwie inne krótkie modlitwy:
Jezu cichy i pokornego serca uczyń serce moje według serca twego
oraz
Dziękuję Ci Boże żeś mnie upokorzył.

KORONKA DO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO

Na początku
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Wierzę w Boga…

Na dużych paciorkach
Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo
najmilszego syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa,
na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata.

Na małych paciorkach
Dla Jego Bolesnej Męki miej miłosierdzie dla nas i całego świata . (10 x)

Na zakończenie
Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny
zmiłuj się nad nami i nad całym światem (3x)

O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Serca Jezusowego jako
zdrój miłosierdzia dla nas, UFAMY TOBIE

Modlitwa upraszająca Miłosierdzie Boże, do odmawiania
w godzinie śmierci Chrystusa – godz. 15.00 ( 3.00 po południu), na paciorkach zwykłego różańca [można na palcach jak się go nie ma, dużych paciorków (koralików) jest 5, po każdym dużym paciorku (koraliku) jest 10 małych, daje to nam razem pięć powtórzeń zestawu tych dwu powyższych modlitw
<1x Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci...,
10x Dla jego Bolesnej Męki...>
Jest to modlitwa przekazana przez Chrystusa Świętej Siostrze Faustynie (polskiej mistyczce), przepisałam ją z Marysi książeczki-modlitewnika,
którą dostała jako pamiątkę I komunii. Jej tytuł:
„Panie mój” Ksiądz Tymoteusz, Archidiecezjalne Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 2001

ps.
„nie kocham cię !” usłyszałam tego samego dnia od mojej
zbuntowanej tym razem dziewięciolatki.
Nie szkodzi – odpowiedziałam spokojnie – ale ja Cię kocham! Powiedz dlaczego ty mnie – nie?
Wyszła z tego dłuższa rozmowa ale o niej może innym razem.

ps.(wrzesień 2008)
krótkie dopowiedzenie w sprawie anegdoty o “palcu wskazującym na niebo”.
Anegdota mówi tak o osobie ,która prowadzi do Boga, a my
prowadzeni zamiast patrzeć i szukać tego na co wskazuje przysłowiowy “palec”
patrzymy na tenże “palec”, na nim się koncentrujemy – przestajemy szukać a raczej tworzyć niebo w sobie i wokół siebie.
Zadanie praktyczne na dziś – wymyślić jakiś pomysł i wcielić w życie (drobne działanie, dające się wplatać w codzienne zabieganie czy momenty wytchnienia w tym zabieganiu) by dać niebu znak, że Jan Paweł II był dla mnie tylko palcem i
choć nosił w sobie pokłady nieba, nie pomyliłam Go z nim.
i
muzyka, ktoś mi uświadomił, że mogę wklejać w tekst

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

“Potem jest jeszcze

“Potem jest jeszcze rozmowa z Agą. Jak reagować na bezinteresowną złośliwość tkwiącą czasem w nieszczęśliwych ludziach o samotnych sercach (człowiek szczęśliwy nie potrafi ranić z premedytacją). “

Hm, pewnie więcej tych nieszczęsliwych i stąd problemy:)

“Nigdy nie poczujesz się dotknięta gdy będziesz pamiętać: plucie na Niagarę nie zmieni jej biegu ( drugie porównanie jakie mi się przypomniało dotyczyło powietrza, wydało mi się mniej przemawiające dla 16-latki ale dla mnie jest:... nie można opluć powietrza, bądź jak powietrze)”

Ano racja, takie stoickie i preawdziwe to.

Pozdrawiam.


Witam Grzesiu,

dzięki za odwiedziny. Odnośnie wspomnianej rozmowy to jak pamiętam
ta rada pochodziła z jakiejś książki. Jestem typem introwertycznym, więc
jak mam problem to szukam w bibliotece.
Jest taka modlitwa osadzająca w rzeczywistości by zmieniać to co da się zmienić i nauczyć się żyć z tym czego zmienić się nie da, zawiera też prośbę o mądrość by odróżniać jedno od drugiego.
Rada-przenośnia o powietrzu pomaga wg mnie “żyć z tym czego zmienić się nie
da”.
Dzieci a jeszcze bardziej młodzież zawsze potrafiły być okrutne względem rówieśników
(jako grupa) a bywają też wyjątkowe “talenty“osobnicze – wyzwanie dla terapeutów.
W tamtym przypadku chodziło o dziecko rozwodzących się rodziców z którego frustracją mieli problem rodzice,szkoła i rówieśnicy.
Mamy sporo bezrobotnych psychologów i różnych fundacji a w programach
szkolnych aż się prosi o zajęcia (warsztaty) na temat np. umiejętności interpersonalnych,emocji i radzenia sobie z nimi itp.
Pozdrówka


Subskrybuj zawartość