Argumentum a simili (chciejstwo transcendentne)

Od dawna zastanawia mnie głupota niektórych moich braci w Wierze. Czy coś mnie z nimi łączy? Oczywiście! I mniejsza z tym, czy akcentować będziemy wątek wspólnotowy, czy organizacyjny.

Ze względu na owo domniemane braterstwo, taka głupota boli mnie szczególnie.

Ciągle zastanawiam się, czemu Ci, którzy jakoby głoszą Słowo Miłości, mówią wciąż o nienawiści dla każdego, kto jest od nich inny. Dlaczego głosząc się koroną wszelkiego stworzenia, nie widzą, że są jednymi z wielu. Skąd ich pewność, że jedyna książka, jaką przeczytali, wystarczy, żeby mieć zdanie na każdy temat. Skąd mają tytuł, żeby twierdzić, że głoszone przez nich uproszczenia są lepsze od uproszczeń ich braci w głupocie, którzy przeczytali też tylko jedną książkę, ale inną.

Dzisiaj na skutek nagłej inspiracji znalazłem odpowiedź. Niekoniecznie sensowną, ale mającą dużą moc objaśniającą.

Kiedy zapytano mnie po raz kolejny, czy widziałem, co taki napisał, zamiast się znów zawstydzić, ze względu na wspólnotowość, pomyślałem, że to ma sens. Że to wszystko z logiki się bierze. Oczywiście nie mam tu na myśli logiki arystotelesowskiej. Ani też kartezjańskiej. Ani w ogóle żadnej poważnej. Wystarczy logika chłopskiego rozumu.

Założenie jest proste. Zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo boże. Taki facet (może być kobieta, mnie nie stanowi), pewny swego przywiązania do Wiary, traktuje to literalnie: On, konkretny, taki dajmy na to XYZ, został stworzony na obraz i podobieństwo boże.

I jemu w głowie wychodzi z tego, że skoro on jest podobny do Boga, to i Bóg, konieczną symetrii konsekwencją, musi koniecznie być do niego podobny. Tym samym, każdy pogląd, który temu XYZ przyjdzie do tego, co on ma w miejsce rozumu, koniecznie musi być właściwy i podobny bożemu. W zasadzie w pewnym uproszczeniu, możemy założyć, że Bóg myśli tak, jak XYZ. Nie może być inaczej.

Zapewne ma też telefon komórkowy tej samej marki.

I to jest klucz do wszystkich odpowiedzi. Najbardziej absurdalne i sprzeczne z literą ewangelii jej interpretacje, składają się na, ładnie zamknięty i wedle właściciela koherentny, system myślowy, którego nic nie jest w stanie podważyć. Każda krytyka pod adresem głupot, wypowiadanych przez XYZ i jemu podobnych, będzie przez nich przyjmowana jak wystąpienie przeciwko Bogu. Jak publiczny i głośny akt apostazji. Wszyscy, którzy mają, odrobinę choćby odrębny, pogląd na te rzeczy, o których nasz Bogu podobny mędrzec raczył się wypowiedzieć, należy wykluczyć z kościoła, a ściślej uznać za tych, którzy sami się wykluczyli. Bo, po co brać to na siebie.

W taki to sposób, skrajnie ograniczony umysł, swoje ograniczenie przypisuje Stwórcy. Grzeszy pychą i nienawiścią. Gdyby jemu powiedziano, żeby rzucił kamieniem, jeśli jest bez winy, to by rzucił.

Nie lubię tego, bo w konsekwencji, codziennie jakiś półgłówek odmiennego rodzaju, który nie potrafi odróżnić ludzi od siebie, używa szerokiego kwantyfikatora i nazywa mnie katotalibem, mądrząc się z równym sensem jak ten tam XYZ. A uzasadnieniem dla jego głupot jast głupota cudza. A ja się zastawiam, jak on myśli, ten antykatotalib: na czyje podobieństwo, ma się za stworzonego? Albo może, bo się nie znam, jak on sądzi: ku czemu on ewoluuje?

PS. Jeśli ktoś jest znudzony wątkami religijnymi, niech zastosuje prosty zabieg intelektualny. Niech w pierwszym zdaniu zamiast braci w wierze, wstawi sieroty po Solidarności. I dalej w tym duchu. Na jedno mu wyjdzie. Ta choroba nie wiąże się z wiarą i religijnością.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Yayco

Można mi wierzyć bądź nie ale dzisiaj obejrzałem sobie coś takiego jak zaraz niżej wkleję i bardzo mi to przypasowało

momentami kontrowersyjne ale interesujące

p.s Odszedł Jóżef Szajna, po prostu dobry człowiek…

pozdrawiam

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Szanowny Panie Yayco!

Od początku notki się z Panem zgadzałem aż do momentu, gdy zorientowałem się, że Pan jesteś nie tak bardzo liberalny, jak to się na początku wydawało. Ja nie lubię żadnych talibów i skrajności, więc trochę wymowy notki nie czuję, ale wierzę, że Pan wie o co chodzi…
:)
Pan Maxio, że pozwolę sobie na spoufalonko, zastrzelił mnie śmiechem. Bardzo odświeżające spojrzenie na Istotę. Od dziecka uwielbiałem rysunki Jeana Effela i do dziś mam kilka zbiorków jego rysunków z serii “Stworzenie świata” – w tej serii rysunków z YouTube odnalazłem coś z niewinnej żartobliwości Effela…


Panie Maxie,

fajny filmik, tym bardziej,że przedstawia on nie tylko poglądy antyreligijne, ale też poglądy tak bardzo zreformowanych katolików, że czasami trudno ich propozycje odróżnić od szmanizmu i kultu bogini płodności.

Ale to oczywiście kolejna strona tego samego problemu.

Pozdrawiam serdecznie

PS. O śmierci Szajny dowiedziałem się pisząc ten tekst. Smutne wiadomości są... smutne


Panie Joteszu,

ja nigdy nie twierdziłem, że jestem liberalny. Przykro mi,że Pana rozczarowałem.

Ja twierdzę, że głupota nie jest przypisana ani do religii, ani do jej braku. Nie ma cech płciowych, rasowych ani generacyjnych.

Nie jest też zależna od tego, czy ktoś jest sympatyczny, ani od jego wagi.

Jak rozumiem, Panu się podobało tak długo, jak długo krytykowałem głupich katolików. Jak zacząłem krytykować głupich antykatolików, to już Panu się podobać przestało.

Trudno, Panie Joteszu. Będę musiał z tym żyć.

Pozdrawiam szczerze


.

.


Pani Magio,

powiada Pani 10%? Bardzo to jest optymistyczne stanowisko.

Myślę, też ,że to nawet nie jest plątanie pojęć, ale obstawanie przy swoim rozumieniu i nie dopuszczanie innych, nawet jak słowo jest wieloznaczne.

Do tego dochodzi ignorancja i pęd do dyskutowania o rzeczach, o których mamy informacje wyłącznie z trzeciej ręki.

Rozmowa? Rozmowa jest konsekwencją przyjęcia jakieś wspólnej płaszczyzny. Założenia,że warto o czyś , z kimś rozmawiać.

W podzielonym świecie, to bardzo trudne

Pozdrawiam, wyglądając deszczu…


yayco:

Lubię Pana. A raczej pańskie teksty. Jest Pan synem Hegla. Może nie dosłownie, bo prawa biologii mogłby stanąć na przeszkodzie tego.

Pańska niezależność jest niezdrowa.

Pozdrawiam


Ależ Szanowny, skądże!

“Jak rozumiem, Panu się podobało tak długo, jak długo krytykowałem głupich katolików. Jak zacząłem krytykować głupich antykatolików, to już Panu się podobać przestało.”

Mnie się podobało krytykowanie GŁUPOTY i chętnie dołączam się do krytykowania GŁUPICH ateistów, katolików, żydów, gejów, narodowców (można dopisać dowolne przykłady…) I wcale mnie Pan nie rozczarował, co oznajmiam, mając nadzieję, że i Pan nie jest mną rozczarowany…
:)


Panie Joteszu, kamień spadł mi z serca,

chociaż nie potrafiłem sprostać Pańskim wymogom odnośnie liberalizmu.

Pozdrawiam oddychając głęboko


Z tym liberalizmem...

...to mam kłopoty od dawna! Już w 1970 roku, latem, towarzysze radzieccy tak mnie zwyzywali, używając formy jeszcze bardziej postponującej – libertyn! Teraz można by dodać libertarian?
:)
Dodam skromnie, że nie mam żadnych wymogów odnośnie liberalizmu i choć sam niekiedy niebezpiecznie zbliżam się do anarchii, to zawsze jest to winą lenistwa…

Pozdrowienia i powodzenia


Panie Ezekielu,

cieszy mnie, że Pan mnie lubi. Nie mogę się w takich chwilach pozbyć obrzydliwego uczucia samozadowolenia.

Co zaś do Hegla, to chyba jednak nie.

Nawet w tym sensie, co ksiądz profesor Tischner. Nawet tak: nie.

Co prawda nie jestem antyheglistą (bo na przykład jestem genetycznym i zwierzęcym antykantystą, czyniącym wyjątek jedynie dla Rickerta i Simmel’a), ale heglistą też nie jestem. Nudzi mnie Hegel. W ogóle, moim zdaniem, klasyczna filozofia niemiecka jest usypiająca.

Sowa Minerwy nie wzlatuje u mnie o zmierzchu. O zmierzchu to już od dawna nic u mnie nie wzlatuje.

I tak sobie myślę, że system heglowski nie jest jest kwintesencją, ale tylko przejawem opozycji intelektualnej wobec panoszenia się i dążenia do ostatecznej preponderancji, dualistycznych modeli postrzegania świata, spraw ludzkich i spraw transcendentnych.

Wolę wcześniejszą propozycję Giambattisty Vico, którego Comte tak okrutnie okradł z tytułu ojca socjologii.

Pozdrawiam starannie


Mój liberalizm, Panie Joteszu,

ma charakter ekonomiczny. Wyłącznie.

W innych sferach jakoś go u siebie nie znajduję. No, chyba, że uznamy, że liberałem był ten dupek Katon.

Pozdrawiam zasadniczo


A mnie, Szanowny Panie Yayco,

brakuje w tym dualiźmie postaw (bo jest się zwolennikiem/wyznawcą Boga/Istoty Wszechobecnej albo przeciwnikiem ich istnienia, formy pośredniej/centralistycznej jakby nie ma) jeszcze jednej rzeczy, mianowicie pokory wobec – nazwijmy to ogólnie – Natury. Wobec jej możliwości. A wystarczy wyjść na najbliższą górę/drabinę i rozejrzeć się wokół.

A brak tej pokory prowadzi do głupoty między innymi. Głupoty, która powoduje, że część z ludzi porównuje się Bogiem/Istotą Wszechobecną (a część sądzi, że dadzą sobie rady bez Niego/Niej), co samo w sobie jest bluźnierstwem, jeśli rozejrzeć się wokół. I tym, co chcieliby być pośrodku pozostaje tylko cynizm w stosunku do pozostałych. Albo milczenie.

Pozdrawiam serdecznie


.

.


yayco:

Co Pan do mnie rozmawia? Pan mnie chyba obraża!

Pozdrawiam


A czy ojcem założycielem socjologii nie był Weber?

Który sam miał się za ekonoma/istę?


Panie Ezekielu,

czy to wypada powtarzać bzdury?

Prawda zwykle jest zabawniejsza.

Weber był prawnikiem. Kancelarię trzymał adwokacką w Berlinie. A jak już ostatecznie zwariował, to napisał kodeks karny. Dla Chin. Nawet go wysłał. Do Chin. Do tej pory brak jest odpowiedzi.

A socjologię to on zasadniczo zmienił, razem ze wspomnianymi przeze mnie neokantystami tworząc antyscientystyczny nurt socjologii humanistycznej.

A co do obrażania się, to proszę nie być tak delikatnym. Albo mi nie wyjeżdżać z Heglem. Albo z jakąkolwiek inną próbą etykietowania mnie, OK?

Pozdrawiam sceptycznie


.

.


Panie Lorenzo,

ma Pan rację oczywiście, choć to jest inne spojrzenie.

Ale głupota ekologiczna jest po prostu odmienną formą głupoty.

Podobnie jak inne nie ma przynależnośći, rasy, wyznania ani wzrostu.

Można by nawet dodać, że można być błyskotliwie inteligentnym, a na tą formę głupoty cierpieć.

Ale ja bym dodał jeszcze jedno, co dodaję zwykle. Nie trzeba się na wszystkim znać. Ale trzeba być głupkiem, aby obnosić się ze swoją ignorancją. I trzeba być dupkiem, jeśli się ignoruje cudze zdanie.

W każdej dziedzinie.

Pozdrawiam, zgniatając ekologicznie puszkę


Panie Yayco

ja wiem że Pan jest asportowo usposobiony ale może się to spodoba:)

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Pani Magio Szanowna,

czasem warto pojęcia precyzować. Jako punkt wyjścia do rozmowy. Czasem warto inaczej zrobić: najpierw zbadać, na czym polega różnica i ewentualnie, przyjąć kod językowy drugiej strony.

Tak czy inaczej, trzeba wiedzieć co się mówi, a powinno się wiedzieć jak się jest rozumianym.

Trudne.

I myślę, że czasem po prostu nie warto. Czasami wymiana myśli jest nieopłacalna. Niektórzy dają paskarskie kursy. I wciskają fałszywki.

A że dyskutować o niebylicy jest najłatwiej? No jest.

Wokoło nas roją się tacy, co nic innego nie potrafią. Mają takie poglądy jak autor ostatnio przeczytany. Raz są lewakami, a raz prawakami. I tylko głupkami są nieustannie.

Tacy sami niczego nie napiszą, bo nic w nich do napisania nie ma. Ale innych krytykują, biorąc słowa z trzeciej ręki. Ich własne poglądy są tak prawdziwe, jak moneta trzyzłotowa.

Wydmuszka.

Pozdrawiam

PS. Może być burza z gradobiciem, byle szybko, bo mnie oczy żywym palą ogniem


.

.


A we mnie głupota

wywołuje agresję.
Nawet auto.

Wtedy się nie golę.


Magio

też bym chciał ale nie mogę przy ludziach:)))

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Panie Maxie,

no piękne to jest. Już dawno się tak nie śmiałem. Dziękuję od serca.

Od początku byłem za Grekami i ucieszyła mnie roztropna decyzja selekcjonera, żeby Zenona nie wystawiać.

Swoją drogą nie wiem, czy Pan wie, że w innym meczu tego turnieju grali Francuzi sami ze sobą. I przegrali.

Pozdrawiam

PS I jeszcze w sprawie rezerwowego z nr 1.

Jak byłem młody, to po cichu żartowano, że filozofia, co do zasady, to jest szukanie czarnego kota. W kompletnie pozbawionym świateł, szczelnym i pomalowanym na czarno pokoju.

A filozofia marksistowska też. Tylko bez kota.


Panie Igło,

a ja się golę tylko wtedy, kiedy muszę.

Przeciętnie raz na tydzień.

Korelacji z agresywnością nie stwierdziłem.

Pozdrawiam


Panie Yayco

yayco

Od początku byłem za Grekami i ucieszyła mnie roztropna decyzja selekcjonera, żeby Zenona nie wystawiać.

też tak sobie myślę po tym co przeczytałem u Pana na blogu o Zenonie

Swoją drogą nie wiem, czy Pan wie, że w innym meczu tego turnieju grali Francuzi sami ze sobą. I przegrali.

Naszym też by się udała ta sztuka, niechybnie

W sprawie rezerwowego: dobrze znać takie ciekawostki z dawnych czasów:)

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Panie Maxie,

w tych mistrzostwach, to u nas nie dałoby się wystawić reprezentacji, bo cała szkoła lwowsko-warszawska poszła by pić...

Co może i dobrze…

Pozdrawiam


Panie Maxie!

Podczas koncertu MP w Hollywood Bowl powyższą relację z meczu poprzedzała “australijska” piosenka, z której treści wynikało, że ulubioną czynnością filozofów (szczególnie niemieckich) było “picie na umór”. Rzuca to pewne dodatkowe światło na tę porażkę z Grekami.

PS. Co by o wiadomym rezerwowym nie powiedzieć, rozgrzewkę miał iście imponującą. Ta filozofia tak ma – nie sprawdza się dopiero na boisku.

Pecet


Pececie

(możesz do mnie per Max)

nie wiem czemu Ci wstętni mieszkańcy Australii tak najewają się z Niemców, naprawdę nie kapuję

pozdrawiam

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Panie Yayco

Pozwolę sobie tylko zauważyć, że wbrew temu co Pan twierdzi, konsekwencja symetrii wynika nie tyle z logiki “chłopskiej”, co z logiki w ogólności. Stąd Maszyna Cyfrowa nie bardzo może zrozumieć, gdzież to Pan jakikolwiek błąd akurat logiczny w krytykowanym przez siebie sposobie rozumowania widzi.

By nie było żadnych nieporozumień – Mój Użytkownik również błąd dostrzega. Lecz w samym “prostym założeniu” go znajduje, nie w rozumowaniu, które jest tegoż wynikiem.

PS. Temat na dłuższą dyskusję, ale wszak Pan Lorenzo swoim albo/albo znowu MU z grona dyskutantów wykluczyć raczył.

Pozdrawiam w formie pośredniej (a jednak!)

Pecet


Ależ Panie Pececie,

raczy Pan się mylić. Zresztą wynalazek drabiny jest moim wynalazkiem (oczywiście nie w sensie dosłownym). Ja Pana nie wykluczalem, gdzieżbym śmiał:-)) Ja tylko szukam (choć – tu zgoda – trochę przewrotnie) sprzymierzeńców. A przynajmniej podobnie myślących. By wspólnie pomilczeć (he,he!) na wspólnie obrany temat.

Ukłony


.

.


Panie Pececie,

a gdzie ja napisałem, że tam jest błąd w rozumowaniu?

Nie napisałem.

Oczywiście, mógłbym Szanowną Maszynę potrudzić zaleceniem rozważenia, czy w sporach erystycznych, aksjologicznie uwikłanych, pierwszeństwo powinno mieć argumentum a simili, czy też argumentum a contrario. Ale ponieważ żadne z nich nie ma wsparcia w logice formalnej, więc mogłaby maszyna sobie co spalić, a tego byśmy nie chcieli.

Ponadto, pisząc o logice chłopskiego rozumu pragnąłem odróżnić rozumowanie aprioryczne należne logice “prawdziwej”, od empirycznego, w wersji potocznej i niekontrolowanej. Zapewne zrobiłem to nieumiejętnie.

Obraz Maszyny na drabinie bardzo mnie rozbawił.

Pozdrawiam podwójnie

PS Co zaś do rezerwowego, to pragnę zauważyć, że był na dopingu. Dostarczanym przez niejakiego Engelsa. I fałszował wyniki badań. Choć chyba nie chodziło o sikanie do zlewki.


Szanowna Pani Magio

Myślę nawet o przygotowaniu wyściełanych siedzeń, by nam było wygodniej. A co do norek, to mi się chatki hobbitów przypomniały. Wyglądały na bardzo przytulne.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo

Faktycznie. Przepraszam. Słówka “jakby” nie wczytałem.:(

Zapewne, pochwała niejakiej Natury (na dodatek przez duże N) mnie tak rozstroiła i rodzaj krótkiego spięcia spowodowała.

Pozdrawiam serdecznie acz mechanicznie (ta przeklęta dwuznaczność ludzkiej mowy)

Pecet


Szanowny Panie Pececie

(czy może być płeć inna, na dodatek w przypadku Maszyn, choćby myślących?). Jeśli Pana Natura bulwersuje, może Pan zamiennie użyć pojęcia Przyroda z całym jej bagażem praw fizycznych, chemicznych, biologicznych, matematycznych, filozoficznych etc.

Uszanowanie składam


Przyroda?

To jeszcze gorzej.
Już nawet nie ze względu na zdanie Urządzenia Elektronicznego, które winno mieć do całkiem obcych zjawisk stosunek zupełnie obojętny. Na reakcje Komputera mają jednak niejaki wpływ emocje jakie się w związku z tymi terminami udzielają Mojemu Użytkownikowi. By Pan Yayco Maszyny Cyfrowej z bloga nie wyrzucił wolę już nie cytować, co MU sądzi o Naturze czy Przyrodzie. (Choć są to słowa Maklakiewicza, który w jakimś epizodzie filmowym tłumaczył pewnej Pani szczegóły zachowania kukułki.)

A propos MU – martwiąc się o mój ewentualny stan techniczny Pan Yayco o Moim Użytkowniku jakby(!) zapomina. Ma o tyle rację, że skoro do blogowania MU nie można namówić, co dopiero o “rozważaniu” mówić.

PS. Jedyne co udało mi się z MU wydusić (i do zacytowania się nadaje) to następujące słowa:
“Jeśli ktoś chce kamień u szyi zawieszony “bagażem” nazywać, to jego sprawa. Tylko nie daj sobie glupia blaszanko wmówić , że w to, co w twoich obwodach płynie, to jakaś “przyroda”. Dawno miałbym już katar i duszności.”

A właśnie, MU jest alergikiem. Czy to go choć trochę tłumaczy? :)

Serdeczności (nosowo)

PECET


Szanowny Pececie

Skoncentruję się na ostatnim zdaniu Pańskiego komentarza. Po pierwsze to możecie Panowie już klub poszkodowanych z Panem Yayco zakładać. Po drugie zaś owa alergia jest poniekąd karą za niedocenianie siły sprawczej owej Natury., a niedoskonałości konstrukcji człowieka i maszyn rozlicznych, choćby i myślących.

Co oczywiście nie oznacza, że Panom nie współczuję.

I w tym sensie pozdrawiam


Szanowna Magio

Kobita na drabinie wyzwala rozumy.
U chłopów.
Przeważnie.Choć jakiś Biedroń twierdzi, że nie tylko?
Zna go pani?

Także samo, ta wlazująca do norki.
Niby pozycja inna, ale rozumy te same.
Taksujące.

To może niech już lepiej Magia twardo po ziemi stąpa?
Co?

Toć wiatru ni ma.

Jakaś książka, jakaś Lizbona?
He,he.


Drogi Panie Lorenzo

To współczucie MU dotyczy, czy też mnie, że z takim indywiduum mam do czynienia?
:)

Zresztą nieważne – dużo bardziej mnie ten rodzaj rzekomej kary zainteresował.
Z rozbawieniem zauważam, że w jej koncepcji dość jasno przeciwstawił Pan Naturę – Człowiekowi. I o to między innymi Maszynie chodzi! :)

Choć słówko jakoweś Panu uciekło, sens chyba dobrze łapię?
Zatem wyjaśniam – o żadnym “niedocenianiu siły sprawczej” mowy być nie może. Przyzna Pan jednak, że stąd do podziwu (choćby i z drabiny;)) droga jeszcze całkiem daleka.
Otóż owe “konstrukcyjne niedoskonałości” człowieka (które Maszyna Cyfrowa również zauważa i jej zdaniem dotyczą wszelkich rodzajów białka, a nawet ogólnie tzw. ewolucji) są albo tej wychwalanej przez Pana Natury szczególną złośliwością (którą MU, biorąc pod uwagę okrucieństwo czasem temu towarzyszące nazywa …jak, nazywa); albo zwykłą przypadkową fuszerką (do tej tezy z kolei Maszynie blisko).

Jeśli zaś o niedoskonałości Maszyn idzie, to wybaczy Pan, ale jedynie z Waszych ludzkich “niedoróbek” się biorą.

Pozdrawiam bezczelnie migając diodką :)

PECET


Panie Lorenzie,

a co ja takiego złego zrobiłem, żeby mnie karać?

Ja do natury nic nie mam. Niewtrącający się jestem.

Na wsi ostatni raz bylem, jak mi się sprzęgło spaliło. Półtorej godziny.

Pozdrawiam, wątpiąc w naturę naturalnej sprawiedliwości Natury


Igła

niby po polsku a nic nie kumam:)))

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


Panie Maksie

To się Magii pytaj.
Ja tam jestem chłop ciemny i na dodatek nieogolony.
Noo
:)


Igła

jak chcesz to podeślę Ci linke na sprawne oszpecenie twarzy

no skoro czasem trzeba,

grzesiowi pisałem to i do Ciebie spasi

:P

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


.

.


Pan Yayco?

Toć wyżej napisał, że liberał jest, choć wymagający.

Np. lubi tanio w Biedronce kupować.
Wino.
I czeka aby p.Gretchen do niego zadzwoniła.
W ramach jej abonamentu.
Tepsy.

A z Ochoty na Grochowo to kawałek kabla jest.
Zakopanego.


Szanowny Pececie

Moje wspólczucie dotyczy oczywiście Panskiego użytkownika, bo Waszeć ewentualnie może tylko rdzewieć (zarówno doslownie jak i w przenośni, z tym że w przenośni i tak to Peceta czeka, prędzej czy póżniej – zyg, zyg).

Zaś co do kondycji czy też raczej statusu czlowieka, to spotkalem się już z koncepcją, że gatunek ten jest fuszerką wspomnianej Natury. Czegoś za dużo się dolalo albo za malo, coś się wyksztalcilo niepotrzebnie. Zreszta jak Pecet rzuci okiem na dinozaury albo kolibra na ten przyklad, o koniach w biegu nie wspominając, to Pecet będzie wiedzial, o czym piszę.

Choć może to być i eksperyment, ale przyznać trzeba, że niezbyt udany. Czy to ewentualnie zlośliwość – a cholera wie, najpierw należaloby odpowiedzieć na pytanie wobec kogo.

Z tym, że jeśli idzie z kolei o fuszerki czlowieka w kwestii konstrukcji Maszyn, to radzę uważać, jako że zbyt doskonale maszyny moglyby ewentualnie tylko spelniać funkcję drapacza po plecach, gdyż istota zwana czlowiekiem jest zbyt pazerna o wplywy na tym świecie. Jak jest na tamtym oraz innych – nie wiem, z tym że mogę sobie wyobrazić tam istnienie Maszyn, z czlowiekiem gorzej.

Pozdrawiam Peceta wraz z Uźytkownikiem nie migając (się od odpowiedzialności)


Szanowny Panie Yayco

Nie mam pojęcia, co Pan zrobil, Panie Yayco Szanowny. Natura ma to do siebie, że nie jest sprawiedliwa, odwrotnie zresztą również. Ona po prostu ma w nosie takie czysto ludzkie pojecia etyczno-moralne. I filozoficzne zreszta także. Jest doskonale i absolutnie obojętna w samorealizacji.

Tyle, że jak się Pan do niej wtrącal nie będzie zbytnio, to i na jej reakcje się Pan nie natnie. I tyle.

Przynajmniej jest obiektywna, jesli patrzeć na nia z ludzkiego punktu widzenia.

A z ludzkiego punktu widzenia to ja Panu wspólczuję.

I pozdrawiam również w tym sensie


Szanowny Panie Igło,

czy ja już mówiłem Panu, że Pan swoje marzenia i sny przenosi na innych?

Jeśli nie, to proszę zauważyć, że oryginalna firma portugalska ma szyldzie owada, który nie ma kropek tylko paski.

Pańska slonność do oszczędności nie jest powszechna, zapewniam Pana.

Podobnie jak skłonność do niewyszukanych żartów.

W zasadzie mógłbym jeszcze parę rzeczy Panu zacząć tłumaczyć, ale Pan ma chroniczną niechęć do rozumienia języka polskiego.

Więc oszczędzę sobie wysiłku tłumaczenia, a Panu trudów rozumienia

Było by jednak miło, gdyby Pan ograniczył skalę, zakres i intensywność swoich żartów do swojego własnego bloga.

Jeśli zaś Panu przeszkadza mój, proszę to napisać otwartym tekstem

PS Jeśli chce Pan coś powiedzieć pani Gretchen, to proszę wykrzesać z siebie wspomnienie o tym, jak zachowuje się prawdziwy mężczyzna i zwrócić do niej bez pośredników


Panie Lorenzo,

zapewne ma Pan rację.

Co jednak, szczęśliwie, dla osoby w moim wieku, nie ma wielkiego znaczenia

Pozdrawiam


Panie Yayco

Zastanawiam się od dłuższego już czasu jak to jest, że można z religii Miłości zrobić narzędzie nienawiści.

Jak to się robi żeby wierzyć w Jezusa, w tę Naukę, w przykazania, które swoim wyznawcom zostawił, a jednocześnie zaciekle i z uporem stanowczym węszyć co i komu by tu wytknąć. Do tego jeszcze tak, żeby zabolało jak najmocniej… Do tego jeszcze tak, żeby z wyższością palcami go pokazywać.

W jaki sposób można odejść na sto kilometrów i nadal twierdzić, że donikąd się nie poszło.

Jakaś część ludzi lubi grać w grę, która się nazywa “tak…, ale…”. Ona wedle mojej obserwacji grających, służy przede wszystkim uniknięciu niewygodnych treści.

“Nie sądźcie abyście nie byli sądzeni”
Tak, ale…

“Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”
Tak, ale…

“Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem”
Tak, ale…

Mogłabym jeszcze jakiś czas wymieniać...

Ze smutkiem stwierdzam, że nie rozumiem. I przeraża mnie to co widzę i słyszę.

Czasami się zezłoszczę, że w miejsce tej Miłości pojawia się potrzeba dzielenia ludzi, by następnie teren wygładziwszy działać wedle zasady: kto nie z nami ten przeciw nam.

No ale jak się już zezłoszczę to się w głowę stukam, biorę kilka głębszych oddechów (czasem w odwrotnej kolejności) i myślę tak. Każdy ma swoją drogę i swój czas. Nie wszystko muszę rozumieć.

I przechodzi na trochę. A potem kolejna jakaś sprawa czy czyjeś słowa i znowu…

Wstrząsające jest szczególnie to, że tacy ludzie znają odpowiedź na każde, ale to absolutnie każde pytanie. Zagadki wszechświata są im obce – wszystko bowiem jest jasne i oczywiste.

Dla mnie mało co jest. Ja wolę ciszę. Bardziej ją cenię.

Cisza mi pomogła. Z niej się cuda biorą w ludziach i wokół nich.

O tym chyba też jest ta piosenka. Może zechce Pan posłuchać.

http://pl.youtube.com/watch?v=ANitQC218gw


Panie Igło

Omija mnie Pan łukiem szerokim co w końcu mogę zrozumieć, sama bym siebie omijała gdyby tylko ktoś dał mi taką możliwość, a tu nagle takie coś!

Zawsze to jakiś znak, że Pan mnie pamięta…


Pani Gretchen,

to parę spaw jest. Ale to miło, że znów ktoś napisał na temat.

Po pierwsze, nie sądzę, żeby to była przypadłość jedynie moich współwyznawców.
Myślę, że standardowy rozkład głupków w każdej populacji jest podobny. Ponieważ rzymski katolicyzm ilościowo dominuję, to śmiem twierdzić, że głupków jest nawet mniej, niż by się należało spodziewać. Nadreprezentacja jest raczej po stronie agnostyków i ateistów. Ale dzisiaj się ich czepiam jedynie pobocznie. Niech se żyją i ewoluują w spokojności.

Natomiast, co do samego osądu to się z Panią zgodzę, wiara w Jezusa wyprana z miłości jest nonsensem. Dla mnie zawsze największą (moją prywatną) zagadką Pisma, było pytanie, co On pisał na piasku, kiedy faryzeusze przyprowadzili doń ladacznicę. Ale wiem, co im powiedział. I często to powtarzam sobie , bo sam nie mam cierpliwości za wiele. Nie chce mi się gadać ze wszystkimi, czego zazdroszczę panu Grzesiowi i Pani.

Teoretycznie to nawet łatwo można wytłumaczyć. I cokolwiek paradoksalnie. Od X wieku kościół jednoznacznie się otworzył kulturowo. Nie chcę tu rozbudzać wojen, co to znaczy. Dla mnie znaczy tyle, że ważniejszy stał się przekaz tradycyjny, niż litera.
Kościół się uspołecznił, tym samym otwierając się na najgorsze cechy swoich członków.
I tak to trwa. Ma to swoje zalety. Nawet liczne. Ale ma wady. Bolesne i czasem okrutne.

Kościół powszechny nie jest jednolity. Wierni w Polsce są tacy jak polskie społeczeństwo. Tacy jak polscy niewierzący. Poziom stresu i kompleksów, potrzeba obwiniania innych za własne nieudacznictwo jest powszechna. Wrogowie Kościoła (ci co głupsi) obwiniają Kościół. Ci najgłupsi – wiernych, nie różnicując ich wcale. Ci w Kościele za mało mają wrogów na zewnątrz, więc dobierają spośród siebie. Są równie bezmyślni i niesprawiedliwi.

Mam nadzieję, że stanowią mniejszość. Zawsze miałem szczęście i spotykałem mądrych ateistów i tolerancyjnych katolików. Mam nadzieję. Nie mam dowodów.

Wystarczy sobie poczytać o Lechu W., żeby znaleźć potwierdzenie tego, co Pani pisze, a ja się zgadzam. Nigdy nie był on bohaterem mojej opowieści, a ja mam swoje lata. Nudził mnie i denerwował. Może poza połową lat osiemdziesiątych. I męczy mnie jazgot, który służy wyłącznie odciąganiu uwagi od ważniejszych rzeczy. Ale ten jazgot jest uczciwy. Subiektywnie. Jazgoczą nieudacznicy obojga kolorów, którzy tyle mogę, co do cudzych zasług się przykleić, albo je opluć. Bez tego ich nie ma. A jak zasług nie ma, to je stworzą. A jak grzechu nie ma, to go wymyślą.
Ale winni są Ci, którzy im drogę do jazgotu otwierają. Lech jest temu winien.

Raz jeszcze powtórzę: nie sądzę, żeby to, o czym piszemy tutaj, było wyłącznie cechą rzymskich katolików. Po prostu jest ich dużo. I do grzechów przez Panią wyliczonych, dodają butę, wynikającą z przekonania, że jest ich tak dużo, że nie muszą swoich poglądów uzasadniać nijak.

Ale proszę ich nie potępiać zbyt surowo, bo sama się Pani w ich pozycje ześlizgnie. Oni wszystko wiedzą, bo się boją. Boją się także o swoją wiarę. Nie odróżniają jej od nauki i ideologii. Nie umieją bronić w racjonalnym sporze.

Wolą wiedzieć, żeby sobie nie zadawać pytań.

Podobnie jak niewierzący.

W głowę się proszę nie stukać, bo to niedobre jest dla zdrowotności. Cisza zaś i powietrze są zdrowe. I pytania są zdrowe. Odpowiedzi niestety, nie zawsze.

Pozdrawiam wieczornie

PS Za piosenkę Tosi, bardzo dziękuję. Warto czasem posłuchać elementarnych rzeczy.
Pozwoli Pani, że się zrewanżuję, dając upust mojemu zamiłowaniu do czeszczyzny:


WSP yayco

Pański wpis prowokuje mnie do myśli licznych a niezbornych.

Wydaje mi się, że każda idea zależy w znacznej mierze od jakości wyznających ją ludzi. I jeśli spotka się za dużo głupków określonej orientacji, to można się zniechęcić. Co z tego, że ci ludzie mówią rzeczy, z którymi teoretycznie się zgadzamy, skoro stosują przy tym formę dla nas nie do przyjęcia? Albo obrażają ludzi, jakich my obrażać wcale nie zamierzaliśmy?
Na szczęście chrześcijaństwo pod tą zasadę raczej nie podpada. Chociaż ponoć wielu takich, co stracili wiarę po rozmowie z własnym proboszczem (nie jestem pewna, kogo cytuję. Tischnera chyba). Mi się wiara w Boga nie łączy ani nie kłóci ze spostrzeżeniem, że np. żyjemy w kraju niezbyt mądrego Episkopatu.
Ale już od prawicowego konserwatyzmu skutecznie mnie odstraszyły rozmaite dziwaczne postacie. Co ja mam z nimi wspólnego? No nic. Za dużo we mnie lenistwa, wyrozumiałości i niekonsekwencji – którą uważam wręcz za cnotę. Więc bliżej mi obecnie do rozlazłego liberalizmu w stylu Grzesia.

A poza tym “wszelaką mądrość kryje w sobie Dobra Księga”...

Łk. 18, 9-14 :)

pozdrawiam


Panie Yayco

To co napisałam o stukaniu się w głowę i powietrza nabieraniu służy temu i wyłącznie temu, żeby nie potępiać, nie oceniać.

Pomyślałam dzisiaj do pracy idąc, że to o czym rozmawiamy (istotnie nie dotyczy tylko Pańskich współwyznawców) opiera się na jakiejś w człowieku zakorzenionej potrzebie walki. I teraz sprawa jest w tym jakimi sposobami walczyć będziemy.

Idąc dalej myślałam o sobie sprzed jakiegoś czasu, sprzed tej ciszy chyba…

Byłam wtedy bardzo podobna do “nich”. jedyne co mnie tłumaczy to młodość i niedojrzałość. Natomiast taki sposób bycia jest wpisany w moje doświadczenie.

W sposób oczywisty się z Panem zgadzam, że nie dotyczy to tylko katolików. O tym jednak Pan napisał i do treści się odnoszę.

Za pewne ludzie niektórzy potrzebują gruntu i szukając znajdą go. Może to być religia lub cokolwiek innego, ale to jest wtedy instrumentalne traktowanie tego co się na sztandar wynosi.

O! I to powoduje, że muszę się w czoło walnąć. I oddech złapać.

Panie Yayco, ja tego świata nie rozumiem. Mówiłam to już? Być może…

Dla wytchnienia prezent:

http://pl.youtube.com/watch?v=beEzNIq0Hqw


Szanowna Pani Pino,

chętnie się z Panią zgodzę i cieszę się z tego zgodzenia.

Z jednym może wyjątkiem. Proszę sobie wystawić, ze ja mam siebie za prawicowego konserwatystę, a ostateczności za liberalnego konserwatystę w rozumieniu angielskim.

A to że różne indywidua się głoszą prawicą, albo i konserwatystami, to mi nie przeszkadza. To siebie ośmieszają. Nie mnie.

Pozdrawiam


Pani Gretchen,

“młoda i niewinna”? Cy to aby nie to samo co “niemądra”?

Może wszystko ma swój czas, po prostu. Proszę wybaczyć komunały, ale znów sobie uświadomilem, że znacznie bardziej przeżyłem sakrament bierzmowania Dziecka, niż wląsny. W sensie religijnym, nie rodzicielskim, choć to oczywiście także.

Do wiary trzeba też dorosnąc. Do samowiedzy z nią związanej. No w każdym razie ja musiałem. Może inni nie muszą.

A że ludzie posługują się wiarą instrumentalnie? A jakaż to nowość? Kazdą ideę udaje im się wcześniej czy później spieprzyć.

A co do rozumienia świata, to ja nawet nie mam takich ambicji. Czasu szkoda.

Pozdrawiam, słuchając


Panie Yayco

Napisałam “młoda i niedojrzała”. Moją niewinność proponuję pozostawić...

Co do reszty zgoda pełna i absolutna.

Iiii tam nawet się Pan ze mną nie pospierał.

Pewnie przez te piosenki…

No to proszę...


WSP yayco

Nie muszę sobie wystawiać, domyśliłam się tego już dawno.

Pozostaje mi jedynie żałować, że tak mało jest yayców, tak wiele zaś Paliwodów.


Hm,

i jak ja mam to interpretować?

,,Więc bliżej mi obecnie do rozlazłego liberalizmu w stylu Grzesia.”

To o mnie?
W sumie klasykiem się staję:)

No, ale nie do końca rozumiem, więc nic nie powiem.

A no i dzień dobry gospodarzowi i wszystkim komentatorom, , czyta się jak zwykle z przyjemnością dyskusje tu.


Panie Grzegorzu :)

Domyślam się, że trudności w interpretacji sprawia raczej słowo rozlazły niż liberalizm.

Pewnie mogłabym to spróbować wyjaśnić zrozumiale, ale na litość, nie o tej porze. Zwłaszcza, że za chwilę powinnam wychodzić.
Na razie proszę uwierzyć, że zwrot ma znaczenie pozytywne. W moim mniemaniu.

O, może przez zaprzeczenie. Proszę pomyśleć o licznych obrońcach moralności znanych z S24. Oni absolutnie nie są rozlaźli. Są jako te lśniące samurajskie miecze.
Pominę kwestię, czym są naprawdę.

Zmykam


Pino, spoko,

obecnie sam jestem zaspany nieco, więc i trochę rozlazły (zresztą ja tak do go godziny 20.00 przeciętnie jestem intelektualnie i fizycznie rozlazły, dopiero później się ożywiam).

A i tak, przeciwko słówku liberalizm nic nie mam.

A co do tych mieczy, to one częsciej śmiech niż strach czy szacunek wzbudzają, nawet jesli rozlazłe nie są.

Pozdrawiam.


Pani Gretchen,

no wreszcie! Chociaż tę piosenkę widać. To już postęp jest, moim zdaniem.

A o co ja się będę spierał, proszę Pani, jak się z Panią zgadzam?

Nie jestem fanem kłócenia się, dla samego kłócenia i nie lubię zgadzania się, dla samego tylko zgadzania.

Czasem wolę jak jest cicho, a czasem głośno. Adekwatnie do sytuacji. Ale moje “wolę” zderza się z otoczeniem i często przegrywa.

Nie dziwi mnie to, bo niby czemu miałoby być inaczej

Pozdrawiam, wsłuchany w melodię pneumatycznego młota


Pani Pino,

miłe to słowa i łatwe do przełknięcia. Dziękuję za nie.

Ale tak sobie myślę, że zaletą złych przykładów jest to, że się dobrze wygląda. W porównaniu.

Pozdrawiam konserwatywnie, choć z rana


Panie Grzesiu,

jesteś Pan klasykiem uniwersalnym, bo wieloznacznym.

Głównie przez to, że Pan małomówny jest.

Pozdrawiam, ciesząc się z wizyty Pańskiej


Panie Yayco,

apropos tej małomówności, to niekoniecznie chyba:),acz w ostatnie kilka dni jakoś mam mniejszą potrzebę ekspresji, w sumie chciałbym, by ona była jeszcze mniejsza i ograniczona bardziej. CHyba się będę skupiał na czytaniu, bo to jakoś ciekawsze.


Nie zawsze. Panie Grzesiu,

nie zawsze.

Ja mam na dzisiaj przygotowany stosik prac, które muszę przeczytać i (co gorsza) zrecenzować.

Jakoś mnie to czytanie nie pociąga dzisiaj. A muszę. Może ja, po prostu, nie lubię musieć?

Pozdrawiam


Panie Yayco

Pańska wdzięczność jest doprawdy chwytająca za serce.

Się Panu nie podobał sposób podania to Pan sobie młota pneumatycznego słuchaj. Zbyt wielu możliwości on nie daje lecz jest niezawodny.

PHI!

Pozdrawiam ociekając jadem


Pani Gretchen,

dziś już młot pneumatyczny mam z głowy. Teraz mam betonowanie i małe ręczne młotki.

Symfonia industrialna, poniekąd.

A Pani się wytrze, bo jak Pani tak będzie ociekać, to może Pani od przeciągu dostać bronchitu

Pozdrawiam jednakże


Panie Yayco, Magio!

goofina

Kiedyś ktoś mi powiedział, że górne 10% potrafi myśleć. Dolne 10% ma trudności nawet z czytaniem, o rozumieniu nie wspominając.
Nie wiem, być może.

Zgadzam się z panem Yayco, że to optymistyczne założenie.

Ale sęk w tym, że chrześcijaństwo, ni katolicyzm nie są przeznaczone jedynie dla członków MENSY.
Coś mi się zdaje, że Założyciel tej religii wywodził się z ludu, a na uczniów wybrał sobie zupełnie niewykształconych. Elity społeczne i religijne nie były mu przyjazne, a On sam je niezbyt wysoko oceniał.

Ostatecznie zdradził Go ten spośród uczniów, który najlepiej znał się na pieniądzach i w ogóle sporo wiedział i rozumiał.

I zawsze jak to sobie przypomnę, to mi jakoś tak mniej wyraźnie się robi.


Panie Odysie,

trochę racji Pan ma.

Ale o wkładzie intelektualnym Świętego Pawła, tak łądnie w jednej z powyżej ulokowanych piosenek, zacytowanego, zapominać nie należy.

I żeby była jasność. Ja się nie śmieję z człowieka prostego. Bynajmniej. Ja się śmieję z tych, którzy uważają, że jeśli oni wierzą, to ich interpretacje wiary są pewne i powszechnie powinny wiązać.

Z pychy się śmieję.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość