Nietolerancja dla nietolerancji (chciejstwo semantyczne)

Słów jest dużo.

Niektóre są podobne do siebie a inne nie. Niektóre są bliskoznaczne, natomiast inne tylko podobne sobie nawzajem.

Czasami mylimy słowa. Czasem robimy to świadomie, aby przesunąć znaczenia, uwypuklić sensy, zmylić adresata.

Częściej robimy to dlatego, że nie wiemy, co słowa znaczą. Operujemy skojarzeniami, odwołujemy się do naszego obrazu świata, posługujemy się sztampowymi sloganami wziętymi z naszej ulubionej gazety, albo rozgłośni. Wydaje nam się, że wiemy, co mówimy.

Wydaje nam się, na przykład, że słowa są gumowe, że możemy je wykorzystać i do słowa, które nam się podoba, ponawkładać znaczeń, jak mięs różnych do bigosu. Trochę dlatego, że znaczenia się zacierają. Trochę dlatego, że papka propagandowa robi niektórym z nas dziwne rzeczy z rozumami. Powoduje, że wydaje im się, że nie ma znaczenia, jakiego słowa użyją. Że konserwatyzm i zacofanie, to jedno i to samo. Że katolicyzm i moheryzm, to jedno i to samo. Że zachodnioeuropejska socjaldemokracja i sowiecki komunizm, to jedno i to samo. Że wrażliwość społeczna i obozy pracy, to jedno i to samo. Że Żydzi i ubecy, to jedno i to samo. Że nienawiść i nietolerancja, to jedno i to samo.

Wychodzi zabawnie. Albo bardzo niezabawnie. Zależy od nasilenia objawów.

Weźmy sobie prosty przykład.

Tolerancja. Niby wszyscy wiemy, co to znaczy, prawda?
Tolerancja oznacza akceptację odmienności kulturowej. Samego faktu odmienności i jego konsekwencji. Ale wcale nie każdej odmienności, każdego innego od nas człowieka. Nie zawsze i nie wszędzie. Tolerancja to akceptowanie odmienności. Jako faktu społecznego i kulturowego. Uznanie, że świat jest zabawniejszy i ciekawszy, jeśli zaludniają go ludzie myślący inaczej. Z którymi można się pospierać. Na argumenty.

Tolerancja nie oznacza obowiązku lubienia cudzych poglądów, nawyków, przyzwyczajeń, wzorów zachowań. Wprost przeciwnie. Tolerancja oznacza gotowość wdania się w cywilizowany spór z tymi, którzy mają inne poglądy niż my. W spór cywilizowany, a zatem nieobrażający adwersarza, niestosujący argumentów ad personam, nieposługujący się prostackimi formami naznaczenia społecznego.

Nietolerancja jest odrzuceniem dialogu. Nietolerancja oznacza dane sobie samemu prawo do obrażania innego człowieka, tylko dlatego, że wyraził się sceptycznie o naszych poglądach. Albo po prostu ośmielił się głosić własne.

Nietolerancja nie ma koloru, rasy, pochodzenia geograficznego ani społecznego. Nie ma płci ani genderu. Nie ma wieku, wyznania, ani legitymacji partyjnej.

Równie dobrze, nietolerancyjnym może być męski szowinista, jak i wojująca feministka. Równie dobrze konserwatywny zacofaniec, jak rewolucyjny postępowiec. Równie dobrze czarny, jak i biały. Lewicowiec i prawicowiec. Mason i klerykał.

Nietolerancyjny nie jest ten, kto mówi: - Twoje poglądy są głupie, a jeśli uważasz, że nie mam racji – udowodnij to.

Nietolerancyjny jest ten, kto mówi: -Ty jesteś głupi (czarny, klerykał, lewak, Żyd, katolik, obrońca gwałcicieli, alkoholik, pederasta), a tacy jak Ty nie zasługują na podejmowanie sporu, bo nie mają prawa mieć racji nigdy i nigdzie.

Nietolerancją nie jest twierdzenie: -Nie lubię facetów z kolczykami w sutkach, ani kobiet, którym rajstopy wystają ze spodni.

Nietolerancyjne jest twierdzenie: -Wszyscy w spodniach i koszulach dobrej jakości są nietolerancyjni, a w dwójnasób ci, którzy dorobili się przyzwoitych mieszkań. Ci ostatni to zresztą są złodzieje, bo człowiek uczciwy mieszka pod mostem.

Tolerancja oznacza prostą konstatację: Świat jest złożony. Moje poglądy są moimi i powinienem ich bronić. Jednak mam oczy uszy i rozum i wiem, że obok mnie są ludzie o innych potrzebach, pozycji społecznej, wykształceniu i kulturze. Mogą mieć inne poglądy. Nie muszę ich słuchać, nie powinienem się zgadzać, jeśli myślę inaczej niż oni. Ale nie wolno mi zamykać im ust.

I jeszcze jedno. Tolerancja ma granice. Zawsze. Tolerancja jest produktem kultury, w tym samym stopniu co nietolerancja. Jest jej siostrą w kulturze. W każdej, wyodrębnialnej strukturalnie, kulturze. Można tolerować związki jednopłciowe i nie tolerować seksu z nieletnimi. Albo z kurami. Można akceptować swobodę poglądów i jednocześnie nie akceptować poglądów, głoszących potrzebę eksterminacji innych ludzi ze względu na rasę, kolor skory, poglądy etc..

Z socjologicznej perspektywy, tolerancja to ziemia niczyja. Ziemia niczyja między dewiacją w sensie normatywnym, a dewiacją w sensie funkcjonalnym. Tolerancja jest możliwa tylko wtedy, gdy ktoś słowem, czynem albo zachowaniem godzi w nasze (w sensie: zsocjalizowane, uświadamiane i aprobowane) normy społeczne. Nie ma tolerancji, bez czynów, które nam się nie podobają: bez dymu z cudzego papierosa, bez gazety z gołym biustem, bez słów, które nam się nie podobają, bez dymu kadzidła w czwartkowe popołudnie, który kogoś gryzie w oczy.

Tolerancja trwa tak długo, jak długo uruchamiamy systemu sankcji: nie wrzeszczymy na sąsiadów, nie obrażamy innowierców, nie zdzieramy plakatów, nie rzucamy kamieniami w tych, którzy inaczej się czeszą.

Nie istnieje nic takiego, jak uniwersalna tolerancja. Nie da się ona nikomu przypisać. W szczególności, piewcy tolerancji powinni zastanowić się, jaki są granice ich własne tolerancji i dlaczego tak wiele słów i wysiłku poświęcają walce z myślącymi, mówiącymi, ubierającymi się i mieszkającymi inaczej.

Być może walkę z nietolerancją warto rozpocząć od zrozumienia sensu kilku często nadużywanych słów.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Ja w zasadzie się zgadzam

Ale uważam, że użycie słowa – bigos – w tym znaczeniu, to gruba przesada.
Aż we mnie wszystko zawrzało.

Autor nadużywa.
W sposób nieuprawniony.
Zupełnie.


Wiedziałem, Panie Igło,

że w ten prosty sposób uwagę Pańską przyciągnę.

W następnym tekście wspomnę o smalcu, aby ten sam efekt osiągnąć.

Pozdrawiam


Eee tam

Ja tam tolerancyjny jezdem jak sam pan wisz.
Ja tylko nietolerancję radykalnie&nietolerancyjne zwalczam.

A, że jeszcze Dziecko panu za ramienia filuje to kopać się z panem nie będę.
A ten cały Ezekiel to se chyba do redakcji na konsultacje poszedł?
Z płaczem.

Jaki wstyd, jaki wstyd.
No i żeby tak na SG TXT oberwać?


...

...


Panie Igło,

ja do Pana Ezekiela nic nie mam. Gdybym miał, to bym u niego napisał.

Po prostu mnie nieco tolerancjoniści męczą. Głównie dlatego, że mnie nie tolerują.

Pozdrawiam tolerancyjnie


Pani Magio,

jak Pani pochwali, to gorzej niżby ktoś inny zganił.

Skąd ja wziąłem ponawkładał ?

Ze staropolszyzny proszę Pani.

Jak to normalnie u starszych ludzi, co to zawsze będą pisać higjeny, bo tak ich w szkole powszechnej nauczono.

Nie umiem teraz szybko znaleźć identycznego słowa, w cudzym tekście, ale dla Pani Szanownej mam podobne, pokazujące użyteczność takiej formy językowej. I w ładnym wierszu pana Stanisława Jachowicza jest ono umieszczone. Oraz pouczającym i bliskim problematyce.

Tadeuszek

Raz swawolny Taduszek
Nawsadzał w flaszeczkę muszek;
A nie chcąc ich morzyć głodem,
Ponawrzucał chleba z miodem.

Widząc to ojciec przyniósł mu piernika
I, nic nie mówiąc, drzwi na klucz zamyka.
Zaczął się prosić, płakać Tadeuszek,
A ojciec na to: „Nie więź biednych muszek”.
Siedział dzień cały. To go nauczyło:
Nie czyń drugiemu, co tobie niemiło.

Pozdrawiam dydaktycznie


Nie wiedzieć czemu, Panie Yayco,

przypomnialo mi się stwierdzenie, że będziemy walczyć o pokój z takim zaangażowaniem, że kamień na kamieniu nie zostanie. Ale to bylo za minionego reżymu, więc pewnie teraz to nieprawda.

Pozdrawiam niezdecydowanie

PS. Rozeslalem wici co do obrazków. A czy Pan widzisz fotki w moim tekście o ropie? W jednym z moich komentarzy?


Panie Lorenzo,

odpowiedziałem, że widzę. Ale ja mam temperaturę, więc nie należy ufać moim obserwacjom.

A skojarzenie Pańskie z walka o pokój podzielam. I jeszcze mi po głowie chodzi takie określenie Cyrk Stalina. Pamięta Pan?

Pozdrawiam starannie


Rano przyjdzie

Pan Zenek i panu nawkłada.
Niewinnie.
Za Magię, która co prawda ostrzeliwuje pana z haubicy ale amunicją nieodpowiednią.

A ja se ten smalec zapamiętam.
Na zaś i niezbyt tolerancyjnie.

Pozdrawiam łapczywie.
Edelp Ilz Luz zakanszając.
Na razowcu.


Panie Igło,

może być, ze to ze względu na podobieństwo oczu i wspólne zamiłowanie ogrodowe, ale Panu Zenkowi, to zawsze w poprzek. Albo mu z Panią Magią za łagodnie, albo za ostro.

Ja mam tak samo. Tyle tyko, że z musztardą.

Pozdrawiam niezakanszając, bo jako chory nie mogę


Z tolerancją

bywają te same kłopoty co z wolnością , patriotyzmem, racją stanu, każdy wie po swojemu, i do tego najlepiej

a dla mnie dodam, prócz tego co już Pan wpisał, zawsze kojarzy się z granicą i wolnością (w takim de Mellowym spojrzeniu)

z granicą wolności, naruszaniem wolności innych ludzi

tolerancja chyba jest bezocenna polega w jakims stopniu na uznaniu prawa do głoszenia inności bez wartościowania tejże.

I na koniec tego niepoukładania , tolerować nie oznacza akceptować tej inności jako sposobu na przeżywanie,

acha. jak dla mnie kończy się jak ktoś zaczyna narzucać mi tolerancję, nakazuje mi tolerancyjność

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maxie,

dokładnie o to mi chodzi. Co prawda w kwestii de Mello wypowiadać się nie mogę, bo nie znam, ale co do reszty to dokładnie tak kombinuję jak Pan.

I też nie lubię, jak telerancjoniści kijem mnie zaganiają do jakiejś swojej ideologicznej zagrody. Gdzie wszyscy są tacy sami.

Jak wszyscy są tacy sami, to tolerancja nie jest potrzebna

Pozdrawiam stanowczo


...

...


Calkiem nie a propos, Panie Yayco,

Już widać! Smiesznie bylo. A teraz pójde ze psem na spacer. Potem wrócę i sie będę odnosil dumny jak paw, ze mi się udalo.

Pozdrawiam zmęczon nieco


Pani Magio,

czy jadła Pani kiedyś Ostri mozdrech kaszebsczi?

To, proszę Pani, poezja jest a nie musztarda. Tylko ostatnio nie mogę jej we Warszawie dostać. A niby Platforma rządzi. Nieporządek, Proszę Pani.

I dodam, że nie do słoika Panią porównałem, tylko do najlpierwszej z przypraw.

Pozdrawiam pikantnie


Panie Lorenzo,

ja jestem znany z łagodności, między ludźmi, sam Pan wie.

Ale niech Pan się przyzna, jak Pan to popsuł?

To podwójnie ważne jest, bo Pani Magia miała widzenia, więc trzeba zaradzić.

Pozdrawiam, znikając na godzinę


...

...


To niech Pani żaluje, Pani Magio,

i na drugi raz musztardy się nie czepia.

Pozdrawiam z dłońmi na klawiaturze (łindołs nie pozwala jeszcze na przesyłanie myśli bezpośrednio do komputra)


Ano calkiem po prostu, Panie Yayco.

Z oszczedności przyrodzonej krakowskiej. Oto bowiem doszedlem do wniosku, że miejsca trzeba oszczędzać, a skoro zdjecia juz zostaly wklejone i “poszly”, to przecież można je z zapasów txt wyciąć, bo po co mi one w przyszlości.(Tym bardziej, że sa przeciez w komputerze jakby co). Co też uczynilem jeszcze w pracy tuż przed powrotem do domu. Wpadlem na to, że to jest powód, niemal równocześnie z Maxem.

Pozdrawiam nie wiedząc, czy smiać się czy smucić.

PS. A`korzonki na wiosnę, to lepiej nie mówić...


Panie Yayco

A co z tymi, do ktorych my toleracyjnie( jak np. chrzescijanie do fundamentalnych muzulmanow), a w nich toleracji nie widac? To kiedy ta “nasza” sie skonczy? I co z tego wyniknie?

Pozdrawiam, zatroskany nieco.


Panie Lorenzo,

innymi słowy chciałeś Pan i cnotę zachować i rubla zarobić?

Bardzo mnie Pan do uśmiechu doprowadził z samego rana, za co wdzięczność żywię i żywić będę.

Wiosenne korzonki niefajne są, ale i jesienne nie są najlepsze. A już mieć atak korzonków w lecie i we Włoszech, to proszę Pana czyste jest świństwo. W ogóle paskudztwo to jest.

Pozdrawiam, wciąż się śmiejąc


Panie Yayco

do kręglarza trza iść.
Mnie nastawił taki jeden z Poznańskiej, lekarz.
I minęło.


Panie Rollingpolu,

to już kwestia granic tolerancji. I zderzeń kulturowych.

Prywatnie uważam, że tolerancja wobec niektórych wrogów cywilizacji zachodniej jest zbyt daleko idąca. Moja aż taka nie jest, ale ja jestem zacofaniec oraz klerykał (że o innych przypisanych mi na TXT cechach moich nie wspomnę).

A co będzie jak się znów obudzimy w ręką w nocniku? Pewnie to, co zawsze. Żadnej tolerancji nie będzie. Będzie za to zbiorowa odpowiedzialność i stygmatyzacja. Ci, którzy teraz w czambuł potępiają katolików, uważając ich za źrodło wszelkiego społecznego zacofania, nierówności i zamordyzmu, razem z tymi, którzy w umiarkowanych poglądach społecznych i gospodarczych widzą leninizm, pójdą w jednym pochodzie. Z pochodniami.

Pozdrawiam kasandrycznie, przypominając, że wszyscy czekamy na Pańskiego bloga


Panie Igło,

może i trzeba. Nie wiem. Biorąc pod uwagę, że mnie to dotyka z rzadka, co kilka lat, to nie wiem czy to warto. Na te kilka razy?

Pomyślę. W wolnej chwili.

Pozdrawiam, dziękując za troskę


Lorenzo

na to nie wpadłem, że na to wpadłeś:)

Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maxie,

oni, w tym Krakowie, to na wszystkim przyoszczędzą.

Pozdrawiam wesoło


Panie Yayco

Ja ze wsi właśnie powróciłam gdzie tarzając się w sosie rodzinnym (nie mojej zresztą rodziny, w pewnym sensie) nowe znaczenia słów tolerancja odkrywałam.

Umysł mi się od tego zresetował więc na nic szczególnie mądrego, głębokiego czy przenikliwego z mojej strony liczyć nie można.

Mam nadzieję, że to minie…

Pozdrawiam osłabiona…


...

...


Magio

Przeczytałam o tej musztardzie ale jako zrestetowana zrozumiałam tylko trochę.

Ale że też mogło Ci na myśl przyjść, że ktokolwiek a w szczególności Pan Yacyo do słoika by Cię przyrównał?

Uśmiałam się, co w moim stanie jest wielce pożyteczne.

Nie wiadomo czy to nie jest na razie wszystko na co mnie stać...

Pozdrawiam marząc o wannie z ciepłą wodą.


...

...


Oj panie Yayco

Mądrze napisane.
I co z tego?

To trochę jak kolejny tekst o popularności koszulek z tow. Che, gdy koszulki z takim Himmlerem już są w powszechnym odbiorze be.
Znów i znów.

Widzi pan sam, dlaczego mi się nie chce pisać.

Po prostu trochę mi wiary zbrakło, że jest w ogóle sens powtarzać to, co mnie zdaje się elementarne, oczywiste, o czym napisano już wszystko — skoro i tak kijem Wisły nie zawrócę, a jutro kolejny tolerancjonista mimo wszystko będzie się mnie czepiał.

Jeszcze o tej tolerancji, na marginesie.
Rozsądek i statystyka podpowiadają, że spotkałem a nawet poznałem niejedną osobę praktykującą kontakty jednopłciowe. Nigdy by mi nie przyszło do głowy by taką osobę traktować z jakimś ostracyzmem czy coś. Daleka też ode mnie jest myśl, by kogoś takiego usilnie od jego zwyczajów odwodzić.
Ale ja nie znam żadnego geja. W tym sensie, że nawet plotki na ten temat wśród moich znajomych mnie omijają. Nie tylko dlatego, że nie mam w zwyczaju plotkować ani wypytywać o życie intymne.
Kiedyś w rozmowie z kolegą ze studiów o tym wspomniałem, a on się żachnął, że owszem znam gejów, nawet o tym nie wiem, ale wszyscy wiedzą o moich poglądach religijnych, więc niech się nie dziwię, że się kryją. Czy jakoś tak.

I teraz tak: Nie jest w żadnej mierze istotne w tym kontekście, czy ja jestem tolerancyjny, czy nie. Już o mnie krąży odpowiednia opinia. A ja nie będę miał pewnie szansy jej nigdy zaprzeczyć ani potwierdzić.
I ta opinia działa jak moje autentyczne stanowisko. W tym sensie, że ktoś może się czuć zagrożony rzekomą moją nietolerancją, którą sobie zbiorowo wraz z całym towarzystwem wymyślił. Jestem już jak Arab, którego wszyscy mają za terrorystę. A całą jego winą jest turban dajmy na to.

Znów panuje to międzyludzkie.


Pani Gretchen,

jeden gość napisał, że co nas nie zabije to nas wzmocni. Głupek jakiś. Zazwyczaj jak nas nie zabije, to nas wnerwi tylko. Albo się spocimy.

Ale cóż, jesteśmy więźniami naszych wyborów. Chcemy się tarzać, to się tarzamy. Co prawda nie rozumiem, dlaczego w sosie, ale to może dlatego, że jako więzi rodzinnych nie podtrzymujący, o czymś nie pamiętam.

A wyzerowanie się rozumu, to zdrowe czasem jest, bo świerzym pozwala na wszystko spoglądnąć wzrokiem.

A co zaś, w końcu, względem tolerancji, to zapewne się Pani zorientowała, że jestem jej umiarkowanym orędownikiem. Zazwyczaj uważam, że elementarne normy kulturowe, nakazujące odnoszenie się z szacunkiem do bliźnich, nawet odmiennych, są w pełni wystarczające.

Pozdrawiam, życząc wzmocnienia


Pani Magio,

ciekawym, co się Pani poza domniemanym rozumem zresetowało?

A Pani przecież ma Ogryzek, który jest wyjątkowy, dla swej nieokiełznanej odporności na wszyskie zagrożenia, bezawaryjności, cudowności i wyższości nad każdym innym komputerem, zwłaszcza zaś moim.

A Pani wczoraj widziała obrazy, które Pan Lorenzo własnoręcznie usunął.

Czy Pani jest pewna, że to komputer zawinił?

Pozdrawiam z troską


...

...


Panie Odysie,

ktoś nas nie lubi. Już raz napisałem do Pana, ale wtedy ktoś wyłączył Tekstowisko. Podejrzewam kozaka Igłę.

A tak poważniej, to proszę się nie zniechęcać. Ja wiem, że sam trochę ironizowałem, że Pan ma takie hobby, żeby wdawać się w polemiki z tymi, co Pana nie czytają. Ale warto, zawsze warto.

Ja mam takie hobby, żeby nie popuszczać ignorancji i chciejstwu. Jest mi obojętne, czy ono jest „postępowe” (we własnym rozumieniu) czy zachowawcze (analogicznie). Nie widzę wielkiej różnicy między paraliżem postępowym umysłu, a konserwatywnym zwapnieniem arterii dotleniających mózg.

Zgadzam się z Panem, że nietolerancja tolerancjonistów, jest trudna do zniesienia. Ale z drugiej strony, jacy oni są prości w obsłudze… Bez Gazety, Żiżka i podobnych sobie nic nie są w stanie sami wykombinować. Jak nie nauczą się odpowiedzi na pamięć, to sami do nich nie dojdą. Są zwierciadlanym odbiciem tego czarnego luda, którego tropią i tej czarnej sotni, którą zwalczają.

Powiada Pan, że nie widzi. To dobrze. To nie jest Pana problem, żeby widzieć. Nietolerancja jest możliwa wtedy, gdy się widzi i chce. A Pana kolega brednie opowiada. To nie jest Pana wina, że inni świat, a w tym świecie i siebie postrzegają inaczej niż Pan.

To prawda, że to nie jest także ich wina. Zostali naznaczeni. Przez tych, którzy ich nie tolerują i przez tolerancjonistów, którzy na każdym kroku podpierają się ich innością, bo bez niej ich tolerancja byłaby bez znaczenia.

Zresztą ja mam podobnie. Jak mi ktoś nie powie, to nie widzę. Nie widzę gejów, masonów, Żydów. Nie widzę, bo nie szukam. Staram się oceniać poglądy, a nie ludzi. Nie zawsze się udaje. Staram się. Tylko tyle.
Kiedyś pewien etyczny tolerancjonista, nie mógł się nadziwić, dlaczego pewna pani, interesująca się seksualnie innymi paniami, woli rozmawiać ze mną, wstrętnym katolem i zacofańcem o katońskim usposobieniu, a nie z nim. Nie rozumiał, że ona ze mną mogła rozmawiać o literaturze, muzyce i polityce konserwatywnej (bo z poglądów była dosyć konserwatywna). A z nim, to tylko o tym, że jest dyskryminowana i powinna walczyć o równość. A ona czasami wolała nie walczyć, tylko być człowiekiem.

Tolerancja nie jest problemem jednostek. Tolerancja jest problemem społecznym. Tolerancja mówi nam o trwałości norm i o szacunku dla społecznej odmienności. Tolerancja to ta chwila, która następuje, kiedy stwierdzamy, że ktoś jest inny i robi coś nie tak, jak mówią normy, które rządzą światem jednej z naszych grupy odniesienia. Tolerancja się kończy, gdy decydujemy się kogoś naprawić, wrzucić w nasze koleiny. Czasem ta chwila trwa dłużej, czasem krócej.

Tolerancjoniści uważają, że wszyscy powinni być tolerancyjni jak oni. Tylko, że tolerancja byłaby wtedy zbędna

Pozdrawiam serdecznie, szczerze zachęcając do pisania


Pani Magio,

jakie szyderstwo?

Ja się po prostu dziwię światu. Jak Kofta Jonasz.

Ale jeśli uraziłem Panią w system operacyjny, to przepraszam.

Proszę mi tylko jeszcze napisać, kto wyprodukował tę zbieszoną przeglądarkę. Żebym mógł uniknąć, ewentualnie.

Pozdrowienia serdeczne jak zawsze


Panie Yayco

Dzięki.

Co do tego, że to nie problem jednostek, a społeczny.
Hmm. Problemy społeczne przekładają się na problemy jednostek.

Z resztą — pełna zgoda.


Panie Odysie,

z całym szacunkiem, ale nie muszą się przekładać. Struktury społeczne mają cechy, które nie dają się sprowadzić do cech poszczególnych ludzi, którzy je tworzą.

To trochę tak, jakby Pan napisał, że problemy domów przekładają się na problemy cegieł.

Pozdrawiam


Panie Yayco

Pan lecisz Emilem czy jak?

Jako zresetowana przyszłam znowu i chciałabym zapytać czy Panu coś wiadomo w sprawie tego, no… Kącika porad wzajemnych. Bo ja mam pomysł na tekst, ale potrzebuję ludzi zapytać o coś.

Głupio z tego notkę robić.

Jakby się Pan zastanawiał dlaczego do Pana z tym przychodzę to ja Panu nie odpowiem.

Pozdrawiam zastanawiając się czy i w jakim stopniu problemy domów przekładają się na problemy cegieł, a nawet czy możliwe jest, że problemy cegieł przekładają się na problemy domów…

(być może są to najdłuższe pozdrowienia w historii txt…)


Magio

Wodę o pożądanej temperaturze udało się uzyskać bez piecyka wspomnianego…

A i Ty słyszę masz pewne sukcesy informatyczne.

Pozdrawiam radując się sukcesami naszymi…


Domy i cegły

Heh. Jakby to powiedzieć. Bez zagłębiania się w technologię budownictwa.

No to powiem, że czasem się przekładają. Te problemy. W obu kierunkach. – Jak źle zrobiony budynek to same cegły (umownie) w ścianach mogą np. zostać zainfekowane jakimś grzybem… – Jak złe cegły (umownie) to fundament może osiadać, mury pękać, albo choćby taki prozaiczny problem dla całego domu i mieszkańców jego wyniknie, jak w słynnej piosence Starszych Panów (z głowy, czyli z niczego):

Ach, ta ściana tak cienka,
Za nią śliczna panienka
Pewnie już połozyła się spać
Więc leciutko, jak puszkiem
Muskam młotka obuszkiem
Ten mój gwoździk…
... przeleciał, psia mać!


Panie Yayco

dzisiaj jak zostałem biernym słuchaczem radia którego słucha żona, przypomniało mi się że jestem nietolerancyjny. na głupotę

pan zamówił dla mamy piosenkę na Dzień Matki…“Kołysanka dla nieznajomej” a w środku takie coś

“Bosa do mnie przyjdź
I od progu bezwstydnie powiedz mi
Czego chcesz”

Prezes , Traktor, Redaktor


Pani Gretchen,

to,że problemy cegieł przekładają się na problemy domów, to łatwo jest udowodnić. Pani pobierała logikę, o ile mi wiadomo. Pani pamięta to co o klasach mówili? Nieistotne.

Trochę Emilem, a trochę niekoniecznie. Sama Pani rozumie, że nie mogę tak, ni stąd ni z owąd, bezczelnie zacząć pisać o dewiacji, kontroli i za przeproszeniem destrukcji normatywności. Że o tym brzydkim rosyjskim na n nie wspomnę, bo się sromam.

Ostatnio na nowo odczytuję tworczość Meyera Schkolnicka. Jaka szkoda, że jego koncepcja anomii została w Polsce tak fatalnie spopularyzowana. Mądry facet był.

Co do porad wzajemnych, to Pan Lorenzo tego pilnuje, bo wymyślił. Ja nic nie wiem na razie.

A spytać zawsze można.

Pozdrawiam, oddalając się na czas jakiś


Panie Odysie,

czasem tak. To zgoda.

A czasem nie. I tylko tyle chciałem powiedzieć.

Pozdrawiam


Panie Maxie,

w sprawie głupoty, to ja mam cieniutki pasek tolerancji. Czasem mnie bawi, a czasem bawię się nią ja. A poza tym, to faktycznie jakoś wtedy słabuję na miłości bliźniego. Nieładnie to, ale głupota mnie drażni.

Pozdrawiam, zmykając


Byłam twarda

I przeczytałąm wszystko, coście tu powypisywali… Choć nie zaręczam, ze wszystko zrozumiałam, bo grypa trzyma.

Wkażdym razie objawiam się i tu.

Pani Magio, to szło tak:
“Koniec bajki – i bomba,
Kto nie słuchał – ten trąba
Dwie dziurki w nosie
I skończyło się “ :)))

Pozdrawiam kichająco — wszystkich, a pana Yayco jako gospodarza szczególnie.


...

...


Szanowna Pani Magio

Mogę Pani pomóc: tak samo.

A te prawie 18 lat ma Pani nadal:-)) I nikt ich Pani nie zabierze.

Pozdrawiam serdecznie


...

...


Pani Mido,

“twardym trzeba być, nie mientkim“ jak powiedział ktoś kiedyś. Dziękuję za pozdrowienia, odkichując (choć alergicznie).

Zdrowia życzę


Subskrybuj zawartość