Dyby, koty i wino

Zdarzyło się to naprawdę. Bohater tej historii był sławnym pisarzem.

Pozmieniam jednak tą historię. Na tyle ją pozmieniam, że muszę ją oderwać od faktów historycznych. Trochę, dlatego, że nie chcę, żeby mi jakiś purysta, czy inny szczególarz się czepiał. A trochę pewnie dlatego, że nie chce mi się też zamieszczać przypisów, więc lepiej, żeby było bez nazwisk, miejscowości i dat.

Umówmy się, że to nie historia, ale tradycja. Tak mogło być.

Tak mogło być. Na przykład w Anglii mogło się to zdarzyć. Na przykład, za któregoś z Janów Hanowerskich. Bo, w końcu, czemuż by nie.

Nieważne. W czasach, w których mogło się to wydarzyć, strasznie się rozpleniło krytykanctwo, paszkwilanctwo i rozprowadzanie pism ulotnych. Rozmaici domorośli literaci, dziennikarze i w ogólności posiadający sztukę pisania jak tylko im się coś nie podobało (a czasy były takie, że im się zasadniczo nic nie podobało) spisywali to na papier, szli do znajomego drukarza i wydawali na papierze. A potem rozdawali. Niektórzy próbowali sprzedawać, ale kiepsko szło.

Monarchia reagowała represją. Złapany paszkwilant był zasadzany w dybach. Wyda się może Państwu, lekką, taka kara. Tyle, że sobie człowiek postoi i najwyżej nogawkę zasika.

Nieprawda.

Miejscowa (to znaczy z okolic dybów) ludność, zazwyczaj nie czytywała paszkwilów (glównie dla braku pewnych niezbędnych umiejętności) i szukała innych rozrywek. Osadzony w dybach był rozrywką. Wystarczyło po drodze nazbierać kotów. Koty to dranie. Dobrze rzucony kot leci do celu pazurami do przodu.

Właśnie tak.

Dyby to lekka kara, ale po 12, albo 24 godzinach skazany, który zachował jedno oko cieszył się jak dziecko. Blizn nikt nie liczył. A niepiśmienna ludność nosiła ze sobą worki na koty.

Paszkwilanci byli różni. Zawiedzeni i opuszczeni katolicy, którzy widzieli w Jakobitach szansę na restaurację swojej religii w Anglii. Ateiści i radykalni reformatorzy religijni. Radykalne popłuczyny po lewellerach i prekursorzy wolnego rynku. Zwolennicy Benthama i zwolennicy Smitha . Pisarze fantaści piszący o wyspach bezludnych i krainach gadających koni. Niektórzy się lubili. Niektórzy wzajemnie nie znosili się, mieli za głupków i uważali czytanie niektórych ulotek za głuptactwo, a wymianę poglądów z ich autorami za stratę czasu. To, co ich łączyło, to tylko lęk przed kotami.

Aż razu pewnego, złapali byli, za brzydkie paszkwile, jednego na tyle znanego, że poza paszkwilami nawet książki drukował. I sprzedawał.

I jakiś jego przyjaciel, który – jak raz – miał dobry do myślenia dzień, zebrał paru kumpli i zrobił zrzutkę. Kumple akurat, szczęśliwie, mieli parę groszy.

Za zrzutkę kupili parę beczek piwa i ustawili na placu z dybami. Nie było zakazu, żeby tam te beczki stawiać, to postawili. Kiedy pojawili się pierwsi tubylcy, z kotami w workach, jeden z kumpli, tego gościa, co w dybach stał, a który głosem solidnym był obdarzony, zawrzasnął:

-Browar za darmo!

Ludność miejscowa rzuciła worki z kotami w cholerę. Koty pouciekały.

Warta, która przyszła po kilku godzinach, żeby pisarzynę wydłubać z dybów, zastała obraz wcześniej niewidziany. Nieprawomyślny, regulaminem nieopisany i przez to przerażający.

Żadnej krwi. Komplet oczu i nos w całości. Tyle tylko, że nawalony jak stodoła i faktycznie nieco obsikany. Piwo nie zna słowa zmiłuj.

A na placu gwar, paszkwilanci różnej maści piśmiennym swoje pisma rozdają, a niepiśmiennych uczą pieśni niekoniecznie zgodnych z linii polityczną dynastii hanowerskiej.

Dynastia Hanowerska nie należała do głupich (Anglicy zawsze mieli więcej szczęścia, niż by im się należało, po sprawiedliwości) i szybko zniosła karę dybów za paszkwilanctwo i krytykę władzy (z wyjątkiem dla osoby królewskiej), dzięki czemu czytająca publika, mogła oceniać piszących wedle ich talentu, a nie z tytułu odwagi w podważaniu takich, albo innych podstaw monarchii.

***

Kiedy powstało Tekstowisko, miałem nadzieję, że jest to taka właśnie inicjatywa. Wytoczenie beczek na plac. Nie po to żeby zamknąć usta, ale dla obrony wolnego słowa. Miałem nadzieję, że to będą beczki z winem.

Po jakimś czasie zauważyłem, że gdzieś zniknęły koty, ale jako uczulony, nie przywiązałem większej uwagi. Martwiło mnie, że – co widziałem – rzucanie kotem do celu stało się dla wielu ulubioną na TXT rozrywką. Ale gdy o tym mówilem, to mnie zganiono, że niby nie nadążam za postępem.

Dziś rano zobaczyłem na placu człowieka, którego pisanie mnie nie pociągało i którego poglądów nie podzielałem. Więcej nawet. Mam odwrotne. Człowiek nie miał nie wiele do powiedzenia. Że mu wino nie smakuje i że idzie gdzie indziej. Tyle mniej więcej. Nawet się nie przejąłem za bardzo (z powodów podanych wyżej).

Niesłusznie.

Nie zdarzyłem jeszcze odejść, kiedy człowiek na placu został złapany i wciśnięty w dyby. Wina nie było. Po chwili pojawili się pierwsi goście. Nieśli worki, w których coś się szamotało…

***

Tekst powyższy nie stanowi mojego pożegnania z TXT, choć mnie kusiło dzisiaj bardzo.

Chciałbym bardzo, żeby było to miejsce, gdzie oprócz nagonek i żalów na S24, pojawiać się będzie cień pozytywnej (w sensie: twórczej i nieograniczającej sie do szukania winnych) refleksji na temat przyszłości.

Może czasem będę coś pisał, w miejscach najdalej położonych od rzucania kotami. Mam alergię na koty. Tam też zawsze chętnie porozmawiam.

Jeżeli ktoś zechce się ustosunkować do powyższej historii, to chciałbym prosić, aby nie próbował pisać o mnie. Nie warto rozważać moich stanów emocjonalnych i nie warto zgadywać, czego chcę i co zrobię. Nikt taki, jak Pan Yayco nie istnieje.

Powodzenia

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

jeżeli chodzi o:

dyby

nie znam sprawy bo administracja wstydliwie zakryła komentarze :)

koty

gardzę ludźmi którzy rzucają kotami. kot nie jest do rzucania!

wino

właśnie popijam Egri Kadarkę.

pozdrawiam

“Moja religia kończy się na Judaszu. Patron od beznadziejnych spraw.”


Ja istnieję - Igła

Twardo istnieję. Bo tak mam, nawet jak mnie koty dopadną.

Pranie brudów?
Proszę bardzo, nie mam sie czego obawiać.
Z prostej przyczyny, piszę jak myślę, nawet wbrew “linii”.

Tak, czasem pokozaczę, bom Kozak.
Ale się nie obrażam.
Igła


Panie Iglo

nic Pan nie zrozumiał.

Ani wczoraj, gdy do Pana pisałem, ani dzisiaj.

To nie jest obowiązkowe.

Cieszę się Pana wysoką samooceną jak swoją własną.


>Igła

się nie obrażam

i za to pana lubię, panie Kozak

“Moja religia kończy się na Judaszu. Patron od beznadziejnych spraw.”


Panie Docencie

proszę wybaczyć , ale Pan bardzo celnie rzuca kotami.


Czcigodny Panie Y.

Jestem zaskoczony tą całą wojną.
Jestem zdumiony tym, że tak Pan się poczuł zawiedziony TXT.
Nijak nie potrafię pojąć, dlaczego ostre, wręcz chamskie nawalanki jakiś czas temu przechodziły bez echa, a dzisiejsze dyskusje pod postami Podróżnego, Odysa i Merlota wywołały tak niemiłe wrażenie. Śledziłem je na bieżąco, więc i usunięte komentarze czytałem.

Chyba nie jestem w moich poglądach wyrażonych w ostatnim zdaniu osamotniony, przed chwilą przeczytałem post Grzesia.

I najzwyczajniej w świecie przykro mi, że tylu rzeczy nie rozumiem…

Chyba pora udać się na drabinę. Na dłużej.


Panie Oszuście.

Nie odniosłem wrażenia, że poprzednie nawałnice przechodziły bez echa.

Nie odnoszę wrażenia, że nie zabieralem w nich głosu.

Każdy rozumie świat po swojemu.

Drabina mnie nie nęci. Poza alergią cierpię na lęk wysokości.


Panie Yayco

ja rzucam kotami? nie no przesadza pan. :) a w kogo trafiłem i komu ten zwierzak zaczepny oczko wydłubał?

tylko proszę się nie wykręcać ...

“Moja religia kończy się na Judaszu. Patron od beznadziejnych spraw.”


Panie Y. Nieporozumienie.

Przepraszam najmocniej, ale z tą drabiną to o sobie mówiłem, nie o Panu! Gdzieżbym śmiał.

Co do ech poprzednich nawałnic, to były, owszem, ja też czasem usiłowałem moderować. Ale mimo wszystko uważam, że to, co się dzisiaj wydarzyło wywołało efekt nieproporcjonalny do przyczyn.

Mam nadzieję, że do jutra się uspokoi. Jak to z nawałnicą.


Panie Docencie:

Wyrusowi.


Był pisarz Sienkiewicz. Henryk.

Wymyślił (z zdaje się nawet, że wygooglował) pana Zagłobę. Onufrego.
Pan Zagłoba był specjalistą od forteli. Które to fortele, razem z pisarzem Henrykiem stosowali często, gęsto.

Po co? Ku pokrzepieniu serc.

Naszych.

Piwo za darmo! Dla nas wszystkich…

merlot


Panie Oszuście

pozwolę sobie mieć inne zdanie i to w kilku kwestiach.

Po pierwsze, jeśli sportem narodowym jest krytykowanie innych, nie zaś budowanie, to zawsze się tak kończy.

Po drugie, ja żadnego efektu jak na razie nie widzę.

Po trzecie, może przyschnie, ale wróci.


Panie Yayco ...

Panie Yayco, przepraszam, ale ten człowiek rzucał we mnie odchodami, a pan mi wyrzuca że ja miotałem w jego kierunku koty… :)

setnie się ubawiłem

zdrowie

“Moja religia kończy się na Judaszu. Patron od beznadziejnych spraw.”


Panie Docencie, jakie pytanie, taka odpowiedź.

Pan pytał, w kogo Pan rzucał, więc odpowiedziałem.

Nie pytał Pan, czy moim zdaniem w Pana rzucano. Rzucano. I mimo tego, że różnię się od Pana światopoglądowo, bylem po Pana stronie.

Nie podzielam Pana radości.


Docencie, że tak powiem...

...gówno można zmyć, a za wydrapane oko tylko szklane da się wstawić. Nie licząc stressu kota;-)

merlot


Panie Merlocie,

proszę wybaczyć, ale nie pojąłem, tym razem, o czym Pan napisał, więc trudno mi odpowiedzieć.

Przepraszam


yayco

Chyba Pana rozumiem i mam podobne przemyślenia. Jeszcze nie, ale blisko.
Pozdrawiam


To drugie z okiem zrozumiałem,

ale się nie zgadzam.

Moim zdaniem koty były w użyciu z obydwu stron.

Wiem,że przykład jest trudny dla tych, co lubią koty.

Niestety, nic na historię wolności słowa w Wielkiej Brytanii nie poradzę...


Nie jestem pewien, Panie Wojtasie

ale dziękuję za wsparcie.


Panie Yayco,

to był głos w dyskusji, nie skierowany do Pana bezpośrednio. Porównałem teoretycznie skutki miotania różnymi pociskami, w konkluzji uznając, mylnie być może, że ostrzał eksrementami jest mniej szkodliwy, niż zastosowanie amunicjii inteligentnej, acz dzikiej i drapieżnej.

merlot


Panie Yayco

ja z reguły, mało kumaty jestem.
A tera se wejde na drabinę i Jareckiego na privie będę sobaczył.
A pan se moderuj.
Igła


Pan swoje dotychczasowe czynności, Panie Igło,

nazywa moderowaniem?

Muszę zapamiętać...


Szlachetni!

I co ja mam powiedzieć skoro Was wszystkich i każdego z osobna lubię ( plus nieobecny wyrus) ?
Dobrze jeszcze, że nie ma dwudziestej, tylko za 18 minut będzie bo o dwudziestej nie wiadomo co będzie!


Panie Merlocie,

to, to zrozumialem (już pisałem). Tego wcześniejszego nie umiem zdekodować.


Nic nie bedzie Panie Jarecki,

to nie jest serial 24, żeby się kulminacje o pełnych zdarzały godzinach.


Miało nie być o Panu, panie Yayco!

Był pisarz Sienkiewicz. Henryk.
Jest bloger znamienity. Yayco.

Wymyślił (zdaje się nawet, że wygooglował) pana Zagłobę. Onufrego.
Wymyślił (zdaje się raczej, że nie wygooglował) przypowieść. O fortelu.
Pan Zagłoba był specjalistą od forteli. Które to fortele, razem z pisarzem Henrykiem stosowali często, gęsto.
Pan Yayco jest specjalistą od forteli. Które to fortele, bez udziału osób postronnych chętnie wymyśla i przytacza.

Po co? Ku pokrzepieniu serc.
Bis

Naszych.
Bis

Piwo za darmo! Dla nas wszystkich…
Podwójne, tym razem.

merlot


Jest źle!

Kot mi do butów najszczał, gdy przeczytał, co ci głupi ludzie robią.
A gdy czytał razem ze mną komentarze, tylko mruczał dla niepoznaki, ale już ja wiem, co sobie myślał. I, jak go znam, to jutro skrzyknie kumpli z okolicy i potrenują rzucanie ludźmi. Idę po kask do garażu.


No właśnie: miało nie być o mnie

zresztą ja piję nie piwo a tanie wino.


Koty nie muszą się trudzić, panie Oszuście,

wystarczy, że ludzie wiedzą, że mają rację.


O! Kolejny wiatrołom...

I jak tu wierzyć meteorologom?


Pani Magio,

dziękuję za cenny meteorologiczny wkład do dyskusji.


Panie Yayco

Może Pan zajrzeć do wpisu o kaczce?
Doprawdy, nie chce mi się brać udziału w wyścigu zbrojeń.
Za wnoszenie wkładu przepraszam. Mogę nie wnosić.


Panie Yayco

jak to nie istnieje? istnieje, że aż sam nie domyśla się pewnie jak bardzo, w setkach

komentarzy i dziesiatkach wpisów, w duchu swojego pokoju na TXT, w duchu

życzliwych i mniej komentatorów.

Uprzedzając, nie nie przeceniam i nie wyobrażam sobie, ale może moja wobraźnia

jest

za mało przystosowana na wstrząsy. Ja młody jestem, ale jeszcze kilka akcji i

posiwieje i bedę musiał farbować się.

W ramach siedzenie na najniższym szczeblu drabiny Lorenzo, przerzucam sie na

pomarańcze

p.s

dziękuję za historię, szczęśliwie znalazłem tez coś z de Mello.

Nikt nigdy nie obraził się z nagany otrzymanej od Mistrza. Zapytany kiedyś powiedział że wszystko zależy od tego jak to się zrobi:
"Ludzie są jak kwiaty; otwierają się i przyjmują delikatnie opadającą rosę, a zamykają sie na gwałtowną ulewę"

dedykuję wszystkim

podrawiam i jak trzeba to wspieram (jak nie trzeba to też:))

max
Prezes , Traktor, Redaktor


Pani Magio,

to tylko kwestia Pani wolnej woli.

Ja jedynie podziękowałem.


Panie Yayco

Ja również dziękuję.


Panie Maxie,

chciałbym tak mieć, żeby się ludzie nie obrażali.

Jeśli będzie się Pan farbował, to uważnie proszę. Jeden znajomy się, dla kryzysu wiekowego, zaczął malować i miał potem brązowe kołnierzyki od koszul.

Wszyscy się z niego śmieli.

Za wyjątkiem jego żony.


Pani Magio,

względem kaczki.

Proszę wybaczyć, ale nie pojąłem.

Ja jestem wyluzowany jak niejedna kaczka, proszę Pani.

Byłem dziś u lekarza i tyle zapłaciłem potem za lekarstwa, że optymistycznie doszedłem do wniosku, że komuś się jeszcze opłacam.

Czasem, po prostu, nawet wyluzowany człowiek nie ma się gdzie przesunąć, jak na ścianę trafia.


Panie Yayco

I to by było na tyle.
Idę, leje tu jak z cebra…


Pani Magio,

znowu te niezrozumiałe dla mnie analogie meteorologiczne.

Mnie jest miło, że Pani przyszła. Nawet bardzo.

Bardzo też chce poznać przepis na kaczkę. Naprawdę.

Ale to w kontekście tego wątku nic nie zmienia.


garść myśli niekoniecznie spójnych

Ja to się już całkiem zgubiłam. Ale postaram się odnaleźć.

Pan Podróżny napisał protest (Protest).
Kilka osób odpowiedziało.
Zaczął się dym.
Administracja zainterweniowała.
Dymi coraz bardziej.
Wnioski coraz bardziej uogólnione.
Kilka osób zachowuje dobre samopoczucie.
Nadal dymi.

Ja, w naiwności swojej początkowo myślałam, że Pan Podróżny żartuje więc przeczytałam kilka razy. Okazało się, że to nie był żart.

Komentatorzy poczuli się najwyraźniej urażeni tym, co przeczytali. Napisali co uważali.

Pan, Panie Yayco ujął się za człowiekiem choć w gruncie rzeczy nie rozumiem dlaczego Pan aż tak zareagował. Tylko proszę mnie dobrze zrozumieć – nie rozumiem nie oznacza, że to była reakcja nieadekwatna.

Jeśli ma się przyjaciół, którzy są nie tylko osobami publicznymi, ale jeszcze kontrowersyjnymi to trudno liczyć na to, że inni wypowiadając się w ich sprawie będą myśleć co na to rodzina, przyjaciele i sąsiedzi.
W moim przekonaniu to są rzeczywistości odmienne i nie powinno się ich mieszać. Odwołanie się w takiej sytuacji do osobistych więzi uważam za manipulację.

Na manipulację rozsądni ludzie jakoś reagują, najczęściej bardzo emocjonalnie, z powodów takich, że ona jest a dobrze podana sprawia wrażenie jakby jej nie było.

Jedno co mnie martwi to łatwość z jaką kilka osób podjęło decyzję o opuszczeniu TXT. Nie wyobrażam sobie co musiałoby się stać, żebym ja taką decyzję podjęła a to z racji zapewne mojego dystansu z jednej strony, i przywiązania do tego miejsca z drugiej.
Dlaczego wyrus, weźmy pierwszy z brzegu przykład, odszedł bez słowa, a Panu Jareckiemu udzielił wyjaśnień w tej sprawie dopiero na innym swoim blogu nie rozumiem. Nie muszę przecież.

Chwilowo nic więcej się we mnie nie pojawia więc może zamilknę i posłucham.


Pani Gretchen,

proszę się udać na rekolekcje do Pana Poldka.

Łatwo się ująć za przyjacielem. Ja spróbowałem dzisiaj czegoś trudniejszego.

Pani pisze o Podróżnym. Przyznam, że w nosie mam jego poglądy i przyjaciół. A nawet jego obecność, czy odejście z TXT. Nie był bohaterem mojej pieśni.

Sam wczoraj brzydko gdzieś napisałem o Nowaku.

Ale styl w jakim go żegnano był żenujący. Wyrus wiedział co robi, wychodząc po angielsku.

A ja żałuję, że nikt sę za nim nie ujął. Do siebie też mam o to pretensję.

Ale ktoś mi na to zwrócił uwagę i to zapadło we mnie. Proszę sobie wyobrazić.

I zwracam Pani uwagę, że to nie jedyny świerzy dym.

Polecam wątki homeryckie.


Pani Gretchen

No dobra znowu działa.

A już myślałem, że mnie wyekstrahowano.

Chciałem dodać, że mam żal, że nikt nie postawił się przy Wyrusie. Mam żal, że ja nie.

Ja wtedy o tym nie pomyślałem.

Ktoś mi zwrócił na to uwagę. Przemyślałem to.

Ale proszę zauważyć, że to nie ma żadnego znaczenia.

Po prostu kolejne starcze dziwactwo.

Jutro nikt nie będzie pamiętał.


Panie Yayco

Wprost przeciwnie. Będzie. Bo ja na ten przykład pamiętliwy jestem.
Ja też żałuję, że się nie wstawiłem za Wyrusem.
Tylko, że pomiędzy nami nami była taka umowa – że nie włazimy se w paradę.

I z tego pętla powstała.
Taka sama, jak pańska, że jak się czegoś nie widzi, to tego nie ma.

Ot i aszibka.
Igła


Ja nie wytrzymam z Panem

Jak nikt się nie postawił? Ja się postawiłam i mam na myśli to, co pisałam publicznie.
To co pisałam mniej publicznie to inna historia.

Nie będę się tu jakoś rozwlekać na ten temat, nie będę ale…

W tym co pisał wyrus często przebijała naiwność, w moim przekonaniu. Jedno jednak zrozumiałam mając z nim “bezpośredni” kontakt ograniczony do dwóch wymian zdań.
On często tak po buddyjsku pisał, tylko sam o tym nie wie. Był i jest (bo nadal pisze) obserwatorem reakcji. Pisze z dystansem do tego co pisze.
Z tym buddyzmem to o formę mi idzie a nie o treść.
Zewnętrzny obserwator się to nazywa. Dlatego uważał, że wielokrotnie powoływany chuj, nie odnosi się do Docenta Stopczyka. W szczególności tytuł ostatniego posta to potwierdził. Wyrus o tym wyraźnie napisał.

Nikt chyba nie zrozumie tego co powyżej.

Ech…


Pszę Gretschen

Ocho!!!
Ciekawe na czym polega autoprojekcja?
Igła


Panie Iglo będe wdzięczny

jeśli przestanie mi Pan imputować soje imaginacje okulistyczne.

Pan widzi wszystko świetnie. Gratulacje.


Panie Yayco

Przepraszam, znowusz się zapomniałem.
Późno już i wiać przestało.
Znowusz źle.
Pewnie coś z ciśnieniem?
Igła


Ja to w ogole nic nie rozumiem

Pani Gretchen.

Od kilku dni daję tego oczywiste dowody.

Będę wdzięczny jednak, jeśli uzywając słów tego rodzaju, na moim blogu, zastosuje Pani chociaż cudzysłów.

PS To proszę puścić


Tak myślę, jeszcze, Pani Gretchen

że ja jakoś sprzeczny ze zrozumieniem jestem.

W ubiegły czwartek jedna młoda Pani skierowała do mnie, tonem pełnym żalu i rozgoryczenia, tekst następujący:

Ja już wszystko rozumiałam o tej dyskryminacji, A po tym co Pan powiedział, to znowu nie rozumiem.


Panie Yayco

Słów jakiego rodzaju?


Panie Igło

Ja wielkiego szacunku do teorii Freuda nie mam.
Biedny to był człowiek.
Jedyne co można mu zawdzięczać, że otworzył ten świat na nowy rodzaj leczenia ludzi. To wielka zasługa.

Odebrałam jednak, pisałam już o tym i się Pan natrząsał, bardzo staranne i skrajnie różne wykształcenie więc czasem się we mnie logik (ha ha ha) odzywa.

Projekcja zawsze, ale to zawsze jest auto. Definicyjnie.


Wulgaryzmów,

na przykład takich, które oznaczają “męski członek”.


Panie Yayco

Ze zrozumieniem u kobiet to sprawa jest skomplikowana.

Już im się wydaje, że coś rozumieją (o niektórych mówię) a tu nagle szast! prast! pojawi się jakiś człowiek (ukłon w stronę Igły) i całkiem zmąci jej miły umysł.

Czasem potrzeba lat. Niekiedy wielu, by na samodzielność się wybić.


Gretchen

“wielokrotnie powoływany chuj, nie odnosi się do Docenta Stopczyka.”

taaa jasne … tłumacz tego buca za pomocą buddyzmu.

co tu jest do rozumienia. czy jak ktoś zwrócił by sie do ciebie “ty zdziro” to też byś analizowała go mając w bekgrandzie, nie wiem, “Kazania” Bodhidarmy?

sory ale nie trafia do mnie twoje tłumaczenie zachowań tego osobnika

“Moja religia kończy się na Judaszu. Patron od beznadziejnych spraw.”


No tak...

Mogłam zastosować cudzysłów. Przepraszam pokornie, ale jakoś cudzysłów w moim przekonaniu nadaje inne znaczenie, niekoniecznie tylko takie że się cytuje.


Panie Stopczyku,

proszę zabrać kota. Ja mam uczulenie na koty.


Pszę Gretschen

Ja w sprawie formalnej.
Czy miły =miałki?
Bo jakoś Docent znowu czegoś nie rozumie, albo ja?
Ciśnienie, jakbogakocham, ciśnienie.
A nie mówiłem?
Igła


@

dobra ok zabieram kota i graty …

adios amigos

“Moja religia kończy się na Judaszu. Patron od beznadziejnych spraw.”


Ja po prostu nie życzę sobie takiego języka na moim blogu.

Ani takich pyskówek, jak w wykonaniu Docenta Stopczyka.

A jak dojdę do tego, że zechcę czyjąś wypowiedź wyciąć, to raczej zamknę bloga.

Ciekawe czy uda mi się zdążyć przed północą, jak Pańśtwo sądzą?


Panie Yayco

za Wyrusem pare osób sie wstawialo, Nicpon caly watek temu poświecil. nie jest tak, ze przeszlo to bez echa, bo odejscie takiej postaci (kontrowersyjnej i czasem kotami rzucajacej – to fakt) nie mialo szans przejsc niezauwazenie.
txt jednak zyje i nie pograza sie w stypach. nawet po Wyrusie.

ma Pan racje – gdzies zgubilismy jako konfederaci cel. chyba zbyt przyzwyczajeni do bojow z miejsc porzuconych. a moze z innych przyczyn? pisze o tym swietnie Pan Lorenzo.

odkladam z lekkim wstydem wlasny worek. koty niech ida mruczec. musze policzyc, za ile oczu odpowiadam. dziekuje za ten tekst.


Do widzenia Panie Docencie

By the way: patronem od spraw beznadziejnycvh jest święty Juda Tadeusz. To inna osoba była.


Docencie Szanowny

Zapewne tak bym analizowała, bo religia (jeżeli można w moim przypadku użyć takiego słowa) to mi właśnie nakazuje.

I nie rzecz w tym.

W żadnym razie nie było moją intencją sugerowanie, że nie mogłeś się poczuć urażony czy obrażony.

Nie chcę też wyrusa tłumaczyć żadną miarą. Po co?

Wielokrotnie mnie irytował swoją arogancją. Intelektualną i każdą inną.
To co napisałam, w kontekście tamtej sytuacji, miało być jedynie przykładem innego rozumienia.

I zobacz, znowu w kontekście mojego buddyzmu, jego tu nie ma a my jesteśmy.

Taka karma?


Panie Griszequ,

proszę bardzo.

Obawiam się, że jedyną rzeczą i sprawą do której jest przywiązane TXT jest… Salon.

Ja jestem duży chłopiec. Jak będę chciał sobie poczytać o panu Jankem, to sobie znajdę u niego.

Nie rozumiem, dlaczego administracja ogłasza, co i raz, że nie będzie hołubić przeniesionych sporów, a potem wiesza rożne takie na poczesnym miejscu.

Za trudne to dla mnie. Nigdy nie nadawałem się do polityki.


Panie Igło

Ja zupełnie niezrozumiałam z tym miły=miałki

Wyjaśni mi Pan?


Przyszłam, bo deszcz jakby mniejszy pada...

Panie Yayco, teraz Pan używa kalek i wielgaśnych kwantyfikatorów?
Co to jest: “Obawiam się, że jedyną rzeczą i sprawą do której jest przywiązane TXT jest… Salon.”?
Nieładnie.


Pani Magio,

a czy moze Pani wskazać temat, ktory częsciej jest poruszany?

Cieszę, się że Pani wróciła.


...

późno już a północ się dobija

a ktoś pamięta meritum wpisu jeszcze?

idźmy w pokoju do następnego poczytania

miłej nocy

Prezes , Traktor, Redaktor


A co Panie Maxie,

posądza mnie Pan o demencję?

Kazano mi dzisiaj co prawda, żebym sobie zrobił echo serca, ale o demencji nie wspominano wcale…


Magio kochana

Pan Y z panem N mają rację. To nie są żadne kalki, tylko stwierdzenie faktu.

Być lepszym od salonu
Wygrać z salonem
Przypierdolić salonowcom

toż to żałosne substytuty celu, żeby nie mówić o programie.

Konfederacja jest rodzajem związku. Czyli, że łączą nas pewne więzi. Przeczytajcie komentarze pod tekstem pana Lorenzo. Czy o takie więzi nam chodzi?

merlot (zdegustowany prawie jak pan Yayco)


Pan się Panie Merlocie, nie podlizuj

i wulgaryzmow mi tu nie używaj,

Ma Pan u mnie krzywość, bo odnoszę wrażenie, żeś Pan przez ezopowe wypowiedzi trolla dzś wykreował.

Ale obaczy się...


Panie Yayco

Niech Pan spojrzy na SG. Kilkadziesiąt notek i … tylko jedna odnosząca się S24 i IJ.
Ostatnimi dniami może nieco więcej było z oczywistych powodów. Przejściowych, jak mniemam.

Pozdrawiam mniemanologicznie…
p.s. Ja też się cieszę.


Merlocie

gdyby to byl jedyny albo glowny cel txt, to zapewniam Cie, miejsce to swieciloby pustkami. moim zdaniem – lekko przesadzasz. trudno nie odnosic sie do salonu, skoro wiekszosc ludzi trafilo stamtad. ale Twoja konstatacja jest po prostu niesprawiedliwa. ot tyle.


To nie były wulgaryzmy

tylko cytowanie z próbki statystycznej.
A w kwesti podlizywania, to oczywiście też ma Pan rację (tragedia, zaraz mnie znowu zbeszta).

merlot


Delikatnie podpytuję

bo w skali tylu komentarzy często uczestnicy “odlatują” gdzie klawiatura zaniesie.

na moich poradach zdrowotnościowych to proszę nie polegac w żadnym razie i czasie,

ja tak w ogóle to “małopolski” (bynajmniej mieszkaniec Małopolski) jestem, ani o pogodzie, ani o zdrowiu…może przez to że rzadko siedzę w kolejce do lekarza?

oj, dobra w “buty nie te” zaraz wejdę a miałem do spania się skłaniać, nie na przechadzki

Prezes , Traktor, Redaktor


Pani Magio,

chciałbym się z Panią zgodzić, ale nie mogę.

Znaczna część konfederatów wciąż żyje w rozdarciu. Tam napiszą, tu powielą. Tam napiszą, tu napiszą, że tam napisali. Tam przeczytają, tu się podzielą.

Reader Digest, cholera.

Pani młoda, to pewnie nie pamięta, że był kiedyś polski odpowiednik.

Magazyn Polski nazywał się

Dawniej mnie to bawiło i prowadziło do tekstów o Bola. Już mnie nie bawi.

A ja jestem cierpliwy. Wczoraj dawałem liczne dowody…

Od razu dodam, że ostatnie zdanie, nie odnosi się do Pani, bo mi znowu Pani ucieknie…


Panie Griszequ,

po trzech miesiącach?

Proszę nie żartować.

Problem jest chyba w czym innym. Tam jest widownia, naprawdę liczna.

Dla wielu to ważne i nie mam im za złe. Tylko nie wiem, po co im TXT


Paqnie Yayco

wiem … ten cytat o Judaszu to przykład jak tłumaczy się u nas filmy

niech pan czasem wychyli winka za moje zdrowie :)


Panie Maxie,

no najwyraźniej się Pan nudzisz i oczy się Panu kleją.

Idźże Pan spać. Odpocznij.

Jutro też będzie paskudna pogoda…


Panie Merlocie,

no w sumie się cieszę, że Pan masz żonę PiSówkę.

Jakaś jest w tym szersza sprawiedliwość...

PS Ukłony dla szanownej małżonki…


Panie zniknięty Docencie

ja też wiem.

Jak najchętniej, zwłaszcza przy okazji oliwek. Mam nadzięję na rychły Pański powrót.


Panie Yayco

Może to i głupie, co powiem ale przyzwyczajenie bywa drugą naturą człowieka. Zmiana takiego przyzwyczajenia czasu wymaga i chęci ze strony piszących a ze strony komentujących cierpliwości i niechęci do komentowania takich notek.
Ja przynajmniej przyjęłam taką zasadę i staram się, jak mogę, jej przestrzegać.
Czasem “zero” komentów pod wpisem lepszy skutek przynieść może niż płomienne apele, od iskier których nowe zarzewia ognia powstać mogą. Nie wiem czy ta metoda jest dobra. Na pewno dłużej na efekty trzeba czekać. Ale może warto, cooo?

Pozdrawiam bez iskrzenia…


Dobranoc Państwu

Czytało się ciężkawo.
Coś się po mózgownicy telepało.
Jeszcze nie wiem, co.

Koty z worka wypuszczone.
Idę spać z pewnym takim niepokojem, co mi mój kot zmaluje.
Źle mu z oczu patrzy dzisiaj.
Buty schowane do szafy.
Kask przy łóżku.
Micha łiskasa jako łapówka jest przygotowana. Ale ten cholernik nie bierze.
Może przetrwam.


Griszequ,

Ja też przyszedłem tu z salonu.
Moja ocena drogi Igora jest dramatycznie niska. Mógłbym zostawić z pięć linijek pustych na bluzgi pod jego i jego firmy adresem.
Zostawiam:
1.
2.
3.
4.
5.
I w związku z tym chciałbym, żeby to co tu się dzieje różniło się znacząco od tego co dzieje się tam. Nie chcę i nie umiem być trochę w ciąży.

Masz rację, że przesadzam. Ale dzisiaj jest taki klimat, że to przesadzanie może się na coś przydać.

Tomek

sorry, merlot, tak tylko chlapnąłem…


Toż siedzę i czekam

tylko mną takie coś trzęsie, co nie nazwę, bo kazałem wulgaryzmów tutaj nie używać.

Ja to wszystko rozumiem. Nawet rozumiem, że polityka nakazuje z otwartymi ramionami nowych migrantów przyjmować.

Ale nie rozumiem obecności Igora Janke na jedynce i nie rozumiem, dlaczego ciągle muszę o Paliwodzie czytać. Sam znam paru zabawnych filozofów, w tym pewną lewicową neokantystkę marburską po akademii teologicznej. Od ustaw równościowych.

Znam też znakomitych fachowców od wykończeniówki. Drogich, ale doskonałych.

Ale jakoś nie wydaje mi się to istotne, żeby informować czytelników TXT, co Pan Janek sądzi o filmach Fassbindera.

I myślę, że czasem jednak warto o tym porozmawiać, nawet w wśrod już przekonanych.


Przykro mi Panie Oszuście,

na dodatek nie mogę obiecać, że się poprawię.

Ale też i nie ma obowiązku czytania, prawda?

Dobranoc Panu i jego kotu…


Panie Merlocie:

w ciąży?

W Pana wieku?


Panie Yayco

To niech Pana już tak nie trzęsie. “Zniknięte” jest już.
Pytanie offowe mam: czy ta pani neokantystka marburska po akademii teologicznej to pani Sz. jest? :)

Pozdrawiam ciepło…


Panie Yayco,

Nie ogłosiłem że jestem w ciąży. Warknąłem, że nie chę być “trochę”.

merlot


Ponieważ nie zamierzam się na razie wypowiadać

na cudzych blogach, więc tylko powiem, że Sergiusz napisał znakomity kawałek u Pana Lorenzo. Bardzo polecam!


Pani Magio,

jak Pani wie, to po co Pani pyta…

I to nie chodzi o to, żeby coś znikać, bo to pachnie cenzurą.

Chodzi o to, żeby nie wieszać.

Ja nie jestem żadna ukryta forteca ani zorro, żeby od mojego marudzenia przemeblowywać TXT

Teraz Docent się zniknął. Może go te koty zabolały?

A przecież mu pisałem, że to nie o to idzie.

Ja przecież nie bronię prawa do żadnej Jedynej Racji.

Co najwyżej bronię prawa do tego, żeby racji nie mieć. Od czasu do czasu…


Panie Merlocie,

ale mimo wszystko. Niejaki niepokój ogarnął serce moje…


Panie Yayco

Ja się obawiam, że Docent zniknął za moją nieszczęsną przyczyną...

Nie chciałabym.

Ja uprzedzałam, że nikt tego nie zrozumie.

Powszechna opinia o buddystach jest taka, że są egoistami.

I odesłał mnie Pan na rekolekcje więc tam napisałam. Pana wina będzie.


Panie Yayco

Mam napadową sklerozę. Całkiem prototypową. To się pytam.

Niezły mamy wynik na TXT. Ile to osób pożegnało się przez ostatnie kilka dni? Cztery? Nieźle, całkiem nieźle.
A to przedwiośnie dopiero.
Do pierwszego pokosu jeszcze daleko…


Zawsze jest moja wina.

Czytałem.
Niegłupio napisane.
Nie zgadzam się.

Co do Docenta, to obawiam się, że jemu do tego Paninego buddyzmu bliżej niż Pani sądzi.

Ale znajduję w nim jeszcze nazbyt młodzieńczą skłonność do pełnego i jednoznacznego zaangażowania. Nie potępiam jej wcale. Choć wolałbym inne kierunki. Zapewne

Mam nadzieję,że wróci. Lubiłem z nim o Rosji rozmawiać i o zakąskach.

To ciekawe zresztą, że bezmięsny Docent mógł ze mńą gadać o zakąskach, a ja mięsożerny jestem jak rzadko.

Szkoda, że tego stylu nie umiemy przenosić na inne dziadziny, w których się różnimy…

I nie idzie tylko o mnie i Docenta…


Pani Magio,

nie stawiałbym między nimi znaku równości.

Wyrusa mi szkoda i Docenta (jeśli on tak w sierioz postąpil. Ale myślę, że nawet wymienienie ich obok siebie nie poprawia sytuacji.

Nie za Podróżnym się ukmowłem, ale przeciw tym co go kotami obrzucili.

A w czwartej kwestii, to powiem tak. Jak komuś się Admin nie podoba, to niech sobie szuka innego. Nie byłem tu bezczynny i niczego z tego, co zrobiłem nie żałuję.


Tak, tak ja wiem

Ciekawam z czym się Pan nie zgadza, ale to chyba lepiej w tamtym miejscu napisać.

Młodzieńczość Docenta dostrzegam choć nie zdziwiłabym się gdyby się okazało, że jest starszy ode mnie.

Ja wciąż pracuję nad tym, żeby stać się bezmięsną. Brakuje mi siły do wyrzeczenia się ulubionych potraw.

Istot żywych nie zabijam jednak, co przy rozmaitych moich strachach poczytuję sobie za postęp. Nie zabiłam nikogo od kilki lat. he he


No to się Pani nie dowie,

albowiem przemyślawszy sprawę, udaję się na pustelnię (świetny miałem okazję usłyszeć referat o pustelnikach, co jedna miła kobieta z IPSiRu jeich bada).

Będę pisał rzadko i tylko u siebie. Co najmniej do Wielkiejnocy. Potem się obaczy.

Strach to kobiecie napisać, ale wydaje mi się, że Pani jest starsza.
Choć macie Państwo częściowo zbieżne wykształcenie.

A ja komarów zabijam! Przez chwilkę miałem watpliwości co do Pani wypowiedzi o zabijaniu, ale przy odpowiedniej interpretacji…

Idę spać. Dobrej nocy Pani i Wszystkim


A dobranoc Panie Yayco

Może ja i starsza, ale mnie to nie czyni. I tak mówią, żem młodsza i tego się trzymajmy.

Zawsze się zastanawiam skąd Pan tyle o ludziach wie.

Ja komarów nie zabijam. Nawet komarów. Ani żadnych innych żywych.

Jeśli Pan się ze mną nie zgadza w kwestiach, które poruszyłam to naprawdę chciałabym wiedzieć w czym. Niecierpliwie będę oczekiwała Pana głosu.

Miłej nocy.


Ktoś kiedyś napisał

choć nie zgadzam się z twoimi poglądami będę bronił aż do mojej śmierci prawa do ich głoszenia…

Jest nadzieja, że po poście Pan Yayco będzie zabierał głos dalej
Pozdrawiam


Pani Gretchen

udzielę odpowiedzi ogólnej, a nawet dwóch.

Pierwsza jest taka, że tak mi się wydaje.

Druga jest tak, że mi się nie chce myśleć za bardzo, bo jest rano i muszę se skupić na jutrze.

Taki jestem więcej prospektywny…

PS Pytała Pani jeszcze o to skąd wiem?

W ogóle dużo Pani zadaje pytań, ale pisałem parę razy, że to dobre, więc się nie będę czepiał.

No więc, w tych sferach, o które Pani pyta, ja nie tyle wiem, co zgaduję. A w zgadywaniu pomaga mi wiek, zawód wykonywany i trochę wiedzy książkowej.

Na przykład na podstawie szczątkowej wiedzy o programach studiów staram się zgadnąć, w jakich latach taki program mógłby być realizowany. I już. Zgaduję i zaczynam się mądrzyć.


Pane Marku Olżyński

może będzie, może nie będzie.

To jest tak, że ja bym chciał, żeby dyskusja rozpoczęta tekstem Pana Lorenzo rzeczywiście rozkwitła i się jakoś ładnie skonkludowała.

Ale nie będę w niej brał udziału, bo pisałem o tym wielokrotnie i nie chcę się powtarzać

Chciałbym napisać, że wezmę pod uwagę wynik tej dyskusji, ale boję się, że będę musiał brać pod uwagę jej brak.

Pozdrawiam


Szanowny Panie Yayco

bycie aż takim niepoprawnym pesymistą to grzech z tych najcięższych.
Proszę o o drobinę optymizmu.Wiara w ludzkie możliwości jest nieogarniona.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Zenku

muszę przyznać, że mnie Pan zaskoczył, bo nie dostrzegałem w sobie i moim pisaniu pesymizmu. Co najwyżej niejaki fatalizm.

I jeszcze jedno.

Pisze Pan: Wiara w ludzkie możliwości jest nieogarniona.

Być może. Wiara nigdy nie ma granic. Jednak ludzkie możliwości są ograniczone. Zderzenie wiary z możliwościami niekoniecznie jest przyjemne, Panie Zenku.

Pozdrawiam


Drobna uwaga merytoryczna…

Gretchen

Ja wielkiego szacunku do teorii Freuda nie mam.
Biedny to był człowiek.
Jedyne co można mu zawdzięczać, że otworzył ten świat na nowy rodzaj leczenia ludzi. To wielka zasługa.

Jeżeli chodzi o Zygmunta Frojda (niem. Sigmunt Freud), to zawdzięczamy mu dwie rzeczy: psychologię rozwojową i nieświadomość jako przedmiot psychologii. Wydaje mi się, że to trochę więcej niż pisze Gretchen.


Panie Jerzy

Chciałam się delikatnie wyzłośliwić w stronę Pana Igły to mam.

Napisałam, że Dziadkowi Freudowi zawdzięczamy otwarcie świata na nowy rodzaj leczenia ludzi. To mniej Pana zdaniem wobec tego, co Pan wskazał?

Czy to co Pan napisał nie zawiera się w tym co ja napisałam?


Pani Gretchen,

zanim tu Pani nastała, to się różni o tego tam Freuda kłócili.

Ja o onym wiem tyle, że moje dziecko sobie tak nazwało jednego przytulankę o wilczym wejrzeniu.

Napisz Pani osobnego posta, to dyskusja na pewno rozgorzeje.


Panie Yayco

Jak ja mam napisać posta o Zygmuncie skoro zamiłowania do tej teorii we mnie nie ma najmniejszego.

Poza tym, dla mnie dyskusja o nim jest rozmową o charakterze archeologicznym. Weźmy na to przez porównanie, to tak jakby rozmawiać o pierwszej wynalezionej łyżce. Była pierwsza i jako tak ważna, lecz od tego czasu sztuka ich wyrabiania rozwinęła się na tyle, że można już o tych nowych – częsciej używanych, ciekawszych w formie.

Bałaganu mi Pan narobiłeś z tym pamiętnikiem i trudno mi się tam odnaleźć, ale zamierzam dokładać starań.


Bo to trudne z założenia jest

i ma mnie bronić przed takimi, co się gubią.

A mnie proszę w tego Zygmunta nie mieszać. Mój jedyny kontakt z tą myślą był o tyle oryginalny, że poprzez jej sowiecką recepcję w latach 20. Ale i tak ciekawsza była dyskusja o wolnej miłości w Państwie Rad, prowadzona pod egidą Nadziei Krupskiej.

Jak bylem młody to była moda na tego Zygmunta, ale podejrzewam, że tą samą siłą kierowana, która zniknęła z handlu 2 tom dzieł Bronka Malinowskiego…


Subskrybuj zawartość