Kury w interpretacji Sądu Najwyższego

Borsuk je własne jaja.

Jarecki zainspirowany Borsukiem przypomina tekst o kurach.

To i Pan Y by chciał coś o tych kurach, skoro takie fajne i nietrefne. Ale dzień miał kiepski i weny w nim nie ma.

Jedyne co dobre w tym dniu, to tylko to, że N, choć rozedrgany na tle rodzicielskim, pewnego uspokojenia doznał, bo go ksiądz niespodzianie kolędą zaszczycił, co na tego klerykała dobrze podziałało. Pomodlili się w kwestii dziecka i trochę mu odeszło.

Więc jak Y zacząl jęczeć, że teraz taki jest trend, a w obrębie trendu tendencja, żeby o kurach, to pogmerał w papierach wirtualnych i wydłubał prawdziwe orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie kur.

Jeden znajomy (i uczony wielce) prawnik jemu to podesłał i twierdził jakoby, że to bardzo dobre, z prawniczego punktu widzenia, orzeczenie jest. Możliwe, Pan Y się nie zna, zwłaszcza zaś nie zna się na prawniczych orzeczeniach za bardzo, ale jak przeczytał, to mało się mu bufor pamięci nie zapchnął.

A ponieważ, wedle N, prawa autorskie orzeczeń nie chronią, więc postanowił się podzielić.

Orzeczenie Sądu Najwyższego – Izba Administracyjna, Pracy i Ubezpieczeń Społecznych z dnia 18 listopada 1993 r.
III ARN 69/93

Zaliczki na poczet podatku dochodowego z działów specjalnych produkcji rolnej powinni wpłacać ci podatnicy, którzy z tej produkcji osiągają dochód, bowiem to właśnie osiągnięcie przychodu jest istotą podatku dochodowego.

Normy szacunkowe ustalone przez Ministerstwo Finansów odnoszą się najwyraźniej do kur dorosłych (właściwych), nie zaś do jednodniowych kurcząt, których chów przez kilka miesięcy nie tylko nie daje żadnego dochodu, a jeszcze obciążony jest licznymi kosztami.
Ustawodawca używa pojęcia “kura” wcale nie zastrzegając, by pojęcie to odnosiło się również do “kurcząt”.

Różnice między tymi dwoma pojęciami mogą opierać się na kryteriach biologicznych (np. odmienność upierzenia, ułapienia, udziobienia i in.) mogą być wywiedzione z kryteriów matematycznych (jest przecież rzecz normalną, że w stadzie kur nie wszystkie kurczęta osiągają wiek dorosłej, tj. właściwej kury, choćby w rezultacie tzw. padania), jednakże decydującym wydaje się być kryterium fiskalne, wywiedzione z okoliczności, iż celem istnienia kury właściwej jest przynoszenie przychodu hodowcy, a społeczeństwu korzyści, natomiast celu takiego nie można przypisać bytowi małych kurcząt, jakich istnienie nie może łączyć zaledwie z ekspektatywą przyszłych dochodów dla hodowcy, których jednak wymiar nie może być wcześniej w sposób pewny określony.

Nie ma, zatem żadnych podstaw by twierdzić, iż polskie prawo podatkowe nie widzi żadnej różnicy między “kurą” a “kurczęciem”, i na tej podstawie domagać się wpłacenia zaliczek od nieistniejących dochodów.

Art. 24 ust. 1 i 4 wyraźnie stwierdza, że dotyczą one tych podatników, którzy owe dochody osiągają.

Można tu zresztą wskazać na orzeczenie Sądu Najwyższego III ARN 50/92, które wyraźnie stwierdziło, iż fundamentalną zasadą prawa podatkowego w demokratycznym państwie prawnym jest, że zakres przedmiotu opodatkowania musi być precyzyjnie określony w ustawie podatkowej, a interpretacja jej przepisów nie może być rozszerzająca.

Dodać należy, że Pan Y zrozumiał, czemu u N tak rzadko na stole gości drób.

Teraz czeka na orzeczenie, które mu wyjaśni, jaki jest cel istnienia N.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Borsuk je własne

yayca :P

“Stay Rude, Stay Rebel”


Panie Stopczyk,

Pana kiedyś złapią na tym wąchaniu kleju, ja Panu mówię ;-)


Czy to jest

w jidysch, czy po hebrajsku?
Igła


Sanskryt,

moim zdaniem, ale pewności nie mam.


Yayco

Ja na ten Stopczykowy Pana przyklad zamiast kleju uzywam dymu, co by mi sie lepiej z kurami gadalo, ale to specyfika Bliskiego Wschodu i powszechnej dostepnosci fajek wodnych…;-)


Znaczy

pan pijesz wodę przez fajkę?
To już nie można normalnie przez rurkę?
Te, żydy to nawet proste sprawy potrafią skomplikować.

Tak na marginesie, panie Borsuku.
Czy te pańskie kury stanowią rodzinę?
Igła


No nie wiem, Panie Borsuku,

czy by Panu to pomogło na dogadanie się z Sądem Najwyższym, ale powiedz Pan szczerze – znałeś wcześniej “cel istnienia kury włsciwej”?


>Borsuk

macie tam dobre zioło w Ziemi Świętej?

“Stay Rude, Stay Rebel”


Panie Igło,

co Pan taki prorodzinny zrobil się?

Czy nie za dużo pączków z ajerkoniakiem aby?


Docencie

Ajajaj zadales pytanie ziolowe, wiec lepiej posluchaj dla rozluznienia Kurzej atmosfery…;-)

Ziemia Swieta dla ziola jakas nieprzychylna. Prawdziwy Babilon. Jak u Kur.Tylko haszmasz…;-)


Panie Borsuku!

Na moim blogu takie rzeczy? Bój się Pan Hamasa!


ciekawe czy kura wie

co jest jej celem.


Panie KriSzu,

celne pytanie.
Pan Borsuk z kurami gada, to niech zapyta.


Igla

Nie mozna normalnie, bo mam za duzy nos i woda mi sie przelewa. Rurka natomiast jest dobra na kolesi, co lubia skomplikowac sobie zycie na ulicy.
A co do marginesu, to rzeczywiscie stanowimy z kurami rodzine. Taki klan izraelczykow.


Akurat

Borsuk jako filozofię starotestamentową studiujący zgłębia starożytny problem – co było pierwsze?
Jak na razie to sie przyznał, że pierwsze jajo po 2 tygodniach zeżarł.
To skąd się wzieły dinozaury?
Igła


Panie Igło,

to to już akurat niejaki Giertych, na przykładzie Pana Lorenzo objaśnił, nie?


Iglozaurusie

I Ty zadajesz takie podchwytliwe pytania?


Lorenco?

On system dzewiorództwa się począł.
Przecież nie z jajka.
Widział kto całe jajko w Krakowie?
Toć tam jeden je białko a drugi żółtko i jeszcze jak sie oblizują, że niby nażarte do syta.
Igła


Coś w tym jest, co do zasady

Panie Igło.

Ja się (kilkadziesiąt lat temu, co prawda) tylko spróbowałem z pocałowaniem do kobiety zbliżyć na ichnim rynku, a już mnie dyżurna staruszka wodą z kałuży ochlapała.

Ale myśli Pan, że przez dzieworództwo?
Ja obstawiałem zawsze pół na pół: albo wiatropylność, albo turystyka.


Szanowni Panowie

Dopiero co wróciem ze stolicy, gdzie m.in. żarlem pączki. W domu też pączki, więc na zaczepki odpowiem jutro.

Pozdrawiam serdecznie

PS. W ekspresie przeżylem szok. Otóź udalem się do restauracyjnego/barowego na kawę i tam – do kawy – PKP zaproponowalo mi pączka. Gratis! To się w glowie nie mieści!


A jak pan myslisz

dlaczego nasze textowiskowe kobity z nim na jednej drabinie tak chcą siedzieć, że niby taki ponętny jest?
Nie, swojaka czują.
Igła


Bo to był warszawski pociąg

Panie Lorenzo, nie krakowski…


Panowie

A mnie jest żal tych nieszczęsnych kurcząt, których byt jest pozbawiony sensu, jako że przeliczyć się go nie da wedle rozmaitych kryteriów weźmy na to podatkowych. Poza tym bidaki. póki nie staną się kurą właściwą, nijak uzasadnienia dla swojego istnienia znaleźć nie mogą, choćby w rezultacie tzw. padania. Już nie wspomnę o ułapieniu, upierzeniu, udziobieniu.


Zwłaszcza zaś

ułapieniu, Pani Gretchen, zwłaszcza…

Ale z powyższego wcale to nie wynika, co Pani pisze. Bo sąd prawi, że “takiego” sensu oni, ci kurczacy, nie mają.

Ale może inny im przyświeca, choćby taki, żeby żółtością swoją, a piskaniem hominem zabawiać?


> Igło

Dzieworództwo? Jajo o jajo? Fuj!
:)))


Taa

Ułapienie i udziobienie…

Ja to znam, znam ten temat. Kiedyś z kumplem wyliczyliśmy wzór na mięsność kury [wyrażaną w mK – mięskurach] i dzikość lisa [jednostki nie pomnę]. Ale wtedy często była szisza w użyciu, więc… hmm.

Ułapienie, o żesz. :)

[ost. Rządowa drukarenka, czyli przełom]


Panie Yayco

na wspominki mnie wzięło, a związane to z tym że “Fatalne jaja” M.Bułchakowa odsłuchałem na audiobooku,

i tak mi się skojarzyło

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Panie Maxie,

Pan serca nie masz. Znowuż na wykopki się Panu zebrało.

A żeby Pana udziobało coś!

Pozdrawiam jednak

PS A kto to czyta, bo lubię ten utwór bardzo?


Ojejku

sprawdzę, ale chyba Ferency

a może on Dobrego Wojaka?

dam znać przy okazji

pozdrawiam z dala od dziobów wszelakich

prezes,traktor,redaktor


Dobrego Wojaka

to ja mam rozpisanego na role.

W genialnej zresztą obsadzie.

Pozdrawiam udając się do prac kuchennych


Subskrybuj zawartość