Ćwiczenie stylistyczne podstarzałego zombie o niejednym sensie blogowania (z Życzeniami w załączniku)

Rodzina się z N naśmiewa, że do sieci Pana Y zapuścił i w blogowanie ubrał.

A taki Pan Y, jak widomo, poglądów żadnych nie ma i mieć nie musi. Przez to w aktualnych sprawach głosu nie zabiera, burze przeczekując. Brakiem stanowczych poglądów lenistwo i ogólną tumanowatość zasłania.

W takiej na przykład, umysły rozgrzewającej kwestii, antysemityzmu, Y sam nic do napisania nie ma i komentarze mu wystarczają. Czy to dla ogólnego niesmaku, czy też z tej racji, że podobnie, jak N, nie lubi używać grubych słów skorzystał z tego, że Igła i Grześ użyli ich za niego. Nawet się trochę zdystansował, fałszywie przedstawiając się, jako spokojniejszy w tej materii. Wcale taki nie jest, tyle, że nie lubi szermierki na cepy.

O katastrofach lotniczych się wypowiadać nie zamierza, bo się nie zna. N latać się boi i unika tego jak może. Choć przyznaje, że Wielki Kanion z lotu ptaka wart był skurczów w nogach.

Pan Y trochę żałuje, że N nie chce, aby o jego drugim (bo o jednym już było) dziadku napisać. Pozazdrościł dziś strasznie Sajonarze. Prostoty słów i siły przekazu. Ale sam nie chce. Mówi, że to jest za prywatne. Dziadek nie żyje już blisko czterdzieści lat, a N nosi w sobie ranę. Jedną z takich, które się nie zabliźniają. Wierzy, że jeszcze ze sobą pogadają, że jakoś nie zawiódł nadziei i miłości, jaką mu dano. Wszystko temu Dziadkowi i tej Babci zawdzięcza. Nigdy się nie spłaci. Ale nie chce o tym pisać.

W ogóle, z pisaniem jakoś im obydwu nie po drodze ostatnio. Biskup Stanisław czeka na ogólniejsze oklapnięcie nastrojów narodowych, co może nastąpić, jak już obaj (i N i z nim Pan Y, jako wtórny) przejdą do Wieczności. Bo to taki kraj. Albo może nigdy nie nastąpi.

Na dodatek i ku sromocie swojej, za sprawą Pana Kleiny, Pan Y dowiedział się, że jest zombie. Nie dostrzegał tego dotychczas i nie postrzegał TXT, jako cmentarza. Ale miał akurat chwilkę (zajęty mechaniczną robotą) i zastanowił się nad tym.

Może w tym i coś jest. Co prawda żadnych ważniejszych części ciała Pan Y nie zgubił jeszcze, ale lubi ciszę i spokój oraz unika ostrego światła. Z tej racji zapewne, Tekstowisko jest dla Pana Y miejscem dobrym, bo jest ciche, spokojne i zacienione. Można usiąść, wina się dobrego w towarzystwie napić i pogadać lekko o poważnych sprawach. Wie on już dobrze, kogo lubi, a kogo wcale. Wie gdzie bywa i gdzie się nie wybiera.

Pan Y jest jednak nienajlepszym punktem odniesienia. Z niego jest taki bloger, jak z koziego zadu instrument dęty blaszany. Traktuje TXT jak rodzaj klubu, a niektóre cmentarze mają w sobie coś z klubowej atmosfery. Bardziej mu zależy na opinii kilku miejscowych znajomków, niż na poklasku i popularności. I kłócić się nie lubi. Trudno o gorszą predyspozycję u blogera.
Pan Y wie jednak, że to nie jest dobre myślenie. Ludzie publikują, bo chcą być czytani. Chcą, by ich cytować i z nimi polemizować. Do tego TXT nadaje się średnio.
Nie czytają miejscowych autorów i komentatorów tysiące. Pod notkami (wielkiej czasem urody) dyskusje są wątłe, bo w końcu, o czym tu długo gadać, jak sie ludzie zgadzają ze sobą. A nawet jak się nie zgadzają, to wiedzą o tym. To ile można o tym gadać. Jak raz się powie komuś, że jest głupi (zazwyczaj innymi słowami), a tamten ciągle głupi, to cóż można zrobić? Pan Y nie czuje w sobie powołania dydaktycznego.

Tutaj, na TXT, nawet standardowe sposoby przyciągania uwagi jak to słowa wulgarne, niczym nieuzasadnione, tudzież obrażanie innych blogerów nie są skuteczne, bo blogerzy o takiej skłonności mogą sobie potem sami ze sobą porozmawiać. We dwóch. A jak taki ktoś ma, mimo wszystko, coś ciekawego do powiedzenia, to się jego skłonność do brzydkich wyrazow traktuje jak chorobę weneryczną, w czasach młodości N nazywaną „wstydliwą chorobą”.

Co więcej, nawet nie ma się czego, już tak, żeby za bardzo, czepiać. Parcie na szkło, wyrażające się gdzie indziej w nieustannych lamentach, że ktoś tam jest na SG (Pan Y długo nie wiedział, co ten skrót znaczy i strasznie się śmiał, jak zrozumiał), a ja (taki piękny, mądry i za sprawą wrażego podchodu niedoceniony) nie jestem, na TXT specjalnie nie ma sensu. Oczywiście i tutaj zdarzają się tacy, co się na to skarżą i widzą w tym działanie sił ukrytych.
Sam Y kiedyś, lekko wnerwiony, wytknął Redakcji, że ma upodobania dosyć specyficzne, przy czym nie chodziło mu o predylekcje rozrywkowe. Ale przecież, to nie to samo, skoro w TXT praktycznie każda notka trafia na stronę główną. Wyżej lub niżej.

Czasami Y boi się, że TXT tego nie przetrzyma. Pokusa popularności, bycia czytanym przez tysiące, jest bardzo silna. Napływ świeżej krwi, do TXT, nie jest znaczny. Nawet większość zaproszonych nie publikuje tutaj. Martwi to Pana Y, bo też ma w sobie odrobinę takiej, obrzydliwej skłonności, żeby się podobać. Łyka komplementy jak kot jego znajomego pozostawionego nieopacznie na stole węgorza. Bez opamiętania i do zadławienia.

N mówi jednak, że trudno. Jeżeli coś jest dobre, to nie trzeba tego psuć. Nawet, jeżeli będzie trwało krótko (a przecież wcale tak być nie musi), będzie dobre. Jak zostanie zepsute, nie będzie warte dalszego trwania? Chyba tak, tak N uważa, choć na myśl o wyprowadzce cierpnie mu skóra.

I dlatego N starannie, stanowczo i głośno zachęca Pana Y, aby ponownie złożył Jareckiemu życzenia, bo dziś akurat jest okazja, żeby podziękować Jareckiemu. Igła i Sergiusz muszą trochę poczekać. Zresztą, czy taki Igła ma w ogóle urodziny? Bo talki Lorenzo to pewnie ma, ale już nie pamięta, kiedy mianowicie, bo się zagubił trochę w czasie Bitwy Trzech Cesarzy. Od huku dział.

Więc sprytny Pan Y życzy Jareckiemu, aby mu się Tekstowisko udało. I Jarecki będzie zadowolony i Pan Y czasami, przy cieple, się ogrzeje.
I jeszcze mu życzy, żeby zawsze mógł liczyć na wsparcie Rodziny i Przyjaciół, bo to fundament jest (co można zobaczyć na załączonym niżej obrazku).

Wszystkiego Najlepszego!

darmowy hosting obrazków

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No to ja bardzo przepraszm za słowo,

panie, hmmmm Yayco, a co to kurwa ma być ( ten wpis znaczy)?
Bo po pierwsze (1) primo pan o św. Stanisławie wspominając, z przytykiem do sędziwego wieku Lorenco ( któremu z tego tytułu, pamięć dopisywać nie musi, bo i niby dlaczego?? ), pan nawet nie wiesz , że pogańscy Prusowie wspomnianeho św. Stanisława na Skałce ubili. Długimi łodziami wikingów, zdradziecko prapolską rzeką Wisłą podpływając, Wandę, księżniczkę, po drodze topiąc ( lub wykorzystując mobingowo, tu kroniki milczą??).
Tak że, tekst ten, to czysta prowokacja jest, do rozstrzelania przez Nicponia zostaje zgłoszony.
Albo na S24 pójdzie w ramach barteru, jako paliwodzenie.
Ale za grubą cenę!!!
Boć wiadomo wszem, że Jarecczak to żyd w ćwierci, a i taka marża wystarczy do dobrego biznesu na swoim.
Igła


Panie Yayco

Dzięki, a zdjęcie mną pokulało. Tak to właśnie wygląda!
Ten ostatni to oczywiście jest Igła. Z tej racji, że stoi z tyłu nigdy nic nie wiadomo czy nagle nie podkoczy, a jak podskoczy to bieda. I zobacz Pan jaki nonszalant. Popatruje na znanego blogera który się obraził i sobie gdzieś idzie.
Gdzie idzie to nie wiadomo? Może do onetu?
:) Ukłony dla N.

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


no i jak tu dyskutować?

pozostaje do życzeń dla Jareckiego się dołączyć.
Wszystkiego najlepszego!


Tak myślałem, że to Igła

bo tylko patrzy, żeby spierniczyć. I Patrz Pan, jak go dotkło do żywego, jak się chandryczy!


Panie Igło,

nie rzucaj się Pan tak, bo Panu żyłka pęknie i przez rurkę dzieci będą Pana karmić. Jak zechcą.

A co to jest? Toż w tytule stoi napisane. Literami. “Ćwiczenie stylistyczne”.

Innymi słowy, ponieważ już dwa razy życzenia składalem, a znany jestem podlizuch, to za trzecim razem trochę tekstu ponawrzucałem dla niepoznaki.


Panie Y

A dlaczego Życzenia są z dużej?
Co?
Bo niby Jarecczak wygląda na trochę większego od Pana Prezydenta, o jakie 1,48 cm?
Pan żyjesz ino polityką, a to niezdrowe dla N może być!!
A jak wasz (Y & N) od sieci odłączą i do Niepołomnic , czy gdzie tam, Prezydent zgwizduje różnych dziwaków, nie zaproszą?
Ot, i przez Jarecczaka z Goliny?

Któren przecież na Zyndrama z Maszkowic nie wygląda.

Wiem co napisałem, proszę pana.
Bo widziałem Maszkowice i Jarecczaka.

Nijak nie pasują.

Igła


Jak Pan będziesz miał obchód,

to panu też przez duże Ż napiszę. Albo nawet przez W. Kto wie.


Eh, no po prostu pan normalnie jest straszny...

no i co ja mam napisać, ze tekst mi sie podoba i świetny jest.
NO jest.
Ale jak to napisze, to znowu zarzuca, że tu towarzystwo wzajemnej adoracji.

Ale co tam, a za to to ma pan me dozgonne uwielbienie:

,,Jak raz się powie komuś, że jest głupi (zazwyczaj innymi słowami), a tamten ciągle głupi, to cóż można zrobić? “

Czemu ja tak nie umiem?
Nie bawię się tak, w ogóle, że mam zaległości małe w tymże blogu, to musze dziś poczytać wszystko, bo znam tylko niektóre teksty,a wszystkie co znam mi się podobają, wiec te, co nie, pewnie tyż.
Zamotałem lekko, ale nieważne.

P.S. Też nie lubię ostrych słów, ale sa teksty, które mi się tak piszą.
Ten dzisiejszy długo tkwił i się napisał tak.
I w sumie jestem z tego zadowolony, że się napisał.
Teraz znowu moge się na jakiś czas zapaść w mrok, smętne i dołerskie nudzenie czy pisanie o kulturze.


Grześ

Wypieprzaj po jareckie, jako i ja idę.
Wszak dziś rocznica.
Ciapek – baczność.
;)
I nie marudź.
Noo
Igła


Panie Grzesiu,

Pan jesteś natural a ja się muszę męczyć, bo mi się nic samo nie pisze.

A jak bylem w Pana wieku, to miałem może jeden artykuł na nudny temat opublikowany. Bo czasy były inne.

Pan się rozwija a ja się zwijam powolutku.

Dzięki za dobre słowa.


Panie Yayco

właśnie ze względu na doświadczenie w nudnych tematach dodatkowe uznanie się Panu należy. Bo jak tak zaglądam do różnych takich artykułów, a i książek, na mniej lub bardziej nudne tematy, to mam wrażenie, że ich autorzy uważają, że im się właśnie samo pisze i że męczyć się nie muszą. W efekcie męczą się potem czytający…


Pani Jull,

to temat odrębny, mnie się często dostawalo za kwiecistość. Ale faktycznie, nudne tematy ćwiczą na dłuższą metę dyscyplinę językową, bo człowiek się trzy razy przyglądnie każdemu zdaniu, żeby jakiś, bardziej jeszcze uczony od niego (a czasami nawet mądrzejszy), go nie obśmiał.

Ale jest jedna łatwość, której tu korzystam. Nazywa się ona: “Jak widać na załączonym wykresie”. Tylko, że tutaj, zamiast wykresow, obrazki wklejam…


@Autorze

Przepraszam bardzo.
I zazdroszczę.
Hmm, gdyby tak do mnie się panny zgłaszały!!! ??
(jak to się robi?)
Grzesiu nie podglądaj, albo i tak.
Ucz się.


Za co?

Co zlego zrobiłem, że mnie Pan przeprasza, Panie Igło?


Szanowny Panie Yayco

No i bardzo dobrze, jak mawial w piekle jeden z moich dobrych znajomych zanurzając się w kotle ze smolą. Od siebie zaś dodam – Panie Yayco, tak trzymać... a ja go będe dusil.

Pozdrawiam onomatopeicznie


Panie Igło

a może i zaglądają? Tylko cicho w kątku sobie stoją i się przysłuchują. Jak to sikorki mają w zwyczaju.


Panie Y

Po primo, że nośnik “N” po plecach pana drapie.
Po drugie powodzenia u tych, co wycofując się zazdroszczę, przepraszając.
:(
( lecą na pana, korzystaj ile wlezie, noo)
Igła


Panie Yayco!

Powiem krótko, s u p e r. Albo i jeszcze fajniej.
Pozdrawiam…


Panie Igło,

gdyby nie to, że Jarecki starnnie już napity duby smalone plecie, oraz śmieszy i tumani (bo przestraszaonych nie widać), to bym go o przetłumaczenie poprosił. Nic nie rozumiem.
A że młódki?
Czas miałem przywyknąć i odwyknąć też.
Z wiekiem się nabiera dystansu. Czego i Panu życzę.


Panie Andrzeju,

cieszę się, że się Panu podobało.


Panie Lorenzo,

ja na Pana miejscu bym takim optymizmem nie pałał. Piekło jest zimne proszę Pana. Lodowate.

Załączam adekwatne wyrazy…


...

...


Panie Y ( &"N")

A skąd pan wiesz.
Pan patrzaj przez ramię, coby Nosnik ( WSP) nie przyuważył.
Dokąd pan zerkasz.
A Jarecczak?
Panie, toż on jak dwie beczki ( tzw dublet ) wygląda.
A chłonie za trzy.

Ja się o niego nie boję.
Niech mu idzie na zdrowie, nie na wątrobę.
Igła


A to ciekawe, Panie Yayco

bo u mnie to gorąco, żeby nie powiedziec upalnie. Znowu biurokracja cos pomylila, a może glównodowadzacy jakąs druga dywizje stworzyl, o ktorej nie wiem. Spróbuję Panu zaproszenie do mojej zalatwić po znajomości. Przedsmak znajdziesz Pan u Jareckiego na urodzinach. Ale troche później, jak sie impreza rozwinie. Wtedy diabel przyleci i swoje tańce zacznie kobiety nasze uwodząc, a nas samych wizjami mamić dziwnymi.

Pozdrawiam więc diabolicznie, jak to u Krakusa zwyczajnie, gdy Warszawiaka z Grochowa spotyka.


Faktyczno,

Panie Lorenzo, jak raz w diabłach, to Wy niejakie macie faktycznie oblatanie i szaconek na przedmieściu, tudzież i na Kazimierzu. Zdaje się, że to od tego się wzięło, że jeden gość, co podrabianemi na weneckie lustramy handlował, Zygmuntowi A. jedne takie chciał lusterko był w życzeniu opchnąć. Smutna to historia, o wykorzystaniu samotnego faceta, co głównie – wskutek smutku – w pijanem widzie się znajdowalł

Ale jak zawsze u Was, coś tam było nie tak. Czy to z obuwiem niedobranem, czyli też z tym, że gość po pijaku na drobiu chciał jeździć (chyba, że to taka niby lecencja, względem delikatnego upodobania), czy też przedawkował mleczne drogie i zaczął widzieć ciała niebieskie. Nie pamiętam, ale coś mu faktycznie z diabłami nie poszło.

Czytałem, że podobny się w siedemdziesiątych latach u Wasz objawił, co jeden redachtor, w dwóch tomach, jako satyre na Jagielloński Uniwersytet streścił. Ale to chyba nieprawda, bo pytałem w Łęczycy i nic nie wiedzieli.
Pozdrawiam mizerkordialnie…


Pani Magio,

ja wiele złego bliźnimw swym długi życiu uczyniłem (zwłaszcza tym płci odwrotnej), ale z syndykatami to akurat niewiele miałem wspólnego.
Może z raz, od wielkiego dzwonu, znaczek miałem przypięty. Albo dwa razy.

Pani, jak to kobieta plotkująca, powtarza, nie sprawdziwszy. Coś się niby wie, bo sąsiadka mówiła, wie, ale się nie sprawdziło, o co się rozchodzi.
To proszę Pani, nie restrukturalizacja była, a ewaluacja, co to nikt nie wie, co to jest za cholera, ale wszyscy za postępowe toto mają i chętnie kieską potrząsają.

A że kiepsko wypadła, to już nie ewaluatorów wina. Nieprawdaż?


Prawdaż to jest taka,

że ja pana do admina zgłaszam za molestacje a nawet kobit podglądanie i napastowanie.
Bo pan piszesz, jak za przeproszeniem, szwarccharakter uwolniony z pudełka po paście do butów – buwi
Igła


A pisz Pan, Panie Igło, pisz!

Nawet do Chorej Kasy i do składu węgla.
Zazdrość Panu spać nie daje, a wątroba pić nie pozwala, ot co!


Szanowny Panie Yayco

U nas, w Krakowie, ciala niebieskie to już prawie wszyscy widzą. A co poniektórzy to już nawet tylko same ciala. Stąd i ten z kopytkiem, w rogatym kapeluszu, w permanencji się u nas zagnieżdzil.

Z tego tez powodu, by się nie czuć osamotnionym, piekielko, a przynajmniej tę moją dywizję, do miasta naszego ukochanego przeniósl, w ktorym wszyscy ( i tu, jak mantrę powtórzę) jak na pogrzebie świętej pamięci Rzepichy się zachowują. Czyli jak to Boy niejaki opisal: szewc kanonikowi zazdrości, że pralatem zostal. A lud miejscowy to przetlumaczyl na swój sposób, mówiąc o proboszczu, który aptekarzowej zazdrości bezbolesnego porodu.

Pozdrawiam kudlacie


Kiedyś chyba się tam wybiorę,

Panie Lorenzo, żebyś mnie Pan tam oprowadził, po tym waszym sektorze.

Ale dopiero jak hotele potanieją, więc nieprędko…

Pozdrawiam profilaktycznie


Przybywaj Pan, Panie Yayco

Zrobię... to znaczy pokaże Panu takie pieklo, że się Panu wszystko ociepli, co się Panu przedtem zamrozilo.

Byle do wiosny, Panie Yayco Szanowny, byle do wiosny!


Panie Szanowny yayco

forma rośnie, czyli zgrupowanie przedsezonowe się powiodło,
dzisiaj jechałem przez Warszawę, no tą... w okolicach Grochowa, machałem ręką jak będę wracał też nie omieszkam pozdrowić
chyba spać czas, bo na urlopie się rozbisurmanię i ie wstanę przed 12.:)
Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Maxie,

a ja się dziwiłem, skąd u mnie taka chęć do odmachiwania sie wzięła nagle!
Zazdroszczę Panu urlopu!


Yayco

A ja bym tak skromnie poprosiła o, fotosami ilustrowaną i w przypisy uzbrojoną, historię Tekstowiska – Pobojowiska. Oczywiście Pana autorstwa!
Kłaniam się!
barabasz – baszka


Pani Baszko,

obawiam się, że nie sprostam.
Inni niech o historii piszą, tajne spiski ujawniają.
Moja chata z kraja, a też się sypie…


Panie Yayco,

a gdyby tak choć zinwentaryzować Gęby Tekstowiskowe i każdej foto machnąć?
Ja tam nie mówię, że to zadanie domowe obowiązkowe, bo każdy wie, że mi nie wolno. Ale tak cichutko mruczę w temacie…;)
barabasz – baszka


Oj, nie, nie,

nie chcę swojej starej gęby pchać na pokaz!
Kobity niech swoje zdjęcia najpierw zawieszą, apotem się zobaczy.
PS Przypomniałem sobie (ta skleroza, wie Pani), że znałem kiedyś jedną pannę Barabasz, ale inaczej miała na imie. Więc to raczej nie Pani.


Bo też ja Barabasz taki pokaczmarski ;)

I nie o zdjęcia prawdziwe mi szło, ale Pana wariacje w temacie Gęb naszych pospolitych polskich;)
Ale już nie naciskam. Dobrej niedzieli życzę!
barabasz – baszka


Subskrybuj zawartość