Ale obciach być Polakiem

W niedzielny wieczór na rynku zaroiło się od mieszkańców miasta w różnym wieku. Od kilkuletnich dzieciaków po sędziwe panie. Łączyło ich jedno. Poczucie wspólnoty dumnie eksponowane przez barwy narodowe. Koszulki, czapki, szaliki. Co tak zmobilizowało przeciętnych mieszkańców miasta? Na co dzień narzekających na szarą rzeczywistość, na plątaninę absurdów w państwie, na władzę oszukańczą i leniwą. W niedzielny wieczór wszystko to poszło w niepamięć. Wszyscy mieli dumne poczucia bycia Polakami.

W 2002 roku na rzeszowskim rynku w ogródkach piwnych było może ze dwa telewizory. Mundial oglądała garstka straceńców. Sześć lat później Wszystkie miejsca zajęte. Specjalny ogródek na kilkaset miejsc z wielkim telebimem był obsadzony na długo przed rozpoczęciem meczu. Musiałem sie zdrowo nachodzić po okolicznych pubach by wreszcie znaleźć z kumplami kawałek stolika, stad miałem przekrojowy oglad na to, że faktycznie zrodziła się fajna moda na kibicowanie naszym, na niedzielny patriotyzm.

Żadne dęte mowy zarządców państwowych, żadne nudne akademie ani nawet szumne defilady nie wznieciły tyle biało-czerwonego entuzjazmu co zapowiedź kopania szmacianki przez 22 facetów. Żadne święto narodowe, rocznica czy nawet żałoba narodowa nie sprawiła, że tak chętnie Polacy przyznawali się do bycia Polakami.

Mecz się odbył. Piłkarze ponieśli klęskę. Wielu wracało ze zwieszonymi głowami do domów. Niektórzy się pocieszali, że chociaż Kubica… Tłumy wracały trochę osowiałe, wylewały się z rzeszowskiego rynku i wracały do domów. Jutro praca, szkoła. Gdy nagle zdezelowany samochód, a w środku grupka straceńców z głowami na zewnątrz, powiewające flagi i śpiew: Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało. I jakby raźniej. To nie koniec jeszcze dwa mecze… a zresztą nie o mecze tu chodzi. O to, że przez kilka chwil można było poczuć ducha narodu w biało-czerwonych barwach. Niech co piaty czy nawet dziesiąty z tych niedzielnych patriotów zapamięta napis na szaliku. DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE, WIERNI PO PORAŻCE.

Tymczasem nie brak smutasów, którzy swoim wirusem malkontenctwa probuja zarazić innych. Jeszcze wciąż gdy dzisiaj szedłem do pracy w koszulce z orzełkiem patrzono ze zdziwieniem i jakby z poczuciem wyższości: ot, frajer. Udupieni przez dwie setki zaborów wstydzą sie swej polskości. Separują sie od kibiców, bo kibic to oczywista oczywistość bydle bezrozumne, które ochlane wóda czy piwskiem dewastuje spokojna okolicę. To tepy kark, który posługuje się retoryką wojenna nawiązując do Grunwaldów z rotą na ustach zmierza na kolejną wojnę z Niemcami.
Udupieni przez media łykają brednie zmanipulowane na potrzeby szukania tandetnej sensacji. Przecież być Polakiem to taki obciach.

Na pohybel panowie bracia! Dzisiaj spóźniony, dopiero po porażce, na przekór marudom i smrodzącym obywatelom świata kupiłem sobie dodatkową flagę na auto. Bo mam frajdę, bo przyjemnie jest wspólnie spędzać czas i mimo wszystko zaśpiewać “Polska, Biało-Czerwoni. Polska, Biało-Czerwoni” A co z Niemcami?? A co mnie tam Niemcy, do następnego razu. Zasłużonego zwycięstwa gratuluję.

ps. dzisiaj kilkunastu osobom co chwila tłumaczyłem się z koszulki i łopoczących flag. Ty taki stary, a … A co? Polakiem jest się do 18 roku życia? Ech, przykro patrzeć na udupionych.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Sajonara,

jak byłeś wczoraj w Czarnym Kocie,to mogliśmy się gdzieś w przelocie widzieć albo w innym miejscu rynku.
A klimat, znaczy nastrój był ciekawy, choc ja tam bluesa meczów za bardzo nie czuję, ale jak sa jakies ważne imprezy typu mistrzostwa swiata czy euro to oglądam.
No, a wczoraj klęskę z dokładnym wynikiem przepowiedziałem, więc w sumie może oglądać nie powinienem, bom zły prorok.

pzdr


Panie Sajonaro, mogę się "czepnąć"?

No, to się czepiam manierą Pana Wyrusa. A skąd Pan wie, że (...) Wszyscy mieli dumne poczucia bycia Polakami.
Na podstawie szalików…?
Pozdrawiam…


P.S.

A w ogóle może napisze notke wieczorem na ten temat, ale zagorzałym kibicom raczej sie nie spodoba.

pzdr


Sajonaro

Kibic ze mnie żaden, tv nie mam, więc jedynie patrzę z zewnątrz, całkiem zabawnie to wygląda.

Wczoraj po południu tatusiowie w koszulkach z orzełkami pchali wózki (młoda dzielnica, dużo dzieci), obowiązkowe flagi wywieszone z okien. Wieczorem ludzi z dworu wywiało, a trąby zewsząd było słychać. Poza tym cisza na dworze. Nagle – chóralny krzyk z różnych stron. Pytam kolegi przez GG – “Gol?” “Nie, mecz się jeszcze nie zaczął, Kubica wygrał!”
Znowu cisza. Z rzadka okrzyki z okolicznych mieszkań, żaden tak entuzjastyczny, żeby miał znaczyć naszego gola, co najwyżej “Blisko było, ale przeszło koło słupka.” Znowu trąbki w czasie przerwy. I taka niesamowita cisza po skończonym meczu.

pozdrawiam


julll

cisza… pewnie zabrakło zapaleńców śpiewających nic się nie stało

Poza tym pękł nadmuchany balon. Wielu dało sie ponieść tej całej durnej grunwaldowej otoczce. Odporni na realia kupili w ciemno, że teraz się odkujemy.
Bzdura. Chodziło o to by wspólnie się pobawić, wyleźć ze swoich domowych twierdz i poczuć specyficzną więź.


AFK

Skąd wiem? Z pierwszej ręki, na własne oczy widziałem :))


grzesiu

możliwe, ale ja w końcu wylądowałem zupełnie poza rynkiem. Zupełnie się nie spodziewałem tyle luda. Chyba restauratorzy też, bo widziałem puste ogródki, bo bez TV.


a co ma futbol

wspólnego z patriotyzmem?

ten mecz jeszcze raz pokazał jak wielkimi megalomanami są Polacy. to dęcie balona. Grunwald, Cedynia … Gombrowicz w “Dziennikach” pisał że Polacy nie mają dystansu do siebie, swojej literatury i swojej historii. do głupiego ganiania za piłką też nie mają ...

to piłkarskie zadęcie to nie patriotyzm tylko patridiotyzm

“won’t get fooled again”


Docencie,

jak Ci pisałem; Meksyk toż to Meksyk:)

Z braku jakichkolwiek sukcesów lud raduje się nawet tym, że naszym chłopcom udało się pokazać gdzieś w lepszym świecie.
Kiedyś na murze widziałem ostrzeżenie jakiegoś Wernyhory: Dopadnie was ta Ameryka!
Nigdy bym nie przypuszczał, że chodziło o Amerykę Łacińską:).

pzdr


Docencie

Dla mnie to całe gadanie o Grunwaldach czy volksdeutschu Podolskim jest równie głupie jak niedostrzeganie, ze niektórzy mają frajdę, zwykłą czystą frajdę.
Jedni mają frajdę z machania szalem, a inni z machania piórami. jedni ze skakania ze sceny, a drudzy ze skakania na trybunach. Jedni twierdzą, że Hardcore to muzyka a inni, że rąbanka.

Jak widzę tłumy na rynku w biało-czerwonych barwach to ja się cieszę. Choćby przez chwilę czują, że są jednym narodem. Potem dzieciaki chodzą i w koszulkach z orzełkiem, a nie napisami, że Bayern czy Real. Młodziaki śpiewają o Polsce, rośnie ich świadomość historycznej tożsamości. Może to głupi sposób, może chybiony, ale mógłbym zrobić setkę hiperpatriotycznych lekcji zrobić, a i tak nie osiągnę nawet połowy tego efektu. Niestety takie czasy.


ale ja nikomu nie odmawiam frajdy

tylko niech frajda zostanie frajdą. a nie protezą do koślawej ideologii. tyle

a ha … i nie uważam, że to obciach być Polakiem tylko nie należy przesadzać z samouwielbieniem :)

pzdr

“won’t get fooled again”


Subskrybuj zawartość