Świetny film - Into the Wild

Jak zacznę tekst od wezwania, żeby przestać czytać recenzje to czy ktoś dalej przeczyta??
Ja przeczytałem recenzję filmu, który w polskich kinach funkcjonuje jako “Wszystko za życie”, który jest głupią alternatywą dla oryginalnego “Into the Wild.” Przeczytałem recenzję, która w streszczeniu ukazywała film, w którym aspołeczny lekkoduch ucieka do lasu przed pędem cywilizacji czyli dla mnie ckliwy banał dla gimnazjalistek. Pewnie nie wybrałbym się na ten film gdyby nie niespodzianka ze strony żony, która zaaranżowała wczoraj wypad załatwiając niańkę i wyciągając mnie jeszcze cokolwiek smarkającego z domowych piernatów.

Niespodziankowo trafiłem do kina i niespodziankowo znalazłem się na seansie, którego tytuł niewiele mi mówił, ale nazwisko Seana Penna, który tym razem film wyreżyserował dobrze rokował. Potem film sie zaczął i w mig sobie przypomniałem o nieprzychylnej recenzji i skwasiła się moja mina, bo Indiana Jones, bo smarkam i w ogóle marudzę okrutnie ostatnio.

Tymczasem po pół godzinie już nie pamiętałem tych wszystkich minusów. Historia Alexandra Supertrampa urzekła mnie i z zadowoleniem oglądałem historyjkę podaną z biglem i spora dawką humoru. Na dodatek zmuszała do kilku refleksji. Fabuły nie będę opowiadał, bo wygląda dość sztampowo. Jakie ze sobą niesie treści też lepiej nie, bo mogą wyglądać banalnie. Zachęcam jedynie do obejrzenia ciekawej, opartej na faktach historii człowieka szukającego sensu życia, własnej tożsamości jako człowieka.

Mnie bardzo podobało się to co znalazł bohater i łezka mi się zakręciła w oku. Spojrzałem na moją dziewczynkę wspaniałą i poszły precz wszelkie marudy o Indianie Jones, o smarkaniu i ciepłej pierzynie.

Happiness only real when shared

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A ja lubię recenzje czytać

choć się nimi nie kieruję.

P.S, A tak z innej beczki, to w Rzeszowie ten film jest teraz? Bo może bym się wybrał w sumie, bo oczywiście na prowincji u mnie, to do najbliższego ciekawego filmu tydzień czekać muszę.
Znaczy by się do kina wybrać.

pzdr


grzesiu

recenzji nie chcialem pisać, bo to film do indywidualnego odbioru. Nie ma tam rzeczy szczególnych, żadnych fajerwerków aktorskich, żadnych popisów formalnych. Moze jedynie warta odnotowania muzyka Eddie Veddera z Pearl Jam (choć dla mnie to byłby żaden bonus). Jest to film, który osobiście należy rozważyć. Mnie zauroczył.

Co do innej beczki to film oglądałem w popcorni rzeszowskiej, bo narazie w Krasnem kina nie ma, ale to tylko narazie:). Jest tylko jedna godzina seansu i około 15 widzów, więc widać, ze to sprawa niszowa i zaraz pewnie zniknie z ekranu


No sprawdziłem

sobie, że jest w tym kinie, którego nie lubiem, bo ja wolę ,,Zorzę” oczywiście, a za starych dobrych czasów to najbardziej ,,Rejs” wolałem.
A o filmie z pewnego innego źródła słyszałem bardzo pochlebną opinię (o muzyce też), tylko na początku nie skojarzyłem, że to o ten film chodzi, ale dziś w ogóle przez to słońce coś wolno wszystko kojarzę.


takl teraz dopiero odkryłem ponownie ten tekst

a o filmie niedawno usłyszałem ponownie szukając sobie muzyczki do tekstu o “MY way”.
Więc jutubka wrzucę:), gdzie sceny z filmu i obrazki są.
I polska wersja “My way”


Subskrybuj zawartość