Pesto presto, czyli ma być wiosna!

Na moje radosne hasło, Wiedźma raczyła zamieścić Ogłoszenie drobne. Że oto wiosnę odwołuje się do odwołania.

Jeszcze czego!

Słucham ja dziś rano (tak koło dwunastej), zaplątana jeszcze w pomarańczowy kocyk, wiadomości w radiu i bażant we mnie rośnie: w Tarnowie minus pięć stopni… w Kołobrzegu minus trzy… w Pińczowie dnieje…

Wychodzę do banku, do hydraulika, kupić papierosy i pączki – cud! Nie zamarza mua powietrze w gardle!

Się znaczy – graj, muzyko!

Przypomniało mi się, jak kiedyś na Raszu namówiłam Zuzkę, jakoś wczesną wiosną, żebyśmy wyszły na przerwie na boisko. No to wyszłyśmy, patrzymy tak na siebie z powątpiewaniem, po czym ja stwierdziłam: “no dobra… Hawaje to to nie są”. A Zuz dorzuciła znacząco: “ani Grzegorzewski”.

(Jerzy Grzegorzewski – nieżyjący już od pięciu lat reżyser teatralny. Jak wystawiłyśmy Romea i Julię, to pani wicedyrektor wystawiła nam w rewanżu następującą recenzję: “no dobrze, ale Grzegorzewski to to nie jest”. Przeszło to natychmiast do kategorii przysłów ludowych. Podobnie, jak się dowiedziałam wczoraj od Margoli, mój irlandzki motyw: “cały problem zaczął się od tego, że rzucił cię przed obiadem”.)

Co za tym idzie, upieram się, że ma być wiosna. Kurwa no, mróz zelżał o dwadzieścia schodków! Nie jest-że to realne osiągnięcie naszego pięknego i dobrego Rządu?

Co za tym idzie, zamierzam za chwilę wyjść dumnie z krypty, przejść przez zaśnieżoną (ignoruję te nieistotne szczegóły!) ulicę Mazowiecką, nabyć drogą kupna dwa red bulle, z powodu jestem śpiąca, a muszę iść do pracy, a potem zapisać się na wizytę do mojej fryzjerki, która urzęduje zaraz obok, bo jestem już ostatnim nieostrzyżonym bażantem und czarownicą, a muszę przecież jakoś wyglądać na sabacie.

No dobra. Liczę na waszą twórczą spamerkę, nie ukrywam. Jak ktoś mi wrzuci Let it snow, to zakatrupię... A zresztą! Uprzedzę niecne plany rozmaitych Wiedźm, które chitrze plączą się po Himalajach i szuflą dorzucają śniegu, przez co naukowcy się gubią w wyliczeniach.

Macie, macie, nacieszcie się, póki jest czym:

A teraz już nie macie wyboru! Porzućcie złudzenia i podążajcie za swoją pomarańczą!

Pururu! Wychodzę!

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

sama chciała, to ma

z zimy i lodu czarnego grubości 30cm na bocznych ulicach i chodnikach


bez sniegu lipton, o tym kazdy narciarz wie!

przykład pierwszy, zagraniczy specjalnie.

i drugi zawodowy bardziej.

i troche przyjemnosci po tym przykrym wypadku: To dla mlodziezy, niech sie uczy.


Śnieg i mróz mają wrócić, no,

zresztą po co komu wiosna?

Ale niech ci będzie:

A Marek N. wraca do Trójki 1 kwietnia, więc zapodam to co mi się z nim i wiosną kojarzy.

A spamerka?
I to twórcza?

Brzydzę się twórczą spamerką:)


Ha!

Wiedziałam, że można na was liczyć, niczym na NKWD.

Proszę, marudy:


Pino

Właśnie powiedzieli w TVN24, że zima będzie trzymać do końca marca


Magia,

jesteś złośliwa.

Doceniam. :)

Dymitrze – e tam, od kiedy to jest wiarygodne źródło…

Vive la France!


Jak na energetyzujące karaoke

trochę przynudne. Nespa?


A co się znowu czepiasz?

Zaraz się obrażę i tyle będzie.


Nic się nie czepiam

odsłuchałem pilnie całości i udałem się a la recherche du temps perdu... oraz wyciepać Twoją familię z billingu.

Złamałem się jednak.


Grzeczny Tomek


Pino

Ja złośliwa? Ja?
Do prawienia złośliwości potrzebna jest inteligencja, a z tą to u mnie cieniutko.
Nieprawdaż?
Opinii samego Zeusa nie godzi się podważać.
;)

Pozdro nieodwołalne. ;p


Nie marudź,

za to umiesz szybko czytać w dwóch językach.

I nie robisz czterech błędów składniowych w jednym zdaniu.

Swoją drogą, jest to pewne osiągnięcie. Nawet mnie by chyba nie zawsze się udało…

;-)


Czy dziś jest Światowy Dzień Dobroci dla Wiedźm?

Czy powinnam się zaniepokoić?

Tak czy siak wcześniejsze Obwieszczenie pozostaje w mocy.

Lobbingowi pod płaszczykiem mówimy (My, Wiedźma) zdecydowane Nie!

:P


Masz rację,

nie ma co przesadzać z tym ocieplaniem klimatu, jeszcze się rozpuścisz, bałwanie, i kto nam jasno uświadomi Spisek Wszechświatowy?

A zatem –


La Marseillaise versja reggae

Gainsbourg wzbudzil jak zwykle fale oburzenia profanujac hymn.
Dwa lata pozniej postanowil sie zrujnowac i kupil na aukcji manuskrypt Rouget de Lisle.

Wielokrotnie podejmowano inicjatywy zmiany kupletow uznajac je za zbyt rewolucyjne i ociekajace krwia:)


Jeszcze by tego brakowało!

nie będę więcej sławił żadnej z dam
ani jej imię w śpiewnych strofach pieścił
odkąd ujrzałem cię raz pierwszy tam
w tym dziwnym nigdy nie widzianym mieście

pamiętam wieczór jak wytarty gwasz
i w bramach domów przykucnięty przeraz
gdym nagle w tłumie ujrzał twoją twarz
i zrozumiałem że to właśnie teraz

ulica drgała wijąc się jak wąż
migotał witryn kolorowy miszmasz
i wiatr dął słodszy niżli ust twych miąższ
na których pręgą wyciśnięty krzyż masz

i nagle tłumu obolały guz
rozorał obłęd jak płomiennym zębem
i ktoś olbrzymi ręce w górę wzniósł
i w blachę słońca długo bił jak w bęben

a potem nagi poplamiony bruk
i bladych ludzi pierzchające garstki – -
uniosłem w oczach tylko chust twych róg
i twój niebieski kołnierz marynarski

nie wiem czy znajdę gdzie o tobie wieść
czy mi się tylko cała wśnisz w legendę – wiem że cię zawsze muszę w sobie nieść
i w każdej twarzy już cię szukać będę

śni mi się gorzki morskiej wody smak
gdzie przepływ w portach liże barki barek
i mam pod czaszką wieczny trzepot flag
i serce w piersi skacze jak zegarek

wiem to się stanie w jeden duszny zmierzch
będę szedł tłumem i jak lampa migał
aż raz przeleje się mój krzyk przez wierzch
i miastem wstrząśnie jak olbrzymi dźwigar

z rozpędu trzaśnie w moją głowę mur
i nagle przejdzie mój ochrypły bas w alt
ujrzę pod sobą biały chodnik chmur
a pod głowami nieba twardy asfalt

wtedy o wtedy – - czuję szat twych wiew
i zapach rąk twych poznam każdą tkanką
klękniesz i z twarzy mi obetrzesz krew – kochanko moja smukła marsylianko!

Bruno Jasieński


Subskrybuj zawartość