Nocna jazda (1)

Docent zaproponował mi ostatnio napisanie czegoś o muzyce. Najpierw się spłoszyłam, ale później pomyślałam: czemu nie? Lubię wyzwania, publiczność zasię jest tym drogowskazem, czego nie mogą pojąć różni durnie. Choć w porównaniu z wyżej wymienionym, albo Grzesiem, moje kompetencje są żadne…

Moi rodzice nie są specjalnie muzyczni. W domu nie grało żadne radio ani magnetofon. Miałam przez to kłopoty w szkole, w tym okresie, kiedy pytanie czego słuchasz było najważniejsze, ja wolałam czytać książki. Ale potem nadrobiłam i zaczęłam przyswajać muzykę, żarłocznie i chaotycznie.

W tej chwili nie lubię siedzieć w ciszy, zawsze musi mi coś bębnić w uszy. Albo Trójka (ale nie będę wam przecież referować Trójki), albo zawartość dysku. Odtwórz wszystko, kolejność losowa.

No dobra. Zajrzyjmy do tego, co komputer określa jako Moja muzyka. Po tytułach folderów: blues, bounsy bounsy, czesław, Elektro, gulasz, Piosenki, Piosenki 2, Reagge, Ska, Rbilly, Psycho, Rock, Zimne kraje, Złe i pogańskie.

Beznadzieja, melanż i kaszana. Żadnej sensownej narracji się z tego nie skomponuje.

Ale… widzę tu jeszcze jeden folder. Malutki, w porównaniu z resztą. Samochodowe.

Prowadzić świetnie auto, siebie raczej źle to jedno z moich marzeń. Na razie zajrzałam do kilku szkół nauki jazdy, dowiedziałam się, że żadne terminy mi nie pasują i z żalem odłożyłam plan do wiosny.

Ale przecież w wyobraźni można wszystko.

Wyobraźcie więc sobie, że siedzicie w banioli, ze mną za kółkiem (rzecz stresująca sama w sobie) i jedziemy. Nocą. Nie wiadomo gdzie, a cel podróży odległy o godziny i setki kilometrów. Gadamy i słuchamy muzyki.

Zajrzałam do jednego z tekstów Grzesia, żeby się zorientować, ile jutubków mogę bezpiecznie wkleić. Osiem.

To się nawet dobrze składa, bo na tej samochodowej płycie piosenek jest szesnaście. Wrzucę wam nieparzyste. Czyli: pierwszy utwór będzie pierwszym, drugi trzecim, trzeci piątym i tak dalej.

Możecie oczywiście zgadywać, co jest między. Albo wrzucać własne propozycje. Z jednym warunkiem: muszą być energetyczne. Nawet jeśli smutne i depresyjne jak cholera, to ma w tym płonąć ogień. Zasypianiu za kiero jestem bowiem ideologicznie przeciwna.

Zacytowałabym stosowny passus z Muzyki duszy, ale książki to ja mam w Warszawie, a tu – tylko laptopa.

No to ruszamy.

Helmut, rura…

Z Ciechowskim mam kłopot. Śmieszy mnie jego zapamiętanie i fatalna dykcja (w jednej piosence to ja słyszę Mój paralityku śnie i podnieś sutannę ), ale niekiedy lubię posłuchać. To jest jak wódka, niby niedobre, a czasem trzeba się napić. Abstynentów i miłośników alkoholi lekkich przepraszam.

Tylko raz na milion, raz na milion świetlnych lat…

Tak, wiem, jedziemy samochodem. Ale dla mnie i tak najważniejszym środkiem komunikacji pozostaje rower i lubię o tym pamiętać. Nie ma nic piękniejszego, niż brać wiraże lekko i płynnie, bez trzymanki a z pełną kontrolą. Albo jechać długo, w pełnym słońcu, co jakiś czas sprawdzając mapę i zastanawiać się, gdzie do cholery jesteśmy i co tu robią ci wszyscy Arabowie?

Pierwszy utwór anglojęzyczny. Tak naprawdę to trzeci, ale poprzednie były parzyste, więc ich nie ma. W dodatku miało być coś innego, ale tubka mnie zawiodła. Więc niech będzie to. Ostatecznie też jest fajne i przypomina mi obozy żeglarskie, a ściślej mówiąc wieczorne ogniska.

Nie wołaj mnie święty Piotrze, ja nie mogę przyjść...

Teraz Grabaż nam zaśpiewa o ideałach, szklankach i firankach. Niewykluczone, że w międzyczasie miniemy jakiś las na sygnale.

Od rozczarowań politycznych przechodzimy do tych ważniejszych, osobistych. W oryginale po francusku, ale nie każdy jest Gretchen i włada językami, zamieszczam więc tłumaczenie. W ten sposób do artystycznego geniuszu Brela dokładamy translatorski geniusz Młynarskiego. Dwa grzyby w barszcz, a raczej – krewetki frytki raz, krewetki frytki bis!

Znowu Grabaż, tym razem w Piżamie. Smutna piosenka o miłości. Częściowo się utożsamiam, muszę przyznać.

Teraz zdradzę wam, dokąd cały czas jechaliśmy.

Na południe.

W dodatku cofaliśmy się w czasie. Jesteśmy już sto lat wcześniej, nasz przebłysk geniuszu niemieckich inżynierów nie został jeszcze nawet zaprojektowany. Więc podjeżdżamy ostrożnie, by nie spowodować niekongruencji.

Nie ma Polski. Nie ma Republiki Czeskiej.

Jest miasto, połączone w jedną całość. Przez most kursuje tramwaj. Nikt nie wie, co wydarzy się za parę lat.

Bydleli bychom na Sachsenbergu u Žida Kohna…

Już świta. Proszę wysiadać, drodzy państwo. Rozprostujcie gnaty i podziwiajcie Cieszyn.

A ja znikam.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No, no, z

wybrałbym się w tą podróż:)

W sumie trafiłas w moje dwie ulubione płyty, znaczy “Strachów na Lachy” druga płyta gdzie jest “Che guevara” a wczesniej słuchałem kiedyś też często Pidżamy w samochodzie.

Ale naprawdę smutna piosenka o miłości to jest to:

a nie Magda była jak smieć, tfu, znaczy smierć, czy jakoś tak.

A i jeszcze miałem fazę, że najlepiej mi się z bestfriendem jeździło przy ty np.

i w ogóle przy całej tej płycie, choć zbyt melancholia ogarnia i zbyt alkoholowa “Tata Kazika” nastraja,więc trochę do samochodu może nie pasować jednak, ale jak się tak “Dyplomatę” czy “Dolinę “ na cały głos puści, to się świetnie jeździ.

A jak chcesz poszaleć w samochodzie i pędzić w dal bezkręsną jak najszybciej, uciekając nie wiadomo gdzie, to tylko przy tym:

Siouxsie wymiata:)


Bo to było

jedno miasto i na dodatek polskie.
Tyle, że Czesi wydarli nam większą część.

A teraz za 50 lat znowu będzie polskie i to bez wojny.


A była Pani, Pani Pino,

na jakimś koncercie Jaromira?

On niezły jest bardzo na koncertach.

Z tego co mi wiadomo, to w Krakowie będzie taki koncert na początku grudnia.

Pozdrawiam, zalączając


za Nohavice nasz u mnie

cukier, kawę i pól litra beherowki :)

napiszę i wkleję trochę jak wróce w niedzielę :)

Hare Rama Om Om ;-)


A wsiotaki żal

że Karel nie doczekał... Bez aluzji, choć jednak trochę.
http://pl.youtube.com/watch?v=ArCaoglZvWc
http://pl.youtube.com/watch?v=4TS-aahCX8I&feature=related

i jeszcze raz to samo:
http://pl.youtube.com/watch?v=VVCd-vjBfBw


a ha

“No dobra. Zajrzyjmy do tego, co komputer określa jako Moja muzyka. Po tytułach folderów: blues, bounsy bounsy, czesław, Elektro, gulasz, Piosenki, Piosenki 2, Reagge, Ska, Rbilly, Psycho, Rock, Zimne kraje, Złe i pogańskie.”

Reagge, Ska, Rbilly, Psycho, Rock, Zimne kraje, Złe i pogańskie.

mam to samo od sunshine reggae po mother north :)

przekrój nie tylko muzyczny ale też klimatyczny. czy są bezpośtednie loty z Kingston do Bergen? :P

azali do obu skrajności mam zdrowy dystans o czym może napiszę ...


Pani Pino

Polecam Tracy Chapman :

Fast Car

Baby Can I Hold You Tonight

A na autostrady, ktorych w Polsce dostatek
Chris Rea -The Road To Hell


Panie Czajniku,

jasne, że żal.

Ja, szczerze mówiąc, długo Jaromirowi wybaczyć nie mogłem. Ale jego ostatnia płyta jest… no podoba mi sie i jej słucham.

Choć przyznam, ze słuchając Kata w jego wykonaniu, mam wątpliwości.

Poważne.

Pozdrawiam z pracy


ażsobie na podróż wezme

Plastic People Of The Universe ;)


Pino

ja mam zdecydowanie rokendrolowe podejście do muzyki w samochodzie, ale jak sam jadę, bo z rodzinka to wiesz dzieci za małae na pewne dźwięki na dłuzszą metę:)

stary dobry r’n‘r spod znaku Slayera lub Metallicy uprzyjemnia jazdę,

a na pobudkę, na początek jazdy polecam to, mocne:

chciałem jeszcze jeden ale nie ma na YT :)
prezes,traktor,redaktor


Panie Yayco,

mi też jakoś nie takoś.
Ale kamieniami nie rzucam, mam przecie swoje lata i to oraz owo pamiętam.
A od muzyki do słów przechodząc (choć nie do końca), ja zawsze trochę młodszym polecam Był raz piękny świat Kelusa, książkę akurat, nie piosenkę.
Sam też od czasu do czasu czytam, żeby się odtruć. Albo odświeżyć sobie jak to było.


Pozdrawiam też się udając

wyobraziłem sobie właśnie takiego wielkiego ślimaka z butelką zamiast skorupki. I logo: slow wine.


Panie Czajniku,

to ja mam tak samo. Choć jak czytam książkę, to zaraz chcę piosenek słuchać. I słucham .

I wciąż mi dreszcze chodzą po plecach.

Belomor, eto prosto papiros…

Pozdrawiam z narastająca sympatią


ja profilaktycznie też zamknę gębę

w sprawie Nohavicy … a tak BTW wpadłem na pomysł blogowej notki o czeskim rokendrolu :) ale takim ostrzejszym…


Szanowni,

cieszę się, że daliście się w tak dużej liczbie zapakować do trabanta jadącego w stronę Cieszyna. W dodatku życzliwie nie komentując mojego braku umiejętności drogowych.

Za wszystkie propozycje do odtwarzacza pięknie dziękuję. Niestety, z niewiadomych przyczyn jutubki poszły się paść. Wszystkie. Obraz się przewija, a dźwięku nima, więc np. nie mogę zweryfikować, czy ta grzesiowa piosenka o miłości taka piękna, bo widzę tylko tłumek zabawnych facetów w gaciach.

Ale za to powiem Ci Grzesiu, że prawie trafiłeś w jedno parzyste. Płyta się zgadza.

Panie Igło, a czy to takie ważne, polskie czy inne?

“Mluvila by polsky a trochu česky
pár slov německy a smála by se hezky
jednou za sto let zázrak se koná
zázrak se koná”

Zaznaczam, że mój dziadek był wśród tych, co w trzydziestym ósmym na wycieczkę w tamte strony się wybrali.

Panie yayco – 2 grudnia. Wybieram się.

Docent – fuj :P Beherovka odegrała dość ważną rolę w moim życiorysie, ale i tak jej nie lubię. A co do skrajności to się zgadzam.

Czajnik, masz oczywiście rację, ale jeszcze ci muszę pokazać, jak się robi eleganckie wklejki.

pozdrawiam wszystkich uczestników wycieczki

P.S. Mam tylko lekki niedosyt, że nikt się do Jefa nie odniósł. Uważam go za najciekawszą propozycję w całym zbiorku.


Pino

spróbój na innej przeglądarce, czasem tak bywa

prezes,traktor,redaktor


Max,

dzięki za podpowiedź, na IE wszystko truka.

pozdrawiam słuchając

P.S. kto uje kreskuje ten dostaje… ;P


Hm, mi też nie działają:(

i to ani w Operze (co w sumie normalka, bo rzadko kiedy mi youtuby w Operze idą, co mnie wkurza, bo w sumie wszystkie strony mam wwłaśnie w nie pootwierane) ani w Mozilli (co dziwi, bo zazwyczaj tu działają niezawodnie)

Pino,a w która trafiłm?
A najsmutniejsza piosenka o miłości jest naprawdę smutna: “przeciąg trzaska złudzeniami…

Mocniej wtuli się w koc
W czarnej godzinie
Nie policzy tych łez
Zostały w kinie
Pożegna ją dym ze świec
Popiół w kominie
Z krzyża zszedł dziś w tę noc
Nie będzie przy niej

Ona coraz śmielszą ma chęć
W kuchni palnik z gazem
Sama sobie wydaje się tłem
a życie jej puszcza się płazem
Ona przeklina ten dzień
I siebie przed ołtarzem
Nie pytaj mnie skąd o tym wiem
Opowiem ci o tym innym razem…


a widzisz:)

sobie odminiłem na bój w znaczeniu bitwa, albo na próbować no i nie trafłem:))

ale nie poprawię

prezes,traktor,redaktor


Grzesiu,

to jest świetne. Smutna historia ta, z dominantą...

To jeszcze dwa jutubki, które pewnie też nie będą działać.

numer 8

numer 14


Max,

pokój szczęśliwość, ale bojowanie byt nasz podniebny…

Ma to swój sens, jak każdy Twój komentarz.

:)


A mnie wszystko działa.

Choć nie zawsze wiem po co, co zapewne mam od wieku starszego.

Pozdrawiam


Panie yayco,

Czajnik to lubi, więc proszę zwalać na indywidualne upodobania, z wiekiem nie związane.

A ja trochę komplikuję właśnie, piszę w Mozilli, a słucham w Explorerze wszystkiego po kolei, na razie przy poście pani Agawy jestem.

Bardzo, bardzo.

Grzesiu – Siouxsie prze!


Wie Pani, Pani Pino

ja na wakacje zabieram co roku 20 (co najmniej) płyt.

Składanek, które sam kleję, mieszając języki, style i tonacje.

Jak sobie pomyślę, że na jednej moge mieć: Giannę Nannini, Die Toten Hosen, Johnnego Casha, Marylę Rodowicz, 123, Akwarium, DDT, Kino, Piotra Szczepanika, ACDC, The Smith, Modena City Ramblers i jeszcze trochę muzyki świata, to mną trochę wstrząsa.

A przecież mam. A czasem jeszcze jest tam wiele innych zabawnych rzeczy, bo ja słucham dziwności.

Tylko Placebo nie słucham w samochodzie, bo mnie rozprasza.

Pozdrawiam, zastranawiając się, kiedy zwariowałem


To pomijając niuanse,

robimy jednak tak samo, Panie yayco.

Czajnik odwrotnie. Jak Kryl, to Kryl, jak Brel, to Brel, jak Wysocki, to Wysocki.

Też mam w domu sporo składanek, parę lat temu ponagrywanych. Lubię sobie włączyć np. przy sprzątaniu, o ile już oddaję się tej obrzydłej czynności. Jest w tym element zaskoczenia, bo sama nie wiem, co zaraz usłyszę.

pozdrawiam, zbierając się psychicznie do pakowania


No nie zawsze

teraz na przykład przy podłóg zmywaniu słucham sobie des p’tits trous, Louise Attaque, Brela, Noir Desir przyprawione feuilles mortes… I rózne inne mroczne i francuskie, czasem erotyczne. Teraz np. Jane Birkin sugestywnie posapuje, a Gainsbourg jej mówi que lui non plus.
A komórkę od portiera odebrała, a?


O, a teraz Jouliette Greco

domaga się: deshabillez-moi. Uwzięły się te baby?


Panie Czajniku,

no daj Pan spokój, o tym co on jej robi z nerkami Pan słucha?

Przy sprzątaniu…

Ja na szczęście to po francusku nie rozumiem, więc tylko sobie Bressensa słucham, bo to łatwiej, jak się nie rozumie.

Pozdrawiam


Pani Pino,

w pieleszach to ja tez tak monotematycznie słucham.

Ale jak mam przejechać kilkaset kilometrów to lubię urozmaicenie. Zawsze ponadto zapominam jaka jest kolejność i moja własna kreatywność mnie przeraża, nie pozwalając zasnąć.

Pozdrowienia (w towarzystwie The Paragons) załączam


Ale jaki to jest patent, Panie Yayco.

Kobieta panu: je t’aime, a pan jej: moi non plus. Romantycznie, a odpowiedź nie tworzy żadnych kłopotliwych zobowiazań.


Jasna i pieprzona cholera,

zaraza, mór, franca i trąd!

No to będę jutro rano lecieć na uczelnię, która jest położona w przeciwnym kierunku do dworca.

Tak to jest, jak się w nocy śpi godzinę. Między siódmą a ósmą.

pozdrawiam zniesmaczona własną bezmyślnością


Panie Czajniku,

ja już się z wiekiem swoim pogodziłem.

I z tym, że żadne zobowiązania mi nie grożą...

Pozdrowienia, jednakże


Wszystkie namiary na GG

Nie odpowiadasz, więc wychynąłem prać brudy publicznie.


Passons, Panie Yayco.

Bo to wielce skomplikowany i złożony temat… Jakoś sam się wywołał przez te sentymenty frankofońskie, ale passons.


Ja co prawda nie zrozumiałem, co Pan do mnie

napisał, Panie Czajniku, ale się zgadzam.

Stanowczo nawet

Pozdrowienia


Pino

Mój zestaw. Dziś francuski z powodów przygotowań :)

Jest piąta rano, Paryż się budzi . Już mi odbija, choć jednego możemy być pewni, nie zobaczę budzącego się Paryża.

Pani, która śpiewała oryginalną wersję tej piosenki poświęcona będzie odrębna notka. Dzisiaj Huit Femmes . Bardzo piękna jest to wersja.


Hehe,

nie będę już odpalać IE, bo ten mój rzęch wtedy przestaje pracować, ale widzę tu motyw z 8 femmes :P

A z tego filmu najbardziej chyba lubię piosenki Deneuve, Ardant i Beart.

słodkiej Francji życzę


To na jutro Pino

Słodka Francja w całej okazałości.

:)


No nie truka :(

Osoby się poruszają, ale nic nie słyszę.

A przed sekundą Twój Craig u pana yayco ryczał jak należy!

Hochsztaplerka to jest jakaś, albo spisek.

pozdrawiam skołowana


PINO&all

są jeszcze programy które ściągaja YT na dysk, wystarczy wkleić linkę i samo się ściąga:)

np. Vdownloader lub inne

polecam tą metode sprawdzić

:)

prezes,traktor,redaktor


Pino

Co się dziwisz, to w końcu Bond, James Bond.

Nie takie przeszkody już pokonywał.

W tym sprzętowe.


Subskrybuj zawartość