Prawa człowieka według Amnesty International

Świat splamiony krwią

Wydawać by się mogło, że w XXI wieku społeczeństwo jest już w miarę ucywilizowane. Takie pojęcia jak “prześladowania religijne” czy “tortury” brzmią dziś bardzo archaicznie, toteż większość ludzi kojarzy je z minionymi epokami. Niestety, na Ziemi są jeszcze miejsca, w których te zjawiska nadal stanowią problem. Chiny, Korea Północna, Iran, Indie – to tylko niektóre z państw, ociekających ludzką krwią. Organizacją, która wypowiedziała wojnę łamaniu praw człowieka, jest m.in. Amnesty International. Jednak… czy wspomniane stowarzyszenie ZAWSZE sprawuje się wzorowo? To kwestia sporna, bowiem wszyscy wiemy, że ideały nie istnieją.

Amnesty International – wybawicielka tysięcy

Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, Amnesty International zrobiła dużo dobrego dla świata. Dzięki tej organizacji wiele osób nie musi już bać się egzekucji, konfiskaty majątku, wygnania z kraju ani życia w nieustannym bólu i poniżeniu. Jak podaje oficjalna strona ugrupowania, przez ostatnie 30 lat zdołano uratować aż 16600 osób. To wielki sukces, zwłaszcza, że każda istota ludzka jest bezcenna. Byłabym ignorantką, gdybym podważała dotychczasowe osiągnięcia obrońców praw człowieka. Nie chcę opluwać Amnesty, bo za 20 lat może się okazać, że będę na klęczkach błagać ją o pomoc (śmiejcie się, śmiejcie! Czytałam, że na Zachodzie już teraz można trafić do aresztu za publiczne czytanie fragmentów Biblii, krytykujących homoseksualizm!). Niestety, A.I. ma również drugie oblicze, które absolutnie mi się nie podoba. To właśnie ono jest tematem niniejszego artykułu…

Jak to się robi z nienarodzonymi?

Jak podaje strona Aborcja_ug.webpark.pl, każdego roku 42-53 miliony dzieci poczętych ginie w wyniku przerwania ciąży. Jedną z metod, stosowanych w celu zabicia nienarodzonej istoty, jest tzw. odsysanie. “Do jamy macicy wprowadza się ssak (rurkę z końcówką o ostrych brzegach) i włącza ssanie 28 razy silniejsze niż w odkurzaczu, które rwie dziecko na strzępy i wciąga je po kawałku do pojemnika. Tę metodę stosuje się w większości zabiegów przerywania ciąży do dwunastego tygodnia jej trwania. Do tego czasu dziecko ma już wyraźnie rozpoznawalne kształty i jest wrażliwe na ból” (źródło: Nienarodzone.blog.pl). Inny sposób na uśmiercenie płodu to nacięcie narządu płciowego matki: “Operacyjnie otwiera się jamę brzuszną i macicę, żeby usunąć płód. Prawie każde tak wydobyte dziecko żyje, przebiera przez chwilę rączkami i nóżkami, krzyczy i umiera. Stosuje się gdy ciąża jest bardzo zaawansowana i przedwcześnie urodzone dziecko mogłoby być utrzymane przy życiu” (Nienarodzone.blog.pl). Bezbronne dzieci zabija się także poprzez wyłyżeczkowanie jamy macicy, wstrzyknięcie roztworu solnego oraz wstrzyknięcie prostaglandyn.

Aborcja zagrożeniem dla kobiety

Aborcja stanowi ogromne zagrożenie dla matki, bowiem może doprowadzić do infekcji narządu rodnego, krwotoku, niepłodności, raka piersi, skłonności do późniejszych poronień i przedwczesnych porodów, a nawet do śmierci (np. po zażyciu pigułki RU-486). Według badań, przeprowadzonych przez dr Speckhardt na Uniwersytecie Minnesota w 1985 roku, przerwanie ciąży czyni spustoszenie również w kobiecej psychice. Oto ciekawe statystyki, pochodzące ze strony Aborcja_ug.webpark.pl:

• 100 proc. badanych kobiet doświadcza smutku, poczucia straty,
• 92 proc. ma poczucie winy,
• 85 proc. zaskoczyła intensywność negatywnych emocji związanych przebytą aborcją,
• 81 proc. czuje się skrzywdzone,
• 81 proc. myśli wciąż o zabitym dziecku,
• 73 proc. cierpiało na depresję,
• 73 proc. czuje się nieswojo w obecności dzieci,
• 69 proc. czuje niechęć do współżycia seksualnego,
• 65 proc. miało tendencje samobójcze,
• 61 proc. zaczęło nadużywać alkoholu,
• 23 proc. podjęło próby samobójcze.

Co na to obrońcy praw człowieka?

Myśleliście może, iż Amnesty International – znane jako ruch obrońców praw człowieka – sprzeciwia się takim seryjnym tragediom? Jeśli tak, to byliście w błędzie! Stowarzyszenie A.I. coraz częściej opowiada się za usuwaniem ciąży, przez co nawet Benedykt XVI stracił doń szacunek. “Kościół katolicki i AI wielokrotnie mówiły jednym głosem, m.in. w sprawie kary śmierci i więźniów sumienia, jednak po decyzji Rady AI z sierpnia 2007 r. o podjęciu starań o zapewnienie kobietom dostępu do aborcji Watykan wezwał katolików do zaprzestania wspierania AI” – podaje wirtualna encyklopedia Wikipedia.org. Hmmm… Jeśli torturowanie i mordowanie dzieci poczętych jest “prawem człowieka”, to ja nie wiem, czy na pewno chcę być człowiekiem!

Przeciwko tradycyjnej moralności

Jakby tego było mało, Amnesty International wyraźnie opowiada się za równouprawnieniem związków homoseksualnych. Zdaniem organizacji, nieuznawanie par gejowskich/lesbijskich jest równoznaczne z łamaniem praw człowieka. Czy nie uważacie tego za kpinę ze szczytnej idei humanitaryzmu?! To smutne, iż respektowanie tradycyjnej moralności bywa uznawane za taką samą patologię, jak mordowanie antykomunistów w Chinach, bicie więźniów elektrycznymi pałkami albo zmuszanie ich do słuchania piosenek Boney M (tortura z Abu Ghraib). Z czego może wynikać taka postawa? Prawdopodobnie z faktu, że Amnesty International rozwiązała wiele problemów społecznych, więc teraz coraz częściej się nudzi. Tymczasem w Holandii dochodzi do sytuacji, które powinny zainteresować niestrudzonych obrońców praw człowieka. Są one dużo poważniejsze niż “dyskryminacja LGBT”!

Łamanie praw człowieka w Holandii, czyli gdzie jest A.I.?

Oto garść cytatów z książki “Eutanazja. Śmierć z wyboru?” Ryszarda Fenigsena
(wyd. W drodze, Poznań 2002):

“Hilhorst stwierdził, że w badanych szpitalach obok dobrowolnej eutanazji uprawia się systematycznie eutanazję niedobrowolną dzieci i dorosłych, nie na prośbę pacjenta, lecz bez jego zgody i wiedzy, a nieraz również bez wiedzy jego rodziny. W wywiadach zamieszczonych w monografii Hilhorsta lekarze uprawiający kryptanazję dali wyraz swym poglądom (‘eutanazję uprawiać trzeba po cichu, ale zawsze kierując się miłością do ludzi’), opisali okoliczności czynu i nieraz również pobudki, jakimi się kierowali; specjalista chorób płucnych opowiedział, jak pewnego młodego pacjenta ‘który czepiał się życia’ zabił w wybuchu gniewu i zniecierpliwienia”.

“Badanie opinii publicznej przeprowadzone w 1986 roku przez instytut NIPO wykazało, że 76% Holendrów popiera dobrowolną eutanazję i że 77% wypowiada się na rzecz eutanazji niedobrowolnej, bez zgody i wiedzy pacjenta. 33% ankietowanych oświadczyło, że mają ‘wiele zrozumienia’, a 44% miało ‘pewne zrozumienie’ dla tych, którzy z litości zabijają własnego ojca lub matkę, nie pytając ich o zgodę. 43% poparło stosowanie aktywnej niedobrowolnej eutanazji u osób nieprzytomnych ‘mających niewielką szansę poprawy’. 10% oświadczyło, że ‘z całą pewnością’ zażądaliby eutanazji dla dotkniętego demencją członka rodziny, a 17% przewiduje, że prawdopodobnie by tak postąpili (...). Rzut oka na liczby cytowanego już badania opinii przez Instytut NIPO (...) wskazuje, że są to oczywiście ci sami ludzie, którzy wypowiadają się za nieograniczoną wolnością człowieka, prawem wyboru, za absolutnym prawem dysponowania własnym życiem i własną śmiercią – za tym wszystkim, co ma być usprawiedliwieniem dobrowolnej eutanazji, a równocześnie wypowiadają się za eutanazją niedobrowolną, to znaczy za odmową prawa wyboru, za odebraniem wolności decydowania o samym sobie, za upoważnieniem innych do podjęcia decyzji o śmierci człowieka; i nie widzą w tym sprzeczności. Bo też sprzeczność jest tylko względna, poparcie dla dobrowolnej i niedobrowolnej eutanazji mają tę samą wspólną podstawę: przekonanie, że wolno położyć kres życiu człowieka, jeśli są po temu poważne powody”.

“Warto poddać bliższej analizie język, którym się posługują propagatorzy eutanazji noworodków, emocje, do których apelują, mentalność, jaką mimo woli ujawniają. Zbadałem bliżej trzy takie publikacje. Noworodki z wadami wrodzonymi opisuje się w tych tekstach jako ‘ciężko zniekształcone’, jako ‘dzieci niedokończone’, ‘niezdatne’, ‘zupełnie zdeformowane’; jeśli pozostawi się je przy życiu, zmuszone będą prowadzić ‘egzystencję szczególnie prymitywną’, ‘życie, które w oczach wielu pozbawione jest wszelkiego sensu’. Autorzy nie widzą tych dzieci jako ludzi dotkniętych określonym kalectwem czy chorobą; dewaluuje się całe istnienie tych dzieci, ich człowieczeństwo przedstawia się jako niekompletne i stawia pod znakiem zapytania. Nie są nawet pacjentami, lekarz ma zobowiązania wyłącznie wobec rodziców, nie ma żadnych zobowiązań wobec chorego noworodka. Życie tych dzieci dewaluuje się w takim stopniu, że eutanazja staje się nakazem: życie takie ‘wolno odebrać natychmiast po urodzeniu’. ‘Któż ważyłby się pozwolić takiemu dziecku, aby żyło?’. Ten język, te sformułowania wyrażają nie współczucie dla chorego dziecka, ale wstręt; nie troskę o dobro nowo narodzonego, ale zdecydowanie, by nie wpuścić tych dzieci do wspólnoty żywych”.

Opisane wyżej fakty są przerażające, ale A.I. widocznie nie chce o nich wiedzieć. Ani na polskiej, ani na amerykańskiej stronie stowarzyszenia nie znalazłam żadnej wzmianki o łamaniu praw człowieka w Holandii. Ech, przypomina mi się cytat z piosenki “Miniatury” Pijanych Powietrzem: “Nie ma problemu, skoro go nikt nie dostrzega”. Albo cała kompozycja “Der Letzte Hilfeschrei” (“Ostatni krzyk o pomoc”) Lacrimosy…

Yin-Yang

Amnesty International jest jak taoistyczny znak Yin-Yang, w którym biel (dobro, ład) przeplata się z czernią (złem, chaosem). Myślę, że to właśnie on powinien być symbolem tej organizacji. Płonąca świeca, owinięta drutem kolczastym, również jest dobra, ale pomału przestaje być kompatybilna z “całokształtem twórczości” obrońców praw człowieka. Miejmy nadzieję, iż kiedyś Amnesty International przezwycięży swój kryzys moralny. Jednak na razie możemy tylko śmiać się przez łzy…

En-Dżej-En

P.S. Oto dwa filmiki związane z działalnością Amnesty International… Pierwszy z nich sygnalizuje problem tortur, a drugi ukazuje manifestację homoseksualistów w Rydze.

http://www.youtube.com/watch?v=6ioUw-jEIKU

http://www.youtube.com/watch?v=eV6Lv_QINVw

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

zapisz sie do AI

i lobbuj za wyrażonymi wyżej postulatami, bo teraz to jest śmieszne, żeby jakaś blogera wyznaczała cele organizacji, z którą nie ma nic wspólnego.

to tak jakbym ja pouczał Caritas o tym co ma robić i jak lokować swoje akcje …

jak byłem aktywnym członkiem AI to często zdarzało się odmawiać udziału w akcjach, które były dla mnie wątpliwe, z którymi się nie zgadzałem itp.

a poza tym czy mało to jest organizacji pro life, albo kościelnych przybudówek walczących z aborcją? niektóre są tak zaangażowane w prawa zarodków, ze detonują kliniki. a może taka forma, a nie pisanie listów i apeli, bardziej ci odpowiada, blogerko Nowak?


Do Docenta Stopczyka

Aby krytykować rząd, nie trzeba być ministrem. Aby krytykować Amnesty International, nie trzeba być członkiem tej organizacji. Proste.

Do A.I. i tak się nie zapiszę, bo społeczeństwo zaczęłoby mnie kojarzyć ze środowiskami lewicowymi. ;-P


karkołomne porównanie

jak kulą w płot. naprawdę nie odróżnia pani, pani blogerko, organizacji NGO od aparatu państwa?

rząd mogę sobie krytykować bo ma wobec mnie konkretne, wynikające z konstytucji, zobowiązania. AI nie ma wobec mnie żadnych. proste?

poza tym ja nie odmwiam prawa do krytyki AI, bo kazdy może, prawda, krytykować. ja tylko piszę, że osoby z zewnątrz nie mają prawa wyznacaać celów wolnym organizacjom pozarządowym. a do tego sprowadza sie np. takie stwierdzenia:

- gdzie jest AI jak mordują płody?, albo
– dlaczego AI nie angażuje sie w walke z dziką eutanazją?

... AI sama wyznacza sobie obszary działania i może oczywiście uwzględnić postulaty blogerki Nowak, ale wcale nie musi. i to jest jej wilcze prawo.


Panie Docencie...

...Pani dwojga imion Nowak ma też swoje prawa, które sobie wyznacza jak ta AI. I mają one szerokie granice, ale widocznie tak Nowakowie dwojga imion miewają.

U nas na prowincji wrocławskiej właśnie profesorowi (?) dwuimiennemu odmówiono występu na konferencji naukowej, likwidując całą konferencję przy okazji. Organizatorzy widocznie mają tak ciasne horyzonty jak ta AI…


>joteszu

nie znam sytuacji, ale organizator ma prawo. choćby z tytułu bycia organizatorem. a potem nich się włóczą po sądach … :)


Docencie...

...ja osobiście jestem wielce zadowolony, że profesor (?) dwiuimienny N. we Wrocławiu nie wystąpi. Ja sam jestem z polibudy, ale moja pierworodna politologię ukończyła więc zaproszenie wystosowane z jej wydziału niejako dotyka pośrednio mnie osobiście. Teraz już nie dotyka, bo pan dwuimienny N. nie będzie ozdobą konferencji watpliwą. Może będzie to nauka dla innych organizatorów, by subtelniej dobierać gości…


>joteszu

jak byłem jeszcze niesfornym żakiem (tacy powinni być wszyscy żacy) to nasz wydział miał piosenkę... jak to żakowską mało wyrafinowaną:

“Politologia dzisiaj się prezentuję,
dziś tańczy dziś śpiewa
dziś wódkę polewa
i niczym się nie przejmuje!”

ot swawole żaków niewinne, tak było zawsze… od stuleci.

jak swego czasu na Juwenaliach Polibudy darliśmy mordy śpiewając w/w pieśń to bynajmniej koleżeństwo techniczne nie obiło nam ryjów, ale na zapodaną nutę śpiewali z nami zamiast Politologia – Politechnika.

z kolegami z Polibudy zawsze był dil na muzę (mieli kupę metalu)

od kolegów z AR kupowało się marihuanę

od kolegów i koleżanek z medycznej nie powiem co bo jeszcze mnie tu przestaną szanować :P


Subskrybuj zawartość