Dobre bo polskie, czyli gorzki smak cukru

Wypalone oczodoły Cukrowni Pelplin

Podróże kształcą, to znane powiedzenie potwierdza codzienne życie.

Przemierzając Polskę podzieloną strefami wpływów ekonomicznych, politycznych i innych (których nie chce mi się tu i teraz wymieniać, że tylko wspomnę projekt tego podziału; na strefę rosyjską i nierosyjską, które mogę łatwo udowodnić, ale tę próbę podejmę innym razem) widzę zmiany w krajobrazie. Można by rzec: tu zaszła zmiana.

Pelplin, małe miasteczko położone w południowej części województwa pomorskiego nad rzeką Wierzycą, nierozerwalnie kojarzy się z historią zakonu cystersów przybyłych z Doberanu w Meklemburgii.

Wzmianki o Pelplinie (wieś Polplin) datowane są na 1274 r.
Od 1931 roku Pelplin posiada prawa miejskie.
Do 1992 roku był stolicą diecezji chełmińskiej, po 1992, diecezji pelplińskiej.

W Pelplinie mieści się słynne Collegium Marianum założone w 1832 roku, znajduje się tutaj Muzeum Diecezjalne z bogatymi zbiorami, pośród nich jedna z najcenniejszych – Biblia Gutenberga

W 1878 została zbudowano potężna cukrownia pelplińska.

Pociąg zaczyna dość mocno zwalniać. Gwałtownie wyrwany ze snu otwieram oczy i odruchowo spoglądam w okno. Na przeciwko mnie koszmarny widok, wzdłuż którego wolno się przesuwam kadr po kadrze.
W pierwszej chwili wydaje mi się, że jeszcze śnię – dodam koszmarnie.
Widok wielkiej budowli z czerwonej cegły, z której – ledwo co budzącym się rankiem – zieją czarne oczodoły ogromnego gmaszyska, budzi grozę.

Szybko dochodzę do siebie. Już wiem, że to obiekt Cukrowni Pelplin.

Przypomina mi się historia popełnienia tego widoku – inne widoki zostały “wykonane” w podobny, jeśli nie identyczny sposób.

Przetarg na ten obiekt ‘wygrał’ pan Iksiński. Zresztą nikt inny nie miał prawa go wygrać!

Ów pan był zapłacił za kupiony obiekt jego obecnym wyglądem.

Że jak, że niewyraźnie piszę.

Okej. Było tak.

Wygrywający przetarg (mimo, że nie wpłacił wadium. Nie miał czasu, albo nie miał kasy. Ten drugi wariant jest właściwy) zobowiązany był do uregulowania należności w ustalonym umową terminie. Umowa określała też inne ‘parametry’ zawartego kontraktu; m.in. stworzenie miejsc pracy.
Owszem kilka miejsc pracy, zresztą dotowanych przez Urząd Pracy, powstało. Byli to głównie fachowcy – specjaliści posługiwania się palikiem, operatorzy dźwigów i wózków widłowych.

To oni, na polecenie nowego właściciela, dokonali demontażu wszystkich maszyn i urządzeń, dokonali wycięcia i wyjęcia najmniejszego kawałka stali.

W tym miejscu należy przypomnieć, że w czasie, kiedy dokonywano fizycznej likwidacji Cukrowni Pelplin w Chinach budowano obiekty olimpijskie – cena złomu była tak wysoka jak nigdy przedtem i potem.

W taki oto sposób pan Iksiński zapłacił za nabyty obiekt.

Dziś temu panu, i wielu jemu podobnym w tym rozgrabionym kraju, mogą co najwyżej naskoczyć, albowiem właścicieli-szabrowników chroni “święte prawo własności”.

Pociąg pospieszny relacji Jelenia Góra – Gdynia Główna potoczył się dalej, zatrzymał na chwilę na stacji Tczew.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Marku!

Jak zwykle dobre, choć brak konkretów, to znaczy nazwisk.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

za podawanie konkretów są konkretne propozycje, łącznie z zadołowaniem :)
Może wkrótce pojawi się COŚ więcej – nie tylko w tej sprawie.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość