Jak dorośniesz, to ktoś cię pokocha (2)

Nikt nam nie dał w pakiecie do urodzin bonusów szczęśliwego, bezpiecznego życia. Niestety.


- Gdzie ta modrooka dziewczynka? Zdawały się pytać wszędobylskie wróble.

- Gdzie owa kobieta z niebieskimi oczami? – pytali sąsiedzi.
Nie ma?
Jest, jest.

- Mamo, musisz być dzielna – mówił syn.

...

Ona znowu została sama, choć tego nie chciała.
Znowu stała się tamtą malutką dziewczynką, której teraz już nie tylko wrzynał się w rączki ciężar dźwiganych sprawunków. Jeszcze mocniej niż dźwigane siatki, wrzynał się w jej zranione serce ciężar noszonego smutku.

Od momentu, kiedy rzuciła grudkę ziemi na spuszczoną do dołu trumnę, kiedy położyła na świeżo usypany kopczyk mokrej ziemi kwiaty, kiedy zapaliła znicz, przed jej oczami wyświetlała się biała tabliczka z czarnymi literami, przybita do brązowego krzyża wetkniętego w zagłówku grobu.

Na białym szyldzie nie było nic więcej niż data narodzin i śmierci.

Krtań ściśnięta po granice wytrzymałości nieomal odcinała dopływ powietrza do jej serca, które wołało o pomoc.

Ta już nie przyjdzie.
Nie przyszła wtedy, kiedy Krzysztof umierał miesiącami.
Nie pomogły zioła, lekarstwa, medycy. Nie pomogła żarliwa modlitwa.
On nigdy się nie skarżył.
W jego oczach, oprócz ogromnego cierpienia, którego nie były w stanie zmniejszyć coraz to większe dawki morfiny, widziała wielką miłość do niej, która zgasła dopiero z ostatnim jego tchnieniem.

Wtedy świat się zawalił.

Niesprawiedliwe niebo spochmurniano i wydało się nieprzyjaźnie groźne.

Kiedy zdała sobie sprawę, że już nigdy nie usłyszy jego ciepłego głosu i tych magicznych wypowiadanych słów: kocham cię Katarzyno, straciła wszelką nadzieję...

Godziny, dni tygodnie wlokły się niesamowicie długo. Żal po stracie wypełniała pustka.
Z czasem tę pustkę zaczęły wypełniać tamte dobre wspomnienia – złych nie było.
To one spowodowały, że nie zwariowała, choć od szaleństwa jak się jej wtedy wydawało była o krok.

Czas wysuszył łzy. Oczy wypłowiały. Nie było w nich tego żaru.

Przeglądając zdjęcia ze wspólnych wypraw, spędzonego razem czasu, przypomniała sobie nagle Jego słowa wypowiedziane na moment przed rozstaniem:

- Pamiętaj, abyś żyła pogodnie. Musisz być szczęśliwa. Zasługujesz na to jak mało kto. Obiecujesz?

Wtedy obiecała.

Teraz czas na dotrzymanie danego słowa.
Zawsze dotrzymywała słowa, zawsze była uczciwa.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Marku!

Smutne ale piękne.

:)


Panie Jerzy

bardzo dziękuję :)


Subskrybuj zawartość