Kilka powodów aby się wkurzyć

Z tytułu wynika wprost, że coś jest nie tak, i ktoś, czyli ja, ma powód aby się wkurzyć. No tak powodów kilka jest, tylko po co się wkurzać skoro to na nic się nie zda, a za oknem przepiękna zima. Taka, jaką uwielbiam.

Kocham, kiedy śnieg pod butami skrzypi, kiedy szron otula swoją nieskazitelną bielą wszystko wokół...
Wychodzisz na dwór i już po kilku sekundach oddech zostaje na wąsach i brodzie. Wtedy wiesz, że jest mroźno, ale nie zimno, dla mnie w sam raz.

Dobrze ubrany na cebulkę, jak się potocznie mówi, mogę spokojnie wytrzymać kilka godzin na dworze: spacerować i podglądać przyrodę. W zasadzie to ją tylko oglądać i nasłuchiwać trzaskania konarów olbrzymich drzew, te zawsze pierwsze padają ofiarą potężnego mrozu…
Przypatruję się jak o każdy kęs pożywienia toczą wojnę ptaki, te duże i małe. Krzyku przy tym co nie miara.

Tyle o przyrodzie.
A o zimie tej, która dotyczy ludzi powiem tyle tylko, że widać ją na każdym kroku.
Widać i słychać. Zwłaszcza z samego rana, kiedy dyszący jęk samochodowych rozruszników próbuje poruszyć tłoki, aby te sprężyły mieszankę paliwa na tyle by nastąpiła ta cudowna detonacja i silniki zaczęły pracować...
Oj kiepsko to wygląda, kiepsko.

Spoglądam na swój samochód. Stoi przykryty warstwą śniegu – niech sobie tam spokojnie stoi.
Ja postoję na przystanku i poczekam wraz z innym za tramwajem. Mimo, że kilka kolejnych z rozkładu wypadło nikt nie klnie. Stoimy cierpliwie. W końcu jakiś przyjedzie.

Przyjeżdża. Jadę na Sępolno. Tramwaj skrzypi na skrętach, ale jedzie.

- Proszę państwa! koło Hali Targowej jest porwana linia.. objedziemy dookoła i potem już normalnie polecimy trasą – komunikuje nas motorniczy w osobie sympatycznej dziewczyny.

Drogę powrotną pokonuję podobnie: gdzieś na trasie nie ma prądu, a gdzie indziej awaria rozjazdu, czy czegoś tam..

Wtedy sobie uzmysławiam, że Wrocław – jak żadne inne miasto w Polsce – ma wielką i doskonale rozwiniętą sieć linii tramwajowej. Posiada tyle możliwości synchronizowania przejazdu, że aż podziwi bierze.

Wracając do mojego wkurzenia.
Komputer muli, jedna myszka zdechła, zaraz po niej druga. Co to u licha papużki nierozłączki, czy jaki czort?
W końcu przechodzę na opcję ręczną – bez użycia myszki. Też można, tylko kwestia tego przyzwyczajenia i poczucie zmarnowanego czasu.
A na dodatek szybkość połączenia z Internetem… Ech, szkoda słów.

Spoglądam za okno – jest ślicznie.
I po co się wkurzać, skoro mogę wyjść i pooddychać tym rześkim powietrzem.
Zdałoby się jaki kulig zorganizować, aby powietrze wypełniło się wesołym śmiechem rozbawionych dzieci…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A ja sie wkurzam

bo padł mi akumulator, ale i tak zimę lubię:)
pozdrawiam!


Zima jest fajna,

a niedawno w górach jak byłem, eh, to mroźne powietrze, śnieg, wiatr i mróz.
Cudownie:)

pzdr


@Autor

Ach – tramwaj ma przez Mickiewicza fajną trasę na Sępolno, lecz naprawdę ladny widok jest kawałek dalej – jak się jedzie samochodem przez Różyckiego a wtedy park iskrzy się i mieni – brakuje mi tego w Warszawie, oj brakuje !


Marku

jeszcze parę lat wstecz zgodziłabym się z Toba co do joty, ale…
mam auto niezbyt nowe, ale wystarczająco żarłoczne na prąd i dziś odpaliłam je by jutro nie być zaskoczoną
starą kochaną audicę odkopywałam prawie łopatą po kilku dniach opadów i mrozów, odpaliła od ręki
takie czasy, komputery, alarmy
od zwariowania ratuje biel śniegu i mrozu na drzewach, a skrzypienie pod butami to prawdziwa rozkosz
a Wrocław…cholera, dawno się po nim nie szwędałam, zazdroszczę Ci trochę

pozdrowienia, ciepłe


Subskrybuj zawartość