Czy uda się zapobiec tragedii

Kiedy widzisz przemoc nie udawaj obojętności. Nie ma przemocy, która nas nie dotyczy.

Dość długo nosiłem się z zamiarem napisania tego tekstu. Zaraz na wstępie ostrzegam, że przedstawione poniżej fragmenty mają bardzo drastyczną wymowę. Nie będę auto cenzurował wulgaryzmów. Są to zwroty syna do matki.

- Chodź, przytul mnie mamo ja też cię przytulę...
Ona przychodzi i mówi – oj mój synku kochany, widzisz że tak tez można. Kocham cię.
On obejmuje matkę mocno, chwyta za włosy ciągnie je w dół drugą ręką przegina ją mocno do tyłu i mówi: – Widzisz kurwo, mogę cię teraz zabić, szmato jebana, dziwko pierdolona…
po czym rzuca matkę na podłogę i stosuje jej rozmaite dźwignie. Maltretuje ją długo, kiedy już uznaje że zwyciężył odchodzi z bluzgami na ustach rzecz jasna.
Ona nie ma nawet sił wołać o pomoc. Zdarza się, ze jak leży to ją bestialsko kopie!
Na wszelki wypadek zabiera jej telefon komórkowy i stacjonarny, aby nie zadzwoniła po starszego syna, lub nie daj Boże policję.
Jest bezbronna?
I tak i nie. Tak bo ma około 50 kg wagi i 156 cm wzrostu kiedy ona ma ponad 90 kg i mierzy 180 cm!
Nie, gdyż tak naprawdę ukrywa przemoc – gdyż, jak powiada, boi się konsekwencji.
Kiedy zagroziła, że powiadomi policję i on w końcu trafi do zakładu opiekuńczego, albo gorzej wtedy on odszczekuje – spróbuj kurwo, wyjdę i cię zabiję, szmato jebana…

On, synek ma 16 lat. Od ponad dwóch lat pieczę nad nim i nad matką sprawują kuratorzy, ci co jakiś czas się zmieniają. Wiele rozmaitych przypadków widzieli, ten w swojej brutalności jest ewenementem.

Synek uczy się w szkole średniej, tam też wyżywa się nad słabszymi. Silniejszych się wyraźnie boi. Ale pracuje nad tym – trenuje sztukę walki gladiatorów, w której oprócz wydłubywania oczu wszystko było dozwolone.
Nauka ‘synka’ polega na tym że jak się już wyśpi łaskawie, wstanie weźmie 45 minutową kąpiel to jak zdąży jeszcze na trzecią, czwartą lekcję to pójdzie – jak się nie wyrobi to już mu się nie opłaca.
Wkrótce zostanie wydalony z technikum. swoją drogą kto go tam przyjął z taka średnią (nieco powyżej 2) i opinią.
To matka wylatała w gimnazjum jego promocję.

Tak, matczyna miłość (toksyczna) nie zna granic- wciąż jeszcze ma nadzieję, że on się zmieni. Dlatego codziennie rano biegnie do sklepów aby zrobić synusiowi zakupy, kiedy ten jeszcze smacznie śpi. Codziennie kupuje po kilka ulubionych plasterków kilku gatunków wędliny tylko takiej którą on lubi, taszczy dla niego kartony napojów – koniecznie muszą być wybranego producenta, muszą być najdroższe. Zresztą ten standard dotyczy wszystkiego: obok jedzenia dotyczy smakołyków, ubrań, sprzętów, innych*

On decyduje co ma być na obiad. On decyduje co ona może tylko jemu kupić!
Ona posłusznie wykonuje wszystko. Dba aby niczego jemu nie zabrakło. Opłaca jego treningi aby znał więcej chwytów, które na niej bezlitośnie po powrocie z treningu ćwiczy.

Kiedy czas oczekiwania na zmiany mija, te nie następują w pożądanym kierunku, przychodzi czas działania tzw czynnika społecznego – i podjęcia interwencji tam gdzie trzeba: w sądzie, prokuraturze, szkole, sekcji sportowej. tak należy postąpić po to aby zapobiec tragedii – kalectwa, śmierci.

Wpis okroiłem z wielu innych, jeszcze bardziej drastycznych zdarzeń. Materiał zostaje przesłany do stosownych instytucji celem sprawdzenia i podjęcia środków zapobiegawczych.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Marku,

kilka razy wracałam do twojego tekstu z zamiarem skomentowania go i brakło mi słów. Cieszę się, że powstaje coraz więcej kampanii uświadamiających ludziom, że przemoc jest wszędzie, fizyczna, słowna i ta milcząca. Popieram twój apel całym sercem.

Pozdrawiam,


Subskrybuj zawartość