Bez adwokata

Słucham sobie radiowej trójki, akurat leci jakiś program publicystyczny o Francji, Rosji i USA, w przewie śpiewa francuskie „Trio”
Muzyka, owszem. Polityka już nie tak jak kiedyś?
Zbyt brudna jak dla mnie, i ciężkostrawna.

W tak zwanym międzyczasie uzmysławiam sobie, że nie mam pieczywa. Spoglądam na czasomierz.
O! Jeśli chcę coś zjeść na kolację, to muszę w te pędy skoczyć do sklepu. Całe szczęście, że niedaleko.

W sklepie, oprócz świeżego wiejskiego chleba (wyrób firmowy piekarni na naturalnym zakwasie i bez jakichkolwiek konserwantów) poprosiłem o dwa pączki.

W tym czasie druga ekspedientka rozmawiała z klientką, która stała przede mną. Już po chwili stwierdziłem, i to nie całkiem subiektywnie, albowiem na twarzy sprzedawczyni malowały się obrazy emocji, niekoniecznie tych dobrych, a w oczach zauważyłem błyskawice – przez zaciśnięte usta sączyły się niesłyszalne słowa: kobieto przestań, bo cię zamorduję... , że klientka jest dość namolna.
Kobieta zza lady nie mogła do niej ni jak dotrzeć. Choć wciąż jeszcze spokojnie – widać bardzo się starała – tamta nie bardzo potrafiła zrozumieć, lub też nie chciała. Albo, co chyba bliżej prawdy – próbowała wymóc na obsłudze jakieś cudowne obniżenie już opuszczonej ceny wyrobów przed zamknięciem cukierni.

Pan sobie życzy pączki z adwokatem? – to słowa skierowane do mnie. Zamyślony odrzekłem – nie proszę pani, nie mam takich spraw aby konieczny był adwokat… Poproszę bez.
Pani tylko się serdecznie uśmiechnęła, odwzajemniłem się tym samym.

Wróciłem, a świeże mroźne wieczorne powietrze dodało mi tylko większego apetytu. W ulubionej „trójce” Maciej Stuhr czyta kolejny fragment opowiadania „Jedenaście”, Marcina Świetlickiego. W pośpiechu, wciąż jednym uchem słuchając opowiadania, udaję się do kuchni aby zrobić sobie kilka kanapek. Dość wprawnie poradziłem sobie z rozkrojeniem pieczywa. Problem zaczął się przy zamiarze posmarowania. Z wielkim trudem udało mi się posmarować masłem zaledwie jedną bułkę.

Doprawdy nie wiem, nie rozumiem, jak się udaje polskim zakładom mleczarskim wyprodukować tłuszcz, który kamienieje przy plus 3 stopnie niejakiego pana C.?!

Stąd i tylko dla tego, choć masło dobrze wpływa na moje samopoczucie, zwłaszcza na moją sklerozę, kupuję wyroby, którym przez myśl nie przechodzi marznąć, nawet w temperaturach ujemnych.

Walkę z masłem przegrałem, wróciłem do słuchowiska, które z niekłamaną przyjemnością wysłuchałem do końca. Kolację zjadłem później, kiedy masełko nabrało pokojowej temperatury i przestało wreszcie ze mną wojować.

Pamiętam jak w za mojej młodości, a były to czasy kiedy telewizor był luksusem zaś samochód świadczył o majętności właściciela, masło kupione od znajomego gospodarza – ech to było masło – było zanurzane w ocynkowanym (później emaliowanym) wiadrze, po to, by dłużej było twarde…

Zanim pojawił się Mińsk, sporo czasu upłynęło w kilometrowych kolejkach.
Mińsk wtedy miał inną wartość, bardziej – oceniając to chłodno – materialną.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Marku

ja czasme dostaję wiejskie masło, i powiem Ci że równie bywa, generalnie to najlepiej łapie temperature juz na pieczywie ale jeszcze nie będąc rozsmarowanym (albo wciskanym :))

prezes,traktor,redaktor


Hm, ostatnio

znaczy od pewnego czasu na TXT dużo o masle cuś:)

ja tam fanem masła jestem od zawsze, znaczy żadnych innych smarowideł nie uznaję.
No chyba że taki pyszny, domowej roboty smalec ze skwarkami, ale to inna inszość.


Grzesiu, ja tam o maśle

nie pisałem zbyt wiele, prawie wcale

Max – to wciskanie masła w świeże pieczywo, to okrutność prawdziwa

:)


Subskrybuj zawartość