Jej twarz

Zamykasz oczy nie na sen ci się zbiera i nie przed światłem uciekasz
lecz w zadumę zapadasz w półmrok milknących wspomnień.
Coraz rzadziej ci się zdarza przywołać jej twarz. I już nie szukasz jej wokół.
Nawet przestałeś się zastanawiać dlaczego tak się dzieje. Milkną echa, uciekły kroki
Nasłuchujesz bicia serca – równo jak nigdy dotąd nie szarpie się donikąd nie spieszy.

Musi być do wyboru. Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare, czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi. Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspersa i pisma kobiece.
Nie wie, po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem, własne pieniądze na podróż daleką i długą, tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha, albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.

Jej twarz poszarzała, zniknęła za awatarem, za emotikonem
Nie zastanawiasz się, bo już nie musisz – kim była kiedy była?
Co to cię dzisiaj obchodzi? Nic nie może wiecznie trać...
Pieprzę cię miasto. Jak łatwo zapomnieć. I dobrze i źle, nie jest wcale.
Kryzys na nowojorskiej giełdzie masz w poszanowaniu, w jeszcze większym
oni mają ciebie- nawet nie jesteś dla nich numerem.
Ach te numerki od jeden do.. sześćdziesiąt dziewięć tu na moment zostajecie na dłużej
aby kolibrem spijać nektar.

Jej twarz jest inna, inna niż tamta wciśnięta przez miniony czas za awatar.
Wyświetlasz nowy film, skręcony nagle zwykłym przypadkiem. Wszystko jest dziełem przypadku.
Wypadek, przypadek śmierć i narodziny. Śluby rozwody, wesela pogrzeby. Potwierdzenie i zaprzeczenie. Prawda i fałsz. Pogoda i niepogoda. Barak kasy i kasa na dworcu samotność już nie jest ważna.
Wsiadasz do pociągu nie byle jakiego; odjeżdżasz pospiesznym pierwszej klasy. Obsługuje cię młoda mademoiselle – przynajmniej na nią wygląda i może nią być tak długo jak sama zechce. Jak zechce to się puści i wyparuje z niej, wraz z odorem wypitego alkoholu, wytworność. Jak zechce stanie się zwyczajną zdzirą. Jej wybór kwestia wyboru. Na wybory nie chodzisz, po co komu szkodzić..
Tu na myśl przychodzi kilka tekstów Marii Peszek lub wstawki Chylińskiej.

Ta inna twarz:
Są ludzie, którzy doskonale wyglądają z pewnej odległości intryguje na tyle, że nie chcesz aby zamykała buzię – niech mówi. I kto to mówi.. ,a ona jak na złość milczy niczym zaklęta w głaz. Odczarowujesz zdejmując klątwę delikatnym pocałunkiem.
Kiedy milkną słowa wiatr rozrzuca myśli, dusza śpiewa inna jęczy. Milkniesz, czas płynie balsamem na twoje serce.
Zamykasz oczy melodia płynie, ty z nią

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

re: Jej twarz

Bardzo ładna piosenka:) pozdrawiam


Dziękuję

i ja pozdrawiam
Choć późno już i dobranoc mówiłem :)


Hm, rytmiczny,

taki chaotyczny i pędzący do przodu ten tekst contra smętnawa piosenka.
Niby nie powinno pasować?
Ale pasuje.
Nawet jak się w nocy nie czyta a w jesienne popołudnie, z okiem bolącym jednym, nie wiedzieć czemu i myślami różnymi chaotycznymi.

Pozdrówka.


Grzesiu, to nam pasuje

co my sami sobie przypasujemy :)
Przy czym stroimy sobie miny przed lusterm podziwiając z zachwytem – och jak pasuje..
Na oko okład z rumianku jest dobry, słyszałem

Wzajemności


Żeglarz...

...który mgłą się upija…ma sprzymierzeńców w chaosie, i wiatrze…
Pozdrawiam.


P.S.

...wietrze…
jak zwykle kucha, przepraszam.


Rozumiem bardziej, niż...

Rozumiem bardziej, niż... ;)
Defendo


Subskrybuj zawartość