Skandalista

Początkowo miałem zamiar zamieścić wybrane fragmenty książki roboczo zatytułowanej „Skandalista”.
Kilka dni i nocy spędziłem nad materiałem, nad porządkowaniem całości; tak jak sobie tego zażyczył wydawca – w dwóch wersjach.

Pierwsza, ta hardrockowa, jest gotowa. Druga prawie na ukończeniu. Jeszcze trochę i stanie się.
Zapewne byłaby by już ukończona, gdyby nie fakt, że w tak zwanym międzyczasie wyszła konieczność publikacji wybranych fragmentów książki.
Niełatwe to zadanie, albowiem powieść dotyczy zagadnienia zdrady i oszustwa. Takiej kompilacji gry pozorów dobra i zła. Udawania przez głównych bohaterów (Piotr i Anna) zupełnie kogo innego.

Na co dzień z pozoru dwoje normalnych: męża i żony, ojca dwójki nieletnich dzieci i matki czwórki nieletnich dzieci. Oszustwa i okradania swoich partnerów, rodziny. A wszystko to po to, by rozkoszować się jednym – ostrym seksem. Ukazanie, że człowiek, jeśli takiego określania wolno mi tutaj użyć, jest tak szybki (a czasem szybszy ) niż najszybsze łącze internetowe.

Poznają się wirtualnej (…)rzeczywistości. Już po dwóch dniach flirtowania na GG i forum portalu randkowego zaczynają uprawiać seks przez komunikator GG i telefon.

Po kilkunastu dniach znajomości spotykają się w na dworcu w Tczewie. Udają się w romantyczną podróż jego samochodem. Dla niej w domu zostawił pod dopieką teściowej swoje dzieci. W tym czasie kiedy on spotkał się z Anną jego żona, również Anna, zarabiała za granicą na lepsze życie.
Pokonał szmat drogi aby spotkać się z internetową kochanką. Przyjechał z drugiego krańca Polski, z małej miejscowości położonej nieopodal Krakowa.
Ona, Anna, zostawiła nieletnie dzieci same sobie, zostawiła im 50 złotych i wyjechała mówiąc dzieciom, że jedzie z koleżankami pod domek wypocząć. Jej mąż też pracował na lepsze życie daleko od domu. Przyjechał na te kilka dni nie wiedząc, że żony i matki dzieci nie będzie w domu. Zdziwił się, ale już czuł, że jest źle.

Po pieniądzach, które wysyłał regularnie na utrzmanie rodziny nie został nawet ślad! Rachunki nieopłacone, lodówka pusta. Ale za to w szafie przybyło wykwintnej bielizny.
Mąż zaczyna działać, sprawdza co i jak. Odkrywa kartę za kartą.

W tym czasie tamci spędzają ze sobą dwie noce. Pierwszej, nieco onieśmieleni rozmawiają długo, on wręcza jej ręcznie wykonaną bielizną. Drugiej ona się jemu oddaje.

Po powrocie Zapewnia męża że była z koleżankami pod domkiem. Nie mówi z jakim i i gdzie. Zaprzecza aby miała kochanka. Tedo samego dnia kontaktuje się telefonicznie, następnego kontynują dalszą korespondencję.
Z 647 stron (format A4, Arial 10) rozmów na GG, większość to twarda pornografia, którą przeważanie inicjuje Anna:

W końcu wszystko się wydaje. Sprawa znajduje swój finał w sądzie. Pozew o rozwód z orzekaniem wyłącznej winy żony składa mąż Anny. Składa też wniosek o ogranicznie praw rodzicielskich. O zdarzeniu informuje pedagogów w szkołach, prosi o udzielenie pomocy ich dzieciom. Anna zaczyna się bronić. Atakuje, kłamstami brnie coraz dalej. W małym miasteczku ludzie zaczynają coraz głośniej mówić. O sytuacji dowiaduje się jej pracodawca. Zaczynają się prawdziwe problemy.

W małej miejscowości Piotra wybucha skandal obyczajowy. On traci wszystko. Pod naporem kontroli skarbowej zmuszony jest zlikwidować działalność: na światło dzienne wychodzą inne mniejsze i większe szwindle. Po firmie Piotra zostają tylko długi. On sam zmuszony jest uciekać. Teraz ma wolną drogę, aby wrócić do swojej kochanki. Czy wróci?
Ich zdrada może być ostrzeżeniem dla innych. Czy będzie? Wszak ludzie zatracili granice przyzwoitości, niektórzy jak Piotr i Anna zupełnie się zagubili.
______________________________________________________________

Już miałem kliknąć >gotowe< kiedy za drzwiami usłyszałem głos: panie Marku zalałam kawę
To studentka 6 roku weterynarii była łaskawa zalać mi kawę, o której to (kawie) na śmierć zapomniałem.

O Boże, ile ja tych kaw wyżłopałem ostatnio? Lepiej nie liczę.
No tak, ostania wakacyjna niedziela dla studentów. Wkrótce się zacznie mozolne wkuwanie materiałów na wczoraj.

A ja? Miałem zamiar wyjść na spacer, wszak tak pięknej niedzieli już może nie być. Jednak pisanie tak mnie zajęło, że znowu straciłem poczucie czasu. Wychodzę na balkon. Wdycham rześkie jesienne powietrze. Robi się przyjemnie. Rozglądam się wokoło. Kolorowo.
Tuż za płotem, przed samym nosem, ogrody działkowe. Jabłoń kłania mi się dorodnymi jabłkami , czuję ich zapach, wyobrażam sobie ich smak. Cudnie. Oko dostrzega czerwone dachówki budynków, które przebijają się przez paletę barwnych liści. Dopóty były bezpieczne, dopóki zieleń triumfowała w ogrodach.

Z potężnego dębu spadają żołędzie; jeden za drugim atakują dach garażu. Odbijają się od rynien i odskakują jak na komendę. Chwila ciszy i znowu to samo.

Dojrzewanie. Wszystko dojrzewa, ja pewnie też. Co z tego będzie? Póki co nie zastanawiam się. Piszę dalej, wszak moda na skandale wciąż w cenie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Żołędzie

Noszę kilka w kieszeni.

Szukam dla nich miejsca.
Mają z nich wyrosnąć dęby.
Takie nie do ruszenia.
I ja.
Też.
Nie do ruszenia.


re: Skandalista

Wkradl sie ten trzeci (net) w nasze zycie, na dobre i na zle. Pozbyc sie, juz go sie nie pozbedziemy. A czy chcemy? Pomaga i bierze swoj haracz. Moze te “zoledzie w kieszeniach” to jakis pomysl?
U mnie deby raczej nie wzrosna, ale mozna pilke pokopac na dworze (polu;), a nie tylko na PSP.
Pozdrawiam.


Subskrybuj zawartość