Kawałek słońca

Słońce lewo co wyjrzało na chwilę, a już zrobiło się raźniej. Ptaki w konarach drzew, kwiaty w parkach, na łąkach i w ogrodach, a też w skrzynkach na balkonach. Fajnie.
Na ławkach ludzie wyłapują lumeny, aby pod-brązowieć co nico własny wizerunek. Słońce wypromieniowuje w przestrzeń kosmiczną w przybliżeniu 8,33 . 1024 kWh dziennie. My Ziemianie wyłapujemy zaledwie cząstkę tej energii.

Ponoć, to „słońce” w solariach nie takie zdrowe – powiadają ci co wiedzą lepiej, dodają, że nie ma jak natura. Nie wiem , nie korzystam z kabin słonecznej tortury. Widzę tylko efekt tych kąpieli zimą na naszych ulicach. Natychmiast widać, że ten i tamta byli w Majorce, a ci młodzi zakochani w Acapulco. Takie egzotyczne nazwy noszą solaria.

A natura?
Natura drogi czytelniku, powoli schodzi na psy. Polityka już dawano zeszła.
Za sprawą nas samych wszystko idzie kierunku – na psy

Na spacerze zauważam równo wystrzyżoną zieleń na trawnikach. Nie zdążyła się nacieszyć młodością, a już w ruch poszły te wszystkie reklamowane bajery do ścinania traw. No cóż taka młoda moda całkiem.
To, co jednak bardziej mnie zastanawia, to fakt białych plam – zupełnie jak w naszej historii, z tym, że te na trawnikach są jednak bardziej pożółkłe niż białe.
Czego to efekt? Dziury!
Nie tej w naszym budżecie, choć – prawdę powiedziawszy – jest ona większa niż sam materia, w której przyszło jej być.

Dziura ozonowa, jest efektem oddziaływania człowieka na przyrodę. Ta w odpowiedzi, bezlitośnie zaczyna się mścić. Susze na przemian z powodziami. Klęska żywiołowa za klęską.
Sceptyk zapyta – ile do końca?
Optymista odpowie, no jeszcze troszkę.

Zaledwie kilka dni słonecznych, a widok działania najpotężniejszej z miliarda gwiazd widoczny natychmiast.
Dwa dni słonecznej pogody powoduje pożółknięcie traw, oklapnięcie na drzewach liści. Dzieje się to przy niewielkiej temperaturze.

Podglądam przyrodę od dziecka, zdaje mi się, że co nieco o niej wiem. Wiem, że kiedy po tych kilku – w miarę słonecznych dni, przyjdzie zmiana frontu atmosferycznego, w wielu miejscach nastąpi gwałtowne załamanie pogody. Spadnie grad, zerwie się wichura mierzona w skali huraganu, a ziemia nie będzie w stanie przyjąć ilości wody. Wyschnięta na papier nie jest w stanie chłonąć – zwiera się skorupą odrzucając wodę na niżej położone tereny, tam dokonuje kolosalnych zniszczeń. (sic.)

Wstałem z ławki, na której wygrzewałem swoje kości, nie dlatego, że miałem dość słonecznej kąpieli, tylko dlatego, że byłem nieodpowiednio ubrany, koszula z krótkim rękawem nie była wystarczającą ochroną przed niewidocznym chłodnym podmuchem wiatru, który omiatał moje ciało w miejscach, gdzie promienie akurat nie dosięgały. Z przodu ciepło, z tyłu chłodno.

Nie wiem ile czasu spędziłem na tej ławce, 30, 40 minut? Na pewno nie więcej. Kiedy wszedłem do mieszkania stwierdziłem, ze jestem obdarowany promieniami słońca. Można by się nawet ucieszyć, gdyby nie fakt, że odsłonięte na ławce ciało zamiast brązu ukazało poczerwieniałą skórę.
Nigdy w życiu nie spiekłem się na raka, gdyż mam naturalny delikatny odcień śniadości, więc spieczenie na raka mi nie grozi… Nie groziło.
Na popołudniowym spacerze zauważyłem, że nie jestem jedyną ofiarą majowego słońca. Innych też objęła czerwień. Przyczyna – brak naturalnej ochrony w atmosferze. Słońce działa niczym palnik.

No, i za to naszych polityków winić nie można, gdyż ich bardziej interesuje ile kosztowała konferencja premiera lub innej persony.
Media z kolei interesuje seks afera i inne sprawy alkowy.
Tak, ludzie lubią się poczerwienić: ze złości, wściekłości, zafascynowania, zawstydzenia, zażenowania, podniecenia i … opalenia.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

ech

to ja z radością mrużę oczy od słońca, a Pan już wróżysz załamanie pogody, burze też są fajne, nastrój by świece zapalić, z książką czy laptopem pod koc wskoczyć, albo z kim a nie z czym…:)
ja zaraz do lasu czmycham, nałapać wiosny ile się da, może jakiegoś optymistę spotkam?


Panie Marku!

Ładne, choć może są inne przyczyny zaczerwienienia się niż słońce?

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Różyczka? :-)


.

.


Panie Marku!

Może być.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość