Zanim zakwitną jabłonie

Jakaś niezwykła siła blokuje mnie zawsze, wtedy, kiedy mam napisać list. W takich chwilach zastanawiam się nawet, czy ja potrafię pisać? Od szarych komórek w mojej głowie, odbijają się myśli, jedna po drugiej: czy mam pisać, a jeśli tak, to co i jak mam napisać?

Właśnie wróciłem ze spaceru, na którym rozważania były mi druhem. A o czym? To potem.

Pośród mechanicznego szumu przesuwającego się sznura mechanicznych potworów (miasto coraz bardziej zapchane, sam też je zapełniam czasem korzystając z własnych czterech kółek ) mój aparat słuchu – ucho, wyłapywało dźwięki natury, co działo się zresztą tak mimochodem – bez szczególnego nastawiania się na odbiór przyrody, w tym ulicznym zgiełku.

No, ale wrażliwość ma swoje złe(?) i dobre strony. Złe gdyż naznaczona wrażliwością istota cierpi jak żadna inna. Podobno.
Dobrą stronę – bowiem, jak żadna inna istota pozbawiana wrażliwości, wrażliwa istota dostrzega, to co dla tamtych jest niewidzialne. I… nie wiem nawet jak by się bardzo starali, czym karmili i poili, jakie zakładaliby okulary, nie zauważą. Amen

No i na tym spacerze, wyobraźcie sobie, spojrzałem w niebo, a w nim zastępy aniołów na rwących rumakach wyobraźni mojej. Zawsze w nie patrzę i zawsze coś tam znajduję. W bezchmurny dzień wynajduję samotnego jastrzębia, hen wysoko pod błękitem nieba, lub jaskółki, które niosą mi wiadomość o deszczu, który niebawem ma się przybłąkać.
W pochmurny dzień obserwuję krzątaninę wygłodniałych ptaków, które polują wyławiając muszki i inne żyjątka.

Na wczorajszym moim spacerze, ujrzałem błysk przeszywający granat nieba. Potem usłyszałem pomruk burzy przechodzącej niedaleko obok. Burza nadchodziła z kierunku zachodnio-południowego, gdzieś od t a m t y c h stron. Burza przeszła. Spadł ciepły deszcz, spłynął pyłem kwitnących drzew. Zatańczył magicznie i zniknął w kratkach burzowych przy wysokich krawężnikach. Ulice zostały pokryte zielonkawym dymem…

Na trawnikach wreszcie odżyły stokrotki ,zmrożone niedawną wizytą pani zimy – a potem zamknięte w niepogody chłodzie. Pojawiają się licznie kwiaty koniczyny. Pierwsze loty, jeszcze nie bojowe a zwiadowcze tylko, pszczół i motyli.

Nareszcie miejsca zmilczane dostały swój szept.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Wrażliwość to dar

Wrażliwość to dar przeklęty, ale jednak dar. Pozwala pieścić stal i cień, błysk i pokorę. Muśnięcie włosów, cień zapachu – i już można pieścić również odpowiedź, ledwo wymówioną, na granicy ust, dopóki ma ich kształt.
Sztylet w dłoni wrażliwej, wchodząc najgłębiej, pyta wnętrzności o ich imię. Niewinnie całkiem. Szept jest po to, żeby łagodzić ostrze milczenia.

Defendo


Witam cieniem kwitnących jabłoni.

Musiał Pan zachować stoicki spokój, skoro do końca burzy gradowej Pan wytrzymał . Ona wynagrodziła swoją obfitością niezapomnianych wrażeń i mimo, że wrażliwość spłynęła, pozostawiła ślad…o którym śpiewa teraz ptak, a głos jego słychać tam, gdzie wrażliwość się skryła…przed ostrzem…
Pozdrawiam deszczową piosenką.


Nutko

a co to za stylistyka? Czyżby polskiego uczyła Cię Maria Konopnicka?


Witam Pani Magdo.

Spotkała się zapewne Pani ze stwierdzeniem, że „instytucja babci, to pożyteczna rzecz”. Instytucją nie jestem, język urzędowy nie jest tym, który za serce by porywał. Jako babcia staram się pobierać naukę od najlepszych i cieszę się, że choć mikrocząsteczkę przejmę z Ich przekazu. Jeśli dopatrzyła się Pani, w moim sztubackim pisaniu, cienia stylu M.Konopnickiej, to jest to dla mnie wyróżnienie z jakim nie spotkałam się jeszcze w swoim życiu.
Pozdrawiam.
P.S.
Ciepłe słowa z twardą nauką życia można odnaleźć w bajkach.


PS

bez kropek.
Też pozdrawiam.


Subskrybuj zawartość