Niczym sen wariata


 

Wszystko zaczęło się niewinnie. Niby przez przypadek, być może nawet z rządzeniem Losu. Tego nie wiemy dokładnie, ale rzecz się dzieje. Jak we śnie wariata w filmie Formana lub powieści Alistaira MacLean’a w Wieży zakładników albo „Infiltracji” Martina Scorsese

Wpierw rozmowa, taka niewinna bez obietnic i przyrzeczeń żadnych. Później coś więcej- zapach białej pościeli subtelnie wstrząśnięty zapachem bliskości dwóch ciał. Bliskość i magia jak odległy kosmos, który łaskawy był dla tych dwojga: otwierał wielkie możliwości – zdawało się, że na dłużej jeśli nie zawsze.

I nagle. Przesłuchanie. Wypadło całkiem ciekawie, z punktu widzenia śledczych. On mówił, odpowiadał na jej pytania. Jedno za drugim. To było jak spowiedź. Naiwny? Być może. Sen trwał jakąś chwilę jedno jej słowo on potokiem własnych zalewał. Zeznanie. Wszystko wyśpiewał, dokładnie detal za detalem bez ograniczeń – pełne zaufanie jak taniec w rytmach samby czy rumby wciąż bliżej i bliżej, lub zaawansowany u psychologa seans.

Aż w końcu się stało. Wstała zgasiła światło przesłuchanie skończone. Na pożegnanie rzucone słowa: a ja myślałam… Nie dokończyła co na myśli miała. On nie zapytał. Kobieta po przejściach, pomyślał. Przymknął oczy na chwilę: pamięć przywołała to wszystko co było – było wspaniale. Zapewne nie raz wspomni. Może zatęskni nawet. Dziś jeszcze nie wie czy będzie żałował. Kto kogo uwiódł? Kto nie dotrzymał słowa? A może Los z nich tylko zadrwił t y l k o, rozdając pod stołem karty?

Krupier w kasynie też dziwi się trochę, choć dobrze wie, że życie to gra w pięć kart, że to ostry o wszystko poker, mimo tego zdziwienia ukryć nie potrafi.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Marku

Wzruszająca historia, choć dziwi mnie zakończenie jakie Pan wybrał, takie niezrozumiałe, bo może trudno orzec, że to się już skończyło? Ale jeśli faktycznie ktoś komuś spowiada się, oddaje swoje życie w jego ręce, maksymalnie ufa jak dziecko, a ten ktoś, obdarzony największym skarbem na świecie, wstaje i je odrzuca niedokończonym stwierdzeniem swojego rozczarowania, to znaczy, że nie był wart tego skarbu. Inna sprawa, czy obdarzając kogoś tym skarbem opieramy się na magii chemii tylko, czy na czymś poważniejszym, trwalszym, fundamentalnym wręcz…Ciężką od skarbów skrzynię stawiamy tylko na dobrym podłożu, które jest w stanie ją utrzymać i jest jej godne.
Ale tak naprawdę nigdy nie mamy 100% pewności, zwłaszcza gdy targają nami namiętności, trudno ogarnąć myśli, stajemy się bezbronni, łatwo popełnić błąd.
A więc z magii zejdźmy do prozy życia, w której jeśli chcemy coś wygrać, musimy podjąć ryzyko. Musimy też znać swoją wartość, a jeśli ktoś nie umie jej docenić, jego strata.
Ja podjęłam w życiu jedną błędną decyzję, niedojrzałą, opartą tylko na uczuciach i własnych słabościach, których źródłem było smutne dzieciństwo. Do dziś za nią płacę i muszę jeszcze ciężko popracować kilka lat by mieć szansę naprawić swój zły wybór. By dwa życia, które wydałam na świat, nie popełniły tych samych błędów i były w życiu szczęśliwsze.
Ale inne decyzje, często nie akceptowane przez moich najbliższych, z biegiem czasu potwierdzały się. Ostatnio odezwała się kuzynka, z rodziny, z którą urwałam kontakt na pogrzebie babci. Urwałam ten kontakt po raz drugi, i po raz drugi ta rodzina prosi o mój powrót. Źródłem konfliktu od zawsze był mój ojciec, obecnie zwyczajny menel, może kiedyś zbiorę się na siły pojechać powiedzieć mu w twarz jakim jest ….
A więc na koniec, z biegiem lat, dopadają nas coraz częściej wątpliwości, obawy, coraz mniej ufamy. Tego nie da się uniknąć w tej trudnej rzeczywistości, ale nie pozwólmy sobie odebrać odwagi walki o swoje, przekonania o własnej wartości i słuszności. Przed nami niejedno jeszcze pożegnanie, rozstanie i powroty.
Ale ile by tego bólu było mniej, gdyby ludzie nie tracili tego zaufania i rozmawiali ze sobą, walczyli ze słabościami, wybaczali, przyznawali się do błędów.
Życie jest takie krótkie, tak łatwo je zgasić, a tak słabo o nie walczymy, tak mało szanujemy.

Pozdrawiam i życzę odwagi w okazywaniu zaufania, jest Pan doświadczonym, mądrym mężczyzną, aż tak bardzo nie mógł się Pan pomylić...
Anna


Pani Anno

jednych wzrusza drugich może śmieszyć. Zakończenie napisze samo życie, do którego nabrałem pewnego dystansu. Zgoda, życie jest takie krótkie dla ludzi aktywnych pełnych wigoru i chęci działania.okropnie się dłuży nieudacznikom jest prawdziwą katorgą dla poważnie chorych
Ukłony


Subskrybuj zawartość