Pierwszy dzień leżenia do góry palnikiem

Już miałem użyć w niniejszym tekście zwrotu fakin szyt ale obiecałem sobie, że dziś nawet czułego k… nie użyję, no. Chociaż kusi mnie, jak…

Luuuuudzie, normalnie w brzuszku ciężko, w głowie pusto, ja sobie, ręce sobie, a nogi to już kompletnie gdzieś tam sobie.

Snejk wygląda jak beka z kończynami, tak się spasł transformers jeden.

Po wczorajszej dawce kolęd, czas na odtrutkę. Na pierwszy ogień poszli Neurotic Outsiders, co by ta dawka adrenalinki jednak znalazła dojście do żyłki jednej, albo i drugiej. Będzie ciężko, bo jak mówią wiarygodni naukowcy, żyłka w ciałku naszym mierzy sobie sto pierdziesiąt tysięcy kilometrów.

A ponieważ taka dawka energii może nie wystarczyć, to i dopalić tyż sobie trzeba. Niektórzy mówią, że idealne są w tym celu “Podmoskiewskie wieczory”, ale twierdzę, że może odrobinę pomóc to:

Jest w tym “Rambo” jakaś prawda życiowa. Nie pytaj jaka, bo sam nie wiem, jestem zbyt rozlazły, by ją znaleźć. Wolę sobie wymyśleć- wymyślić.

I tak się napisałem, choć paluszeńki nie chcą słuchać, a jeśli już to ruszają się jak na zwolnionym filmie produkcji afgańskiej.

Nawet jeść się kurka nie chce.

A zaraz posłucham sobie ballady i romanse rosyjskie, po czym pewnie smacznie, albo niesmacznie zasnę.

Albo nie i będę oglądał serial, albo morderczy film. Albo “Rocky ego”. Albo…

Świńta normalnie.

cdrfn, ale i nie.

Christmas Banners Graphic Comments

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A ja oglądałem,

wczoraj “kevin sam w Nowym Yorku”. W dodatku momentami z całą rodziną.
Eh, święta mogą być magiczne i głupawe:)
Normalnmie jakoś to wydawałoby mi się nie teges, takie rzeczy oglądać...

pzdr


No bo nie teges:-DDDD

Ale to i tak jest pryszcz.

Na nowojorskiego Kevina polazłem kiedyś do kina. Byłem najstarszy na widowni, bo to wycieczki szkolne były, jak się okazało.

Rżałem, jako te małolaty błogosławione.

...


Ale "Kevin sam w domu"

lepszy jest.
I smieszniejszy.
Ale ja z zasady sequeli nie lubię.


Jak po pewnym czasie oglądałem to cudo,

to w sumie zdziwiłem się, jakie tam natężenie przemocy.
W dwójce znaczy.
Wiem, że to przerysowane było, ale zdziwiło mnie.

...


A to fakt, niby film dla dzieci

a napierdalają się nieustannie.
No, ale taka kultura wspólczesna, że tak generalizacją pojadę


No no no!

Dziś nie używamy przekleństw, bo to jednak trochę chujowe jest.

Zamiast brzydkiego słowa na “n” użyj, proszę, np. zwrotu: “używają niekonwencjonalnych metod negocjacji”. No.

...


Mad,

z przekleństwami to ja jestem jak Natalie, zresztą luknij na tę scenę:

http://pl.youtube.com/watch?v=N3mH2D4HaCg

A eufemizm ładny ci wyszedł, coś jak kiedyś usłyszałem na kraść “zapoznać się oryginalnie z cudzą własnością”.

W sumie może się kiedyś pobawię na zajęciach z pisania czy z tłumaczeń w znajdowanie eufemizmów na różne rzeczy czy zjawiska.

pzdr


Popieram Natalie

I wielka szkoda, że nie zacznie blogować na TXT:-)))

...


Ano szkoda, no,

pzdr


Wiesz co

A ja chyba se Transformers obejrze dziś. Bo mam zbyt zwoje rozluźnione.

...


Statek na pustyni.

Oglądał ktoś “27 straconych pocałunków”?

pozdrawiam


???

...


Nie,

a co warto?
Co to w ogóle jest?
Ja zaraz będę chyba “Zakochany Paryż” oglądal, a ostatnio niezły film Ozona “Czas, który pozostał” se obejrzałem, ale smutny dość.

pzdr


To jest

koprodukcja gruzińsko-francuska. Polecam.

Stary parowiec rdzewieje na stepie, na nim siedzi kotek.

Gruzini oglądają Maupassanta w kinie objazdowym, z obowiązkowym wstępem ideologicznym pełnym odwołań do Józefa Stalina.

Nie mówiąc o motywie z orzeszkiem, którego wrodzona skromność opisać mi nie pozwala.

pozdrawiam kinematograficznie


to coś jak "Piraci z Karaibów"

I tam też taki Stalin był, tylko Davy Jones się nazywał.

...


A w ogóle to:

...


Subskrybuj zawartość