Projekt. "Starociarze (5/10)

Ta część powstała po przeczytaniu opowiadania “Niezapomniany szpak” autorstwa Jana Edwarda Kucharskiego. Jego tekst ukazał się w zbiorze “Przez lata walki” wydanego nakładem Państwowych Zakładów Wydawnictw Szkolnych, z 1966 roku, pod redakcją pp Lesława M. Bartelskiego, Janiny Boguckiej- Ordyńcowej oraz Ludwika Rajewskiego.

Można zatem powiedzieć, że mamy do czynienia z odcinkiem zainspirowanym przez cudzy tekst.

Jakie to opowiadanie, teraz sobie nie przypomnę. Poszukam, może jeszcze mam ten wojenny zbiór opowiadań, a wtedy na pewno podam tytuł utworu oraz autora.

W każdym razie “piątka” to taka próba zmierzenia się z patosem w mikroskali. Czasem lubię takie patetyczne chwile, bo dają mi poczucie dumy z przynależności do mojego narodu. Zwykle jest tak, gdy czuję zawstydzenie.

I dlatego tacy są “piąci” “Starociarze”. Można powiedzieć: ku pokrzepieniu serc.

Smacznego.

Starociarze

serial

V

Żabice. Sławek i Grzesiek przenoszą z auta do budynku gospodarczego przywiezione meble i inne starocie. Gdy kończą, Aleksandra czeka już na nich z obiadem w sadzie.

Sad. Z oddali widzimy obiadujących Aleksandrę, Sławka i Grześka.

Trochę później. Cała trójka ogląda niemal gotowy już pokoik dla dziecka, które wkrótce ma się narodzić. Sławek wygłasza hymn na cześć badań prenatalnych.

Trochę później. Sławek i Ola zostawiają Grześka- muszą jechać do lekarza na kontrolę. Odjeżdżają.

Grzesiek rąbie drwa- jest tego spora sterta.

W warsztacie Grzesiek renowuje starocie. Robi to pewnie, lecz widać, że robi to z czułością. Wygląda jakby niemal rozmawiał z przedmiotem.

Trochę później. Grzesiek wchodzi na piętro budynku gospodarczego, w którym znajduje się znany nam już las przedmiotów. Niknie w labiryncie staroci i antyków. Zatrzymuje się przed kufrem. Otwiera wieko, wyjmuje ze środka jedną z ksiąg. Wczytuje się w nią.

RETROSPEKCJA

Wczesny PRL. Gdzieś na odludziu, Urząd Bezpieczeństwa wybudował specjalny ośrodek odosobnienia, w którym przetrzymuje bez sądu i brutalnie przesłuchuje AK-owców, opozycjonistów oraz zwyczajnych ludzi, którzy mieli pecha być „wrogami systemu”. Choć ośrodek jest przepełniony, co pewien czas przywożeni są nowi więźniowie. Jednym z więźniów jest były dowódca oddziału AK, mjr Zięba.

W barakach przypominających obozy jenieckie więźniowie starają się zabić nudę.

Na jednym z placów, inny więzień, Dąbrowski, który kiedyś był dyrektorem orkiestry, przeprowadza próbę orkiestry obozowej. Próba jest chyba udana, zważywszy, że instrumenty to struny głosowe pozostałych więźniów, którzy imitują głosami odgłosy instrumentów.

W centralnym miejscu obozu stoi uschnięte drzewo.

Więźniowie postanawiają zbudować budkę dla ptaków. Ponieważ nie ma za bardzo, z czego budować, kombinują jak się da: gwoździe z szafek, wióry itd. itp.

Po uzyskanym od dowódcy obozu pozwoleniu, mjr Zięba wiesza budkę na drzewie.

Rozpoczyna się niecierpliwe oczekiwanie na przylot ptaków.
Po dłuuugim czasie w obozie pojawia się para szpaków. Więźniowie, a ku naszemu
zdziwieniu i strażnicy obozowi są zadowoleni.

Aby zadowolić szpaki, wszyscy postanawiają zrobić coś, by ptaki miały czym wymościć budkę. Mjr Zięba organizuje Komitet ds. Szpaków- ponieważ jest „ptakiem”, to może szybko złapie kontakt z nowymi lokatorami. Zięba postanawia znaleźć budulec, gdzie się da. Zabiera kolegom siano, drze sienniki tylko po to, by wziąć garstkę i wymieszać.

Sąsiednie baraki, a nawet strażnicy nie chcą być gorsi i na własną rękę zbierają budulec. Rozpoczyna się swoisty konkurs na najładniejsze materiały do wymoszczenia szpaczej budki. Mjr Zięba z poważną miną jest jednoosobowym jury.

Wreszcie szpaki zakładają gniazdo. Wszyscy wpadają w taką euforię, jakby mieli zostać wypuszczeni z obozu. Nawet strażnicy łagodnieją. Okazuje się, że każdy chce odpocząć od piekła, które ich otacza.

Niestety szczęście trwa do czasu, gdy szpak zaczyna śpiewać. Koszmar! Zdruzgotany mjr Zięba nie wie co robić. Komitet ds. Szpaków gorączkowo zastanawia się jak rozwiązać problem. Ktoś przypomina sobie „orkiestranta” Dąbrowskiego. Po wielkich namowach Dąbrowski decyduje się rozwiązać szpaczy problem.

Kilka razy dziennie Dąbrowski sterczy pod drzewem i patrzy na fałszującego ptaka- pewnie myśli, jak można tak ohydnie śpiewać. Więźniowie patrzą przez okienka baraków na Dąbrowskiego z nadzieją w oczach, jak kibice na zawodnika, gdy ten przegrywa, lecz jakim niewytłumaczalnym cudem uda mu się wygrać.

Tymczasem szpak, jakby na złość patrzy na Dąbrowskiego i fałszuje.
Dąbrowski zacina się w sobie, że nauczy szpaka śpiewać. Więźniowie zaczynają robić zakłady, czy Dąbrowskiemu uda się nauczyć ptaka gwizdać.

Przez tygodnie uczy szpaka gwizdać poszczególnych fragmentów jakiejś melodii. Niestety więźniowie tracą wiarę. Niektórzy nawet twierdzą, że ptak to „jakiś cholerny agent Ubeków.”

Wreszcie, po wielu tygodniach prób, gdy i Dąbrowski jest już na skraju wyczerpania i wygląda, jakby przewalił tonę węgla, gdy każdy z więźniów zajęty jest swoimi sprawami, a UB przeprowadza przesłuchania- szpak wychodzi z budki…

W tym samym momencie, w jednym z budynków trwa przesłuchanie mjr Zięby. Przesłuchanie bardziej przypomina tortury niż zeznania. W chwili, gdy Ubecy przystępują do kolejnej tury przesłuchań, rozlega się gwizd. Donośny, czysty- to „Mazurek Dąbrowskiego”. Ubecy przerywają zajęcie, patrzą z niedowierzaniem po sobie. Za to mjr Zięba, który do tej pory wyglądał jak zaszczute krwawe zwierzę, teraz zdaje się wypełniać go duma i pewność siebie. Rwanym głosem zaczyna śpiewać hymn narodowy.

Tymczasem wszyscy bez wyjątku zrywają się! Ubecy przerywają przesłuchania, strażnicy są zaskoczeni, więźniowie zrywają się itd. Natomiast szpak, jak gdyby nic gwiżdże donośnie hymn.

Więźniowie zaczynają płakać ze wzruszenia. Po chwili nad obozem rozbrzmiewa dobiegający ze wszystkich miejsc obozu chór śpiewający hymn narodowy.

Dąbrowski kraśnieje z dumy. Szpak kończy melodię i wraca do budki.

Później. Jesień. Budka jest już pusta. Wraca monotonia i potworne życie obozowe.

Mija zima, nastaje wiosna. Wszyscy tęsknie oczekują szpaczej rodzinki. Niestety.

Tymczasem przywieziono nowych więźniów. „Starzy” z nostalgią opowiadają „nowym” szpaczą historię.

WSPÓŁCZEŚNIE

Grzesiek przerywa czytanie, bowiem słyszy odgłos powracających Sławka i Oli. Odkłada księgę i wychodzi z budynku. Wita się z małżeństwem. Po drodze zauważa na gałęzi gromadę szpaków. Z zadumą przygląda się stadu. Ptak przekrzywia łepek i radośnie gwiżdże.

Ola, Sławek i Grzesiek wchodzą do domu.

KONIEC ODCINKA

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Dobre,

nie wiem, czy równie dobrze by wyszło na ekranie, bo może wyjść zbyt patetycznie i nieprawdopodobnie.
Ale na papierze świetne:)

pzdr


Niezłe

Na patos nieźle robią postacie będące trochę obok, a lekkim komediowo-ironicznym zacięciem. Klasyczne to cwaniakowaty kapral (do wyboru, akcent z Powiśla albo z Łyczakowa), tępy strażnik (jakiś mordziasty najlepiej), kolega z baraku zachowujący się jak archetypowy ułan itp.

Nie żeby to było konieczne, ale to naprawdę pomaga – dodatkowo daje niezły kontrast kiedy postać “nie do końca na serio” zmienia się pod wpływem akcji. Wiem, to trochę oczywiste (i cholernie Hollywoodzkie) ale skoro działa… ;)


Subskrybuj zawartość