A było to tak... (troszkę końcówka dodana)

...ale zanim powiem jak, popływam sobie:-)

Cieszę się, że nastał Dzień Wojska Polskiego, naprawdę. Zwłaszcza, że mijający tydzień był troszkę przyciężkawy. Raz, że nogi się pode mną uginacja przy próbie najmniejszego spaceru, dwa- ni to choroba, ni to przemęczenie organizmu, które skutkowało tym, że dopiero potrójna dawka apapu z musującym magnezem jakoś dała efekt.

Był też efekt uboczny. Znużenie i zasypianie przed dwudziestą.

A tu jeszcze tłucze się za ścianą faciu od kafelek, który chyba bardzo lubi swoją pracę, bo demoluje kuchnię:-)
Ale poza tym to przyzwoity gościu jest:-)

Tylko nie lubi grać w Wolfensteina .

A potem sobie wrócę, bo zgubiłem myśl… W sumie nie tyle zgubiłem, co leń mnie dopadł.

Przeglądam zdjęcia z Lubina, którymi mógłbym się podzielić. Trochę ich jest, dlatego będę stopniował, bo nawet miłość może zabić.

Kto czytał o lubińskim zabytku kinie “Polonia” ten wie, ale zawsze można sobie przypomnieć http://tekstowisko.com/maddog/54427.html i poznać subiektywną historię nie tyle przybytku architektury, co miejsca kształtującego w jakimś stopniu miasto.

Niestety dziś “Polonia” wygląda tak:

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

Generalnie Lubin ma pecha do władz. Co prawda ten obecny, buc nad buce zasłużył się w tym temacie jak mało który, ale nie zmienia to faktu, że mamy kontynuację rządów buców, nieudaczników, czy zwykłych chamów, którzy swoje istnienie zawdzięczają w większości nie swoim osiągnięciom, a tym, że w odpowiednim momencie odpowiednio zagłosowali, pili wódkę na jachtach itp itp.

Aby skończyć ten lekko zgniły temat pokaże wam tylko Rynek, o którym mówiłem jeszcze w Psychiatryku.

To już cztery lata, gdy w Lubinie straszy dziura w ziemi. Miała tam powstać Galeria Lubin, a generalnym inwestorem miała zostać miejska spółka skierowana przez radę miejską do likwidacji. Oczywiście prezio Lubina nic sobie z tego nie robił, za to w swoim stylu szczuł jednych na drugich.
Zresztą, co tu mówić o facecie, który ustami swojego przydupnika każe mieszkańcom Rynku spadać, skoro nie podoba im się ten pierdolnik, który Raczyński (prezio Lubina) zafundował im pod oknami.

No nic. Trzeba mieć charakter (prawdziwego chuja, ale zawsze charakter), by walczyć m.in. z architektem wojewódzkim, który nie chciał zaakceptować koszmarka mającego stanąć w Rynku.

W końcu sprawą zajął się NIK. Przeprowadzona kontrola okazała się druzgocąca dla prezia i jego polityki w “tem temacie”. Oczywiście Raczyńskiemu nie przeszkadzało to bluznąć w stronę NIK- u, w końcu to metodą, która m.in. sprawiła, że ten kolo został wybrany na drugą kadencję...

No i NIK chyba się wpienił, czy cuś, bo skieruje zawiadomienia do prokuratury. No.

Zresztą, sprawa zasługuje na osobny wpis i pewnie tak zrobię, jednak będzie to raczej kompilacja materiałów przygotowanych przez ludzi, którzy mają większą wiedzę w tym temacie.

Dobra, zobaczcie sobie, jak teraz ten rynkowski syf wygląda i oglądniemy ciekawsze fotografijki:

darmowy hosting obrazków

No i tak to sobie wygląda.

Ale nieważne. Bo czas pokazać to, o czym kiedyś mówił Borsuk. O napisie “Lubin” widocznym w momencie wjazdu do miasta. Co prawda B. mówił o wjeździe ze strony Chocianowa, w którym mieszka m.in. Ali Baba, co to się w zeszłym tygodniu zgubił w lesie na jagodach, których nie ma i do tej pory nie wiadomo, czy z tego lasu wyszedł. Bo jest tam też takie pole kukurydzy. Kiedyś poszedłem na grzyby, jednak gdy zobaczyłem, że na polanie rośnie kuku, w dodatku niepilnowana, odpuściłem sobie i wróciłem do chawirki z wiadrem producenta gazów.

No w każdym razie ten napis, o którym mówił Borsuk widać też od strony Wrocławia. Jest po prawej stronie i zobaczycie go w sporej odległości od miasta.

darmowy hosting obrazków

Zobaczycie też to:

darmowy hosting obrazków

Jest to spore urozmaicenie krajobrazowe Lubina chociażby ze względu na to, że jako miasto leżymy sobie na równince, tumba- tumba- tumbalalajka i kurczę nie ma tu jakiejś przyzwoitej górki, poza usypanymi, ani wyżynki, ani rzeki nawet. Do licha, nawet kaczki zapieprzają pieszo po naszej Smródce, bo ni ma jak pływaty.

No i ten widok to jakiś sposób na urozmaicenie tej nudnej linii brzegowej. Ładne wysypisko śmieci, prawda?

I tak mówiłem, że nawet najbrzydsze miasto ma swoje plusy, tylko trzeba je znaleźć. Eeee…nie mówiłem tak? Nieważne, ale ładnie brzmi.

No dobra, i ten…chodzi mi…no wiecie o co, nie będę się tegował. Nie pamiętam, czy pokazywałem wam kawałek stawu, obok którego był kiedyś pałac po wojnie rozebrany na odbudowę zniszczonej stolicy, czy coś takiego. No w każdym razie chodzi mi o to, że ten staw to bardzo miła odmiana od szaroburego miasta. A gdy przyjrzysz się, to znajdziesz ciekawe obrazki, jak ten:

darmowy hosting obrazków

Istnieje pewna teoria co do tego miejsca. Chodzi o to, że to drzewko wygięło się pod wpływem siły wyższej. Sądząc z kształtów wygięcia to prawdopodobnie pozostałość pośladków G, która miała niemiły zwyczaj deformowania w ten sposób wszystkiego na czym siadła. Może dlatego tak szybko znikły ławki z tyłu ulicy Sowiej. Odzyskano je dopiero niedawno, gdy G wyprowadziła się i przekształca na swoją modłę m. in. kościelne ławy w innej części Lubina.

Kiedyś mieliśmy swojego mistrza świata w kulturystyce amatorów, Daszkiewicza jeśli mnie mózg nie myli. Była fajna paka bokserska, był pingiel oraz mecz Polska- Chiny w Hali Sportowej na ul. Składowej. Była też najstarsza w Europie fabryka lutnicza “Defil”, sprzedana po cichu kolesiowi od budowlanki. Wkurzające to jest, bo zamiast zrobić z tego perełkę regionu, ale taką perełkę kulturalno- rozrywkową- i niech będzie, że handlową, zrobiono z tego tak bez pomyślunku jakąś budę na stragany i szczęki. Tak więc jakieś tam cuda są. Ważne, by każdy wiedział, że w czasie wojny fabryka produkowała na przykład skrzynki na amunicję i zdaje się garnitury sosnowe dla wracających z frontu hitlerowców. No i piwa rozlewnie mieliśmy…

Ale nowe czasy to nowe budowle. Nie tylko hipermarkety, z których zaczyna słynąć Lubin w okolicy.

To skocznia narciarska. Co prawda skoczków z prawdziwego zdarzenia jeszcze nie mamy, ale za to kompleks skoczni średniej, dużej i mamuciej już jest.

darmowy hosting obrazków

Za to drugim końcu miasta, trochę w stronę Osieka, a nieco bliżej obwodnicy na Wrocław, za lasem, którego część wam pokazywałem są stawy hodowlanej. To znaczy były, bo teraz to teren prywatny i nikomu nic do tego. W każdym razie za łebka chodziło się tam i pływało. Stawy były dwa. Jeden dosyć płytki. Można było dojść mniej więcej do połowy, a woda sięgała po pas. Było się szczylem, więc nie przywiązywało się wagi, że ekologiczni rolnicy karmili ryby zdechłą krową na przykład. Nawet łabędzie miały swoje gniazdo i atakowały każdego, kto myślał, że jest na tyle cwany, by zaczepiać to smaczne ptactwo.

Kiedyś przyniosłem pijawki, chciałem na własne oczy zobaczyć jak toto wygląda. Raz nawet przylepiła mi się do lewej nogi. I już nie wiem, czy te problemy z girą to pozostałość po tej gliździe…

Łapało się też uklejki, czy inne pływające padło, a skrzek to wyglądał na dłoni, jak galaretka. No w każdym razie było bardzo fajnie i mnóstwo ludzi z okolicy chodziło tu bawić się i pływać.

Drugi staw był głęboki. Trzeba było uważać. Zawsze, gdy pływałem na materacu, kurczowo się go trzymałem i spocony machałem szkitami, by jak najprędzej dopłynąć do brzegu.

Żeby dojśc do stawów trzeba było przejść przez las, a potem taką łąkę. Jak poczułeś, że masz pod stopami miękko to nie znaczy, że wdepnąłeś w talerz, lecz wszedłeś na torfowisko. Przy ładnej pogodzie była to przyjemność, bo ciepłe toto było i mięciunie, grzesiu:-D

Choć z tymi talerzami to nie do końca takie proste, bo zwierzę co robi talerze było częstym gościem łąki zwłaszcza, gdy zerwało się z łańcucha. Niedaleko były pastwiska.

Po drodze trzeba było obejść taką jakby wyspę drzew. Wewnatrz której hulały ślimaki wielkości pięści.

No i się szło.

I się mijało coś takiego:

darmowy hosting obrazków

Mam tych zdjątek więcej, ale niestety nie są to fotki pokazujące stawy. Raz, że nikt wtedy nie myślał, że będzie coś takiego jak internet, a dwa, że wejście na teren stawów jest teraz zakazane.

Jest za to obrazek zrobiony z punktu widzenia talerza dokładnie na tym pastwisku, z którego zrywały się krowiny:

darmowy hosting obrazków

A teraz proszę dać to na samą górę, bo już za dużo tej Gruzji.

Tak sobie myślę, że zamiast pisać nową notkę, trzasnę epilog. Najpierw myślałem, że on od czapy, taki odkutaśny, ale w jakiś sposób łączy się. A chodzi o koleżankę, która nieoczekiwanie znalazła się nad Morzem Północnym. Człowiek pracuje, pije piwo, wódkę, czasem wysłuchuje jobów tylko dlatego, że nie chce spadać do poziomu mentalnych kalek, ale nie zwraca się uwagi na to, co dzieje się ze znajomymi niewidzianymi nawet od pół roku, nie mówiąc o roku, dwóch. No i widzę, że coraz więcej, ja wiem czy można określić ich mianem przyjaciół... Zresztą przyjaciół nie mianuje się na zasadzie widzenia i gadania codziennego, czy cotygodniowego…Zresztą sami wiecie, jak to działa, więc co będę robić wykład w dupę jeża. No niech będzie, przyjaciele. A więc okazuje się, że coraz więcej moich przyjaciół jest Tam, za granicą. Ludzie, których nie pchnęła do wyjazdu żądza pieniądza. To znaczy w pewnym stopniu też, ale nie był to motyw nr 1. Kurczę, źle mi z tym. Czyżby nadszedł czas, by przewartościować pewne sprawy?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Mad

porażające zdjęcie, znaczy niektóre

wiesz wychodzi na to że to taka Polska w pigule

prezes,traktor,redaktor


Wiesz,

to jeszcze nic, bo np. taki Stojek, o którym wspomniałem dwa wpisy temu już jest obrzygiwany w lubinskim necie tylko dlatego, że tworzy coś niezależnego od władz.
Stary mechanizm: vip udaje szarego internautę, pisze maile, szydzi, drwi, insynuuje, powie dziennikarzom, że gość taki owaki.

A facet robi to co umie najlepiej- tworzy z łebkami niezależną kulturę. I są efekty. Za śmieszne pieniądze, w śmiesznych warunkach, przy napierdalance ze strony bossa kultura w Lubinku.

Takaja żyzn, fuck…

Human Bazooka


Meszuga kelew

Fraczkiewicz sie chyba zdziwil, jak zobaczyl nowa jakosc swojej rzezby…
pozdrawiam


Oby nie zaklął:-)

Human Bazooka


Subskrybuj zawartość