Popisowcowi staroć o "Pasji"

Gdyby oceniać “Pasję” w kategoriach czysto filmowych, nota nie byłaby zachwycająca. Brak akcji, postacie ledwo zarysowane… A jednak film budzi emocje. Poraża, wzrusza, szokuje. Bo dotyczy najsłynniejszej postaci świata: Jezusa. Jego ostatnich chwil życia. To dlatego film budzi tyle namiętności.

I dopiero na tym tle spróbujmy ocenić film Gibsona. Czy jest kontrowersyjny? Nie. Rzekłbym, że twórcy podeszli do tematu w sposób wyjątkowo ostrożny. Czy jest antysemicki? To tak, jakby mówić, że Nowy Testament jest antysemicki…

Czy “Pasja” epatuje sadyzmem, jak chce m.in. Adam Hanuszkiewicz? Jest przecież szereg filmów, których natężenie przemocy – i to bezmyślnej – wielokroć przekracza przemoc zawartą w “Pasji”. “Starship Troopers”, “Pamięć absolutna”, czy “7 bram piekła” to tylko cząstka. Spójrzmy na dzisiejsze bajki, na baśnie braci Grimm, które wychowują dzieci na sadystów. Wreszcie spójrzmy, kto został gubernatorem Kaliforni – król filmowej przemocy podniesionej do czystej rozrywki. Nauczycie rozwiązań “nie myśl- zabij”. A przecież Schwarzenegger to republikanin, powołuje się na nauki Jezusa… Co prawda Arnie coraz bardziej skręca na lewo ostatnimi czasy, ale jego polityczne „dzieciństwo” pozostaje faktem.

Gibson porwał się na świętość. Chciał pokazać, co kryje się za cierpieniem Jezusa i zrobił to. Jezus w “Pasji” to postać świadoma swego losu. Wie, że czeka go śmierć. Wie, jaka. Mimo tego, nie zapiera się swego boga. Choć boi się, mówi o swych marzeniach, o powinnościach wobec siebie i boga. O poświęceniu i miłości. Choć mógł, nie wyparł się prawdy. Zapłacił za to straszliwą cenę.

Przemoc w “Pasji” jest niezbędnym sposobem opowiedzenia historii. Dziś, gdy idziemy na mszę w przerwie między programem kulinarnym a teledurniejem, beznamiętnie powtarzamy słowa Ewangelii, “Pasja” mówi: spójrzcie, czym było biczowanie – jatką na granicy śmierci!
Spójrzcie, oto dlaczego krzyżowanie uznane było za najstraszliwszą karę! Spójrzcie, nawet w chwili śmierci, Jezus modli się za swych oprawców!

A Wy? Czy w ogóle zdawaliśmy sobie sprawę z wagi słów umierającego Jezusa? Czym one dla nas były?

“Pasja” jest filmem potrzebnym wierzącym i ateistom.

Dla chrześcijan jest wręcz niebezpieczna: konfrontuje ich z własną wiarą.
Ba, stanowi żądanie jej wyznania; czy żyję w ułudzie? Czy wierzę? I w co wierzę? Co robię, by Jego śmierć wciąż miała sens?

Natomiast dla ateistów “Pasja” jest wyzwaniem. Oto jaką cenę płaci człowiek za dążenie własną drogą. Za złamanie skostniałych struktur i przeciwstawienie się bigoterii. To wreszcie lekcja, że są wartości, dla których warto zginąć.

I tu objawia się zupełnie nowy aspekt “Pasji”: współczesny.
Ilu z nas jest w stanie nie załamać się i nie ulec presji współczesnych faryzeuszy? Ilu z nas potrafi unieść swój krzyż?

“Pasja” nie jest orgią przemocy. Nie jest historią sprzed dwóch tysięcy lat. To historia, która mogłaby wydarzyć się tu i teraz.

I to jest wstrząsające.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Mad Dogu

W 90% to jest to, co myślę o tym filmie. Nie da się zrozumieć ofiary Jezusa bez pojęcia, na jaki los, na jakie cierpienie się zdecydował. Dlatego cały ten okrutny naturalizm “Pasji” ma sens. W przeciwieństwie do bezsensownych jatek w wielu filmach nie służących niczemu poza wątpliwą rozrywką oglądających.

Gibson ma rację – poznawanie historii Jezusa w tradycyjny kościelny słowny sposób prowadzi do powierzchowności i płycizny wiary współczesnych ludzi.

Nie zgadzam się tylko z zakończeniem Twojego tekstu. Albo go nie rozumiem. Owszem, rozumiem, ze i dziś można płacić za przekonania, że są faryzeusze, ale paraleli z Jezusem za bardzo nie widzę.

Pozdr.


Hm,

,,Przemoc w “Pasji” jest niezbędnym sposobem opowiedzenia historii. “

A dla mnie nie, dla mnie jest tam scen kilka niepotrzebnych i mających tylko szokować, nic nie mówiących, takie tanie motywy z horroru, motywy wręcz pornograficzne (bo epatowanie przemnocą to rodzaj pornografii), np. scena jak kruk wydziobuje przestępcy z krzyża oko.
Albo ten szatan, który wygląda jak wokalista Tiamatu, no tyż motwy horrorowaty tylko.

Czy scena jak Judasz był traktowany i jego samobhójstwo.
Co do samej meki Chrystua,m jest po prostu pokazana tak, że męczy, ja czekałem na przerwy tylko, nic nowego się z tego filmu nie dowiedziałem.

jest piękna, symboliczna scena jak zmywa Maryja krew Jezusa, poza tym wiele nie widzę tam.

Poza tym ,,Pasja” nudzi,ma się jej dostyć, ale to nie jest dosyć w taki sposób jaki ma się film ,,Lilja 4-ever:”, który wstrząsa, przeraża, oczyszcza i powoduje, że chce się płakać.
,,Pasji” miałem dosyć tak jak miałem ,


Kurczę Przemek

właśnie podobnie myślę o Pasji Gibsona, tam czuć prawdziwy ból i cierpienie.
Może dzięki temu zapisowi na taśmie filmowej, ktoś postanowi coś dobrego?

Może komuś się zachce przemyśleć słowa Chrystusa?

Może to nie wiele, ale jednak…

Pozdrawiam refleksyjnie.


Popisowcu

Zakończenie miało służyć temu, by niewierzący przesunął sobie Jezusa w “Pasji” na bliższy sobie poziom.
Tak, by bardziej odczuwał poziom emocji u wierzących.

Kurczę, moze zapętliłem troszke, jakby co, spróbuję dopowiadać.


grzesiu

Bo i ten film w moim odczuciu nie zamierzał zwrócić uwagi ateuszy.
Gibson ich olał.
Jego interesowali wierzący. A w zasadzie ich fasadowa wiara.

Zgoda, ze są tandetne sceny. Jesli mialbym czepic sie, to beda to trzy: – po smierci Jeszuy, w swiatyni – wspomniany przez ciebie kruk – po smierci Jeszuy reakcja diabla – no moze jeszcze zachowanie faryzeuszy w czasie sądu

natomiast kapitalne są te krociutkie retrospekcje, przyjrzyjcie sie Cavezielowi grajacego Jeszue, on gra kolesia, ktorego chcielibysmy miec za dobrego kumpla

a zmartwychwstanie to wg mnie- choc minimalistycznie pokazane- majstersztyk

Human Bazooka


Iwono

Znany mi jest jeden przypadek, gdy facet pod wplywem tego filmu przyznal sie do morderstwa.

Human Bazooka


Ucięło mi fragment komenta

dopowiem
,,pasji” miałem dosyć jak na przykład ,,requiem dla snu”, epatowanie przemocą, dziwne, męczące obrazy, szokowanie widza itd.
Nie dla mnie.

A co do bólu i cierpienia, to jest mnóstwo filmowych pojdeynczych scen, które lepiej przedstawiają te motywy niż cała ,,Pasja” (oczywiście wg mnie)
Bo jeżeli 12 czy 15 minut biczowania ma być świetnym obrazem bólu, no to sorry, dla mnie nie jest.


Grzesiu

Bo ten film nie był pomyślany jako dzieło dla koneserów, lecz jako obraz, który poruszy ludźmi i ich ewentualnie nawróci. Zwykłych ludzi, masy, a nie artystyczne dusze, szukające piękna formy. Dlatego szatan musiał wyglądać dostatecznie szatańsko, a kruk wydłubać oko przestępcy, który bluźnił. Proste schematy dla większości.

Mówisz, że męka męczy? To co miał Mel zrobić – skrocić ją do dwóch krótkich scenek i kilku kadrów, jak to drzewiej bywało? Jeśli masz zrozumieć mękę męczonego, musisz cierpieć razem z nim.

Dowiedzieć się czegoś nowego było trudna, bo historia jest powszechnie znana.

Pozdr.


No widzisz, tak niewiele

a tak wiele, bo…no właśnie.


Mad Dogu

OK, rozumiem – dla niewierzących.

Pozdr.


no prosze

dwa rozne zdania- ale chyba majace podobny sens.

Human Bazooka


Mad Dogu

O widzisz, to jest sedno sprawy – film przywracający wierzącym wiarę, budzący ich z powierzchowności..

Pozdr.


Grzesiu

Z fimoznawczego punktu widzenia tak długie, naturalistyczne prezentowanie cierpienia jest pomysłem całkowicie chybionym. Ale jeśli spojrzysz na to z punktu widzenia celu – już nie. Bo ta długość scen uświadamia, że to trwało wiele dłużej niż czytanie ewangelii.

Pozdr.


Pani Algo

On to dlatego właśnie nakręcił. Nie krył się z tym celem przecież.

Pozdr.


>grześ

A co ty taki delikatnuśny, jakby powiedział ks. Orzech – duduś?


Popisowiec

A uważa pan, że źle uczynił?

Wie pan, że Bóg raduje się z jednego nawróconego grzesznika więcej, niż z pobożnych całe życie.
Bo ci już na pewno dostąpią Królestwa Niebieskiego, a ten który błądzi i wreszcie odnalazł drogę?

To jak z przypowieści o synu marnotrawnym i mi się wydaje, że każda forma odnalezienia drogi jest wskazana, a jeżeli nawet przkazem Gibsona?

Chwała mu za to!


Acha i jeżeli kimś to wstrząśnie

to znak, że budzi emocje, czyli pobudza do myślenia.


Pani Algo

Przeciwnie. Uważam, że zrobił dobrze. I dlatego tego filmu bronię, tłumacząc jego wartość poprzez cel. Zresztą sam, oglądając “Pasję” po raz pierwszy, czułem się przede wszystkim poruszony religijnie, za co jestem Melowi wdzięczny. A gdy czytam o nawróceniach, to już w ogóle…

Pozdr.


Popisowiec

Ja oglądając go po raz pierwszy, hm..byłam zszokowana, to było dawno, a potem były jeszcze inne seanse tego filmu i mogę Panu powiedzieć on wstrząsa za każdym razem, bo ból Chrystusa który znosi przez nas jest namacalnym.

I to jest sedno i tu jest wdzięczność dla Gibsona, że nie zrobił nowej cukierkowej produkcji, tylko pokazał naszą nędzę, nędzę grzesznika.

I dzięki temu coś wygrał w tym holywodzkim światku, a nam pokazał, że nawet tam można myśleć normalnie.

Pozdrawiam serdecznie.


Dlaczego mnie Pasja się nie podobała

Bo jest dosłowna, bo jest toporna, bo jest powierzchowna, bo jest bajdą z rodzaju tych, że jak będziesz źle się zachowywał to trafisz do piekła gdzie rogate diabełki będą cię gotowały w smole i kłuły widełkami. Tym razem jest Patrz Jezusa schlastali, a ty mu czym się odwdzięczasz?
Jeśli adresatem były osoby wierzące, ale niezaangażowane to zastanawiam się jak ich miał poruszyć film? jakie emocje wywołać?
Zgadzam się z grzesiem, że epatowanie przemocą było przesadzone i w moim przekonaniu chybione. Robienie z Chrystusa krwawego befsztyku skutecznie znieczula. Po kilku minutach gdy oswajamy się z krwią i mięchem patrzymy na kolejne razy beznamiętnie. Najgorsze jest, że film niewiele wyjaśnia na czym polegała ofiara Chrystusa i jakie miała znaczenie.
Może to wina podejścia do całej istoty ewangelii, w której pasja to drobny epizod, a z której robi się kluczowy epilog.


grzesiu

“szatan, który wygląda jak wokalista Tiamatu”

dobre :)

@all

obejrzyjcie odcinek South Parku – “The Passion Of The Jew”

“Kto nie pije wódki, ten jest gruby i malutki”


"Pasja"

Generalnie w tym filmie kluczowy jest sam tytuł. Kluczowy w zrozumieniu tego, czym jest ten film. Przeciez to klasyczne odwołanie do misteriów passyjnych. A one znowu oznaczają współprzeżywanie .

I ten film ma dokladnie taka strukturę. Identyczną z tymi misteriami, identyczna z drogą krzyzową.
Osoba wierząca uczestniczy w całości tych wydarzeń.
Jest nie tylko widzem, ale i uczestnikiem wydarzenia.
Jeśli więc Jezus jest biczowany aż do bólu oczu, aż do chwili, w której w człowieku rodzi sie ból, gdzies głeboko, w samym środku człowieka i taka myśl “Boże, niech to sie już skończy, to potworne”, to o to własnie chodzi. O naturalizm sytuacji, który człowiekowi otwartemu i wrażliwemu umożliwia jakiś tam poziom zjednoczenia sie z cierpiącym Bogiem-Człowiekiem.

“Pasja” jest filmem genialnym, bo jest nie tylko filmem. Myślę, że właśnie z tego powodu jest tak nienawidzona przez róznych progresistów i dlatego podejmuje się próby ośmieszenia tego filmu i samego Gipsona. Bowiem wymowa tego, co w “Pasji” jest, jest dla lewicowych sił ciemności zwyczajnie zabójcza.


Madzie

super text.


Jacer,

chodzi nie o moją delikatność czy jej brak, chodzi o to, że ,,pasja” mnie zwyczajnie znudziła i znużyła, niekiedy rozbawiła (te chwyty z taniego horroru), niekiedy zniesmaczyła.
To już dużo bardziej potrafiłem się wczuć w ,,Apocalypt”, choć przemocy tam pewnie więcej i dfrastycznych scen, ale poczułem coś, coś mnie ruszyło.
W ,,Pasji” jedna scena własciwi…
Zresztą ja w ogóle pewnie jestem dziwny, bo tak jak nudza mnie bluzgi i obelgi w necie, tak nudzi mnie przemoc w filmach, własciwie jest bardzo mało filmów, w których uważam, że jest potrzebna, nawet dobre filmy (np. ,,Głową w mur” traca moim zdaniem, bo momentami są zbyt dosłowne, zbyt realistyczne czy raczej naturalistyczne.
Film fabulkarny nie ma byc dokumentem czy reportażem, gdzie pokazuje nam się wszystko dosłownie i dokłądnie, prezentując w taki sposób, że nie zostaje miejsca na przemyślenia, na refleksję itd./


Wow,tego nie da się tak zostawić:)

,,“Pasja” jest filmem genialnym, bo jest nie tylko filmem.”

wow, Arturze, neie dla wszystkich, nie dla wszystkich,

,,Myślę, że właśnie z tego powodu jest tak nienawidzona przez róznych progresistów”
e tam, znam nie progresistów, a całkiem dobrych katolików, którzy mają zdanie o ,,Pasji” jak ja.
Nie każdy musi widzieć 15 minut biczowania, by se wyobrazić ból Chgrystusa, wystarczy popatrzeć na krzyż czy pójść na Droge Krzyżowąa lbo zobaczyć jakąś Pietę.

,, i dlatego podejmuje się próby ośmieszenia tego filmu i samego Gipsona. “

E tam, czy krtytyka ma być ośmieszeniem?
Oczywiście nawiedzeni bredzili coś o antysemityzmie ,,pasji”, ale ludzie mają różne hobby, ty wszędzie widzisz lewaków, inni moga wszędzie widzieć antysemitów.
A Gibson się sam ośmieszał, choćby jazdą po pijanemu i jakimiś rozróbami czy innymi happeningami po alkoholu.

,,bowiem wymowa tego, co w “Pasji” jest, jest dla lewicowych sił ciemności zwyczajnie zabójcza.”

O Boże, cudne , ,,lewicowe siły ciemności”, uśmiałem się:)

Poza tym wiesz, wymowa tego, co jest w ,,Pasji” jest w kulturze zachodniej znana od jakichś 2 tysięcy lat, w Polsce od tysiąca.
Naprawdę nie trza ,,Pasji”, by pokazać wymowę meki Chrystusa czy jej sens.


Artur

Wielkie dzięki:-)

Human Bazooka


>grześ

No to pozostają ci tylko komedie romantyczne ;))

A rybę jesteś w stanie ubić albo kurę?


grzesiu

Ale wydaje mi sie, ze popelniasz tu błąd, który jakos probujemy tlumaczyc.
Jest nim oglądanie tego filmu w oderwaniu od zamiaru tworcy i kontekstu.
No w sumie tak tez mozna.

Human Bazooka


grzesiu

zabierałem się do napisania czegoś, ale Ty to dobrze ująłeś ...

dla mnie osobiście ten film jest pusty jak wielkanocna wydmuszka

“Kto nie pije wódki, ten jest gruby i malutki”


Jeszcze jedno,

taki mój eksperyment, wyobraźcie sobie, że nic ale to nic o Jezusie nie słyszeliście, nie czytaliście żadnej ksiązki, nie słyszeliście piesni wielkopostnych, nie słyszeliście jakiegoś genialnego kazania, nie obejrzeliście innych filmów, nie czytaliście Biblii dla dzieci i Pisma Świętego, nie chodziliście na religię, nie modliliście itd.

Co wam powie wtedy ,,Pasja” o tym, kim był Jezus?
Co wam powie o miłości, cierpieniu, sensie czy bezsensie, poświęceniu, życiu, śmierci, Bogu?

Moim zdaniem tyle co nic.

Bo to film komiksowy w gruncie rzeczy, komercyjny i w stylu wspólczesnej kultury, tyle, że tej płytszej.

pzdr


Jacer,, no co ty,

wielbię horrory,westerny, czarne kryminały, thrillery i dużo różnych gatunków, w których przemoc jest.

A co do drugiego pytania, pewnie jakbym musiał, to byłbym w stanie.

Pzdr


>grześ

Jakbym musiał?

To jeszcze karpia na święta nie ubiłeś?!!!?? ;)

Filety ze sklepu bez ości? ;)

I co , te horrory sa lepsze niz Pasja? Bardziej artystycznie tam się szlachtowali?


grzesiu

Ty czytasz komentarze? Powyzsze?
Przeciez tam jest kilka razy napisane o tym, o co teraz pytasz…

Human Bazooka


Jacer, sa lepsze,

bo w nich przemoc jest elementem konwencji i jest z tego względu potrzebna.
(Mówię o horrorach typu, nie wiem, ,,KrzyK” czy ,,Koszmar z ulicy wiązów”, bo w dobrych horrrorach przemocy w sumie niewiele bardzo musi być, klimat jest najważniejszy)

Zresztą przecież napisałem, że własnie ,,pasja” nie powinna czerpać z horroru, chyba, że z horroru egzystencjalnego jakiegoś.

pzdr


Mad

tak lekko off top … do mnie bardziej przemówił film Scorsese niż Gibsona… no ale “Pasja” do “Ostatniego kuszenia” ma sie jak “Mad Max” do “Chłopców z ferajny” ... ;-) ...

mokrego pogańskiego dyngusa życzy poganin DxSx

“Kto nie pije wódki, ten jest gruby i malutki”


Mad, no okej,

no to się zgadzamy, tylko, że ja z tego wyciagam wniosek, że Gibson pokazał historię tak, że nie jest uniwersalna i dla mnie to jest wada.
Dla ciebie i dla popisowca nie.
Okej, rozumiem.

Pzdr


>grześ

No ale dla Jezusa ta droga krzyżowa to był właśnie horror.

Ten film to historia człowieka, który to przeszedł – ten właśnie horror.

Czy gdyby “Pasja” była, tak jak to ty chcesz, zrobiona bardziej artystycznie, to by była bardziej prawdziwa?


>grześ

Uniwersalna w stosunku do czego?


Docencie

No tak, ale wszystko zależy od koncepcji twórcy, tak?
No więc nie ma co porównywać nieporównywalnego.
Zresztą powiem tak: dosyć niezręcznie jest mi bronić “Pasji”.
Jako ateista.

Human Bazooka


Mad

ja wiem … taka podpierducha z mojej strony :)

Gibsona nawet cenię za pierwszego Mada, bo potem to jakoś tak średnio … a jak oglądam “Zabójczą Broń” (lubię ... Leo Getz jest de best :)) to mam dziwne odczucia jak walczy z apartheidem :)

a tak poważnie to od strony technicznej efektów gore “Pasja” jest bez zarzutu.

a ha to nieporównywalne to chodzi Ci o “MM” i “Chłopców” czy “Pasję” i “Ostatnie kuszenie”?

:)

“Nie wierzę w astrologię, bo jestem spod znaku Ryb, a Ryby nie wierzą w astrologię.”
Albert Einstein


Doc

No to, o czym w tym wątku, czyli filmy o Geeeezzzz:-)

Human Bazooka


Mad

ok ok ok ;-)

“Nie wierzę w astrologię, bo jestem spod znaku Ryb, a Ryby nie wierzą w astrologię.”
Albert Einstein


Hm, Jacer

no właśnie ja mam wątpliwości czy ,,pasja” jest taka prawdziwa, ale nieważne w sumie.
Uniwersalna nie jest w ztym znaczeniu, że komuś, dla kogo historia Jezusa by byuła obca, ,,Pasja” wiele nie przekaże,o tomi chodziło.
Tak samo, jak niewiele da watpiącym czy niewierzącym.

pzdr


@ MAD DOG

Doskonale napisane.

I tyle.


Misqot

Dzięki.

I Spokojnych Świąt.

Human Bazooka


Grzesiu

tecumseh

,,“Pasja” jest filmem genialnym, bo jest nie tylko filmem.”

wow, Arturze, neie dla wszystkich, nie dla wszystkich,

a kogo, poza lewakami, obchodza WSZYSCY?

,,Myślę, że właśnie z tego powodu jest tak nienawidzona przez róznych progresistów”
e tam, znam nie progresistów, a całkiem dobrych katolików, którzy mają zdanie o ,,Pasji” jak ja.

nienawidzą “Pasji”? ty jej nienawidzisz? Bo jeśli chodzi ci tylko o marudzenie- to ja o marudzeniu nie pisałem.

Nie każdy musi widzieć 15 minut biczowania, by se wyobrazić ból Chgrystusa, wystarczy popatrzeć na krzyż czy pójść na Droge Krzyżowąa lbo zobaczyć jakąś Pietę.

no widzisz, Grzesiu, tu nie chodzi o to, żeby sobie wyobrazić, bo to dziecinada, tylko tu chodzi o współuczestnictwo, współodczuwanie. To znacznie powazniejsza sprawa.

,, i dlatego podejmuje się próby ośmieszenia tego filmu i samego Gipsona. “

E tam, czy krtytyka ma być ośmieszeniem?

krytyka nie, no ale jakos nie natrafiłem jeszcze na żadną rzetelną krytyke, za to co i rusz nacinalem sie na texty, że Gibson to jest jakis fanatyk z fanatycznego odłamu fanatycznych chrzescijan.

Oczywiście nawiedzeni bredzili coś o antysemityzmie ,,pasji”, ale ludzie mają różne hobby, ty wszędzie widzisz lewaków, inni moga wszędzie widzieć antysemitów.

ja nie widze lewaków wszędzie tylko tam, gdzie są. Ci od antysemityzmu widza antysemityzm takze tam, gdzie go nie ma. Na tym, z grubsza, polega rożnica.

A Gibson się sam ośmieszał, choćby jazdą po pijanemu i jakimiś rozróbami czy innymi happeningami po alkoholu.

osmieszył się jazdą po alko? Ja w tym nie widze nic ośmieszającego. Zwlaszcza w Stanach.

,,bowiem wymowa tego, co w “Pasji” jest, jest dla lewicowych sił ciemności zwyczajnie zabójcza.”

O Boże, cudne , ,,lewicowe siły ciemności”, uśmiałem się:)

ciesze się, przynajmniej masz coś z zycia na święta

Poza tym wiesz, wymowa tego, co jest w ,,Pasji” jest w kulturze zachodniej znana od jakichś 2 tysięcy lat, w Polsce od tysiąca.

twierdzenie Pitagorasa tez i co, uwazasz, że nie warto o nim przypominac?

Naprawdę nie trza ,,Pasji”, by pokazać wymowę meki Chrystusa czy jej sens.

widac trza


Grzesiu

tecumseh

taki mój eksperyment, wyobraźcie sobie, że nic ale to nic o Jezusie nie słyszeliście, nie czytaliście żadnej ksiązki, nie słyszeliście piesni wielkopostnych, nie słyszeliście jakiegoś genialnego kazania, nie obejrzeliście innych filmów, nie czytaliście Biblii dla dzieci i Pisma Świętego, nie chodziliście na religię, nie modliliście itd.

widzisz, Grzesiu, cały problem z lewakami polega z grubsza na tym, że oni, by “udowodnić” swoje rózne rojenia potrzebuja jakiegos wymyślonego modelu innego niz otaczająca ich rzeczywstość. W komencie do mnie napisałeś, że przeciez to jest od 2000 lat znany temat. Skoro tak to z jakiej okazji mamy sobvie wyobrażać jakąś twoją wydumaną sytuację? Żyjemy w rzeczywistości, w której historia Jezusa jest jakos tam powszechnie znana. Więc i film nie jest jakims edukacyjniakiem i powtórką z historii. To jest filmowa wersja misterium pasyjnego. To chyba proste i zrozumiałe, prawda? Nie musi sie to podobac wszystkim, bo i po co? Ale bez sensu jest psioczyc OBOK tematu.

Co wam powie wtedy ,,Pasja” o tym, kim był Jezus?
Co wam powie o miłości, cierpieniu, sensie czy bezsensie, poświęceniu, życiu, śmierci, Bogu?

w świecie ralnym, w którym istniejemy mówi nam bardzo duzo. Wystarczy mięc oczy do patrzenia i uszy do słuchania. Można sie tez znudzic i zniesmaczyć, ale wtedy nici z “powiedzenia o miłości, cierpieniu, sensie czy bezsensie” etc.

Moim zdaniem tyle co nic.

chwalic Boga twoje zdanie jest tylko twoje.

Bo to film komiksowy w gruncie rzeczy, komercyjny i w stylu wspólczesnej kultury, tyle, że tej płytszej.

oczywiście, tak własnie jest. Film ten odwoluje sie do wszystkich schematów ludycznych, gdyz jest to przeniesiona na celuloid PASJA. Nie zgodze sie tylko co do tej komiksowości. Komiskowośc zaklada pewne spłaszczenie bohaterów ze względu na formę przekazu. w przypadku “Pasji” cos takiego nie ma miejsca. Wystarczy sama modlitwa w Ogrójcu, by zaprzeczyć tej komiksowości. No ale jako sie rzekło- trzeba miec otwarty na to umysl i zmysły.

pzdr


Aha, i jeszcze coś

rzecz dotyczy kunsztu reżyserskiego: sprawić, by Monica Belucci była w tym filmie “niwidzialna” to naprawdę sztuka!

Human Bazooka


Mad

Ave Mad!

Dokładnie.

Ty znasz zapewne “Kucharza, zlodzieja, jego żone i jej kochanka’ Greenewaya? Tam gra taka paskudna angielka tę zonę złodzieja. Teraz mi wypadło jej nazwisko z glowy. I tam w tym filmie jest taka scena, w której ta paskudna angielka i jej paskudny kochanek bibliotekarz (oboje ludzie nieładni bardzo) są nago wywożeni z restauracji na pace ciężarówki ze zgniłymi póltuszami wieprzowymi na hakach. I roje much tam brzęczą tak, że się rzygac chce. Pamiętasz tę scenę? Oni nadzy, ochlapani tym miesem gnijącym, które sie o nich obija, te muchy bzyczą, spaw jest juz w fazie świstaka, czyli przy migdalkach. Ale ci ludzie sa w tym wszystkim… piękni. Kurwa, to jest niewiarygodne, ale ci ludzie sa PIĘKNI.

Boska Monisia Super Dupa Belluci w Passji jest antyteza tej dwójki z “Kucharza”. Jest niewidzialna przy całej swej widzialności.
Kunszt i artyzm.
I w jednym i w drugim przypadku.

Mad, jeszcze raz wielkie fęx za ten texcior twój.


>Artur M. Nicpoń

pięknie napisane … po prostu cudownie

“Dzieci, umyjcie rączki!”
Rysiek z Klanu


Docencie

ale które?

P.S. ogladałes “Kucharza…”? Dla mnie to jest na bank w pierwszej dziesiątce światowej.


oglądałem

bardzo lubię... najlepszy film Greenewaya

“Dzieci, umyjcie rączki!”
Rysiek z Klanu


Docencie

Ja z “Kucharzem…” mam takie wspomnienie. Zona moja jest w ciązy takiej średniej. Spotykam kolesia a koleś mi mówi, że był w Klubie Dziennikarza na filmie (czasy premultiplexowe) “taki mocno zakrecony film, angielski jakiś, tobie sie będzie, Nicek, podobał, bo ty tych Pythonów lubisz i takie klimaty”.
Więc wybralismy się z żonką na KOMEDIĘ MONTY PYTHONÓW do Klubu Dziennikarza.
No a tu “Kucharz…”.
Że też ta córa moja mówić potrafi, no no no.
Że tez żonce wody nie odeszły.

Ja na tym filmie odpływam za każdym razem. Niesamowity jest. Ta kuchnia monstrualna taka, z tymi wielgaśnymi wentylatorami na ścianach.
Wszystko jest w tym filmie mocne.
I racja twoja- najlepszy fim pana G.


Artur/Stopczyk

O żesz w mordę, to wy potraficie gadać z sobą, jak ludzie:-)

Human Bazooka


@ MADDOG

Wot, święta ;-)


Przemoc w “Pasji” jest

Przemoc w “Pasji” jest niezbędnym sposobem opowiedzenia historii. Dziś, gdy idziemy na mszę w przerwie między programem kulinarnym a teledurniejem, beznamiętnie powtarzamy słowa Ewangelii, “Pasja” mówi: spójrzcie, czym było biczowanie – jatką na granicy śmierci!
Spójrzcie, oto dlaczego krzyżowanie uznane było za najstraszliwszą karę! Spójrzcie, nawet w chwili śmierci, Jezus modli się za swych oprawców!

Pozwolisz,że się z tym nie zgodzę?
Bo nie mogę. Dla mnie ten film jest zniszczeniem świętości. Jej profanowaniem. Sprowadza wszystko do fizycznego cierpienia. Rodzi się wręcz podejrzenie, czy ktoś, kto odrzuca nasączoną gąbkę(miała ulżyć w cierpieniu, nie dobić) nie był po prostu masochistą – i to skrajnym. Ten film niszczy całą metafizykę ofiarowania. A nakręcił go purytanin. Podejrzewam, że fanatyczny. Może poszedł w komercję, bo widz lubi, kiedy krew leje się tak mocno, że trzeba pod ekran wiaderko podstawić, bo dywan zaplami? Przecież “Pasja” była sukcesem komercyjnym. Gibson dobrze na niej zarobił – i nie oddał tych pieniędzy na cele charytatywne.


Defendo,

wyraziłaś w kilku zdaniach świetnie to, na co ja potrzebowałem kilku komentarzy:)

Ale ostatni ezdanie niepotrzebne, w koncu Gibsona sprawa co robi z kasą.

Pzdr


Grzesiu

Staram się skondensować myśli, bo za często się rozgaduję(vide tasiemcowe wpisy w blogu). A tu w dodatku jestem piekielnie stremowana…
Wprawdzie często moja kondensacja kończy się kompletną niekomunikatywnością tekstu, ale trudno – kto dziś czyta coś dłuższego niż 160 znaków? I bilboardy…

http://defendo.wordpress.com/


Wracając do “pasji” –

Wracając do “pasji” – apostazje polskich teologów Koscioła(znanych w środowisku) wynikły z niemożności pogodzenia Jezusa-człowieka z Chrystusem-Bogiem. Film Gibsona sugeruje, że był to człowiek – obdarzony charyzmą i ogromnym uporem, ideowiec, ale tylko człowiek. Nie ma w nim cienia boskości. Zadziwia mnie kult, jaki żywią dla tego filmu ci, którzy twierdzą, że są wierzący – i to głęboko. Podejrzewam w nich wiarę pozbawioną transcendentu. Po cichu i nieśmiało…i tak rzucą mi się do gardła..
Prawdziwa wiara ocierać się musi o metafizykę – jednak. Tak sądzę. Nic nie jest warta ta, która jest niezachwiana i w której zabrakło miejsca na wątpliwości.
http://defendo.wordpress.com/


Defendo, ale

chyba boskość w filmie trudno by było pokazać?
MOże Mad się niech wypowie, jako znawca filmowy, bo ja jakoś filmów stricte religijnych czy mistycznych nie kojarzę.

Pzdr


boskość

Raz, weźcie pod uwagę, żem ateista.
Dwa, boskości Jezusa w tym filmie wg mnie wogole nie ma. Jest za to koleś, z którym chętnie spotkałbym, pogadał, wypił alkohol.
Koleś, który ze swoją wizją podpadł rządzącym i został skazany.
A reszta to marketing.

Human Bazooka


re: Popisowcowi staroć o "Pasji"

Mad, ateizm nie ma w tym wypadku znaczenia. Ateiści również odczuwają sferę sacrum – tylko nie ma ona dla nich nic wspólnego z bogiem. Jest więc o wiele trudniejsza do określenia, co nie znaczy, że mniej istotna. Mogę wejść w jej oddziaływanie słuchając Mahlera, patrząc na obrazy Boscha czy El Greca, obserwując przypływ oceanu na plaży o wschodzie słońca. Myślę, że właśnie podobne stany emocjonalne są udziałem wierzących – tych naprawdę wierzących – podczas uczestnictwa w niektórych rytuałach.
http://defendo.wordpress.com/


defendo

Wim, wim:-)
Na wszelki wypadek wolałem podkreślić, z jakiego punktu odbieram ten film.

Human Bazooka


All

Trudność w zrozumieniu się wynika zwyczajnie z rozbieżności kryteriów oceny tego filmu. Wierzący traktują go przede wszystkim jako wizualizację ofiary będącej jądrem ich wyznania, przypomnienie jej istoty, rozmiaru. Działają u nich (u nas) silne emocje. Taka była ponoć intencja autora, więc cel został osiągnięty.

Niewierzący oceniają film Gibsona w kategoriach czysto estetycznych czy profesjonalnych, które w przypadku filmu z misją są drugorzędne dla wierzących. Stąd, jak przypuszczam, spory.

Co do boskości – po pierwsze, co my możemy o niej powiedzieć? Jakie mamy o niej pojęcie? Możemy ją sobie co najwyżej próbować wyobrazić.

Po drugie, jeśli Jezus został człowiekiem, to logiczne jest, że umierał jak człowiek. W końcu taki jest sens jego ofiary.

Pozdr.


@

Pozwalam sobie włączyć się z pewnymi uwagami. Ten tekst powstał bezpośrednio po obejrzeniu filmu, ale wobec rozwoju myśli – może będzie pewnym uzupełnieniem Waszych rozważań.

Pasja. Droga Krzyżowa. W okresie Wielkiego Postu każdy katolik styka się z refleksją dotyczącą podstawowego zdarzenia budującego chrześcijaństwo. W tym roku staję się to szczególnie natrętne w związku z filmem Gibsona “Pasja”.

To okres dylematu postaw wobec moralnego przynaglenia jakim jest ten obraz. Powtarzane w Drodze Krzyżowej wspomnienie dotyczące ostatnich godzin życia Chrystusa zawsze budziło u mnie dwojakie skojarzenia. Podziwiając akt Jego woli świadomie prowadzący do scen końcowych, z zażenowaniem podchodziłem do nadmiernego, moim zdaniem, koncentrowania się na tym fizycznym akcie. Zakończenie, aczkolwiek niezwykle drastyczne, jest bowiem symbolem wskazującym potrzebę realizacji idei w formie mogącej przybierać nawet taką postać w konfrontacji z ziemską rzeczywistością.

Dlatego do filmu podchodziłem z pewną dozą sceptycyzmu, jako obrazu powstałego na podstawie przekazanych wyobrażeń mistyczki; to zawsze budzi wątpliwości dotyczące możliwej egzaltacji w opisie odczuwanych wizji. A film jest ich zobrazowaniem. I chociaż jest zrobiony z mistrzowską pasją, to w moim wyobrażeniu tych scen, występują pewne rozbieżności. Zaliczam do nich nadmierne eksponowanie scen fizycznego maltretowania Osoby Chrystusa. Nie znaczy, żebym im przeczył, ale w naszym życiu mamy szereg informacji o zdarzeniach, których brutalność przekracza opis Męki Pańskiej. Zatem podkreślanie i traktowanie Tej Męki jako zdarzenia jedynego i wyjątkowego, jest nadużyciem, jeśli tylko strona fizyczna męki jest podkreślana. W filmie, być może na potrzeby zidiociałej amerykańskiej publiczności, ten aspekt jest nadmiernie eksploatowany. Np. opis sceny biczowania jest dla mnie niewiarygodny; gdyż w opisach tamtego okresu możemy znaleźć wzmianki mówiące, że nie wolno było wymierzać kary chłosty przekraczającej 40 uderzeń. (40 razów uważano za śmiertelne). Dlatego w najbardziej drastycznych przypadkach wymierzano tę karę, jako czterdzieści uderzeń bez jednego. Tymczasem w filmie tych razów było znacznie więcej. Podobnie z przemarszem kolumny skazańców na Golgotę. Brutalność oprawców względem Chrystusa jest nieuzasadniona. To ludzie na usługach Rzymu, a więc nie mający powodu aby znęcać się w sposób szczególny nad Osobą Zbawiciela. Z kolei nie został wyeksponowany inny aspekt Męki Pańskiej; czas pobytu na Krzyżu. Śmierć na krzyżu była tak okrutną nie ze względu na ból przybicia, ale z uwagi na długotrwałą “ekspozycję” skazańca. Były przypadki, że ten czas trwał nawet trzy dni. A męka ta, wobec braku możliwości poruszania się jest niewyobrażalna. Przecież do spoconego i skrwawionego ciała rozciągniętego na krzyżu w najbardziej niewygodnej pozycji, ciągnęły roje much i innego robactwa. Z pewnością przekraczało to cierpienie związane z bólem przygwożdżonych członków. A trzeba pamiętać, że ciało Chrystusa było zmasakrowane biczowaniem ilością razów zbliżoną do “dawki” śmiertelnej. Nie może dziwić Jego śmierć już po sześciu godzinach od ukrzyżowania.

Męczeńska śmierć jest czynnikiem branym pod uwagę w rozważaniach dotyczących boskości Chrystusa. Niekiedy nawet przypisuje się jej, bądź przydaje, znaczenie dominujące. Wydaje się, że może to być forma nadinterpretacji, jeśli nie zostanie powiązana z innymi elementami tworzącymi postać Zbawiciela. W sąciadującym z judaizmem kręgu kultury greckiej, mamy do czynienia z postacią Heraklesa. W tej kulturze, do ubóstwienia, potrzebna jest śmierć w cierpieniu spalającym ciało fizyczne. Takim właśnie akcentem ziemskiego pobytu greckiego herosa jest zakończona jego historia. Historyczny opis śmierci Chrystusa może być paralelnym nawiązaniem do idei, gdzie wyzwolenie z ludzkiego losu następuje jedynie przez cierpienie.

Jest jednak i zasadnicza różnica między tymi dwoma postaciami; Herakles swój rozwój, co symbolicznie zaznaczono w opisie jego dwunastu prac, zawdzięcza sobie samemu, chociaż jest wyposażony w odpowiednie możliwości. Tymczasem Chrystus swą Dobrą Nowinę przekazuje nam wszystkim jako dar, chociaż i Jego życie przedstawiane jest np. w kręgach New Edge’u, jako czas wzrostu duchowej mocy, co podkreślać ma ludzki aspekt Jego ziemskiego istnienia.

Porównania mogą dotyczyć sfery duchowej. Chrystus ustanowił dla nas Eucharystię jako znak pamięci Jego ziemskiego pobytu. Ten znak jest obecny wśród nas aż do skończenia świata, jeśli tylko pragniemy dążyć do jedności z jego Ustanowicielem. Sam Chrystus jest w nim obecny i wspomaga nas w ludzkich zmaganiach z przeciwnościami.

Podobna idea występuje w buddyzmie. Tam osoba osiągająca w drodze reinkarnacji stan doskonałości, może po śmierci pozostać w sferze ziemskiej i wspomagać duchowo innych. To posać bodhisattwy. Niekiedy próbuje się przeciwstawić obie te idee. Jednak, podobnie jak w odniesieniu do kultury greckiej, istnieje zasadnicza różnica interpretacyjna; bodhisattwa osiąga stan duchowej doskonałości dzięki pracy nad sobą w drodze kolejnych inkarnacji, przy wykorzystaniu pomocy podobnych sobie jednostek, gdy Chrystus wspomaga nasze poczynania mocą swoją w jedności z Ojcem. Zatem buddyjska idea bodhisattwy może być jedynie porównywana z instytucją świętych w Kościele Katolickim.

Końcowym akcentem przemyśleń jest refleksja nad życiem Chrystusa jako bezgranicznym i bezwarunkowym wypełnianiem Woli Ojca. Jedynym przeciwstawnym odniesieniem jest postać Pierwszego Człowieka – Adama, Męża,który ulegając podszeptom Mężyny, swej integralnej części, ( za Wujkiem), nie dopełnił Woli Stwórcy.


Subskrybuj zawartość