Żeby nie było...

Zbliżająca się rocznica wywózek Polaków na Syberię przypomniała mi o pewnym wydarzeniu, które miało miejsce kilka lat temu. Jeśli pamięć mnie nie myli, cztery. Albo pięć.
W każdym razie było to po ukazaniu się w mediach informacji o moich staraniach związanych z „Cisna` 47”. Akurat pisałem dla kanadyjskiej „Panoramy Polskiej”, gdy otrzymałem maila od redaktora tego pisma, pana Marka Stepczyńskiego, który odkrył przede mną świat równoległy.

Okazało się bowiem, że pan Marek należy/należał do grupy dyskusyjnej (tak ją nazwałem na na własny użytek) Polonusów kanadyjskich, australijskich i brytyjskich, którzy zamierzali od jakiegoś czasu próbują zainteresować zachodnie wytwórnie filmowe tematem zsyłek na Syberię.

Nie myślcie, że członkami Grupy byli PP lub zgorzkniali emigranci, co to chcieliby, a nie mogą, bo muszą wrócić rano na zmywak. Nie.
To w znacznej mierze ludzie kiepsko posługujący się językiem przodków, ludzie młodzi, dziennikarze mediów kanadyjskich, amerykańskich, brytyjskich, czy australijskich. Pracownicy tamtejszych studiów telewizyjnych.

Temat wielki, historia, dramat, rozłąka, kłamstwo w imię przyszłości, mrok i smutek- a zatem coś, co lubię.

Przyznam, że nawet przygotowałem zarys historii takiego filmu.

Okazało się, że niepotrzebnie, bo grupa dyskusyjna była i z tej strony przygotowana. Zamierzali po prostu zekranizować powieść „The Brief Sun” Roberta Ambrosa (http://www.robertambros.com/bsreviews.htm). Z tego co wiem wysyłali tony listów do wielkich naszego świata filmowego, niestety bezskutecznie.

Jakiś czas temu poczynili starania, by uderzyć do Romana Polańskiego.

Wspominam to dlatego, by nikt nie myślał, że nie próbowano nic dla upamiętnienia w masowej wyobraźni zrobić.

A film miał być przygotowany dla widza światowego, no.

Nie wiem, czy dalej działają, wiem tylko, że przykro im, że nasi mają ich gdzieś.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Kiedyś czytałem w GW...

artykuł o życiu w łagrze. Bywało, że władze pozwalały na istnienie np. orkiestry albo teatru (niekoniecznie amatorskiego, bo przecież w łagrach siedzieli i aktorzy). Już nie pamiętam, czy to było w tym tekście, czy też sobie to wyimaginowałem: był tam taki iluzjonista, który przedstawiał numer polegający na cudownym uwalnianiu się z klatki. Przyszło mi na myśl, że wokół tej historii możnaby zbudować piękny scenariusz filmu. Że niby ten iluzjonista nagle znika…

dawniej KriSzu


Do licha!

Nikt się nie wpisuje? Cóż to za Pustkowisko?!

dawniej KriSzu


Subskrybuj zawartość