Ten wpis można traktować autonomicznie, jednak ten, kto chce zobaczyć jego pełnię, musi sięgnąć do wpisów „Powieść Bracia”. To tam piszę o miejscach, które teraz będą widoczne na poniższych zdjęciach. Nie wszystkie od razu.

Na początek nieco o Przylesiu.

Ano właśnie. Dlaczego Przylesie? Dlatego:

Podobno mieszka tu 27 tysięcy ludzi. Teraz raczej mniej, bo coraz więcej tu
starszych, co jest konsekwencją wyjazdów za chlebem.
Formalnie Przylesie dzieliło się na Przylesie I, Przylesie II, Przylesie III i w dalszych planach Przylesie IV, które latami charakteryzowało się dzikimi polami.
W kampanii wyborczej obecny prezydent miasta rzucił hasło osiedla Zalesie, jednak zarzekał się, że będzie ono umiejscowione na drugim końcu Lubina. Coś chyba poszło nie tak, bo obiecywane osiedle powstaje na terenie byłego Przylesia IV. Jest to taka sieczka domków, bloków RTBS i hipermarketów OBI, Castorama i Kaufland oraz McDrive`a i Statoil.

Wchodząc na Przylesie od strony miasta widzisz coś takiego:

Władze poszczególnych części Przylesia raczej nie lubiły się, co najbardziej widoczne było podczas głosowania nad budżetem spółdzielni. Zwykle Trójka dostawała po plecach; znaczne środki szły na remonty i rozwój Jedynki i Dwójki. Ponieważ Trójka była najmniejsza, a ambicje były równie wielkie, jak jej przeciwników, postanowiła się wydzielić. I powstała Spółdzielnia „Nowa” choć i tak wszyscy używają pojęcia Przylesie. Tyle wstępu.

Kto czytał wpisy o “Braciach” ten wie o miejscu, które kiedyś było cmentarzem, a teraz jest lokalnym parkiem. Pamięci o tym miejscu nie ma, bo tak stwierdzili projektanci i władcy tego miejsca. Więcej o tym we wspomnianym wpisie.

Akurat w tym właśnie miejscu, a dokładniej między sosnami, graliśmy za łebka w “ucho”. Pamiętacie? Znacie?

To inny fragment cmentarza.

Huśtawki i pozostałe duperele powstały niedawno, już po secesji. Ale informacji, co tu kiedyś było, nie ma. I raczej nie będzie.

Akurat to co wyżej, to ulica Krucza. Mój rewir to Sowia. Tak to wyglądu z balkonu:

Czemu akurat tym obrazkiem zawracam Wam głowę? Był tu kiedyś całkiem ciekawy plac zabaw. Taki domek drewniany z zamontowaną pod dachem zjeżdżalnią, huśtawki duże i małe, piaskownice i sporo ławek. Były kiedyś ekipy konserwatorów, a wśród nich dziadek taki, który nieco przypominał Kaprala z komiksu “Kajko i Kokosz”. Na szczęście tylko z wyglądu. Ustawiał nas w dwuszeregu i uczył piosenek. Jedna z nich leciała tak:

Poszła dunia do obory
By wydoić byka

Łupu cupu go po jajach
Dawaj byku mlika

Byk się zaparł o ścianę
Zamiast mlika
Dał śmietanę

Potem było tu boisko na którym rozgrywały się międzyuliczne mecze. A potem wszystko jakoś zamarło. Wydeptane boisko zarosło. Piaskownice pokryły się chwastem i trawą. Ławki rozkradli. A ponieważ ta okolica to peryferie, uznano, że zagospodarowanie tego terenu to bzdet. Takaja Żyzń.

A zresztą, co mi tam. Przejdę się, by pokazać wam, jak wyglądał nieformalnie podział Przylesia na Jedynkę, Dwójkę i Trójkę.

Najpierw trzeba jednak minąć to:

To ulica Żurawia. Zresztą tak miała się początkowo nazywać nowa spółdzielnia. Od nazwy najdłuższej ulicy. Ten odnowiony blok to siedziba władz spółdzielni. Dlatego wygląda tak ładnie. A ten większy, w tradycyjnym stanie? No cóż, ma pecha, że to nie w nim znajdują się biura. Takaja żyzń.

No a to szkoła, do której chodziłem. Kiedyś była podstawówką (SP13), jednak po latach zmieniła się w Liceum Techniczne. To uboczny skutek spadku przyrostu naturalnego w Lubinie.

To widok od dupy strony. Bo buźka wygląda tak:

I jesteśmy na granicy!

Ulica oddzielająca Przylesie III od Przylesia II.

Idąc dalej nadziewamy się na ciąg drzew, których wzrost uświadamia mi, że zaczynam gnić. Znaczy starzeć się:-D

Powiem tak. Mamy swoje atrakcje turystyczne. A jak. Jedną z nich jest przedzwonnica, która doprowadza mieszkańców do szału.

Jak wiadomo Lubin i Przylesie to górnictwo. Pracujący tu ludzie chcą odpocząć. Zwłaszcza po nocce. No tak mają. Chcą się wyspać i już.

A ta diabelna maszyna o 6.30 zaczyna bimbomać na wszystkie dzwony. No nie da się zasnąć, nie da. Nie da się spać, bo człowiek zrywa się wściekły. A ten, kto po ciężkim dniu pracy kładzie się spać tylko po to, by zostać wyrwanym z odpoczynku wie, jak rozwala to dzień.
Oczywiście mieszkańcy interweniowali. Jednak efektem były wyzwiska przylesiowego proboszcza o nazwisku Migdał.

Kolejną atrakcją jest ten pan:

Jeśli dobrze pamiętam, statua powstała jeszcze za życia. Ale i tak nie ma lekko. Dlaczego? Księżule myśleli, że po śmierci papieża, każda rocznica będzie przefetowana tutaj, pod tym pomnikiem.

Niestety Przylesie znajduje się zbyt daleko od centrum. Choć z drugiej strony w Rynku zasadzono dąb papieski, który przybliżył nas do pogaństwa, o czym również pisałem we wpisie o “Braciach” i to tam gromadzą się lubinianie. Zresztą zdjęcia z tego miejsca też wam pokażę. Chyba.

Przylesiański pomnik papieża i bez tego ma pecha. Bo klechy postawiły go od dupy strony kościoła. I powiedzcie sami, kogo on ma teraz pozdrawiać?

Wiecie co to jest?

Nie, nie kieliszek ufundowany ku czci lubińskich zwyczajów:-D
To była wieża ciśnień. Potem przemianowana na Najwyższą-Wieżę-Wspinaczkową-W-Polsce. No i dobra, niech im będzie.
Spójrzcie raz jeszcze.

To macie jeszcze raz:

No, to na razie tyle, jeśli chodzi o Przylesie. A więcej oczywiście we wpisach “Powieść Bracia”. Naprawdę warto.

To na razie.