Pruszków i Wołomin

Cokolwiek napiszę, komentarze żyć będą swoim życiem, w większości bez związku z postem. Próżno więc przekonywać, że nie dezawuuję książki duetu G&C, przez którą dopiero zacząłem się przebijać i za wcześnie jeszcze na opinie.

Bawi mnie wszakże głęboka wiara i uniżony szacunek żywiony przez przeciwników Lecha Wałęsy dla peerelowskiej Służby Bezpieczeństwa. Klapki na oczach miewają także najzagorzalsi obrońcy LW. Pierwszych nazywać tu będę dla uproszczenia frakcją pruszkowską, drugich – wołomińską. Wpisy jednych i drugich sypały się gęsto pod moim poprzednim postem w Salonie24. To dla Was dziś słów parę o SB.

1. Pruszków twierdzi, że SB niczego nie fałszowała, bo nie oszukiwałaby sama siebie. Ale SB to nie był monolit, lecz ludzie, zwykle żądni kariery. Rozliczani byli między innymi z liczby TW. Oczywista była więc pokusa tworzenia tychże – rejestracji kogoś, kto się wciąż wahał, kto wręcz się nie zgodził, albo nawet martwej duszy. W razie kontroli, wprawdzie rzadkich, groziła wpadka – ale to nie likwidowało zjawiska, tak jak istnienie kodeksu karnego i sądów nie likwiduje przestępczości. Wirtualnych TW nie było wielu, ale się zdarzało.

2. TW dostawali od czasu do czasu kasę, prezenty, zwroty kosztów. Jeden sfałszowany podpis na pokwitowaniu – i kasa trafiała do kieszeni esbeka. Ich zarobki wcale nie były zaś takie znów wysokie, uprzywilejowanie polegało raczej na dostępie do towarów nieosiągalnych dla zwykłego śmiertelnika. Oto więc dodatkowy powód, dla którego w aktach pojawiać się mogły fałszywki.

3. Zdaniem Pruszkowa w początkach lat 70. LW był mało ważny, więc nie byłby przedmiotem fałszerstw. Punkty 1 i 2 obalają tę tezę, ale jest jeszcze inny ważny argument. Celem fałszywek bywało złamanie innego człowieka poprzez przekonanie go, że wszyscy dookoła sypią – vide już choćby śledztwo w sprawie “Ruchu” w 1970.

4. Pruszków zapomina także, że dokumenty z datą z początków lat 70. mogły być wytworzone później, w latach 80., a nawet za czasów III lub IV RP. Trudno zaś twierdzić, że wtedy LW nie był kimś, kogo SB chętnie by skompromitowała.

5. Wołomin także chętnie zapomina o punkcie 4. Niedawno przez media przebiegł dokument bodajże z 1974 i mający świadczyć, że LW współpracować nie chciał, bo za cel postawił sobie usunięcie ze związków czerwonych pająków. Ta fraza daje mi do myślenia: śmiem twierdzić, że we wczesnych latach 70. nie była popularna i wątpię, by użył jej czy to młody robotnik LW, czy to szeregowy esbek sporządzający notatkę. Czerwone pająki wróciły do codziennego języka dopiero po Sierpniu ’80. Zatem mam spory dystans do owego kwitu, choć go z góry nie odrzucam, tak jak i tych obciążających LW.

6. Wołomin dowodzi, że gdyby SB miała kwity na LW, wykorzystałaby je propagandowo, by go skompromitować w 1980 lub 1981. Nic bardziej mylnego: to nie SB decydowała o propagandzie, lecz politbiuro KC PZPR. Ktoś tam mógł zdawać sobie sprawę, że taka akcja przeciwko LW okaże się przeciwskuteczna – prawie nikt w kwity nie uwierzy, a nienawiść do władzy wzrośnie.

7. Pruszków uważa, że gdyby to nie LW był “Bolkiem”, musiałyby istnieć donosy “Bolka” na LW, a ich nie ma. Otóż jest mnóstwo przyczyn, dla których takie donosy mogłyby nie istnieć – choćby taka, że LW, sam będąc przynajmniej kandydatem na TW, nie był kimś, kogo obserację zlecano innym TW. Choć oczywiście nie jest to wykluczone.

8. Pruszków twierdzi, że SB jako podpora systemu działała perfekcyjnie i nie było w niej miejsca ani na fałszywki, ani nawet na pomyłki. Tę teorię głoszą najczęściej ci, którzy z racji wieku znają SB wyłącznie z jej akt. Cóż, powiem tylko, że bywali w SB spryciarze i fajtłapy, zmyślni i głupcy, ideowcy i karierowicze. Działała więc SB tak, jak działała – miała sukcesy, miała porażki, a kilka tysięcy podziemnych pism ukazujących się w Polsce w latach 80. chyba o czymś mówi. Jeszcze o tym skrobnę.

Co z tego wynika? Wciąż to samo. Kwity SB są dla historyka wręcz bezcenne w tym sensie, w jakim bezcenne jest każde źródło: wszak mogłoby nie istnieć. Tak jak każde inne źródło, wymagają krytycznej dyskusji z uzwzględnieniem okoliczności, w jakich powstawały i interesu tych, którzy je tworzyli. Nie są ani Biblią, ani jedną wielką fałszywką – są... źródłem historycznym.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Krzysztof Leski

Panie redaktorze,

chętnie bym sobie z Panem pogawędził ale powiem wprost – nie bardzo podoba mi się Pańska klasyfikacja – ten Proszków i Wołomin.

Rozumiem, że to taka żartobliwa konwencja ale jak ktoś miał okazję przyjrzeć się takim jegomościom jak ci co z Pruszkowa czy Wołomina to go wcale nie musi bawić.


Nadto

byłoby miło, gdyby pojawił się choć jeden wpis Pana Redaktora, który nie odnosi się do Jego rozmów w S24.
Tutaj jakoś nie chce Mu się rozmawiać...
Tę notkę doczytałam do słów “pod moim poprzednim postem w Salonie24.”

I to by było na tyle – jak mawiał Klasyk.


Eeee

A ja bym wolał do Tomaszowa.
Chociaż sam nie wiem co tam jest ciekawego?
Najmilszy.


Panie Krzyśku - Magia ma rację !!!

Jeśli Pan tu publikuje, to wypada czasem dodać jakiś komentarz, bo na S24 dyskutuje Pan gorąco a tu… kicha. Widzę, że woli Pan pomyje od Emisariusza IV RP i Krzysztofa z Prowincji…

A tak na temat – dziwię się, że stara się Pan w ogóle podejmować polemikę z ZCzJK. Przecież cokolwiek by Pan napisał, to oni już swoje wiedzą:

Wałęsa był Bolkiem na usługach nawet nie tyle SB, ale samego KGB i brał istotny udział w niszczeniu najważniejszego ziemskiego dzieła Chrystusa Pana, czyli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej błogosławionej przez Przenajświętszą Maryję Zawsze Dziewicę.

Mówiąc krótko – Wałęsa jest Antychrystem. Kropka. Michnik zresztą też... i Tusk. Zapomniałem o Tusku…

Pozdrawiam!!!


Przecież Panu Redaktorowi się nie chce

(co sam stwierdził niedawno), to czemu o Jego głos dopominacie. Głupio jakoś tak do lustra.

Pozdrawiam


Ale też niewiele tu komentarzy

nieprawdaż?


Pomyje

Ziggi

Widzę, że woli Pan pomyje od Emisariusza IV RP i Krzysztofa z Prowincji…

Hm. Masochizm? ;)


Hm, a nie wystarczą te co są?

Zresztą pod tekstami nie tak dawnymi trochę więcej i gadka jakaś tyż była bez pana udziału.

Nie że wyrzucam cuś, tylko opisuję fakty.


Wiem, wiem

niewdzięcznik ze mnie…


Subskrybuj zawartość