yhy

yhy

Coraz mniej będziemy widzieć polityki. Nie będzie jej w spontanicznych protestach młodych ludzi przeciwko ACTA, mimo, że akurat te protesty są zorganizowane przez środowiska polityczne, które doprowadziły do demonstracji dzieciaków postraszonych tym, że nie będą mieć Internetu. Nie będzie w tym polityki, bo chciano upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – stawiając bardziej na prowokację, na tych, co zawsze bandytów i zadymiarzy, żeby przywalić rządowi rękami i nawet może krwią zbuntowanych i oszukanych dzieci, niż na wydobycie głębszego sensu protestu pokolenia Internetu.

Premier poważnego państwa europejskiego miałby się przejmować podskakiwaniem smarkaczy?
Powrzeszczą, powrzeszczą i tyle.
I… podporządkują się!

Ale ACTA – to jakieś wielkie nieporozumienie i straszenie ludzi interpretacją czegoś, czego tam nie ma.
Sądzi pan, że Ameryka, Kanada, Australia, Japonia, Korea Południowa i inne kraje UE – czyli główni sygnatariusze ACTA – to kraje, w których ludzie nie cenią wolności, chcą inwigilacji i godzą się na ograniczenia Internetu?
I tylko my, Polscy zdajemy sobie sprawę z zagrożeń?

Przecież to dziecinada!


ACTA – spóźniona notka o manifestacji By: Pino (27 komentarzy) 28 styczeń, 2012 - 18:03